Foto zmiany

Losowy album

Zostań współautorem !

Napisz do nas


Nasze Statystyki Odwiedzin
Hasło - sprawdzam
stat4u

Jan Ożóg "Legionista"

"Historia Jana Ożoga - Legionisty"

powiększ zdjęcie Materiał poniżej ukazał się w "Merkuriuszu Głogowskim", którego scany zamieszczam w oryginale poniżej, powstał on około 1994/98 roku. Autorzy to Mieczysław Cisek i Bogusław Kotula. Do materiału zostały dołączone zdjęcia i dokumenty pozyskane z archiwum rodziny Jana Ożoga. Pozwoliłem sobie również na umieszczenie informacji, pozyskanych od rodziny, a które nie ukazały sie w Merkuriuszu. Dla odróżnienia są one dopisane do artykułu pogrubionym pismem.


powiększ zdjęcie
Nie jest to życiorys ani notatka biograficzna. To swoisty bedeker w krajobrazie 68 lal życia człowieka któremu niezwykła energia i niekonwencjonalna mentalność pozwoliła widzieć wiele zwykłych rzeczy inaczej, a działać z pominięciem stereotypów.


Przeglądam z zadumą i wielkim zainteresowaniem pokaźny zbiór dokumentów, zdjęć, legitymacji, listów, odznaczeń i kilku pamiątek pozostałych po jednym człowieku, Janie Ożogu, które dotrwały do dnia dzisiejszego dzięki żonie Eleonorze i córce Teresie.

Układam to wszystko kolejno wg lat i widzę, jak na taśmie filmowej, całe życie tego człowieka. Biorę do ręki jedno ze zdjęć zrobione w 1914r. Wysoki, niezwykle przystojny mężczyzna w legionowym mundurze. Na głowie okrągła czapka z legionowym orzełkiem, który zresztą zachował się wśród pamiątek. Tak, to zdjęcie ma już 80 lat!

Czy można w miarę dokładnie opisać przebogate w różne wydarzenia życie człowieka, który zmarł
powiększ zdjęcie
w Rzeszowie w 1962 r. i został pochowany na pobitniańskirn cmentarzu ? Nikt i nigdy nie przewiązał krzyża na jego grobie biało-czerwoną wstążką i nie zanucił cicho "Legiony to żołnierska nuta" !
powiększ zdjęcie Jan Ożóg urodził się w Nienadówce w 1894 r. jako syn Jędrzeja i Agnieszki z d. Chorzępa. Ożogowie byli właścicielami młyna, w którym dorastający Jan pracował "przy ojcu". Od 1911 r. jest czynnym członkiem drużyny Sokola w Sokołowie Małopolskim. W sierpniu 1914 r., wstępuje do Legionów. Umundurowanie i broń, jak pisze w ankiecie "to własnym kosztem nabyłem". Przez jakiś czas był nawet kapralem, ale za jakieś
dyscyplinarne przewinienie "p. Roja mnie zdegradował".


powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie


10 czerwca 1915 r. zostaje ranny pod Łużanami na Bukowinie "w obydwie nogi dostałem 7 kól szrapnelowych". Jedną nogę amputowano, druga pozostała sztywna w kostce.


Przygoda z wojskiem Jana Ożoga kończy się więc w szpitalu w Moros Vasarhely (Węgry) amputowano mu jedną nogę, druga pozostała sztywna w kostce. Dwa lata później w kwietniu 1917 roku - jak mówi dokument - został odesłany do szkoły inwalidów w Krakowie, gdzie spędził kolejny rok tj. do 13 maja 1918 powiększ zdjęcie


Żeni się w Głogowie z Marią ze znanej rodziny Matejskich. Jest więc „głogowskim ptokiem”. Ma z nią dwie córki, Janinę ur 8 lipca 1925 r. i Stanisławę ur. 22 maja 1930 r. Żona Maria kończy życie bardzo tragicznie. W 1942 r. zostaje wyprowadzona z kościoła w Łańcucie wraz z innymi osobami i rozstrzelana przez zbirów słynnego „diabła łańcuckiego”


powiększ zdjęcie W okresie międzywojennym Jan Ożóg ta „niespokojna dusza” prowadzi między innymi hurtownię tytoniu w Biłgoraju i dzierżawi w Zakopanem dwa pensjonaty „Szałas” przy ul. Kasprusie i „Góralka” przy ul. Chramcówki. Gościom oferuje się „kuchnię bardzo smaczną i obfitą” usługi instruktorów narciarskich, "werandy ogrzewane oraz duże tarasy". Chyba te dwa interesy nie bardzo mu szły, bo wraca do Głogowa. Jego "miłością" to mechanika
samochodowa. Ale o tym w innym artykule gazety.


W 1927 roku zostaje Jan Ożóg odznaczony Krzyżem Legionowym, a w roku 1930 Krzyżem Niepodległości. W 1935 roku zostaje członkiem koła słynnych „Trzeciaków”, byłych żołnierzy 3 p.p. Legionów' i 3 p. im. Józefa Piłsudskiego w Jarosławiu.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
W okresie okupacji członek AK, a ponieważ zna doskonale język niemiecki, jest świetnym „nabytkiem” dla organizacji w Rzeszowie. Świadczy usługi transportowe samochodem ciężarowym „na holcgass”. Często jeździ do obozu koncentracyjnego w Pustkowie z żywnością m.in. wozi worki z jarzynami. Z obozu wywozi listy, grypsy, które przekazuje rodzinom więźniów i odpowiednim komórkom organizacyjnym.
Musiał być nie lada sprytnym i odważnym, bo do końca nie został zdekonspirowany. Więźniowie przekazują mu także „pamiątki”, których spora ilość zachowała się do dziś. Są to kasetki, pudełka na tytoń z namalowanymi scenami z „życia” więźniów, zapalniczki i aluminiowe sygnety.

Wśród pamiątek zachowała się unikatowa fotografia. Na zdjęciu stoi Jan Ożóg wsparty na grubej lasce i dozoruje ekshumację zwłok rozstrzelanych przez Niemców zakładników w Złotnikach k. Mielca w dniu 3 X 143 r. m.in. nauczycieli: Rudolfa Aurigę i Władysława Kyca.

Jan Ożóg, ożenił się powtórnie, jego żoną została Eleonora która urodziła mu jego trzecią córkę Teresę i to dzięki Nim, w większości zachował się spory zbiór rodzinnych pamiątek po Janie Ożogu.


Po wojnie Jan Ożóg pracował jako taksówkarz. Jego warszawa M-20 nosiła boczny numer 22. Ci, co go pamiętają mówią, że miał wielkie powodzenie u kobiet, był dowcipny, bardzo pracowity i uczynny.

Kiedy ukaże się drugi numer „Merkuriusza”, a w nim wspomnienie o Janie Ożógu, żołnierzu Legionów, pójdę osobiście na jego grób, przewiążę krzyż biało-czerwoną szarfą, złoże wiązankę kwiatów, w którą w plotę listek laurowy pochodzący z wieńca pogrzebowego Naczelnika i zapalę świeczkę. Dla przypomnienia Mu, że był z Legionów. Zagram cichutko na harmonijce „Pierwszą Brygadę”, mając na myśli słowa „śpij spokojnie w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni tobie”.
powiększ zdjęcie


powiększ zdjęcie Materiał poniżej ukazał się w "Merkuriuszu Głogowskim", którego scan zamieszczam w oryginale. Nie znam nazwiska autora artykułu, ale powstał on około 1994/98 roku. Do materiału zostały dolączone zdjęcia i dokumenty pozyskane z archiwum rodzinnego.
22 lipca bieżącego roku minęły 34 lata, jak pierwszy pociąg oficjalnie i bardzo uroczyście przejechał żelazną trasą z Rzeszowa do Głogowa Małopolskiego. Co to była za feta” !
Ale zanim „spełniło” się te 12 km to ...?
"Bóg dał wszystkim możliwość poruszania się, a wąż będzie pełzał w pyle ziemi..." (Przypowieść ze Starego Testamentu).
Nogi to moim zdaniem najgenialniejsza anatomicznie część człowieka. Kiedy stanął „w pionie" przy ich pomocy gonił i uciekał, tropił zwierzynę i przemieszczał się ze strachu przed ogniem i wodą. Kto zliczy przypowieści i legendy, poważne rozprawy naukowe, dowcipy, anegdoty związane z ludzkimi nogami ?

Co miał na myśli ten pierwszy, który dosiadł konia, osła czy wielbłąda ?

Wygodne poruszanie się czy oszczędzanie nóg. Oczywiście w grę wchodziła odległość i szybkość przenoszenia się. Z czasem człowiek zaczął „wymyślać" i „wynajdywać". Kiedy wynalazł koło, jeden Pan Bóg wie. Zaczął je obudowywać, nadbudowywać i ulepszać. Konstrukcje, któie nosiły na sobie i nosiły koła, to istne cuda. Od pmnitywnyvh wozów do kapiących od złota karet, od kopcących niemiłosiernię „cowbojek" do spalinowych i elektrvycznvch „błyskawic" Kto nie marzv o „cadilacu", „mercu" czy BMW. Kto nie chciałby się sikać szampanem po zwycięstwie w Formule 1.
Powyższy, może trochę przydługawy wstęp ma jednak swoje uzasadnienie. Te 12 km z Głogowa do Rzeszowa to dzisiaj „nie ma sprawy". Pociąg, taksówka, autobusy czerwone, niebieskie. Nie tak dawno jeszcze był to jednak problem. LudziE w różnych sprawach chodzili i jeżdzili do Rzeszowa. Do starostwa, lekarza, na targ itd. Biedota chodziła „na nogach" i do togo boso, bo buty to była droga rzecz. Ubodzy rzemieślnicy i „uchowaj Boże" rolnicy na kilku stajaniach, wychodzili koło północy, a nawet poprzedniego wieczora, by zająć na jarmarku dogodniejsze miejsce. „Ciągnęli" ze sobą niekiedy żony i starsze dzieci. Co to była za udręka, trudno sobie wyobrazić. Rozpatrując różne problemy relacji Głogów - Rzeszów, nie sposób to zrobić bez równoczesnego przedstawienia ówczesnych warunków komunikacji „technicznej". Podstawowvm środkiem komunikacyjnym tego czasu była zwyczajna furmanka. A o stanie drogi lepiej nie mówić. Obciążona do granic wytrzymałości ludźmi i towarami wlokła się godzinami. W tym miejscu nie sposób pominąć kwestii mieszkańców Głogowa wyznania mojżeszowego. Przeróżni faktorzy, pośrednicy, drobni kupcy, oni podróżowali najczęściej. Oni mieli „największy interes" do Rzeszowa. Rzadko kiedy jeden człowiek wynajmował "extrafurmankę" Zazwyczaj była ona składkowa. Tylko wielcy kupcy, m.in „bekoniarze" jeździli w pojedynkę lub najwyżej w dwóch lub trzech. Oni mieli także własne zaprzęgi i pędzili na jarmarki ile sił w koniach. Podstawowym środkiem, jak wspomniałem była furmanka. Zabierała zwykle do 15 podróżnych. „Furmanili" najczęściej Żydzi, rzadziej chłopi. Żyd - furman, zwany powszechnie „bałagułą" oszczędzał na karmie, dlatego chude szkapy nie miały lekkiego żywota. Oczywiście, nie kierowano się żadnym rozkładem jazdy. Był komplet, ruszano z głogowskiego rynku. W związku z tymi „podróżami" powstało wiele żartobliwych historyjek. Na przykład. Dzieci, załadowaną Żydami furmankę, zaczynały liczyć pasażerów, którzy dostawali białej gorączki, bo jak pisze w Starym Testamencie „Rozmnożę was jak piasek na pustyni".

Jak wiadomo, sobota to był „szabes" i nic kompletnie nie wolno bvło Żydom robić, oczywiście podróżować także za jednymym wyjątkiem. Mógł jechać na wodzie. A jak musiał jechać właśnie w sobotę za „wielkim interesem" ? Brał wówczas butelkę z wodą wkładał ją pod siedzenie i ruszał. No i było wszystko w porządku.

Jak przebiegała podróż, jak handlowano, załatwiano interesy i jak wracano z Rzeszowa, o tym przy innej okazji.

Jeszcze przed pierwszą wojną światową zaczęto planować budowę kolei żelaznej w kierunku Głogowa i Kolbuszowej. Wywłaszczono już część gruntów, powstały pierwsze nasypy i przepusty. Do planów budowy powrócono po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Była wielka szansa. Budowano Centralny Ośrodek Przemysłowv. Staną nawet mały budynek stacyjny w Zaczerniu. Wyburzono go dopien parę lat po II wojnie.

Nadeszły lata Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej W latach 50. ruszono pełną parą „Nie patyczkowano się" z opornymi jeżeli chodzi o wywłaszczenie. Wcześniej powstała linia kolejowa typu „strategiczno - wewnętrznego“, która przed kompleksem leśnym „Bór" skręcała w prawo w kierunku lotniska vv Jasionce. W drugiej połowie lat 50. zaczeło się bardzo poważne wrzenie na święcie. „Zimna wojna" coraz bardziej lodowaciała.! Chyba wówczas zrodziła się przepowiednia, że jak zaczynają budować kolej do Głogowa to pewnie będzie wojna. I dużo nie brakło. Konflikt w zatoce świń mógł przynieść atomową zagładę.

Ale wróćmy jeszcze do okresu międzywojennego. Technika spalinowa zaczynała wchodzić do Europy milowymi krokami. Weszła także do Polski. Od roku 1921 czy 22 zaczął kursować prywatny autobus z Głogowa do Rzeszowa a później także do Raniżowa. Włascicielem autobusu był Jan Ożóg (patrz artykuł "Legiony to żołnierska nuta"), który na podwoziu samochodu Chewrolet kupionego prawdopodobnie od Tyszkiewiczów z Werynii, odbudował własnym sposobem ślusarsko - stolarskim, obszerną karoserię i przystosował całość do przewozu pasażerów. Czy był jakiś rozkład jazdy, nie wiadomo.


Zachowało się oryginalne zdjęcie z tamtego okresu. na tle autobusu za kierownicą, którego siedzi Jan Ożóg stoi znana wówczas postać w Głogowie długoletni zasłużony burmistrz Brzuza. Jan Ożóg zbudował również inne cacko, był to trójkołowiec o niesamowicie skomplikowanej konstrukcji. Nazwał ten wehikuł "Citroneila". Jeżeli komuś bardzo "paliło się" do Rzeszowa czy Kolbuszowej mógł skorzystać wyjątkowo z usług właściciela i jego pojazdu, który był ponoć wcale szybki.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
Trudno jest opisać w kilku zdaniach spalinową komunikację do Rzeszowa i odwrotnie. jeździły przecież okazyjnie samochody z demobilu. kiedy zaczęły kursować rozkładowe autobusy
Autor z Merkuriusza zastanawiał się czy można opisać życie człowieka, tak przebogate w różne wydarzenia, pewno można, była by historia równie fascynująca jak było jego życie. Chciałbym wiedzieć kim był autor tekstów z Merkuriusza, czy kiedy - jak sam napisał - ukaże się drugi numer Merkuriusza a w nim wspomnienia o Janie Ożogu żołnierzu Legionów, pójdę osobiście na jego grób, przywiąże krzyż biało- czerwoną szarfą, złożę wiązankę kwiatów, w którą wplotę listek laurowy pochodzący z wieńca pogrzebowego Naczelnika i zapalę świeczkę. Dla przypomnienia Mu, że był z Legionów. Zagram cichutko na harmonijce "Pierwszą Brygadę", mając na myśli słowa "śpij spokojnie w ciemnym grobie, niech się Polska przyśni Tobie"


śp. JAN OŻÓG ur. 1894-03-24 zm. 1962-07-09
Spoczywa na cmentarzu komunalnym Pobitno w Rzeszowie.

powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie
zdjęcia pochodzą ze strony: http://www.grobonet.erzeszow.pl.
Znajdą tam państwo również dokładną lokalizację grobu.

przyg: Bogusław Stępień


About | Privacy Policy | Sitemap
Copyright © Bogusław Stępień - 08/05/2013