Foto zmiany

Losowy album

Zostań współautorem !

Napisz do nas


Nasze Statystyki Odwiedzin
Hasło - sprawdzam
stat4u

Ziemianki na pastwisku.


Nowiny Rzeszowskie (30 marzec 1990)

Ziemianki na pastwisku

Ten obóz na tyłach frontu, przez długie lata kryło złowieszcze milczenie. Kiedy istniał w Trzebusce, wydając w lesie w Turzy śmiertelny plon, Rosjanie dbali, aby nikt o niczym nie wiedział i nie mówił. Potem tajemnic Trzebuski i Turzy strzegli pilnie lokalni strażnicy. Tak było przez lata i dziesięciolecia. Ludzie więc przywykli tu do milczenia, które weszło im w krew, stało się jednym z podstawowych kanonów egzystencji. Przerwali je na krótko w 1981 r., ale stan wojenny znów zamknął im usta i na kilka lat przywołał do starego porządku. Dziś znów mówią o stalinowskich zbrodniach, ale czynią to niechętnie i z oporami przełamują wyrosły na tym skrawku Rzeczypospolitej mur milczenia. Najgłośniej i najwięcej mówi
64-letni Jan Chorzępa z Sokołowa Młp., którego znają wszyscy, nie tylko dlatego, że widoczna kontuzja nogi zmusiła go do poruszania się "melexem", ale z tego właśnie, że ma odwagę mówić. Ma do tego moralne prawo, gdyż w Trzebusce niemal wszystko rozgrywało się przed niespełna 46 - laty niejako na jego oczach. On wie i widział najwięcej, choć sam przyznaje, że jako 19-latek patrzył podówczas na wszystko innym wzrokiem - pozbawionym krytycyzmu, wnikliwości i fotograficznej pamięci, która jakże by się przydała, aby odtworzyć bieg, porządek i szczegóły wydarzeń. Ma o to do siebie żal, choć pewnie przesadny, gdyż sporo jednak zapamiętał i przelał na papier urzędowych protokołów oraz kronikarskich zapisów. Początek tych wspomnień, to pierwsze dni lipca 1944 r, kiedy jak wszyscy wokół, cieszył się dopiero co odzyskaną wolnością, wyzwoleniem. Ale już wkrótce słodycz tę zaprawiła spora szczypta dziegciu.

fot: Włodzimierz Kirszner
Teren, na którym w sierpniu 1944 r. Rosjanie urządzili obóz karny dla więźniów NKWD. W miejscu, gdzie stoją dwie osoby, była główna brama, przez którą przywożono i wywożono ofiary Stalinowskiej "sprawiedliwości", zaś w głębi - za nimi - stał kiedyś budynek Domu Spółdzielczego. Ziemianki zajmowały niemal cały plac pastwiska gromadzkiego.
We wsi pojawiła się bowiem grupa radzieckich lustratorów i na dłużej zatrzymała się przy położonym poniżej zabudowań jego rodziny Domu Spółdzielczym, zwanym potocznie "pustakami" ’ (spółdzielcy wznieśli go za Niemców z takiego właśnie budulca). Rosjanie we wsi nie byli czymś nadzwyczajnym, gdyż ledwo co przetoczył się przez nią front. Wszyscy wiedzieli, że stanął on na Wisłoce i Wiśle, co stale przypominały głuche odgłosy kanonady, a także to, że kilka kilometrów dalej, w Mazurach, zainstalował się marszałek Iwan Koniew z całym sztabem I Frontu Ukraińskiego. Ale ci lustratorzy przynieśli do Trzebuski - co ludzie zrozumieli dopiero później - ponurą sławę i zbrodnię...

Kilka dni temu stanęliśmy w obejściu Chorzępów w Trzebusce, by przyjrzeć się temu miejscu, w którym już niewiele przypomina tamte dni. Nie ma już budynków, które miały istotne znaczenie we wspomnieniach J. Chorzępy, tj. domu mieszkalnego Stefanii Chorzępy, ani też domu, z którego strychu jedyny naoczny świadek tamtych wydarzeń mógł obserwować nocne wywózki więźniów, nie ma w końcu budynku samego Domu Spółdzielczego, który został w latach sześćdziesiątych sprzedany przez spółdzielców, a następnie rozebrany.

Jest natomiast to samo pastwisko gromadzkie, na terenie którego powstał obóz (łagier) i niezmiennie płynie przy jego południowej granicy rzeczka. Teren jest tu pofałdowany, co niektórzy tłumaczą pozostałościami po obozie (ziemiankach), ale mimo to młodzież wstawiła w dwóch jego przeciwstawnych końcach (na linii N-S) bramki do gry w piłkę nożną.

Z północnej strony odgradza ten teren od działek gospodarskich rząd - smukłych topoli, których 45 lat temu też nie było, a wyżej wznoszą się nowe zabudowania gospodarskie Chorzępów syna Jana - Kazimierza i jego żony - Danuty), które częściowo postawiono na miejscu tamtych, żywo w pamięci związanych jeszcze z obozem. Nic tu już go nie przypomina, choć niemal każdy we wsi potrafi doń wskazać drogę. Wróćmy się więc w czasie do sierpniowych już dni 1944 r„ kiedy to po wizycie radzieckich lustratorów i wysiedleniu całego budynku spółdzielczego, na gromadzkim pastwisku pojawiły się nagle ekipy sowieckich żołnierzy.

Jeszcze wtedy nikt nie podejrzewał celu, w jakim zwieźli tu spore ilości desek i okrąglaków, drutu kolczastego i narzędzi. Deskami zabili zaraz wszystkie okna Domu Spółdzielczego, z którego uprzednio wyniesiono wszystkie meble i sprzęt. Na pastwisku wykopali pięć sporych ziemianek (6 m X 4 m), których ściany boczne wyłożyli drewnianymi okrąglakami, a stropy - lekko wystające nad ziemię - nakryli dachem z desek przysypanym warstwą ziemi. Wejścia do nich prowadziły przez założone w dachach klapy - włazy, uchylane do góry. Całość pastwiska, od brzegu okalającej go rzeczki, poprzez podwórze zabudowań Bąków (stajnia i stodoła), południową granicę posesji Chorzępów i skosem (wzdłuż dzisiejszego rowu melioracyjnego) znów ku rzeczce - opasano wysokim ogrodzeniem z gęsto upstrzonego kolcami drutu, wysokiego na 2 metry. Całość terenu zamkniętego za tą zaporą zajmowała ok. 50 arów, a więc rzucane mimochodem wyjaśnienia radzieckich budowniczych, iż zostaną tu zlokalizowane wojskowe magazyny, przyjmowane były za wiarygodne. Z budową i adaptacją znajdujących się tu obiektów uporali się oni zresztą bardzo szybko, we frontowym - można rzec - tempie. W ciągu tygodnia wszystko było gotowe, ale w tzw. międzyczasie nastąpiły wysiedlenia mieszkańców najbliżej położonych od ogrodzenia budynków i to ludzi trochę zdziwiło. Do wsi wynieść się musieli m.im. Bąkowie, Rumakowie i inni, tylko dla Chorzępów los okazał się łaskawy, gdyż z dwóch budynków nie musieli przenosić się do sąsiadów, a pozwolono im zamieszkać we własnej stodole.

Jeden z tych domów zajął wkrótce wysoki oficer NKWD, którego tytułowano "pułkownikiem kompanijnym" i jego adiutant, zaś drugi - z dużą salą - miał być przeznaczony dla 50-osobowej grupy strażników "magazynów". Aliści już po 2 lub 3 dniach okazało się, że pilnować oni będą nie towarów, a ludzi, których pierwszą partię zwieziono tu pod osłoną nocy i zakwaterowano w Domu Spółdzielczym i ziemiankach. Wraz z ich przyjazdem teren obstawiono uzbrojonymi w broń automatyczną wartami, których czujność wspomagały 4 rosłe wilczury, ujadające niemożliwie przy każdej próbie zbliżenia się kogokolwiek do linii wysokich zasieków. Było to ok. 15 sierpnia 1944 r., albo nieco wcześniej. Tak zaczął w Trzebusce działać obóz karny, na temat którego ludzie zaczęli mówić tylko ściszonym głosem, albo - co wkrótce uznali za najstosowniejsze - nie mówili o nim wcale.

Plan sytuacyjny obozu karnego w Trzebusce

wyk: autor
UWAGA OGÓLNA: Plan jest tytko szkicem sytuacyjnym i nie uwzględnia metrażowych proporcji między budynkami oraz odległości między nimi, a sporządzono go w oparciu o krótką obserwację terenu oraz informacje świadków. Dla ułatwienia, "wglądu w przeszłość", zakreskowano na nim i objęto linią przerywaną obiekty dziś nie istniejące. Oto szczegółowa legenda: Teren, na którym w sierpniu 1944 r. Rosjanie urządzili obóz karny dla więźniów NKWD. W miejscu, gdzie stoją dwie osoby, była główna brama, przez którą przywożono i wywożono ofiary Stalinowskiej "sprawiedliwości", zaś w głębi - za nimi - stał kiedyś budynek Domu Spółdzielczego. Ziemianki zajmowały niemal cały plac pastwiska gromadzkiego. Oto szczegółowa legenda:

 1. Budynek Domu Spółdzielczego, w którym jednorazowo więziono 150—200     osób
 2. Ziemianki, iv których przetrzymywano po ok. 20 więźniów
 3. Dzisiejszy budynek OSP (w 1044 r nie istniał)
 4. Rzeczka (strzała wskazuje kierunek nurtu)
 5. Miejsce, w które wyprowadzano więźniów rano i wieczorem dia załatwienia     potrzeb fizjologicznych
 6. Budynek mieszkalny i gospodarczy żyjącej tu do dziś Wktoii Bąk
 7. Dawny budynek, w którym zakwaterowano straż obozową: z jego strychu J.     Chorzępa mógł obserwować wywózki więźniów
 8. Dzisiejsze zabudowania gospodarskie
 9. Nowy budynek mieszkalny Chorzępów
10. Zabudowania gospodarcze
11. Nie istniejący budynek Stefana Cborzępy, w którym kwaterował komendant      obozu
12. Główna brama obozu, przez którą wywożono więźniów
13. Ogrodzenie z drutu kolczastego
14. Kierunek spadku terenu
15. Kierunek do lasu w Turzy, gdzie dokonywano egzekucji
16. Rząd topoli, których w 1944r. jeszcze tu nie było

Czytelników zainteresowanych tą publikacją prosimy o wycięcie i zachowanie planu, gdyż niektóre związane z nim szczegóły opisane zostaną w następnych odcinkach.
Obozowy pejzaż oddziaływał jednak na okolicę. Po domach, w których zakwaterowano oficerów NKWD, ale nie tylko, niemal od następnego dnia rozpoczęły się przesłuchania więźniów, których doprowadzano i odprowadzano pod zbrojną eskortą. W wysiedlonych domach w pobliżu obozu przetrzymywano zaś więźniów o specjalnym statusie. Np. od Jana Rumaka J. Chorzępa dowiedział się przypadkiem, iż u niego kwateruje pod strażą gen. Władysław Filipkowski, dowódca AK lwowskiego podokręgu. W domu Franciszka Bąka trzymano innego wyższego oficera WP i AK, który nie wyznał nikomu swojego nazwiska, lecz Chorzępie rzucił kiedyś, iż jest polskim oficerem i dodał: - Uważajcie na to, co z nami zrobią.

Próby kontaktów z więźniami zawsze jednak kończyły się niepowodzeniem. Strażnicy przy takich okazjach wpadali we wściekłość, grozili użyciem broni lub osadzeniem w ziemiankach. Nie obywało się bez przesłuchiwania mieszkańców wsi, którzy zbliżyli się do drutów lub eskortowanych na przesłuchania więźniów, a jedyna krowa Wiktorii Bąk, do której nie trafiały te zakazy, o mało nie przepłaciła życiem swej żarłoczności pod ogrodzeniem, zza którego dobiegał różnojęzyczny - głównie polski i rosyjski - gwar. Było więc jasne, że to nie tylko Polacy są tu trzymani w bydlęcych warunkach (w ziemiankach na sianie, a w Domu Spółdzielczym w niebywałej ciasnocie i ciemnicy), lecz los ich podziela wiele innych, nie tylko słowiańskich narodów. Mało kto więc wierzył już, że trafili tu tylko ci (Ukraińcy), którzy zabijali w bandach Polaków i Rosjan oraz ci, którzy w czasie okupacji służalczo wysługiwali się Niemcom.

aut: Janusz Klich

Comments: 0

About | Privacy Policy | Sitemap
Copyright © Bogusław Stępień - 08/05/2013