Drogi Przewielebny Księże !
Jharsuguda, dnia 31 marca 1968.
Moi Ukochani Przyjaciele Misyjni
Dzisiaj 15 marca, pełnia księżyca. Całe Indie obchodzą "Holi". Święto budzącego się życia. Ludzie obsypują się czerwonym proszkiem ,albo też polewają się zabarwioną na czerwono
wodą. Jest to kosztowne święto, bo znaki tej czerwieni na ubraniu nigdy nie dadzą się usunąć, a przecież wiadomo, że wielu posiada tylko jedną koszulę i jedne spodnie, albo coś w
rodzaju spodni - dhoti.
"Holi khelek" - "bawić się w Indiach - na jeden dzień tak całkowicie zapomnieć o wszystkich problemach. Ostatnią niedzielę, dnia 10 marca mieliśmy nie byle jakie wydarzenie:
"Sangat ker aall" - "Zlot sodalisów mariańskich z całej diecezji". Zlot odbył się w Kesramal, najstarszej stacji misyjnej w Sambalpur.
W sobotę o godzinie 730 wieczorem zaczęła się procesja z światłami ku czci Najświętszej Maryi Panny. Około 6 tysięcy ludzi wzięło w niej udział. Każdy trzymał w ręku
płonącą świecę, albo też inny rodzaj światła. Wybijała się kolumna 300 kobiet, z garnkami glinianymi na głowach. Te garnki świeciły dziesiątkami kolorowych świateł przez misternie
wyrobione w ich dziurki. Następnego dnia w niedzielę mieliśmy mszę św. na otwartym polu. Tłum wiernych się powiększył. Gdy nadeszła chwila ofiarowania odezwał się dźwięczny głos
mandarów (specjalne bębny z rozbrajająco melodyjnym głosem). Przez środek placu ruszyła w stronę ołtarza procesja z ofiarami:
najpierw tańczące dziewczęta, a potem sodalisi, niosący na głowach 8 wielkich cyborii z komunikantami. Po nich szło coś 20 niewiast, niosąc na głowach koszyki, pełne ryżu. To nie
jest ryż usypany z worka, ale zebrany garść po garści i dzień w dzień z ujętego z codziennego posiłku i przeznaczonego na pomoc dla kościoła.
"Przyjmij, święty Ojcze, wszechmogący Boże, ten nasz pokorny dar !"
Podczas tej uroczystej mszy św. 8 tysięcy ludzi przystąpiło do Komunii św. Zlot sodalisów odbył się pod hasłem, wyjętym z Encykliki ojca św. Pawła VI: Populorum Progressio: "Bagra
kam karek, bagra dżanek, bagra apnaek aur aisan se bagra banek !" - " Więcej pracować, więcej poznawać, więcej mieć, ażeby stać się czymś więcej ?" Możecie sobie dobrze wyobrazić,
że to hasło brzmiało dość obco dla naszych prostych ludzi, tak łatwo zadowalających się niczym. Zorganizowanie zlotu maryjnego należało do mnie. Trudne to było zadanie, bo warunki
tutaj prymitywne. Miłość ku Matce Bożej nieraz musiała odpędzać zniechęcenie.
Na zakończenie chcę się podzielić z Wami nie byle jaką wiadomością. Nasz ks. Biskup dołożył do moich obecnych zajęć, trochę więcej ciężaru i godności, minując mnie duszpasterzem
nowej placówki misyjnej w Bondamunda. Poza duszami, głodnymi za Bogiem, małej hali modlitewnej i wielkiego placu pod budowę, nie ma tam nic więcej. Nawet studni z wodą brak, która
jest tak potrzebna w tutejszym klimacie Praca na nowej placówce już się zaczęła. Z ufnością patrzę w przyszłość, bo przecież nie jestem sam, ale razem z Wami i z Waszą pomocą będę
budował z niczego tę nową placówkę misyjną.
Waszą pamięć zawsze odczuwam i za nią dziękuję. "Serdeczne Bóg zapłać" za te listy i paczki, te drogie jaskółeczki z kochanej Ojczyzny, które do mnie nieustannie dochodzą. Na
Święta Zmartwychwstania - Pańskiego życzę Wam wiele radości, łaski mocy i zwycięstwa od zmartwychwstałego Pana.
Aż do odwołania mój adres pozostanie:
Catcholic Church, P.O. JHARSUGUDA, S.E. Rly/, Orissa/India.
Składam serdeczne "Bóg zapłać" za zorganizowaną pomoc z Nienadówki. Przesłane paczki doszły w dobrym stanie.
Wasz misjonarz z Indii o. Marian Żelazek.
|