Foto zmiany

Losowy album

Zostań współautorem !

Napisz do nas


Nasze Statystyki Odwiedzin
Hasło - sprawdzam
stat4u

Rodzina Wilków


z Dębiny do Nienadówki
Impulsem do zgłębienia tej historii było przypadkowe spotkanie z p. Tadeuszem Wilkiem, będącym w posiadaniu kilku stron maszynopisu, wysłanych mu przez dalekich krewnych z USA. Krewni Ci tworzyli drzewo genealogiczne rodziny Wilk. Rodzina wywodzi się z Dębiny, a pierwszym Wilkiem, emigrantem, o którym coś wiemy, był Kazimierz Wilk. W Ameryce gdzie osiadł urodziło mu się siedmiu synów. Kazimierz Wilk będzie jeszcze wspominany w materiale poniżej.

Wracając do Wilków z Nienadówki, idąc tropem nazwiska, trafiłam do Józefa Wilka i ten materiał powstał na podstawie jego wspomnień o swojej rodzinie. Józef Wilk, to skromny emeryt rolniczy mieszkający wraz ze swoją małżonką Zofią w Nienadówce. Mieliśmy już okazję poznać go trochę przy okazji poszukiwań prowadzonych przez Brenta Josepha, wnuka Stanleya Josepha Wilka.

Wspomnienia związane z Nienadówką zaczynamy od Marcina Wilka rodem spod łańcuckiej Dębiny, urodzonego dnia 6 listopada 1872 roku. Marcin to brat wspomnianego wyżej Kazimierza, ojciec Stanisława i Józefa Wilka mojego rozmówcy.

Marcin Wilk jak wielu ówczesnych mieszkańców Galicji na początku XX wieku ruszył w rejs statkiem do Ameryki. Podążał pewnie śladem swojego brata, niestety nie znamy daty rejsu, ani portu, z którego wypłynął. W Ameryce jak wielu mu podobnych ima się różnych zajęć, pracuje też jako tkacz. Tam też poznaje Zofię Kot, rodem z Trzebosi, skąd w roku 1908 wyruszyła poprzez port w Antwerpii za ocean. Marcin i Zofia mieszkają w pobliżu siebie, zostają parą. Wg., rejestru ślubów, pozycja 796 - Fall River, Massachusetts, ślub zawarli 3 września 1904 roku. Marcin miał 32 lata, Zofia 22. Ślubu udzielił im ks. Basiński. Małżeństwo mieszkało w Fall River, tu też urodził się im syn Władysław. Z metryki, którą odnalazłam w parafii Nienadówka wynika, że było to w rok 1905.

Z innych dokumentów, które odnalazłam, a o czym nie wiedział Józef Wilk, żona Marcina Wilka, Zofia musiała przebywać już po ślubie w rodzinnych stronach na Trzebosi, bądź w Dębinie. Jak wynika z listy pasażerów liniowca "Zelland" płynęła z Antwerpii do USA dwa lata po ślubie. Na liście pasażerów pod nr. 18, wpisano, że pochodzi z Nienadówki i płynie do męża Marcina Wilka z synem Władysławem, mającym 9 miesięcy.

Zofia po ślubie i urodzeniu syna, szybko podupada na zdrowiu. Choruje na zapalenie płuc, następnie na gruźlicę. Marcin Wilk postanawia wysłać żonę z dzieckiem do Nienadówki. Być Zofia pochodząca z sąsiedniej Trzebosi ma w Nienadówce krewniaków. Zatrzymała się gdzieś na "Pustkach". Przyjechała tu z poleceniem od męża, by zakupić 6 morgów pola z chałupą. Zakupu udało się dokonać po pewnym czasie, "dularów" starczyło już jednak tylko na chałupę i trzy morgi pola. Kapitał stopniał.

Rodzina, u której się zatrzymała i pomogła, zdążyła przez ten czas "opieki", trochę grosza od niej wyciągnąć. A to za mieszkanie u nich, a to, że wozili ją do znachorów, bo nie do lekarzy.

Do Nienadówki przyjeżdża Marcin Wilk, wraz z żoną, synem Władkiem mieszkają pod nr. domu 460 i to tam wg ksiąg parafialnych Nienadówki, 10 lutego 1913 roku na świat przychodzi ich córka Helena, która niestety umiera 4 maja 1914 roku. Nieszczęście w domu Wilków zawitało powtórnie 4 lata później, 6 października 1918 roku, mając zaledwie 36 lat umiera Zofia Wilk z d. Kot. Owdowiały Marcin Wilk zostaje sam z kilkuletnim synem Władysławem i gospodarką na głowie.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Powyższe zdjęcie Marcina Wilka z dorosłym synem Władysławem sugeruje, że obaj przebywali za oceanem w latach 20.tych XXw.


Jak to najczęściej w tamtych czasach bywało, szybko znajduje sobie przyszłą żonę, jest nią 24- letnia Katarzyna Ryglewicz. Marcin Wilk liczy sobie już lat 48. Ślub biorą 8 kwietnia 1920 roku. Niewątpliwym atutem, by przekonać rodziców Katarzyny do jej zamążpójścia za starszego wdowca był "piniądz". Marcin Wilk był w Ameryce, a ona, najstarsza z rodzeństwa niech się usuwa z domu.

Marcin Wilk pobudował na "Pustkach" nowy dom, zaczął też handlować końmi, na tym handlu stracił cały majątek, który przywiózł z "Ameryki". Rodzina Wilków popadła w biedę, Marcin Wilk imał się różnych dodatkowych zajęć. Strzygł m.in. włosy nienadowskim chłopom, fryzjerstwa nauczył się podczas pobytu za "wielką wodą", przywiózł sobie stamtąd kilka sztuk różnych nożyczek, które teraz mógł wykorzystać.

Prócz Władysława z pierwszego małżeństwa, w drugim Marcinowi Wilkowi z Katarzyną urodziło się kolejnych czworo dzieci. Rodzina zamieszkuje na posesji pod nr. 460.
  • Maria - zmarła 20 lutego 1923 roku w wieku lat 2.
  • Aniela - ur. 1923r. zm. 2004r.
  • Stanisław - ur. 1926r.
  • Józef - ur. 1941r.

Władysław Wilk

ożenił się w roku 1930 z Agnieszką Ziemniak, urodziło im się dziesięcioro dzieci, troje z nich umiera w wieku dziecięcym.
  • Tadeusz - ur. 1931, zm. 1933r.
  • Czesława - ur. 15.06 1937r. zm. po miesiącu.
  • Eugeniusz - ur. 24.01 1941r. zm. 16.07.1943r.

  • Stanisław - ur. 1933r.
  • Jan - ur. 1935r.
  • Janina - ur. 1938r.
  • Czesława. 1943r.
  • Tadeusz - ur. 1945r.
  • Edward - ur. 1948r.
  • Stefania - ur. 1950r.



Aniela Wilk

podczas okupacji niemieckiej została wywieziona przez Niemców na roboty przymusowe, trafiła w Alpy Austriackie do gminy Arbing. W/g Urzędu do spraw kombatantów i osób represjonowanych Aniela Wilk została wywieziona na roboty do Rzeszy w marcu 1942 roku i pracowała jako robotnik rolny do kwietnia 1945 roku. Tu podano już dokładną miejscowość, nazywała się ona Hummelberg. (Hummelberg). Miała szczęście, w pobliżu przebywali na robotach też inni mieszkańcy z Nienadówki: Franciszek Biernat, Anna Ożóg, Stanisław Chorzępa. W wolnym od pracy czasie pozwalano im się spotykać, robiono sobie nawet zdjęcia.
powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Dokumenty wydane robotnicy przymusowej Anieli Wilk w III Rzeszy przez miejscowe władze.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Zdjęcia wykonane na pamiątkę podczas "robót przymusowych" w III Rzeszy.

Aniela Wilk zaprzyjaźniła się nawet z małym chłopcem, synem Austriaczki mieszkającej po sąsiedzku. Gospodarze, u których pracowała na roli traktowali ją bardzo dobrze. Kiedy zachorowała na tyfus, jej gospodarze ukrywali ją prawie przez rok w odosobnionym budynku. W tajemnicy nocą wożono do niej lekarza. Wiedzieli, że o chorobie "Polki" powinni zawiadomić miejscowe władzom, zdawali sobie jednak sprawę, że czyniąc to, skazaliby Anielę na pewną śmierć. Anieli Wilk udało się wyzdrowieć, jednak z choroby wyszła bardzo osłabiona.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Aniela Wilk podczas pobytu na "robotach przymusowych" w III Rzeszy.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Dokument wydany Anieli Wilk przez ambasadę w Wiedniu w celu powrotu do domu.

Aniela Wilk wcześniej snuła plany, że po wyzwoleniu wyemigruje do Francji w poszukiwaniu lepszego życia, choroba jednak przekreśliła wszystko. Wróciła do Nienadówki, do matki i do brata małego Józia. W domu nie zastała już swojego ojca Marcina Wilka, który zmarł 22 maja 1943 roku, ani brata Stanisława, który wkrótce po jej wyjeździe na roboty, zaznawszy ogromnej biedy, zdecydował się dobrowolnie na wyjazd do III Rzeszy. Nigdy nie wyszła za mąż, pozostając samotną osobą, mieszkała na "pustkach", na domowiźnie po ojcu Marcinie, później zamieszkała z nią bratanica Anna, córka Józefa Wilka, wraz z mężem.

Aniela Wilk zmarła w 2004 roku, spoczywa na nienadowskim cmentarzu
we wspólnym grobie ze swoją mamą, Katarzyną Wilk.


Groby rodziny Wilków
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie



Stanisław Wilk

Razem ze Stanisławem na roboty zgłosili się też inni mieszkańcy Nienadówki: Edek Prucnal, Furman z dolnej Nienadówki, Jasiek Gielarowski z Pustek i Pikor. W Rzeszy nie poszczęściło się Stanisławowi. Kiedy na miejscu rozdzielono chłopaków z Nienadówki i wysłano do gospodarstw, Stanisławowi Wilkowi trafił się prawdziwy "bauer - nazista". Czterech jego synów było członkami SS, bauer był bardzo z tego dumny. Stanisław dla bauera był "polską świnią", często też Stanisława popychał, bił po twarzy, tak wyrażał swoje niezadowolenie z jego wykonywanej pracy.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Koledzy Stanisław Wilk i Franciszek Biernat podczas pobytu na robotach w III Rzeszy.

Obok po sąsiedzku z bauerem, mieszkała Niemka, wdowa z dwiema córkami, jedna z nich, starsza, również już była wdową. To wojna pozbawiła je mężów, obaj zginęli gdzieś na froncie wschodnim. Kobiety jednak inaczej postrzegały rzeczywistość, nie miały w sobie nienawiści, często też "wypożyczały" Staszka do różnych prac w swoim gospodarstwie. Tam zawsze był ludzko traktowany, nakarmiony i miał czas na odpoczynek. Tam też poznał młodszą córkę sąsiadki wdowy, 16-letnią Weronikę, pomiędzy nimi rodziło się uczucie.

Stanisława od najmłodszych lat cechowała ciekawość, zręczność i zdolność do nauki przedmiotów szkolnych jak i wszelkich prac. Szybko nauczył się mówić biegle po niemiecku, umiał też dogadać się po francusku i rosyjsku.

Czas mijał, wojska niemieckie przegrywały na wschodzie, od zachodu zbliżali się amerykanie, bauer coraz częściej wściekał się na Stanisława. Jednego dnia bauer, przebywając na polu znów uderzył Stanisława i tego było już za dużo, Stanisław mu oddał. Za taki czyn "Polakowi" groziła śmierć. Stanisław trafił do pobliskiego więzienia, w którym pełen najgorszych obaw czekał około tygodnia na to, co wydawało mu się nieuniknionym.

W końcu doczekał się, zabrano go na przesłuchanie, jak opowiadał, znalazł się "sam na sam", z wysokim, o urodzie typowego nordyka majorem gestapo. Major zamknął drzwi na klucz, wyciągnął papierosy chcąc nimi poczęstować niepalącego Stanisława, zaproponował też czekoladę i kawę. Stanisław Wilk z niedowierzaniem i obawą czekał na swój koniec. Major siedząc naprzeciw, przytoczył kilka faktów z życia Stanisława, rozmawiali po niemiecku. W pewnej chwili przesłuchujący go major zaproponował zdumionemu Stanisławowi ucieczkę. Jak mu powiedział, w określonym dniu i miejscu będzie czekał zatankowany samochód, w nim dokumenty i mundury niemieckie. Polecił Stanisławowi dobrać sobie dwóch kolegów, którzy znają język niemiecki. Jeden z nich miał być słusznego wzrostu i odpowiedniego wyglądu na oficera. Jego podwładnymi mieli być dwaj gestapowcy w mundurach. Mieli udać się na teren zajęty przez armię amerykańską, major poinformował też Stanisława, że amerykanie mają wiedzieć o ich ucieczce. Na odchodne rzekł jeszcze, że to trudny czas dla wszystkich, po czym wyszedł.

Stanisława wyprowadzono z aresztu i nadal pełnego obaw i niepewności wypuszczono. Nie mając nic do stracenia, za radą majora dobrał sobie dwóch towarzyszy, Jugosłowianina na oficera, drugiego na szeregowca, sam został kapralem. Wg wskazówek odnajdują przygotowany samochód z mundurami i dokumentami, bez przeszkód pokonali drogę do amerykanów. Stanisław myślał o Niemcu, przypuszczał, że major pracuje dla amerykanów, próbował dowiedzieć się czegoś na jego temat, ale wszędzie zbywano jego pytania.
Stanisław Wilk został powołany do żandarmerii, przemierzając Francję, Belgię i Holandię wyłapywali ukrywających się niemieckich oficerów. Jego służba trwała 4 lata, przez ten czas nie zapomniał o swojej Weronice. Kiedy ją odwiedzał, widywał też przerażonego bauera-nazistę, Stanisław nie miał jednak zamiaru się mścić. Z Weroniką i jej rodziną ustalono datę ich ślubu i wesela. Pobrali się końcem lat 40.tych.

powiększ zdjęcie

Stanisław Wilk w wojsku.

powiększ zdjęcie

Ślub Stanisława i Weroniki Wilk

Największym zaskoczeniem dla "pana młodego" w tym pięknym dniu, było pojawienie się na weselu majora gestapo. Okazał się nim wujek "pani młodej", a brat jego teściowej. To mama Weroniki poruszyła niebo i ziemię, by ocalić Stanisława przed pewną śmiercią za pobicie "bauera-nazisty".

Jeszcze przed ślubem Stanisława Wilka, jego niemiecka narzeczona napisała list po niemiecku do matki Stanisława z prośbą o błogosławieństwo... List przeczytała i przetłumaczyła będąca już w domu Aniela. Mama Stanisława, Katarzyna Wilk, pamiętając okupację i krzywdy niemieckie, była pełna złości i oburzenia dla "ożenku syna z Niemką". Aniela musiała matce przypomnieć jak ją dobrze potraktowali obcy ludzie w Austrii, którzy jeszcze po wojnie do niej pisali z troską jak się jej wiedzie. I to w końcu matkę przekonało do swojej synowej Niemki.

Wkrótce po ślubie Stanisław i Weronika Wilk w roku 1949 wyjechali do USA. Około roku 1950 Stanisławowi przesłano z Nienadówki adres do brata ojca, który mieszkał w Ameryce już od wielu lat. Stryjem Stanisława był wspomniany na początku Kazimierz i to on pomógł Staszkowi i Weronice na początku pobytu w USA. Stanisław pisał co roku list do matki, aż do jej śmierci w 1964 roku. W USA Stanisław znów wstąpił do US Army, otrzymał też obywatelstwo. Z wojska odszedł podczas wojny koreańskiej (okres wojny 1950-53). Nadal jednak ciągnęło go do munduru, wstąpił więc do policji, w jej służbie spędził kolejne 4 lata. Następnie pracował w fabryce broni. Trzymał się takich właśnie prac całe swoje życie.
Może właśnie dlatego Stanisławem Wilkiem mocno interesowały się służby wywiadowcze PRL. Okazało się, że odkąd zamieszkał w USA, dostawał listy zachęcające go do powrotu, pisano w nich, że Polska czeka na takich zdolnych jak on. Zawsze go znajdywano, mimo że często zmieniał miejsce swojego zamieszkania. W latach 70.tych skończyły się zachęty, a zaczęły groźby. Zarzucano mu, że jest zdrajcą i że go znajdą. Nigdy nie odważył się przyjechać do Polski, rodzina miała mu to za złe, ale o tych powodach brat Józef, dowiedział się dopiero w 1980 roku, kiedy to jemu samemu udało się pojechać do USA. Wcześniej Józef Wilk zapraszał brata Stanisława do kraju, prosił też sam o zaproszenie go do USA. Zawsze jednak te prośby pozostawały bez odzewu. Kiedy Stanisław opuszczał dom w Nienadówce, Józef miał rok lub dwa lata, nie widzieli się ze sobą do roku 1980. To wtedy uparty Józef Wilk załatwił sobie zaproszenie na wyjazd do USA od krewnego swojej żony. Sam wyjazd - wspomina Józef - to odrębna historia do opowiedzenia, o tym jak stanął na amerykańskiej ziemi, jak znalazł pracę gdzieś w Górach Skalistych.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Józef Wilk ze współpracownikami w fabryce czekolady w Ameryce.

Józef przebywał w Ameryce przez 11 miesięcy, nie od razu udał się też w odwiedziny do starszego o 15 lat brata Stanisława, który nic nie wiedział o jego przybyciu do USA. Z niezapowiedzianą wizytą udał się do niego na Boże Narodzenie, jechał do Staszka 13 godzin. Do domu brata zawitał z samego rana, zastał w nim jednak tylko swoją bratową Weronikę, na brata, którego nie widział tyle lat, musiał czekać jeszcze długie godziny, aż ten wróci z pracy. Dziwne to było czekanie, Józef nie znał angielskiego, a Weronika polskiego. Czas oczekiwania urozmaicali sobie, grając w karty na dywanie. Kiedy w końcu Stanisław wrócił do domu i zobaczył swojego brata Józefa, pierwszymi jego myślami i słowami były. - Ciebie przysłał wywiad komunistów - Kiedy jednak wszystko się wyjaśniło, ich rozmowom nie było końca. Spotkania z rodziną, wspólne święta i Sylwester. Stanisław i Wronika Wilk mieli cztery córki byli też ich mężowie i dzieci. Niespodzianką były też odwiedziny Stanisława Wilka z małżonką, syna Kazimierza Wilka wspomnianego już na początku materiału.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Spotkania z rodzinne podczas pobytu Józefa Wilka w Ameryce.

Żona Stanisława, Weronika nigdy nie chciała odwiedzić swojej niemieckiej ojczyzny. Umarła w 1993 roku. Stanisław ożenił się powtórnie, nie chciał żyć sam, jego druga żona miała na imię Loretta, zmarła w 2016 roku.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Stanley Wilk z drugą żoną Lorettą.

Stanisław Stanley Wilk zmarł 19 marca 2019 roku, dwa miesiące po pamiętnej rozmowie z bratem Józefem, która mogła się odbyć dzięki wnukowi Stanisława, Josephowi i naszej stronie.

powiększ zdjęcie

Stanley J. Wilk i wnuk Joseph

powiększ zdjęcie

z lewej, Stanley Joseph Wilk z prawej Józef Wilk


Józef Wilk

nasz przewodnik po "Wilkach" urodził się 1 lipca 1941 roku, nie był to najlepszy czas dla jego rodziców i rodzeństwa. Okupacja niemiecka, przymusowe kontyngenty na rzecz III Rzeszy dawały się we znaki nie tylko jego rodzinie. Najstarsza córka, Aniela w roku 1942, została wyznaczona na wyjazd do III Rzeszy na przymusowe roboty. Być może jadąc w nieznane miała nadzieję, że będzie mogła pomóc rodzinie w tym trudnym czasie. Cynicznie mówiąc, jej wyjazd powodował też, że jednej "gęby" było mniej do nakarmienia.

Nieszczęście nie opuszczało rodziny, jej ojciec i opiekun Marcin Wilk zmarł 22 maja 1943 roku. Jego żona Katarzyna Wilk pozostała z dwójką dzieci w tym z dwuletnim Józefem, bez środków do życia, na łasce losu.

Stanisław, starszy syn Marcina i Katarzyny Wilk w chwili śmierci ojca miał 17 lat, bieda i często zaglądający głód w oczy zmusiły go do decyzji o dobrowolnym zgłoszeniu się na roboty do III Rzeszy. Być może jego siostra Aniela pisała już do domu, że nie jest tak źle, że można spotkać tam normalnych ludzi. Po wyjeździe Stanisława, Józef pozostał w Nienadówce sam ze swoją mamą Katarzyną Wilk. Udało im się jakoś przeżyć okupację, a po wkroczeniu sowietów pojawiła się nadzieja. W ich domu zakwaterowano radzieckiego lejtnanta z dwoma szeregowcami. Żołnierze Ci, dzielili się solidarnie swoimi racjami żywnościowymi z samotną wdowa i jej dzieckiem, ratując ich przed głodem.

Z okresu okupacji i tuż po niej zachowało się dwa zdjęcia Zofii Wilk, pierwsze z synem Józefem datowane na przełom lat 1943/44. To drugie Zofii Wilk według przekazów rodzinnych miał wykonać radziecki lejtnant, który posiadał aparat i sprzęt do robienia zdjęć, być może zajmował się tym też na potrzeby Armii Czerwonej.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

O ciężkiej sytuacji w młodości i dorastaniu cięko tu mówić, Józef Wilk, jak jemu podobni, pasał krowy i robił w polu. Ukończył siedem klas szkoły podstawowej we wsi, chcąc się uczyć dalej poszedł do liceum w pobliskim miasteczku Sokołowie. Swoją edukację musiał jednak przerwać z powodów finansowych, jego mamy nie było stać na rower, którym mógłby on dojeżdzać, do odległej o kilka kilometrów szkoły średniej, nie stać jej było nawet na bilet autobusowy. Józef Wilk podejmował się wszelkich możliwych prac zarobkowych, były to wyjazdy na "sezony" do cukrowni, czy prace na budowach w województwie wrocławskim. Jego przewodnikiem wówczas do dorosłego życia, był jego najstarszy brat Władek.

Uczył się też fachu murarskiego pod okiem fachowców w tym zawodzie, Wojciecha Krzanowskiego z "pustek" i Pawła Krzanowskiego z Nienadówki Dolnej. Będąc jeszcze kawalerem Józef Wilk postawił dom murowany na swojej ojcowiźnie. Zamieszkiwała tam też jego siostra Aniela, a później zamieszkała starsza córka Anna ze swoją rodziną.

Pracując po budowach szybko zdobywa renomę jako pracowity, dobry i słowny fachowiec, nie pijący, a to nie były zalety wielu innych murarzy. W roku 1968 zakłada swoją rodzinę, jego żoną zostaje Zofia Grygiel, młode małżeństwo zamieszkało w domu rodzinnym Wilków, na Pustkach.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie


Józefowi i Zofii Wilk rodzi się trójka dzieci.
  • Jerzy - ur. 1969r.
  • Anna - ur. 1970r.
  • Dorota - ur. 1978r.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Nienadówka lat 70.tych ub. wieku zmienia się, źródło dochodów z uprawy truskawek pozwala ludziom zmieniać wieś, z tej drewnianej na murowaną. Józef Wilk nie narzeka na brak pracy, idzie na kurs budowlany, który kończy egzaminem mistrzowskim w Kolbuszowej. Roboty jest na tyle, że tworzy swoją brygadę budowlaną, budynki do których powstania przyłożył swoją kielnię, możemy oglądać po dziś dzień.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

Józef Wilk z brygadą murarzy na jednej z budów.

Prócz wielu prywatnych domów, w tym i ten, w którym ja mieszkam, Józef Wilk budował szkołę podst. Nr.1 w Nienadówce Dolnej, dom nauczyciela przy niej, czy też kaplicę cmentarną. Po pracy znajdował czas by udzielać się społecznie, pełnił funkcję skarbnika w Radzie Sołeckiej, był członkiem Społecznego Komitetu Gazyfikacji wsi Nienadówka. Zawsze chętny do pomocy czy porady, a przy tym bardzo rozmowny i szczery.

Na stronie mamy filmik Polskiej Kroniki Filmowej z 1976 roku zatytułowany: Gospodarcza Narada w Nienadówce. Wśród wielu wypowiadających się na tym zebraniu rolników z Nienadówki, jest też wystąpienie Józefa Wilka. Wspominając, powiedział, że to wystąpienie jest mocno okrojone, powiedziałem im, co boli rolnika, o kumoterstwie jakie wszędzie panuje np. przy zakupie materiałów budowlanych, tego nie pokazali.

Później po powrocie z Ameryki, w latach 80.tych XXw. Wilkowie zakupili plac z ziemią na Kalwarii od Anny Nowról i pobudowali tam nowy dom. Mieszkają w nim do dziś wraz ze swoim synem Jerzym i córką Dorotą. Córka Anna mieszka ze swoją rodziną na starej "ojcowiźnie Wilków".

Rodzina Wilków udostępniła nam również sporo pamiątek, zdjęć ze swoich albumów, niezwykle cennymi są pamiątki po Anieli Wilk. Zdjęcia z okresu pracy przymusowej dla III Rzeszy w Austrii, czy dokumenty tę pracę poświadczające. Bardzo się cieszę, że udało się nam namówić Józefa Wilka do ich przekazania i wyrażenie zgody na upamiętnienie swojej rodziny. Album rodziny Wilk. Dziękujemy.

przyg: Antonina Krzanowska
Bogusław Stępień

Comments: 2
  • #2

    Sylwia (Wednesday, 21 February 2024 22:48)

    Przepraszam wdarła się literówka miało być że to moje korzenie rodzinne.

  • #1

    Sylwia (Wednesday, 21 February 2024 22:47)

    Tak się składa że to kojec korzenie rodzinne . I mój pradziadek to właśnie Władysław Wilk. Jak miło poczytać o historii rodzinnej. Trochę mi babcia śp. opowiadała o dawnych dziejach.


About | Privacy Policy | Sitemap
Copyright © Bogusław Stępień - 08/05/2013