A kiedyś razem z dziećmi, garnącymi się do parafii, urządzała przedstawienia kukiełkowe. Sama te kukiełki robiła.
Inny wychowanek siostry Izydory, proboszcz parafii Boćkowice ks. Jan Szczodry, który znał ją jako ministrant, kleryk i wikary, mówi bez namysłu: że jej wielkość tkwi chyba w tym,
iż całe życie miała proste, naturalne i pogodne. Jednakowo łatwo umiała znaleźć wspólny język z dzieckiem i dorosłym. Nikt nie widział jej zdenerwowanej
- wszyscy za to dobrze znali jej niegasnący uśmiech.
- Tym uśmiechem przypominała mi św. Teresę od Dzieciątka Jezus - puentuje ksiądz.
- A jak już padło słowo „święta”, jestem przekonany, że siostra Izydora urzęduje teraz w Niebieskiej Zakrystii albo w Niebieskim Prezbiterium... Przyznam się, że kiedy mam
problemy duszpasterskie, zwracam się w modlitwie do Boga przez pośrednictwo siostry Izydory. Wielokrotnie odczułem jej interwencje.
Miała już 66 lat. W zimową niedzielę, po nabożeństwie, wracała z siostrą organistką do domu. Poślizgnęła się na nieposypanym, oblodzonym chodniku przy kościele. Uderzyła głową o
twarde podłoże. Gdyby zajmowała się świątynią, na pewno byłby posypany piaskiem. Nigdy nie zapominała o takich drobiazgach, ważących na bezpieczeństwie.
Przy pomocy siostry podniosła się. W Willi Róż zjadła jeszcze obiad, rozmawiała. Po południu poczuła się źle. Opuściła wieczorną mszę. Siostry wezwały karetkę. Diagnozę, że na
skutek upadku w mózgu pojawił się krwiak, przyjęła spokojnie. Tak samo spokojnie przyjęła zapowiedź operacji. Zabieg udał się, ale do zdrowia nie wróciła. Do domu - też nie.
Zmarła 7 marca 1988 r. w szpitalu w Kozienicach. Droga dobiegła końca. Praca dobiegła końca.
Życie dobiegło końca.
Żegnano ją w Garbatce. Proboszcz Podgórski, odprawiający mszę żałobną dla „Chodzącej historii parafii i świątyni, której budowie towarzyszyła od fundamentów, ciesząc się każdą
nowością”, porównywał ją z Marią ewangeliczną i Martą. I przypomniawszy, jak Jan Paweł II w homilii na Błoniach, zwracając się do osób konsekrowanych, zachęcał, aby nie lękali
się zaufać Bogu i oddać mu się całkowicie słowami „Jak się oddać Bogu, to oddać się na przepadłe” - powiedział: „Taką maksymę życia przyjęła siostra Izydora. Oddała się
Panu Bogu na przepadłe i przez całe życie świadczyła, że Bóg jest miłością i kocha każdego człowieka”.
Potem skromną trumnę wyprowadzono z kościoła. Choć karawan był przygotowany, nie pozwolono, aby ostatnią ziemską drogę odbyła sama. Przez trzy kilometry ciało siostry Izydory
nieśli parafianie. Tak sami z siebie, nie nakłaniani przez nikogo. Z potrzeby serca. I z pokornej wdzięczności.
Brat siostry Izydory Stefan, odwiedzający ją w Garbatce, przechowuje w pamięci drobny może, ale dla niego ważny, fakt: kiedyś, podwożąc samochodem do kościoła, w którym pełniła
ona zakrystiańską służbę, staruszkę, usłyszał od niej o Izydorze: „To jest człowiek !”.
Bo to był Człowiek - który nie zmarnował ani jednego z tych dni, jakie dane mu było przeżyć. Ta świadomość jest w Garbatce powszechna - i dlatego, choć siostry Izydory nie ma już
od ćwierćwiecza, pamięć o niej nie gaśnie, nie blednie, nie niknie: przeciwnie, nabiera nowych barw i jasności. Zresztą ludzie wierzą, że wciąż im pomaga. - Przy grobie siostry
Izydory warto się pomodlić - mówi z przekonaniem Jadwiga Rodakowska.
I o jej mogiłę wciąż dobre ręce dbają - tak, jak ona dbała o miejsce spoczynku budowniczego kościoła, ks. Kuropieski. Nie jest sama.
Garbatka nie chce zapomnieć o tej miłości i dobroci, która zamieszkała w letniskowej wsi w 1949 roku i żyła pośród ludzi blisko 40 lat.
I nie powinna nigdy zapomnieć. Waldemar Bałda Fot. Ryszard Mazur (ze zbiorów Stowarzyszenia Przyjaciół Garbatki)
Waldemar Bałda
Fot. Ryszard Mazur
(ze zbiorów Stowarzyszenia Przyjaciół Garbatki)
* * * * *
|
Write a comment
Czesława Bełz (Monday, 30 June 2014 20:25)
Szanowni, zostały zamienione zdjęcia (tylko popiersia) moich cioć: Ambrozji i Heleny Motyl... Dziękuję za pamięć. Czesława Bełz
nienadowka (Monday, 30 June 2014 20:39)
Dziękuję za uwagę :) Naprawiono pomyłkę.
Joanna Pyszna (Saturday, 12 May 2018 12:14)
Podaję kilka informacji dodatkowych o s. Michalinie Ożóg, zmartwychwstance:
Obłóczyny: 15 sierpnia 1950 r.
Pierwsze śluby: 15 sierpnia 1951 r.
Profesja wieczysta: 15 sierpnia 1956 r.
Zmarła 23 grudnia 2015 r. w Warszawie.
Spoczywa w grobowcu Zgromadzenia Zmartwychwstanek na Cmentarzu Powązkowskim.
Pozdrawiam serdecznie!
Elina (Saturday, 02 December 2023 01:12)
Przeczytałam i obejrzałam zdjęcia z ogromnym zainteresowaniem i rozrzewnieniem. Tyle historii życia!