Gdyby mieszkała w państwie kapitalistycznym, to ten hektar gruntu na pewno by jej nie przeszkadzał i rentę pobierałaby od dawna, od chwili zakończenia wojny, czyli przez pełne 35 lat.
W Polsce współczesnej stary nie mogący już pracować rolnik kupuje rentę za hektary. Jego półwiekowe, czasem dłuższa praca się nie liczy, bo chłopa, jak pamiętam żadne prawo w Polsce
nie broni. W latach powojennych zawisło nad wsią i chłopem fatalne, złowrogie mane Texel, Fares, kreślone ręką naszych czerwonych przyjaciół. Potwierdzeniem tej smutnej
rzeczywistości, są systematyczne zamachy na chłopskie prawo do ziemi, do władzy, do polityki, do środków masowego przekazu, do informacji do zrzeszeń i swobód obywatelskich, słowem do
nieskrępowanej ludzkiej egzystencji. W zamian za to chłop ma zagwarantowane konstytucyjnie prawo do pracy, na wzór furmańskiego konia i to mu powinno wystarczyć według oceny
despotycznego przywódcy i posłusznych wykonawców. Czy tak już musi być, czy to jest nieodwołalne fatum i chłop po to żyje, żeby pracować, a nie odwrotnie?
|