Drogi Franku !
Dziękuję za szczery, wzruszający list. Także za kopię kserograficzną artykułu Walka Nowaka. O ile wiem do Walka za jego jeszcze życia przyjeżdżali rozmaici zbieracze wiadomości zarówno z czasów okupacji niemieckiej jak i rosyjskiej.
Chyba i on informował pewnych działaczy niepodległościowych o obozie straceń w Trzebusce. Postaram się przekazać Twoje i Walkowe wiadomości do koła Związku Żołnierzy AK w
Krakowie, do którego należę. Chyba Ci wiadomo, że w lesie w Trzebusce dokonywano już odkrywek grobowych. W nowym roku roboty mają toczyć się dalej.
Zdumiała mnie historia z książką Jana Łopuszki. Postaram się ją przeczytać. Opuszczenie opisów walk AK w Kolbuszowskiem zakrawa mi na akcję, wprost zbrodniczą. To więcej niż
oszustwo. Musiała się do tej akcji pamiętnikarskiej dostać racica nie byle jakiego łotra i prowokatora, która usunęła partie najbardziej znaczące. Materiałów o walkach w puszczy
sandomierskiej ja sam nie mało wysłałem w rozmaitych czasach do Rzeszowa i drukowały je częściowo "Nowiny Rzeszowskie". Znaczną część, opisującą dokładnie starcia z Niemcami,
przekazałem przed rokiem na ręce prof. dra. Jana Drausa, wykładowcy historii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, obecnie dyrektora rozgłośni Polskiego Radia w Rzeszowie. Być
może, iż do rozmaitych materiałów, także moich dobrała się jakaś ukryta komunistyczna kanalia i pousuwała prace, które temu osobnikowi zagrażały. Wiadomo, że do rozmaitych ankiet
z braku wiarygodnych świadków lub uczestników wydarzeń wojennych używano "srakotłuków" ze szkół ludowych, którzy dla osobistych, niecnych celów niszczyli pisemne dokumenty i
źródła.
Przykro mi, że nie mogę osobiście wejść w tę drażliwą sprawę przez wizytę w Rzeszowie. Po przebytych dwóch zawałach przyplątały się do mnie ostra cukrzyca i parkinsonizm, które
atakują mi ręce i nogi. Chodzę z wielkim trudem o lasce na małą odległość, pisać odręcznie nie mogę, posługuję się tylko z ogromnym wysiłkiem maszyną. Co trzy godziny atakuje mnie
cukrzyca głodem raptownym po każdym zastrzyku insuliny. Muszę siedzieć w domu, o wyjazdach mowy nie ma, nawet do bliskiego Rzeszowa. Z przywileju darmowego przejazdu pociągiem,
tramwajem czy autobusem nie mogę korzystać. No cóż - życie nie uścielało mi się na różach. Całe życie tylko lektura książek i pisanie, trudna walka piórem o znalezienie się w
historii.
Przysłałeś mi do wglądu zaświadczenie kombatanckie z Londynu. To bardzo ważny dokument. Odsyłam Ci go. Jeśli jeszcze dotychczas nie posłużyłeś się nim, to zgłoś się natychmiast do
najbliższego Koła Związku Żołnierzy AK - przysługuje Ci dodatek emerytalny, co najmniej, o ile wiem, trzykrotnie wyższy.
Nie żałuję swojego życia, choć wielu miałem dokoła siebie i w Pipidówce i gdzie indziej zbrodniczych kanalii. Nie dałem się nigdy wciągnąć do "partji", czerwonych chamom nigdy się
nie poddałem, choć rozbijali mi nawet rodzinę. Ostoją było mi zawsze pióro. I zostawiam dorobek ważny, znaczący. Ogłosiłem z przeogromnej masy utworów poetyckich, opowiadań,
powieści, krytyk i artykułów 60 książek, moje prace ukazywały się i ukazują we wszystkich językach europejskich. Na temat mojego pisarstwa pojawiły się liczne książki. Mój św.
pamięci Ojciec i Matka mogą na drugim świecie cieszyć się, że nie poszły na marne Ich bezprzykładne wysiłki kształcenia mnie wczasach ogromnie trudnych.
|