Karczmy, te żydowskie, były następstwem przekazania, przez właścicieli dworskich, w arendę propinacji i wyszynku. Pijaństwo i nieszczęścia były niejako konsekwencją obowiązku
propinacyjnego, który nakazywał chłopom spożywanie trunków w karczmach należących do właściciela ziemi, lub przez niego oddanych w arendę. Knowania i intrygi zaś wynikały z
konfliktu interesów, w Polsce propinacja pojawiła się już XVI w., przynosząc, zwłaszcza w 2. połowie XVIII w., właścicielom znaczne dochody. Niejednokrotnie taki "panek na
włościach" zmuszał chłopów do zakupu trunków w swoich karczmach. Kiedy chłop nie wykupił narzuconej mu ilości piwa czy wódki, tę ilość alkoholu wylewano w jego chałupie, a on i
tak za alkohol musiał zapłacić. Dobitnie to pokazano w jednym z odcinków serialu "Janosik". Propinację w Galicji zniesiono ostatecznie w 1889, minęło jednak sporo jeszcze lat nim
zlikwidowano ten proceder całkowicie. Brak czerpanych zysków przez właściceli, dziedziców spowodował, że cały zysk z wyszynku zaczęli czerpać dotychczasowi "arendarze". Pod koniec
XIX wieku, budziła się po wsiach nie tylko polskość, ale i świadomość społeczna, jeżeli wieś miała szczęście i pojawiał się w niej taki człowiek jak w Nienadówce, nauczyciel
Józef Kobosowicz, to świadomość społeczna, chłopów
rosła szybciej. Zaczęto zakładać Kółka rolnicze, przy nich
powstawały sklepiki i nagle okazało się, że można kupować taniej. Tak było i w Nienadówce, młodsi i bardziej oczytani, chłopi skupiając się wokół nauczyciela Józefa Kobosowicza podjęli wyzwanie i parli ku nowemu. Jednym z
takich chłopów był Wojciech Ożóg, z racji prenumeraty gazet, ich
czytania i korespondowania do nich, we wsi znany był jako "Gazetnik". To dzięki jego korespondencji do lwowskiej gazety "Wieniec" w dniu 11 lipca 1884 r. czytelnicy, a my po
latach, mogli przeczytać:
Staraniem ks. proboszcza Momidłowskiego i p. Józefa Kobosiewicza, nauczyciela miejscowego, zawiązaliśmy tu Kółko rolnicze w dzień św. Piotra i Pawła. W sali szkolnej zebrało
się na początek kilkunastu włościan - a po wyjaśnieniu przez p. Kobosiewicza, jaki jest cel Kółka i pożytek z tegoż, uchwalono jednogłośnie utworzenie Kółka rolniczego.
Przewodniczącym wybrany został ks. Momidłowski, zastępcą p. Kobosiewicz, sekretarzem S. Ożóg - a członkami zarządu Wojciech i Michał Ożóg - poczem odczytano okólniki nadesłane
przez Zarząd główny.
Po opuszczeniu sali obrad przez ks. Momidłowskiego, uchwalono odprawić uroczyste nabożeństwo na intencyę nowo zawiązanego - Kółka - które się istotnie odbyło, w pierwszy, piątek
tego miesiąca przed obrazem Serca Jezusowego. Kółko zamierza założyć sklepik i zająć się rozwojem koszykarstwa, którem tutejsza ludność się trudni. W końcu dodaję, że urządziliśmy
między sobą składkę na rzecz dotkniętych powodzią Kółek roln., a zebranych, 1 zł 20 ct odsyłamy Szan. Redakcyi.
Wojciech Ożóg
Nie wszystkim nowe pomysły i poczynania przypadły do gustu, prościej mówiąc, "młodzi, postępowcy" psuli stare układy, interesy i powiązania rodzinne. Wspomniana powyżej
"stara klika" widząc dla siebie zagrożenie, poczęła działać, pod namową arendarza, którego interesy mogły ucierpieć najbardziej. Poniżej fragment, więcej na: Kółko Rolnicze.
(..) Poczyniono kroki o założenie sklepiku, urządzono czytelnię, a 23 z. m. (zeszłego miesiąca - przyp. autora) wieczorek Mickiewicza. Wszystko to solą w oku arendarza,
osławionego i sprytnego gospodarza w swoim rodzaju w gminie. Za pomocą organisty (?) i jego żony (? ?) wywołał w gminie opozycję przeciw kółku, a mianowicie przeciw twórcy tegoż,
do której to opozycji przyłączył się z tytułu przyjaźni do arendarza i zawodu jego przełożony gminy. Opozycja ta z wieczorku Mickiewiczowskiego wzięła pożądany asumpt do znacznego
wzburzenia w gminie na temat stary wprawdzie, ale dla ciemnoty poniekąd skuteczny a dla sprytnych agitatorów bardzo dogodny, że kółko to "powstanie", a ów wieczorek to "otwarty
bunt" - że biada tym, co się wpisali, bo i grunta im odbiorą i nieszczęście na całą gromadę sprowadzą. I w tym kierunku wywołano wielki niepokój w gminie, którego agitatorowie
sprytnie użyli, bo przy wyborze nauczyciela w tydzień po wieczorku, usunęli miejscowego nauczyciela, który był wzorowym, szkołę najlepiej prowadził, jak mu wszyscy przyznają, a
nawet i przeciwnicy, i o dobro gminy okazywał się wielce dbałym, a wybrali innego, który z tej posady przedtem dla usterek przeniesionym został. Jest on przecież zięciem
organisty! (..)
Oczernianie i oskarżanie postępowych chłopów o spiskowanie i bunt sprawił, że donos arendarza został przez władze austriackie potraktowany poważnie, przeprowadzone śledztwo
doprowadziło ostatecznie do ukarania głównego prowodyra. Proces odbył się w Rzeszowie, 8 czerwca 1885 roku, przed Sądem w Rzeszowie. Świadkowie zeznawali m.in.:
(..) Gdy po tym wieczorku zgromadziło się więcej włościan w szynku Felsenfelda i w toku rozmowy także i o wieczorku wspomniano, odezwał się Felsenfeld głośno do obecnych: że cały
ten wieczorek urządzony przez Kółko rolnicze, jak niemniej całe kółko zmierzają tylko do buntu i powstania, że komendantem tego powstania jest nauczyciel Kosobowicz i zapytał
jednego z obecnych w karczmie członków Kółka, czy go już zrobili oficerem ? Chłopi, mówił, to głupie chamy; panowie im teraz pochlebiają, bo ich potrzebują, ale potem im na g łowy
n....... ; nie należy się dać złapać do kółka, bo z tego nic dobrego nie będzie - chłopom grunta posprzedają i pańszczyznę zaprowadzą. (..)
Ostatecznie Sąd skazał obwinionego o podburzanie i oczernianie Kółek rolniczych i bałamucenie włościan, Nutę Felsenfelda arendarza z Nienadówki na cztery miesiące ścisłego aresztu. Arendarz i wspierająca go klika częściowo dopięli
swego. Nauczyciela Józefa Kobosowicza, który
zasiał ziarno świadomości w młodych nienadowskich umysłach przeniesiono, wszystko jakby wróciło w stare koleiny. Nuta Felsenfeld wyrobnik z Nienadówki, zamieszkały pod numer domu 458. Zmarł
na zapalenie płuc, wieczorem 13 stycznia 1893 roku, mając 66 lat, pogrzeb odbył się 15 stycznia.
|