Ks. Stanisław Radziejowski, jezuita, pochodzący z powiatu bełzkiego (ur. 8 maja 1742 r.) Nim przybył do Nienadówki, niemal dwa lata pełnił funkcję wikarego w Sokołowie. W historii
parafii zapisał się jako ten, który budowli kościoła ocenionej przez ówczesnego biskupa przemyskiego Hieronima Sierakowskiego jako "godna stosu" przywrócił świetność poprzednią.
Tak pisał w przywoływanym wcześniej opracowaniu:
"Zaiste dzieło to wielkim nakładem stanęło. Lecz niech z daleka będzie chwalenie się. Nie ja to sam uczyniłem, lecz łaska Boża ze mną, której niegodny całkiem biegiem z rządzenia
doświadczyłem. Przewidujący Pan dostarczył mi bardzo hojnych patronów, że można było czynić bardzo wiele wydatków...." Za jego proboszczowania pp. Benedykt i Marianna Z Wisłockich
Grabińscy podarowali nienadowskiej parafii sławny dziś feretron, oraz ufundowali ołtarze ekolatorskie Przemienienia Pańskiego i św Jana Nepomucena, a także liczne liturgiczne
parametry.
Tak pisze o sobie w swoich zapiskach, "Na wieczną rzeczy
pamiątkę"
(..) Ja, w końcu, który to piszę, Stanisław Radziejowski, ze szlachetnego, choć ubogiego rodu urodzony, w powiecie bełzkim, w gminie Komarów, dn: 8 maja 1742 r., który
zapisałem się do Najświętszego zakonu Towarzystwa Jezusowego dekretem Klemensa XIV papieża z dnia 11 października 1773 r. do parafii sokołowskiej powołany, sprawując przez 23
miesiące obowiązek misjonarza i wikarego, z łaski Najjaśn. Benedykta Grabińskiego, Najhojniejszego Kollatora, między wieloma pierwszy i ostatni przedstawiony, otrzymałem
kierownictwo tej parafii dn: 12 lipca 1775. Jak wiele w tym okresie czasu na chwałę domu jego i ozdobę napracowałem się, niech późna potoczność pozna i mówi. W niewielu latach
dużo. Kościół, który z powodu starości i niekształtności, według zdania Najjaśniejszego Sierakowskiego, wtedy Biskupa Przemyskiego oceniony był jako godny stosu, dziś umocniony
jest i ozdobiony i jest nadzieja, że z pewnością wiele lat jeszcze przetrzyma i pięknością dobrze wraz z innymi drewnianymi rzeczami walczy o pierwszeństwo. Zaiste dzieło to
wielkim nakładem stanęło. Lecz niech z daleka będzie chwalenie się. Nie ja to sam uczyniłem, lecz łaska boża ze mną, której niegodny całym biegiem rządzenia doświadczyłem.
Przewidujący pan dostarczył mi bardzo hojnych patronów, że można było czynić wiele wydatków, wytrzymałem do końca, aby niemal zawsze pracować pieniędzmi, nie zaniechałem jednak
zbiórek. Niech mi wolno będzie wypisać szereg tych dobrodziejów, a to potomni hojności ich i pamięci ich nie przestali nigdy czcić (..)
|
Write a comment