Foto zmiany

Losowy album

Zostań współautorem !

Napisz do nas


Nasze Statystyki Odwiedzin
Hasło - sprawdzam
stat4u

Chorzępa Stanisław


muzyk, domorosły wynalazca, konserwator.
Dziś mamy przyjemność przedstawić, a niektórym tylko przypomnieć, kolejnego ciekawego mieszkańca wsi Nienadówka. Mieszkańcem tym jest Stanisław Chorzępa, najmłodszy syn Wojciecha z Kalwarii i Anny z d. Piela.

Wojciech i Anna Chorzępa

Nim przejdziemy do naszego głównego bohatera przedstawimy w wielkim skrócie jego rodziców. Oboje rodzice Stanisława Chorzępy pochodzili z Nienadówki, z akt parafialnych wiemy, że. Wojciech urodził się 15 września 1916 roku w domu pod ówczesnym numerze 399. W akcie parafialnym miejscowy proboszcz odnotował również datę jego ślubu – 4 lipca 1943 rok.

powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie
Anna Chorzępa z d. Piela urodziła się 3 października 1910 roku pod ówczesnym numerem domu 421, w akcie parafialnym jest potwierdzona data jej ślubu z Wojciechem - 4 lipca 1943 rok. Anna Piela, była starszą córką Jakuba Pieli i Marii z d. Woś, przed II wojną światową często wyjeżdżała zagranicę do pracy. W pamięci rodziny są takie kraje jak Niemcy i Dania, bardzo nietypowym wyjazdem do pracy, był na pewno wyjazd w roku 1936 na Łotwę, ostatnie zdjęcie z wyjazdu pochodzi z sierpnia 1939 roku, a więc tuż przed napaścią III Rzeszy na Polskę. Zastanawiające jest też zdjęcie z żołnierzem z roku 1936. Towarzyszący Annie Piela wojskowy, bardzo mi przypomina por. Marcina Ożoga z Nienadówki, zmarłego w roku 1939.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Wojciech Chorzępa i Anna Piela ślub wzięli 4 lipca 1943 roku, uroczystość ta jest pięknie udokumentowana na zdjęciach, co jest rzadkością z tamtych czasów. Dziwnym trafem na weselu pojawił się niemiecki żołnierz, jak widać, lubili takie imprezy, wesela podczas okupacji odbywały się za wiedzą władz okupacyjnych, Niemcy wiedzieli, że będą mogli się tam zaopatrzyć w darmowy alkohol i wyżerkę. Gospodarze niewiele mieli wówczas do powiedzenia, zważywszy, że mieli w pamięci tragiczny dzień pacyfikacji, jaką wieś Nienadówka przeżyła niespełna miesiąc wcześniej. Poniżej kilka zdjęć weselnych Wojciecha i Anny Chorzępów.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Wojciechowi i Annie Chorzępa urodziło się pięciu synów.

      1944 - Julian
      1946 - Józef
      1947 - Edward
      1950 - Stanisław
      1952 - Stanisław

Urodzony jako czwarty w 1950 roku, syn Stanisław zmarł, mając zaledwie 6 miesięcy, to na jego pamiątkę kolejny syn (nasz bohater) urodzony w roku 1952 otrzymał również imię Stanisław.

powiększ zdjęcie

Anna Chorzępa zmarła 3 XI 2001r., jej mąż Wojciech Chorzępa, 4 III 2007r. Oboje spoczywają na cmentarzu parafialnym w Nienadówce.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie







Stanisław Chorzępa


Stanisław Chorzępa rocznik 1952, to człowiek wielu pomysłów, tych już zrealizowanych i tych będących w trakcie realizacji. Marzyciel i muzyk w młodości, który stworzył w latach 70. XX wieku zespół muzyczny i twardo stojący na dwóch nogach, dojrzały człowiek, który zbudował swój dom, most prowadzący do niego. Potrafiący też wyczarować z drewna i metalu piękne przedmioty dla oka, jak i te, codziennego użytku. Swoje wykonywane prace, Stanisław Chorzępa starał się udokumentowywać, opisami, rysunkami i fotografiami. Mam nadzieję, że uda się to ciekawie i chronologicznie państwu przedstawić. Praca powstała dzięki wielkiemu zaangażowaniu i wielu rozmów ze Stanisławem Chorzepą, Tosi Krzanowskiej. Brawo za pomysł i realizacje.

Stanisław Chorzępa uczęszczał do szkoły podstawowej w Nienadówce w latach 60. XX w. Jego dobrym kolegą był mieszkający nieopodal Stanisław Ożóg, dziś znany rysownik i grafik. Obaj poszukiwali swojego przeznaczenia, obaj też rysowali i malowali. Do dziś zachowały się w rodzinnym archiwum, te młodzieńcze dzieła. Co ciekawe, 10 kart dużego formatu, które są podpisane przez Stanisława Chorzępę kryją ciekawą tajemnicę. Wskazując te wybrane kartki Stanisław Chorzępa powiedział że na jego prośbę, rysował postacie bądź nanosił "główną kreskę", jego kolega z klasy Stanisław Ożóg. Są to, więc zachowane, jedne z pierwszych rysunków uznanego obecnie grafika. Stanisław Chorzępa kolorował lub domalowywał tło, bądź też drobne elementy. Niestety, nie mają z tego okresu wspólnych zdjęć, prócz tych klasowych. Ich drogi się rozeszły, Stanisław Chorzępa grafikiem nie został, w jego życiu pojawiły się inne zainteresowania, ale zamiłowanie do rysunku pozostały. Poniżej przedstawiam, te mający już ponad sześćdziesiąt lat prace w formie slajdów, całość zbioru w większej rozdzielczości mogą państwo zobaczyć w utworzonym albumie: Stanisław Chorzępa - grafiki.



Od początku

Od początku


Poniżej kilka fotografii Stanisława Chorzępy z lat szkolnych.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

W rodzinie Chorzępów wszyscy mieli smykałkę do majsterkowania, do robót stolarskich. Stolarką zajmowali się wszyscy synowie Wojciecha Chorzępy, to on przekazał im swoim przykładem, zamiłowanie do pracy z drewnem. Prawdziwym mistrzem stolarskim, był dziadek Stanisława Chorzępy ze strony matki, Jakub Piela. W okresie międzywojennym Jakub Piela przebywał w "Ameryce", gdzie zarobkował w tym zawodzie. Zarobione "dolary" inwestował w narzędzia stolarskie, które przywiezione zza oceanu do Nienadówki pozwalały mu zarobić dodatkowy grosz na życie. Narzędzia były prawdziwym skarbem i dziś są też tak traktowane, sprawne, choć nieużywane na co dzień, wnuk Jakuba Pieli, Stanisław Chorzępa przechowuje w swoim warsztacie. Są to m.in. różnego rodzaju ręczne heble, strugi i wiertarki. Poniżej kilka zdjęć przedstawiających, zabytkowe już narzędzia. Ze szczególnym sentymentem pan Stanisław Chorzępa opowiadał o dwóch swoich skarbach: o swoim elementarzu, pierwszym i świetnie zachowanym podręczniku z klasy pierwszej szkoły podstawowej i drugim, makatce, która w dzieciństwie wisiała na ścianie nad jego łóżkiem, a on klęcząc zwracał się do widniejącego na niej anioła słowami - "Aniele Boży, stróżu mój....".
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Do obejrzenia wybranych okazów z kolekcji zapraszam do albumu" Stanisław Chorzępa - kolekcja

Dużym zaskoczeniem, ale i potwierdzeniem uzdolnień i upodobań młodego 13 letniego wówczas Stasia, może być jego "zeszyt rysowniczy" z klasy VI. Chciałoby się zobaczyć wykonany wg jego projektów np. "podział godzin" czy też "akordeonu" z harmonijki ustnej. Więcej projektów w albumie: Zeszyt rysowniczy

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Stanisława Chorzępę prócz stolarki fascynowała obróbka metali. Po ukończeniu 8 klasy szkoły podstawowej, postanowił uczyć się na tokarza w Zespole Szkół Zakładu Doskonalenia Zawodowego w Rzeszowie. Stanisław Chorzępa, prócz szkoły miał na głowie coraz w większym stopniu ojcowską gospodarkę, ta zajmowała zbyt wiele czasu z czegoś należało zrezygnować i była to właśnie szkoła. Stanisław Chorzępa, prócz pracy na gospodarce, dorabiał sobie naprawianiem różnych sprzętów gospodarskich, dawaniem im nowego życia. Wkrótce upomniało się o niego wojsko, pomimo otrzymanego już "biletu do woja", jego rodzicom ze względu na swój podeszły wiek, udało się syna "wyreklamować". Stanisław Chorzępa pozostał na gospodarce, ta jednak nie dawała wystarczających dochodów, chodził za pomocnika na "mury" tj. do budowy domów. Pracy się nie bał, już w wieku szkolnym poznał jej trud, będąc podczas wakacji na tzw. służbie u bogatego gospodarza, te wakacje wspomina jednak z mieszanymi uczuciami.
W latach późniejszych Stanisław Chorzępa uzupełnia swoje wykształcenie zawodowe poprzez kursy. W 1976 roku ukończył kurs spawacza. To był spory postęp w życiu Stanisława Chorzępy, jego pierwszym technicznym dokonaniem była spawarka - ówcześnie na wsiach prawie nie spotykana.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Przy dużej pomocy starszego brata Edwarda, mieszkającego w Krakowie, udało się im kupić na złomowisku elementy, które posłużyły do jej zbudowania. Zaczęły się odwiedziny sąsiadów bliskich i dalszych, na oglądaniu i dyskusji się nie skończyło. Zaczęły się pierwsze zamówienia na prace spawalnicze, na wsi zawsze było coś do roboty, urządzenie zaczęło przynosić, nie wielkie wprawdzie, ale zawsze jakieś dodatkowe dochody. Najczęściej jednak zapłatą była forma "na odrobek w polu", np. traktorem kiedy klient taki posiadał. Stanisław Chorzępa nie bał się żadnej pracy, jakiś czas w zastępstwie przemierzał Nienadówkę rowerem jako listonosz. Ciekawe czy woził wówczas ze sobą, "kartę rowerową" uzyskaną w roku 1968, dziś piękną pamiątkę z tamtych lat.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie


Poniżej kilka fotografii Stanisława Chorzępy z lat młodzieńczych.
Zapraszam również do albumu rodziny Chorzępów - lata 1930/80.
Z całą pewnością nie jeden oglądający rozpozna na zdjęciach również siebie.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie


Zespół muzyczny "Donald".

Jednym z marzeń Stanisława Chorzępy, w pełni zrealizowanym, było grać na instrumencie muzycznym. Jeszcze w okresie szkoły podstawowej zafascynował go akordeon kolegi, zapragnął kupić taki i nauczyć się na nim grać. Naukę gry mógł realizować w Sokołowie w tamtejszym Domu Kultury. Warunkiem podjęcia nauki było posiadanie własnego instrumentu, a na ten pieniędzy od ojca nie uzyskał. Stanisław Chorzępa z zamysłu nie zrezygnował, w jego głowie zrodził się pomysł, by samemu zrobić sobie instrument i na nim nauczyć się grać. Wybór padł na gitarę. Drewniany korpus gitary wykonał własnoręcznie, jej elektroniczne elementy i wzmacniacz pomógł mu skonstruować brat Edek. I to naprawdę działało. Z czasem Stanisław Chorzępa coraz śmielej zaczął brzdąkać na swojej gitarze, grywał najczęściej w niedzielę bo tylko wtedy miał na to czas. Młodzież, koledzy i znajomi chętnie go słuchali, z czasem zaczęto urządzać potańcówki. Stanisław Chorzępa nie poprzestał na gitarze, jego drugim wynalazkiem był mikrofon. Częściowo wytoczył go z drewna, postarał się też o resztę elementów i choć trudno to sobie dziś wyobrazić, mikrofon działał i to długo.

Wkrótce pojawili się jemu podobni, np. Józef, syn Stanisława Dziadosza, z sąsiedniej Trzebosi dołączył do nich Władysław Bełz, grający na akordeonie. W późniejszym okresie Władek Bełz przejął i grał na gitarze Stanisława Chorzępy, który z kolei zaczął grać na perkusji. Bardzo pomocnym przy stworzeniu i funkcjonowaniu zespołu był Józef Chorzępa, chłopak przyjezdny, ze Stalowej Woli. Mieszkał on u krewnych na pustkach, było mu z Nienadówki bliżej dojeżdżać do szkoły w Rzeszowie. W Stalowej Woli posiadł sztukę gry, miał świetne wyczucie rytmu. Chłopcy złożyli się i kupili perkusję. Stanisław Chorzępa był wówczas przew. Związku Młodzieży Wiejskiej w Nienadówce, miał klucz do budynku starej mleczarni pod kościołem, tam też przeniosły się próby zespołu, tam też z zapałem poznawał tajniki gry na nowym nabytku zespołu, perkusji. Uczył się grać, pod czujnym okiem Józefa Chorzępy. Pewnie okoliczni mieszkańcy często mieli dość jego bębnienia, znosili to jednak dzielnie. Chłopcy coraz śmielej poczynali sobie jako zespół, śpiewali wszyscy po trochu, swoich sił jako solistka próbowała też Wiesława Dziadosz, siostra Józefa.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Po pewnym czasie Józef Dziadosz ożenił się i zrezygnował z gry w zespole. W jego miejsce wskoczył kolejny chłopak z Trzebosi, Emil Prucnal, nazywany Julianem, potrafił śpiewać, a piosenka pt. tytułem "Córka grabarza", była jego popisowym numerem. Kiedy zespół okrzepł na tyle, że zaczęły się poważniejsze występy, zabawy, wesela, do zespołu dołączyła Krystyna, siostra Julka Prucnala, została solistką z piękną barwą głosu.

Zespół, muzycznie radził sobie coraz lepiej, padł nawet pomysł, by zakupić organy elektroniczne. W latach 70.tych XXw., drogi to był instrument i poważna inwestycja, otwierał jednak drogę zespołowi do bardziej zawodowego grania.

W pobliskim Sokołowie Młp. funkcjonowała restauracja "Kasztelanka", której kierownikiem był brat "Juliana" Emila Prucnala. Dziś trudno to sobie wyobrazić, bo Sokołów to żadna aglomeracja, a po "Kasztelance" na piętrze, pozostał tylko budynek i wspomnienia, ale w tamtych latach ten lokal miał swoją renomę wśród stałych bywalców. Kierownik lokalu miał ambicję dźwignąć jej prestiż jeszcze wyżej,
zaczął organizować modne wówczas "dancigi". Do tańca i zabawy znakomitym gościom miał przygrywać zespół z Nienadówki, "Donald". Upragnione organy zostały ostatecznie zakupione przez członka zespołu Władysława Bełza, był on jedynym, który mógł sobie na taki zakup pozwolić. Władysław Bełz marzył o grze na organanach, jednak gra na tym instrumencie to zupełnie co innego niż gra na akordeonie, z którym sobie dobrze radził. Z kolei Józef Chorzępa był świetnym "klawiszowcem", miał talent i wykształcenie w tym kierunku, nie bez żalu zapewne, Władysław Bełz oddał instrument w jego "dobre ręce", a sam zaczął grać na gitarze solowej, wykonanej przez Stanisława Chorzępę, świetnie sobie z nią poczynał. Stanisław Chorzępa został perkusistą, jak wspomina, taki układ świetnie się dla zespołu sprawdzał, a ludzie walili na zabawy i dancingi, jak na procesję w Boże Ciało.

W międzyczasie Władysław Bełz stwierdził, że już sobie poradzi z grą na organach i zażądał zmian w zespole. Pozostali członkowie nie mieli wyjścia i choć byli wielce niezadowoleni z takiego postawienia sprawy przez właściciela organów, Józef Chorzępa ustąpił i oddał instrument.


Poczynaniami zespołu i jego grą w lokalu państwowym zainteresowali się urzędnicy, jak się okazało w lokalach nie mogli grać "amatorzy", zespół Donald, by kontynuować swoją karierę musiał stanąć przed komisją egzaminacyjną w Rzeszowie, która to mogła wydać im zezwolenie na grę w lokalach restauracyjnych. Zespół nie bez trudu dostał pozwolenie na grę, jednak pozwolenie było tylko na okres jednego roku.

Incydent ze zmianą klawiszowca, a także to, że członkowie zespołu weszli już w wiek poważniejszy przyczynił się do rozpadu zespołu. Chłopcy zaczęli zakładać rodziny i coraz mniej czasu mieli na granie po imprezach. To właśnie na ostatnim występie podczas wesela na Medynii, Stanisław Chorzępa poznał swoją przyszłą żonę Zuzannę. Zespół istniał w sumie 6 lat, od 1973 do 1979 roku.

Ze wspomnień Stanisława Chorzępy wynika, że nazwą zespołu, którą on wymyślił, była nazwa "MK Donald", po wspólnym namyśle, postanowili skrócić nazwę do jednego słowa "Donald". To była dobra zmiana i dobrze brzmiąca nazwa. Na nowo zakupionej perkusji nazwę wymalował, inny artysta, dobrze zapowiadający się wówczas grafik Stanisław Ożóg

Poniżej kilka zdjęć zespołu, nie łudzę się, że gdzieś mogło przetrwać jakieś nagranie zespołu, bo wówczas takich nagrań nie było nawet na czym nagrać, pozwolę sobie jednak umieścić nagranie, które było grane przez zespół "Donaldów". Utwór - Córka grabarza - to ponadczasowy przebój, opowiadający historię smutnej i nieszczęśliwej miłości, to niesamowita piosenka, mija 50 lat od jej powstania, a ona wciąż żyje w nas.

Dziś, ktoś kto sam nauczył się grać na jakimś instrumencie np. gitarze już budzi podziw innych, trudno sobie wyobrazić, że Stanisław Chorzępa, nie tylko sam nauczył się grać, ale instrumenty, wzmacniacze musiał sobie również sam bądź z pomoca kolegów wykonać. Widziałem na własne oczy tę gitarę i z bliska widać, że pewne jej elementy są wykonane ręcznie, drewniane pudło, pewne elementy metalowe. Śmiejąc się, jej właściciel wskazał na jej "główce" mały metalowy napis "Echo" i wyjaśnił, że został on pozyskany ze starej harmonijki ustnej, tej marki. Część podzespołów należało jednak dokupić: stroiki, struny czy przetworniki. Również ciekawym sprzętem jest wzmacniacz do tej gitary, tu również pomysłowość była niesamowita. Wykorzystano adapter dorabiając do niego część gdzie można było tę gitarę podłączyć, na zdjęciu bez trudu rozróżnicie części fabryczne i te wykonane domowym sposobem.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie



powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie

W 1980 roku Stanisław Chorzępa wziął ślub z Zuzanną, oboje zamieszkują w Nienadówce, na świat przychodzą ich dwaj synowie, Arek i Daniel. Inny członek zespołu "Donaldy" Józef Chorzępa, żeni się na Medyni Głogowskiej i tam zamieszkuje. Nie rozstaje się z muzyką, jakiś czas pełni funkcję organisty w tejże parafii. Później jednak wyjeżdża do Jarosławia. Emil Prucnal idąc za głosem serca, osiadł na stałe w Nienadówce i mieszka tam nadal. Podobnie czyni Władysław Bełz, ożenił się w Nienadówce i tu mieszka. Czas i codzienność sprawiła, że "Donaldy" jakoś specjalnie nie utrzymują ze sobą zażyłych kontaktów, sporadycznie utrzymuje je, jedynie Stanisław Chorzępa z Emilem Prucnalem. W poszukiwaniu wiadomości o zespole "Donald", udało nam się odnaleźć i nawiązać kontakt z zamieszkałym w Jarosławiu liderem zespołu p. Józefem Chorzępą. Mocno zaskoczony faktem, że ktoś z Nienadówki go pamięta i zdołał odszukać, już nawiązał kontakt telefoniczny ze Stanisławem Chorzępą. Wyraził też spore zainteresowanie odwiedzeniem Nienadówki i kolegów, z którymi spędził miłe lata. Oby zaowocowało to kolejnymi ciekawymi wiadomościami i materiałami.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Założona rodzina i trudne lata 80/90te XXw. sprawiały, że Stanisław Chorzępa na nadmiar wolnego czasu nie narzekał. Praca na gospodarce, czy warsztacie sprawiały, że najczęściej go brakowało. Zrobienie huśtawki, czy rowerka dla synów nie było dla niego problemem. Podobnie jak piękny żyrandol ze starego korzenia, czy meble do swojego domu.
powiększ zdjęcie

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie


Stanisław Chorzępa stawał się też szanowanym rolnikiem, w roku 1979 otrzymał nawet tytuł - mistrza rolnika hodowcy. Podnosił też swoje kwalifikacje, w 1982 roku ukończył kurs stolarza. Umiejętności nabyte bardzo mu się przydawały, tak przy budowie swojego nowego domu, jak i dawały dodatkowy dochód rodzinie. Poniżej, prócz legitymacji kwalifikacyjnych Stanisława Chorzępy, kilka zaświadczeń wydanych m.in. przez mieszkańców Nienadówki jak i miejscowej władzy.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Stanisław Chorzępa miał sporo pracy, zamówień i zleceń od ludzi. Naprawiał wozy, sprzęt rolniczy, robił np. poręczne wózki do przewozu truskawek. Był solidnym wykonawcą, zawsze zależało mu na tym, by wszystko co robi, prócz funkcjonalności było też ładne i dokładnie zrobione.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Z ciekawszych, wykonanych prac przez Stanisława Chorzępę, była ta zlecona przez ówczesnego proboszcza ks. Edwarda Stępka. Otóż po zamontowaniu w roku 1981 drzwi spiżowych w kościele, zwanych dumnie Nienadowska "Brama Pamięci", uznano, że drzwi należy solidniej zabezpieczyć, głębiej osadzić w murach kościelnych, by nie runęły pod swoim ciężarem. Pracę zlecono Stanisławowi Chorzępie. Po oględzinach, wykuł po obu stronach drzwi od trzech do pięciu otworów w murze, na głębokość ok. 80 cm. Do drzwi dospawał "wąsy", które w tych otworach zostały zabetonowane. Pewnie artysta Bronisław Chromy nie dowiedział się nigdy o tej poprawce, która nie wiadomo czy pomogła, ale na pewno nie zaszkodziła jego dziełu. Jak mówił nam Stanisław Chorzępa, wszystko cokolwiek robił starał się najpierw rozrysować i naszkicować.

Stanisław Chorzępa zawodowo realizuje się też jako pracownik gospodarczy w Zespole Szkół Nr 1 im. Henryka Sienkiewicza w Nienadówce. Bardzo lubił tę pracę i sposób w jaki go z niej "pożegnano", do dziś budzi w nim spory niesmak i żal. Pomimo to z wielką przyjemnością pokazuje swoje "skarby", które ze szkół udało mu się ocalić przed zniszczeniem.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie


Budowa domu.

Na zakupionej działce, początkiem lat 90.tych XX w. Stanisław Chorzępa rozpoczyna budowę swojego domu. Jest jednocześnie jego samodzielnym inwestorem i budowniczym, oczywiście może liczyć na nieocenioną pomoc swojej żony Zuzi i małoletnich wówczas synów, Arka i Daniela. Budują dom sami, od fundamentów, poprzez murarkę i zalewanie płyt. Nabyte umiejętności pozwalają też Stanisławowi Chorzępie na wykonanie, również samemu wiele innych prac, jak np. konstrukcję dachu i jego pokrycie. To właśnie z tego dachu w późniejszych latach wykona ciekawe fotografie dokumentujące np. asfaltowanie drogi po południowej stronie wsi, czy też "nieszczęsną regulację" nienadowskiej rzeczki. Budowa i wykończenie domu to ogrom pracy własnej, który rodzina włożyła, ale też i spore koszty. Stanisław Chorzępa wyjeżdżał do Francji, gdzie przy pomocy stryja Jakuba pracował przy robotach stolarskich. Jego żona Zuzanna jeździła również na zarobek m.in. do Włoch, mocno przykładając się do pozyskania funduszy na wykończenie rodzinnego domu.

Poniżej kilka fotografii dokumentujących budowę domu.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Stanisław Chorzępa dokumentował poprzez fotografowanie, nie tylko swoje dokonania, dzięki niemu możemy przedstawić też kilka ciekawych zdjęć, z miejsc, których już na mapie Nienadówki nie ma. Poniżej "stara szkoła" tuż przed rozbiórką.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
We wszystkich dokonaniach, Stanisław Chorzępa ma wsparcie rodziców, Wojciecha i Anny Chorzępa. Był mocno z nimi związany, zwłaszcza ze swoją mamą Anną. Wspominając ją, opowiadał jak ta, sama nauczyła się szyć na maszynie marki "Kohler", a później uczyła też innych tej umiejętności. Ciekawą historią wydaje się też ta, którą wspominała z lat dziecięcych. Opowiadała, jak to bogaty "hrabia Potocki", jadąc gościeńcem od Medyni, biegnącym do Sandomierza i dalej, mijając ich w polu, rzucał przyglądającym się dzieciakom drobne pieniążki.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Zdjęcia zamieszczone powyżej, jak i wiele innych udostępnionych przez Stanisława Chorzępe przedstawiamy w utworzonym albumie: Stanisław Chorzępa - lata 1980-2015


Budowa mostu.

Był taki czas, że droga po południowej stronie wsi była tylko wiejskim nieutwardzonym "gościńcem", pełnym dołów i nierówności, który po każdej większej ulewie stawał się nie przejezdnym. Zapobiegliwsi, mający potrzebę dostania się przez rzeczkę do drogi utwardzonej po północnej stronie wsi, budowali sobie mosty, lub zwykłe często prymitywne kładki. Przepraw takich przez rzekę było na całej długości wsi sporo, jednak tych solidnych, po których można było przeprawić się samochodem, czy traktorem ze sprzętem rolniczym, nie było za wiele. To była kosztowna, pracochłonna inwestycja, która wymagała też pozwoleń z gminy jak i planów. Stanisławowi Chorzępie zamarzył się taki most, który umożliwiałby mu dojazd do jego posesji. Budowa takiego mostu była łatwiejsza, o ile była wspierana przez mieszkających w pobliżu sąsiadów, którym również taka inwestycja była na rękę. Stanisław Chorzępa realizację pomysłu zaczął od uzyskania stosownych pozwoleń z gminy na budowę, te uzyskał, gorzej było z sąsiadami. Jedynym, który widział sens w budowie, z której również mógł skorzystać był sąsiad Józef Wilk. Most przez rzekę powstawał z trudem, Stanisławowi Chorzępie pomagali jego nastoletni wówczas synowie, on kupował potrzebny cement, drut, żelazo na zbrojenie. Bolączką było to, że nie miał swojego ciągnika. Tu pomocnym okazał się właśnie wspomniany powyżej sąsiad, służył mu swoim ciągnikiem, dorzucił się na zakup cementu, również czynnie pomagał w budowie. Wielką wdzięczność ma do dalszej sąsiadki pani Heleny Prucnal, która oddała mu sporo gruzu, z rozebranych starych obór. To były jednak pojedyncze przypadki zrozumienia i pomocy, większość czekała na najmniejsze potknięcie Stanisława Chorzepy przy budowie. Takie potknięcie, jak wspomina Stanisław Chorzępa spadło im "z nieba". Potężna ulewa i rzeczka, której wezbrany nurt okazał się na tyle silny, że zabrał ze sobą cześć poniesionej pracy. Konstrukcja betonowa przetrwała, ale rwący nurt, niemieszczący się w kanale mostowym przerwał wały łączące most z brzegami po obu stronach. Mimo tych trudów i nieprzychylności, nie tylko natury, po około trzech latach ciężkiej pracy i samozaparcia, most został oddany do użytku, służy mieszkańcom do dziś.

Poniżej kilka fotografii dokumentujących budowę mostu.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Na koniec życzymy panu Stanisławowi Chorzępie zdrowia i wytrwałości w swoich poczynaniach. Dziękujemy bardzo za podjęcie wyzwania i podzielenie się z innymi, za naszym pośrednictwem, ciekawą i bogatą historią ze swojego życia. Pan Stanisław Chorzępa wiedzie dziś szczęśliwe życie męża, ojca i dziadka, a wykorzystując wolny czas ucieka do tego co najbardziej lubi, do wymyślania, majstrowania, przerabiania i odnawiania. Mamy nadzieję, że poprzez naszą stronę i rozmowy z nami, miał okazję powrócić, chociaż w części do zapomnianych już trochę chwil z młodości. Mamy też nadzieję, że to nie koniec, że zwłaszcza w kwestii zespołu muzycznego "Donald" pojawią się nowe materiały, które wzbogacą naszą wiedzę o tym zapomnianym trochę zespole. Oczywiście jak zwykle zwracam się do czytających ten materiał o miłe jego przyjęcie i podzielenie się swoimi wrażeniami i wspomnieniami.

przyg. Antonina Krzanowska
Bogusław Stępień


Comments: 0

About | Privacy Policy | Sitemap
Copyright © Bogusław Stępień - 08/05/2013