|
(..) Miałem Wspaniałego dziadka ze strony matki. Kmieć wysoki, o długich włosach, niczym Piast, był na wpół poganinem i na wpół chrześcijaninem. Dziadek brał udział w
procesjach kościelnych, nosząc nad celebrantem baldachim a jednocześnie, co rano, modlił się do Słońca. Nauczył mnie rzucać np. pogańskim zwyczajem gałązki jodłowe na groby
samobójców w borze. Znał świetnie stare obrzędy ludowe i dramatyczne pieśni oraz baśnie. Z nich często korzystałem pisząc później swe utwory. Właściwie mogę powiedzieć, że
dziadkowi zawdzięczam panteistyczny kult ziemi i zainteresowanie folklorem. Starej, zamarłej kultury było mi żal, z biegiem lat stawała mi się ona coraz bardziej bliska. W niej
odczuwałem prawa egzystencjalne człowieka i natury. Ale ta świadomość przyszła dużo później. (..)
|