Foto zmiany

Losowy album

Zostań współautorem !

Napisz do nas


Nasze Statystyki Odwiedzin
Hasło - sprawdzam
stat4u

List do Kurii Biskupiej w Rzeszowie


pisał parafianin do biskupa

Ludzie listy piszą i czasem takie listy trafiają do was za pośrednictwem strony. Dziś, mocny w swojej wymowie list parafianina z Nienadówki. Skierowany był on do Kurii Biskupiej w Rzeszowie, prawdopodobnie przez E. Winiarskiego. Piszę prawdopodobnie, bo z podpisu pod listem nie jestem w stanie ten fakt potwierdzić. Wskazuje na to fakt, że odnalazłem go w archiwum Edwarda Winiarskiego, które po jego przedwczesnej śmierci zostało nam przekazane przez rodzinę na potrzeby strony.

Materiał wydaje się bardzo ciekawym i obrazującym, sprawy Nienadówki sprzed kilkunastu już lat. Początek XXI wieku był dla Nienadówki mocno niespokojny z kilku powodów. To czas budowy drogi S-19 i burzliwe dzieje wybierania pewnego wariantu, który na zawsze zmienił centrum wsi i życie wielu tamtejszych mieszkańców. Czas może i goi rany, a dla kolejnego dorastającego pokolenia, wiadukt i przejście pod nim jest normalnością, bo nie znają innego widoku. Zdaję sobie sprawę, że postępu zatrzymać nie można, ale zdaję sobie też sprawę, że to co jest najbrzydszego w Nienadówce, to właśnie powstały w tym miejscu wiadukt i droga S-19. To moje odczucie, odczucie człowieka, który na co dzień może i nie przebywa w Nienadówce, ale którego "skręca w środku" ilekroć w tym ciekawym i ładnym kiedyś miejscu się znajduje.

Widok na centrum wsi Nienadówka sprzed realizacji drogi S-19.


W liście do Kurii, autor, wyraża też swoje zatroskanie o losy byłego już proboszcza, ks. prałata Mieczysława Zarycha. Proboszcza, który chciał spokojnie dożyć końca swoich dni w parafii Nienadówka, której poświęcił wiele lat pracy. Dochodziły do mnie podobne opinie, jak te z listu, już w cześniej, ten list wydaje się je w pełni potwierdzać. Z listu wynika, że ten nie był jedynym w korespondencji z Kurią, niestety to jedyna kopia jaka się zachowała, nie ma też żadnych odpowiedzi ze strony Kurii.


Poniżej przepisany tekst i skany listu z podpisem autora.



                    ??????
             36-052 NIENADÓWKA
                woj.podkarpackie

J.E. Ks. Biskup               
KAZIMIERZ GÓRNY            
Ordynariusz Diecezji Rzeszowskiej 
w Rzeszowie.                     



Dostojny, Księże Biskupie!


      Dużym smutkiem i niewysłowionym bólem napawa mnie traktowanie przez Kurię Diecezjalną oraz - niestety - Pasterza Diecezji sprawy ks. Józefa GALANTA, aktualnego proboszcza parafii p.w. Świętego Bartłomieja w Nienadówce. Problem kontrowersyjnych „i wielce gorszących poczynań nienadowskiego proboszcza sygnalizowałem po raz pierwszy jesienią 2007 r. ks. Januszowi Sądejowi w biurze Kurii Diecezjalnej Rzeszowskiej. Reakcja na to była żartobliwa, rzekłbym - nawet prześmiewcza, całkowicie nie licująca z powagą sytuacji. W głębi serca liczyłem jednak, że to tylko mało zręczna retoryczna "osłona" niewątpliwie kłopotliwej strony życia wewnątrzkościelnego, która jednak nie wyklucza merytorycznego zajęcia się sygnalizowanym zagadnieniem. Nic takiego niestety nie nastąpiło, prześmiewcze żarty okazały się być wszystkim w tym względzie. Smutne, żałosne!

      Wobec powyższego podjąłem starania, trwające wiele miesięcy, o przyjęcie mnie przez Księdza Biskupa celem zaprezentowania "dokonań" ks. proboszcza Józefa Galanta, w nienadowskiej parafii. Najbliższa taka możliwość pojawiła się 27 lutego 2008 r. J.E. Ks. Bp Ordynariusz raczył poświęcić mi ok. 30 sekund, co umożliwiło zaledwie sygnalizację problemu. Limit czasowy, jakiego dostąpiłem z łaski Pasterza Diecezji, stanowi niewątpliwy ewenement spotkań wszelkiego rodzaju zwierzchników z osobami niżej postawionymi. Łatwo sobie wyobrazić jak wyglądałoby życie społeczne i relacje międzyludzkie, gdyby przypadek ten uczynić normą uniwersalną. Nie można by liczyć ani na komunikację wzajemną ani porozumienie międzyludzkie, o jakimkolwiek dialogu nawet nie wspominając, mimo tego, serdecznie dziękują J.E. Ks. Biskupowi nawet za te 30 sekund, które pozostaną jednak dla mnie miarę powagi zagadnienia, z którym wreszcie de Pasterza Diecezji zdołałem dotrzeć. Miarą, która - w istocie - oznacza przyzwolenie dla kontynuacji stanu dotychczasowego' w nienadowskiej parafii !!!

      Ks. Kanclerz do którego rychło zostałem skierowany z gabinetu ks.Biskupa Ordynariusza, wysłuchał mojej relacji, bez większego wrażenia, obiecując, że porozmawia z ks. proboszczem J. Galantem. Jakby chodziło o jakieś towarzyskie konwenase, a nie polityki wywołujące wstrząs i budzące przerażenie. Wielka wyrozumiałość i tolerancja wobec "tego, co ks. proboszcz Galant "wyczynia" w Nienadówce, zaprezentowana na wszystkich szczeblach Kurii Diecezjalnej Rzeszowskiej oznacza - de facto - aprobatę dlań w dotychczasowych poczynaniach, grożąc eskalacją czynów, budzących smutek, wstręt i przerażenie zarazem, wobec powyższego jawi się nader istotne pytanie: o co tutaj naprawdę chodzi, w imię czego, w świetle jakich WARTOŚCI wszystko to się dzieje!!!???

      Ks. Józef Galant przybył do Nienadówki w sierpniu 2002 r, z Lubeni, gdzie "przysłużył" się parafianom zgodą na zainstalowanie na wieży kościoła parafialnego stacji przekaźnikowej sieci telefonii komórkowej GSM, wyrażoną bez ich wiedzy i zgody». Już sam fakt potraktowania Domu Bożego w kategoriach skrajnie utylitarnych, jako "masztu" dla bazy urządzeń elektronicznych wiele świadczy zarówno o wierze jak i pobożności tego duszpasterza. Jednak to bulwersujące - co pokazała reakcja lubeńskiej społeczności — zdarzenie nie okazało się, zdaniem zwierzchnictwa, żadną przeszkodą w objęciu następnej parafii, tym razem w Nienadówce. Gdzie zdołał się posunąć o wiele dalej. Wyraził bowiem (również!) zgodę na przebieg trasy szybkiego ruchu S-19 w bezpośredniej bliskości zabytkowej parafialnej Świątyni. Która wzniesiona została w latach 1895 — 1897, na podbudowie wapiennej (bez fundamentów!), zgodnie z ówczesną technologią budowania. Co oznacza to w perspektywie dla zabytkowej, ponadstuletniej budowli, gdy 38 - 48 metrów od niej przemieszczać się będzie strumień kilkunastu tysięcy aut na dobę, mknący z dużą szybkością nietrudno może sobie wyobrazić średnio zorientowany człowiek. Ta wyobraźnia nie jest zapewne obca i ks. Galantowi, który będąc urodzonym w 1949 r., zdołał zebrać już jakieś życiowe doświadczenie. Jadnak one nie powstrzymało go przed przyzwoleniem na takie właśnie usytuowanie trasy szybkiego ruchu. Paradoksalne jest, że troskę o nienadowski kościół wyrazili uczestnicy narady, jaka odbyła się wiosną 2007 r. w warszawskiej centrali Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Jednak obiekcje niektórych - znów o paradoksie - rozwiało i zneutralizowało stwierdzenie prowadzącego obrady, że "proboszcz nienadowski na wszystko się godzi!! Na wszystko — znaczy też rozsypanie substancji świątyni!! Trasa S-19 poprowadzona w bezpośredniej bliskości parafialnej świątyni, po stronie wschodniej, rozdziela kościół od parafialnego cmentarza, wciąż używanego do celów grzebalnych, który ks. proboszcz Mieczysław Zarych w ostatnich latach swojego urzędowania wydatnie poszerzył. To Jednak jakoś nie niepokoi obecnego proboszcza ks. Józefa Galanta.

      Zapewne stan tego rodzaju jest ewenementem na skalę ogólnopolską. Wszędzie, jak z doświadczenia empirycznego wiemy, proboszczowie czynią wszystko, by tego rodzaju inwestycje odsunąć jak najdalej (jeśli tylko można) od budowli sakralnych. Zawczasu organizują protest, nawet mobilizując ku temu społeczność parafialną. W Nienadówce - o paradoksie — jest całkiem na odwrót: proboszcz wpływa na parafian, by nie stawiali przeszkód takiemu rozwiązaniu. Najpierw konsultował się u niektórych mieszkańców Nienadówki, co do spodziewanej reakcji szerszych rzesz społeczności lokalnej w przypadku wybrania takiej trasy przebiegu. S-19 przez, wioskę, w styczniu 2007 r. zaś specjalnie zmienił ustaloną wieloletnią praktyką trasy wizyty duszpasterskiej, tzw. kolędy, by obejmowała ona domy zakwalifikowane do wyburzenia w procesie realizacji (a) feralnej wersji trasy S-19. Tej, przebiegającej tuż przy samym kościele. W jej ramach sondował nastroje ich (załamanych, zrozpaczonych) mieszkańców, próbując tonować ciężką atmosferę i obiecując, niczym upełnomocniony reprezentant rządu, sowite rekompensaty finansowe za akceptacją drogi szybkiego ruchu w tym akurat miejscu. Oraz pogodzenie się z wyburzeniem własnych domów - stanowiących często dorobek całego dotychczasowego życia.

      Na nieśmiało wyrażane przez niektórych uwagi: co - będzie z parafialnym kościołem, jak stuletnia z górą budowla zniesie tak niebezpieczną bliskość nowej magistrali, która zostanie przecież w miejscu tym na lata, nawet wieki całe, a natężenie ruchu będzie tylko narastać z upływem czasu, ks. proboszcz Józef Galant odpowiadał w sposób zdecydowanie nie licujący nie tylko z rangą i powagą zagadnienia, ale i swoim statusem "jak się ten rozwali, wybudujemy kościół nowy" lub "ja tu tylko gościem jestem"! Były też i takie wypowiedzi, których przytaczać w tym miejscu nie bardzo się godzi!

      Okazuje się, że dziwne, ze wszech miar, zachowanie ks. proboszcz Galanta, który nie protestuje przeciw lokalizacji trasy komunikacyjnej tuż przy kościele, ale - wprost przeciwnie - powstrzymuje przed takimi reakcjami zdezorientowanych i rozgoryczonych parafian, ma swoje źródło w materialnych przesłankach. Chodzi o to, by ze względów NA BAZIE niewiadomych, za wszelką cenę umożliwić inwestorowi stacji benzynowej wraz z zapleczem, wznoszonej na polach pomiędzy Nienadówką a Trzebuską, niezwykle dogodny dojazd z trasy szybkiego ruchu S-19, prosto pod jego dystrybutory paliw. Dlatego projektowana trasa musi biec tak blisko starej drogi krajowej Nr 19, tuż przy parafialnym kościele, rozdzielać cmentarz od świątyni, zburzone musi być 20 budynków, zamiast - powiedzmy - pięciu czy sześciu. Tyle bowiem wynosi cena wygody właściciela wznoszonej w szybkim tempie stacji paliw!!!

      Podobnie, jak kiedyś w Lubeni, interes materialny wziął u ks. proboszcza Józefa Galanta górę nad troską o Dom Boży, nie mówiąc już o dobru mieszkańców. Zdumiewające i niemal niewiarygodne, że w obliczu takiego stanu rzeczy Kuria Diecezjalna Rzeszowska nie widzi potrzeby natychmiastowego interweniowania, powstrzymania ziejących grozą i budzących przerażenie zwykłych ludzi zamierzeń, wyświetlenia do końca wszystkich aspektów tyleż zagadkowej co bulwersującej sprawy, a jedynie deklaruje chęć po rozmawiania z ks. proboszczem. Skąd bierze się ta olbrzymia, niezmiernie rażąc dysproporcja między poczynaniami ks. Galanta, a reakcją na nie jego Zwierzchników??? O co tutaj w istocie chodzi???

      Drugą sprawą, nierozerwalnie związaną z bytnością ks. J. Galanta w Nienadówce, która zerówno Kurii Diecezjalnej Rzeszowskiej, jak też osobiście J.E. Ks. Biskupowi Ordynariuszowi pozostaje od dawna znany jest dramat byłego proboszcza nienadowskiego ks. Prałata Mieczysława Zarycha. Niemal od początku zainstalowania się na probostwie w Nienadówce ks. Józef Galant objawia niebywałą wrogość wobec swojego poprzednika, dręcząc go i terroryzując psychicznie niemal z sadystycznym zacięciem. Przez pięć z górą lat emerytowany ks. proboszcz Mieczysław Zarych żyje w warunkach nieustającej presji; zagoniony do jednej izdebki na starej plebanii, skąd zdemontowano instalację c.o., zamknięto dostęp do pomieszczenia kuchennego; ponadto ciągle wisi nad Nim groźba eksmisji stamtąd to tu, to tam, w tym do pomieszczeń gospodarczych probostwa! Dlaczego J.E. Ks. Biskup Ordynariusz toleruje stan tyluletniego dręczenia ks. Prałata Zarycha przez ks, proboszcza Galanta??? Czego jeszcze potrzeba, jakiego kalibru i skali incydentu, by wreszcie "ruszyło" u Ks. Biskupa normalne ludzkie sumienie. Może jako Pasterz Diecezji zainteresuje się Ks. Biskup, co oznacza odzywka ks. J. Galanta, wygłoszona w gronie kolegów-księży "i tak starego dziada wykończę"!!!

      Czy były, zasłużony dla parafii nienadowskiej ks. proboszcz Mieczysław Zarych nie ma prawa dożyć spokojnie na miejscu, gdzie pracował przykładnie i ofiarnie przez 16 lat??? Kto i na jakiej podstawie prawa tego go pozbawił???

      Czy wobec bezprzykładnego i karygodnego zaniechania Pasterza Diecezji, przyrodzoną godność musi przywracać Ks. Prałatowi dopiero interwencja krajowych i międzynarodowych instytucji obrony praw człowieka. Jako członek nienadowskiej parafii i świadek dramatu ks. Prałata, liczę na rychłą i wyczerpującą odpowiedź.

      Ks. proboszcz J. Galant swoimi poczynaniami nie tylko sprofanował Dom Boży, co pełniej i kompetentniej orzec mogłyby (gdyby tylko zechciały!) stosowna czynniki kościelne, ale obraził Przodków naszych, którzy sto lat temu w trudzie i znoju obecną Świątynię, ku chwale Bożej, a nie celowemu niszczeniu dla kreowania osobistego interesu, wznosili. Spostponował również świetlaną postać budowniczego kościoła Wielkiego Proboszcza nienadowskiego w latach: 1859 - 1901, wybitnego Duszpasterza Ks. Antoniego Momidłowskiego. Wielce bulwersuje też jego arogancja i pogarda dla osób starszych, chorych i niepełnosprawnych w parafii.

      Z uwagi na nonszalanckie, niegodne powagi sprawy, podejście zarówno Kurii Diecezjalnej jak też J.E. Ks. Biskupa Ordynariusza do sygnalizowanego problemu, sporządzimy Białą Księgę, dokumentującą wszystkie postępki ks. proboszcza J. Galanta w Nienadówce, która przekazana zostanie Stolicy Apostolskiej. Niech u progów Św. Piotra rozstrzygnięte zostanie w jakim stopniu postawa; poczynania i zachowanie owe przystają do wizji kapłana katolickiego, którą Ojciec Święty Benedykt XVI zaprezentował podczas: niedawnej pielgrzymki do Polski.


          Pozostaję z poważaniem
          podpis autora

Do wiadomości
Sekretariat Episkopatu Polski






przyg. Bogusław Stępień


Comments: 0

About | Privacy Policy | Sitemap
Copyright © Bogusław Stępień - 08/05/2013