Pani Marta pisała:
Jestem bardzo wdzięczna za każde słowo i każde zdanie dotyczące wspomnień i opowiadań o cioci! Ja wiem, że w rodzinie krążyła taka historia. Nie miałam możliwości poznać cioci
osobiście, ale mam bardzo duży sentyment do niej, do opowiadań o niej. Rodzice czyli dziadkowie dbali o nią, wychowywali, karmili, ubierali aż niespodziewanego dnia ktoś to
wszystko przerwał. Ona miała całe życie przed sobą, miała dopiero 16 lat, otrzymała promocję tego samego dnia do II klasy Szkoły Przysposobienia Rolniczego.
Moja mama jest z rocznika 1961, a Halinka (bo tak ją nazywała rodzina mimo że w akcie urodzenia miała Helenka) to rocznik 1950, więc mama w dniu jej wypadku miała 5 lat. To co
pamięta to też z opowiadań dziadków. Jeśli Panu uda się zebrać wspomnienia świadków to będą najbardziej wiarygodne. Wiem że wojsko chciało zająć się całą oprawą pogrzebu cioci na
co dziadek Franek się nie zgodził, jedynie pozwolił by ponieśli trumnę z ciocią. Słyszałam że wojsko robiło zdjęcia na miejscu wypadku, w tej sprawie dzwoniłam już do Żandarmerii
Wojskowej w Rzeszowie, otrzymałam informację że możliwe iż będą przechowywane akta z wypadku w Archiwum niedaleko mojego miejsca zamieszkania w Oleśnicy postaram się tam jakoś
dotrzeć do ich czytelni ponieważ na cele genealogiczne nie wydają żadnych kopii, a do tego trzeba udowodnić że istnieje dziedziczenie.
Z niewiadomych dla mnie przyczyn nasz kontakt się urwał, postanowiłem, że udostępnię materiał jaki udało się przygotować, być może dotrze on do inyych świadków tamtego wydarzenia,
być może pani Marta odezwie się i materiał zostanie jeszcze uzupełniony.
|