Ważnym etapem jej życia, który także przyczynił się do jej upamiętnienia przynajmniej tu na stronie jest czas okupacji hitlerowskiej. Zofia Słonina miała w sobie na tyle ludzkich
uczuć, by zdobyć się na pomoc ukrywającym się w lesie, a wcześniej podobno również w jej zabudowaniach, żydom. To nie zwykłe w tamtych czasach zachowanie, za które groziła śmierć,
było zupełnie nieznane dla młodszych powojennych już członków rodziny. To z naszej strony dowiedzieli się, że jej pomoc polegała m.in. na noszeniu ukrywającym się, jedzenie do
lasu. Jedzenie pozostawiała w jednym miejscu, do czasu, aż pewnego dnia przychodząc, zastała tę żywność nietkniętą. Wtedy zrozumiała, że jej podopiecznych już tu nie ma, odeszli,
albo już nie żyją. To, że nigdy o tym nikomu nie opowiadała, mogło być przejawem jej skromności, może ukrytym żalem do siebie, że ludzi tych jednak nie ocaliła. Mogło też być
zwykłą obawą, bo jednak jej odróch serca, pomoc żydom, nie uszła uwagi w sąsiedztwie, skoro wyszło to na jaw po latach w materiale, Żydzi we wsi.
|