Spółdzielnia pod nazwą "Radiowej" zapadła w głęboki sen letargiczny, z którego, jak sądzę jej twórcy i najbliżsi przyjaciele, już się nie obudzi nigdy.
Mleczarnia spółdzielcza powstała w r. 1925. W okresie dobrej koniunktury dawała rękojmię szybkiej i długotrwałej żywotności ku zadowoleniu spółdzielców.
Niestety, ob. Śliz, widząc możliwość osiągnięcia przez nią szeroko pojętej sławy, postanowił jako naczelny kierownik już w następnym roku, nie mając ani grosza gotówki, zbudować
dom własny spółdzielni, co też uczynił, uzyskując zezwolenie członków. W ten sposób naraził młodą jeszcze spółdzielnię na ogromny ciężar finansowy, przekraczający kilkakrotnie
siły spółdzielni.
Cała możliwość pomyślnego rozwoju spółdzielni została za jednym nierozważnym posunięciem chorobliwej ambicji fatalnego spółdzielcy — sparaliżowana.
Za nadto wygórowane pensje i ekstra diety, popierane przez twórcę i jego krewnych kierowników, kasjerów i fijarzy, wyssały soki żywotne spółdzielni.
I oto 28 sierpnia br. w obecności lustr. Patronaty Sp. Mlecz. Lamersa po kilkugodzinnej agonii zakończyła swój żywot, pozostawiając jako następstwo nieobliczalnej i nieopartej na
podstawach ideowych gospodarki, olbrzymi dług 18 tysięcy zł, a na pokrycie, budynek z inwentarzem łącznej wartości 8 - 9 tys. zł. Po zgonie zebrała się rodzina na naradę
familijną.
Postanowiono zlikwidować pozostały spadek. Wybrano w tym celu komitet, zobowiązując go do sprzedaży budynku w przeciągu 1 mies.
Mimo jednak zachęcających ogłoszeń w pobliskim mieście, Sokołowie, nie znalazł się pożądany kupiec.
Wobec tego członkowie Mleczarni uradzili narzucić dom siłą gminie. Mając w swym gronie 17 radnych z wójtem, asesorami, ks. dziekanem, oraz głównym sprawcą nieszczęśliwego
położenia Ślizem na czele, zapowiedzieli zebranie Rady gm. na dzień 1 września br. i tu powzięli uchwałę kupna przez gminę tego budynku z przeznaczeniem na szkołę.
Komitet dla zawarcia umowy kupna składa się z wójta, dwóch asesorów i jeszcze dwóch radnych. Rezultat śliczny na korzyść spółki: obiecali za dom 15 tysięcy zł, choć rzeczywista
wartość nie powinna przekroczyć 7 tysięcy zł.
Kilku radnych, nie należących do spółki, zgłosiło w tej sprawie rekurs do Starostwa. Spodziewamy się, że Starostwo zakaże wykonania uchwały rady gm., jako godzącej w tak
krytycznym czasie w sam puls życia gospodarczego wsi. Jest to pożądane przez cały ogół obywateli gminy tym bardziej, że budynek ten na szkołę się absolutnie nie na- daje, bo jest
przystosowanym do wymogów mleczarni, a nie szkoły.
Nienadówka, 30. IX. 1932.
Niezależny.
|