Świadkowie zeznali, że 17 listopada 1943 roku Niemcu urządzili w Trzebusce obławę. Pani Zofia o tym nie wspomina. Kiedy dopytywałem ją o tę kwestię
twierdziła, że nie widziała tego dnia innych Niemców. Mogło tak być w istocie, ponieważ pamiętajmy, że widziała on wtedy świat oczami sześcioletniego dziecka. Interesowało ją
tylko to, co według niej było w danej chwili ważne. A ważne było to, że tego dnia mama od rana piekła chleb, no i to, że obok jej domu niemieccy żołnierze prowadzili gdzieś jej
dwóch sąsiadów. To, co zobaczyła potem było tak traumatyczne, że na trwałe utkwiło w jej pamięci jako obraz dominujący. Jako dziecko nie nabyła jeszcze umiejętności szerszego
spojrzenia na kontekst sytuacji. Nie była świadoma, że to rozstrzelanie jest częścią szerszej akcji, którą hitlerowcy realizują tego dnia na terenie całej Trzebuski.
Pani Zofia - gdy ją o to dopytywałem - nie widziała również, by do gospodarstwa Ciupaków Niemcy przyjechali samochodem lub motocyklem. Wytłumaczyć
można to w bardzo prosty sposób, który potwierdza prawdziwość obu relacji. Niemcy do Trzebuski zajechali najprawdopodobniej samochodami, wysadzając oddziały żołnierzy w kilku
punktach wsi. Z punktów tych, żołnierze niemieccy rozeszli się małymi grupkami po okolicznych gospodarstwach. W pobliżu gospodarstwa Ciupaków i Motylów operowało akurat tych dwóch
Niemców z psem. Nie jest możliwe, by do Trzebuski dotarli oni piechotą. Akcje pacyfikacyjne przeprowadzały zawsze jednostki zmotoryzowane.
Świadkowie zeznali, że 17 listopada obławę przeprowadziło Gestapo oraz jeszcze inne niemieckie jednostki. Z relacji Pani Zofii wiemy, że żołnierze,
którzy zastrzelili Andrzeja i Leona mieli zielone płaszcze i stalowe hełmy. Po tak ogólnym opisie umundurowania, trudno będzie jednak przypisać sprawstwo tej zbrodni jakiejś
konkretnej formacji. Choć nagrobna tabliczka informuje nas o tym, że było to właśnie Gestapo, to pewności mieć nie możemy. Gestapo, SS, Żandarmeria, a także inne specjalne
formacje niemieckie, wszystkie one nosiły na co dzień podobne zielonoszare mundury tzw. feldgrau, a do akcji specjalnych zakładały stalowe hełmy. Różniły się jedynie takimi
szczegółami jak: dystynkcje, naszywki, czy w przypadku oficerów kolory krawatów. Zwykłym mieszkańcom trudno było zatem rozróżnić, do której formacji należy dany żołnierz. Trzeba
pamiętać, że tego dnia w Trzebusce oprócz Gestapo, operowały również inne niemieckie formacje. Dlatego nazwę Gestapo- moim zdaniem- w tym konkretnym przypadku należy traktować
umownie. Równie dobrze mogła być ona użyta jako synonim nazw: Niemcy, hitlerowcy, esesmani.
Mając to wszystko na uwadze uważam, że nie można dziś jednoznacznie wskazać, która niemiecka formacja odpowiada za rozstrzelanie Andrzeja i Leona.
Dlatego właśnie na nowej tabliczce pojawi się ogólna nazwa- hitlerowcy.
|