Foto zmiany

Losowy album

Zostań współautorem !

Napisz do nas


Nasze Statystyki Odwiedzin
Hasło - sprawdzam
stat4u

NSZZ RI w Nienadówce


kronika powstania związku
 Zwykły szkolny brulion z kolorową okładką, a w nim odręczny zapis historii, historii, która rozpoczęła się 18 stycznia 1981 r. Zapiski powstały w pierwszej połowie lat 90. XX wieku. Tekst nie jest podpisany, ale z całą pewnością co udało się ustalić, ich autorem jest Tadeusz Ożóg. Udało się również pozyskać kolejne materiały dotyczące NSZZ RI” S „ w Nienadówce, przekazał nam je Janusz Bełz, jeden z członków wybranych
w dniu 16 lipca 1989 roku, przywróconego, do działalności NSZZ RI” S" w Nienadówce. Dziś mało kto przypomina sobie tamte lata, dlatego chcemy je przybliżyć mieszkańcom na nowo. Być może, że podobnych materiałów jest więcej gdzieś w domowych zakamarkach, warto je odszukać i pokazać, choćby u nas. Kiedy przygotowywałem ten materiał w 2016 roku, mijała okrągła, 35 rocznica wydarzeń na wiejskim zebraniu w Nienadówce w 1981 roku. Zebraniu na którym 146 osób zawiązało NSZZ RI „S”. W roku 2021 przypadała kolejna okrągła, 40 rocznica. Symboliczna 45 rocznica wypadnie w 2026. Noże warto było by uczcić jakoś ten historyczny fakt. Starej szkoły, o którą tak walczyli już nie ma, ale jest inny, kaplica cmentarna, która jak się okazuje powstała m.in. z funduszy związkowych, przekazanych parafii przez zarząd NSZZ RI „S” w Nienadówce po ogłoszeniu stanu wojennego.

Oddajmy cześć tym ludziom i wydarzeniom. Niewielka, pamiątkowa tabliczka na frontowej ścianie tego budynku, będzie również lekcją historii dla następnych pokoleń.
* * * * * *



Kronika powstania Związku Rolników w Nienadówce.
NSZZ RI Solidarność - tzn. Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Rolników Indywidualnych Solidarność.

Pierwszy Związek NSZZ RI Solidarność został utworzony na zebraniu wiejskim w Nienadówce w dniu 18 stycznia 1981 r. ( data i rok z dokumentu zebrania wiejskiego) W dniu 18 stycznia 1981 roku na zebraniu organizacyjnym zapisało się na członków Koła Wiejskiego 146 osób, a w czasie późniejszym 53 osoby, razem Koło Wiejskie liczyło 199 osób. Na prezesa Koła został wybrany Walenty Nowak, były prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Działanie związku w okresie od założenia w 1981 r., do wyboru nowych władz.
W tym okresie odbyło się kilka zebrań Koła związku, które to prowadził prezes Walenty Nowak, który w tym czasie liczył sobie już 80 lat. Nowak wspólnie z członkami odzyskał budynek starej szkoły, ważny zabytek i pozostałość budowy naszych Ojców wsi Nienadówka, którą to urzędujący w tym czasie Naczelnik Miasta i Gminy Sokołów Młp., pan Mieczysław Dziedzic wydzierżawił na magazyn książek. Wiem tylko tyle, że Ci panowie byli z Rzeszowa. Budynek został odzyskany po konsultacji na spotkaniu członków Związku Rolników z Nienadówki i przedstawicieli z Rzeszowa, przy udziale Naczelnika Gminy. Odzyskany budynek starej szkoły, który służył do spotkań, różnych zebrań wiejskich i służy do dziś dnia, również jako budynek wyborczy.

Następnie to kontrola Związku nad pracą gminy w dziedzinie przydziałów maszyn rolniczych i materiałów budowlanych, które to w tym czasie były dzielone przez komisje powołane przez Urząd Gminny. Każdy rolnik, żeby otrzymać przydział na maszynę rolniczą lub materiał budowlany musiał pisać podanie do gminy i dawać łapówki, to wtedy otrzymał przydział, a jeżeli nie był tak szczodry, to czekał latami i przydziału nie otrzymał. Chociaż po przydzieleniu przydziałui tak kupował za własne pieniądze w składnicy maszyn. Jeśli chodzi o materiały budowlane jak cegła, cement, drut, tak samo płacił pieniądze, jaka cena w tym czasie obowiązywała.

Następnie Związek na zebraniu wiejskim w Nienadówce, daty nie pamiętam, ale mogło to być, w trzy lub cztery miesiące po powołaniu związku do życia w 1981, zostały przeprowadzone wybory do zarządu Związku. Były prezes Walenty Nowak z powodu podeszłego wieku z rezygnował z powierzonej funkcji. Na kandydaturę prezesa wystawiono Andrzeja Jodłowskiego i Stefana Wójcika. W tajnym głosowaniu został wybrany Andrzej Jodłowski, a zastępcą Stefan Wójcik.

Prezes Andrzej Jodłowski pełnił funkcję do czasu stanu wojennego, który to wprowadził generał Wojciech Jaruzelski w dniu 13 grudnia 1981 r.

W tym czasie władzę w Polsce przejęła nowo ukonstytuowana Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego. Wtedy to naszą gminę Sokołów nadzorował komisarz wojskowy wyposażony w nadzwyczajne pełnomocnictwa. Została w prowadzona godzina policyjna od 22 do 6 rano. Działalność Związku została zawieszona. Prezes gminny jak również wszyscy prezesi z całej gminy zostali wezwani na konsultację z komisarzem, który to wtedy nadzorował naszą gminę. Byli tam zastraszani różnymi środkami, ażeby zaprzestali wszelkiej działalności. Nasz Związek upadł, za wyjątkiem kilku działaczy, którzy to działali w podziemiu.

Należy tu wymienić Ludwika Pełkę, Kazimierza Chorzepę i Jana Wosia. Na terenie Nienadówki, Ci wymienieni koledzy powołują Ożoga Tadeusza, byłego członka związku w 1981 r.

Działalność podczas stanu wojennego i po jego zakończeniu.
W stanie wojennym ratowaliśmy tych ludzi, którzy byli internowani, dostarczano żywność i pieniądze jak również wspomagane były rodziny osób internowanych.

Pomimo zakazu rozprowadzało się tajną prasę pomiędzy byłych członków Solidarności. Po odwołaniu stanu wojennego, kościół katolicki wyszedł na przeciw i episkopat uzgodnił z władzami komunistycznymi i wziął w opiekę tak Solidarność Robotniczą jak również Rolniczą i utworzył duszpasterstwa, gdzie mogliśmy się spotkać, podyskutować. Było tak uzgodnione, że zawsze spotkania odbywały się w 1 niedzielę miesiąca. Takie spotkania rozpoczynały się Mszą Św., a później był referat lub wykład o historii i dyskusja. Pierwsze spotkania po stanie wojennym mieliśmy w parafii Górno, na które to przyjechał, ksiądz Jakubowski, proboszcz z Soniny i inni prelegenci.

Następnie po zniesieniu już przez władze komunistyczne stanu wojennego w 1982 roku na staranie członków Solidarności na które przyczynił się Kazimierz Chorzępa ze wsi Trzebuska razem z Ożogiem Tadeuszem z Nienadówki, takie spotkania odbywały się w Nienadówce, raz w miesiącu. Spotkania były jak zwykle poprzedzane Mszą św. a potem było spotkanie w salce katechetycznej, na które to wyraził zgodę już nie żyjący ś.p. Ks.kanonik Edward Stępek. Nie trwało to długo s powodu braku wykładowców, a takie spotkania raz w miesiącu w 1 niedzielę miesiąca odbywały się już nie w poszczególnych parafiach ale w dekanacie w Sokołowie. Przyjeżdżał na te spotkania wykładowca z historii ks. profesor Borcz z Przemyśla. Zawsze takie spotkania poprzedzała odprawiana Msza św., z kazaniem, a później spotkanie w salce katechetycznej. Wykład z historii a później dyskusja.

W okresie Bożego Narodzenia urządziliśmy opłatek i takie spotkania trwały do 1989 roku do powołania już legalnego związku Solidarność.

W roku 1989 roku 4 czerwca odbyły się pierwsze wybory wolne. do Senatu i Sejmu i w tedy to właśnie został utworzony Komitet Obywatelski, a jego członkowie weszli do komisji wyborczej, w Nienadówce został powołany Ożóg Tadeusz, Drapała Stanisław i Zdeb Józef, byli członkowie Solidarności, reszta członków komisji to byli członkowie PZPR i pracownicy byłej gminy.

Wybory zostały przeprowadzone solidnie i nie było żadnych nie prawidłowości jakie przedtem były popełniane. Na naszym terenie ze strony Solidarności byli na Senatora, Fleszar Bronisław, profesor z uczelni z Rzeszowa i Józef Śliż, rolnik ze wsi Łąka. Na posła kandydował pan Padykała inżynier WSK Mielec. Wszyscy otrzymali od wyborców wsi Nienadówka przeważająca liczbę głosów.

Oto wyniki wyborów w naszej wsi:
     - Fleszar Bronisław - 1008 głosów.
     - Śliż Józef - 1012 głosów

Komuniści, którzy kandydowali na listę krajową otrzymali znikomą ilość głosów.
Z tego powodu zostały powtórzone wybory za dwa tygodnie na naszym terenie, w drugiej turze wyborów nie było już kandydatury z naszej strony. W czasie trwania wyborów w pierwszej turze był upoważniony Ożóg Tadeusz, członek Komitetu Obywatelskiego, do składania meldunków poprzez telefon. Meldunki były nadawane dwa razy w dniu głosowania o godz. 11 i o 20tej. Odbierał je ksiądz w Sokołowie. Nadawana była frekwencja i procent oddanych już głosów. Po zakończeniu wyborów i obliczenia głosów był spisany protokół w dwóch egzemplarzach, jeden dla przewodniczącego komisji, a drugi dla strony Solidarności, który to miałem zadanie złożyć w naszym biurze w Sokołowie w domu Lucka Węglowskiego, ażeby zabezpieczyć wyniki głosowania przed sfałszowaniem przez komunistów.

W dniu 16 lipca 1989r., odbył się zebranie wyborcze do zarządu NSZZ Solidarność RI. Zebranie członków Solidarności odbyło się w budynku starej szkoły, na które to przybyli członkowie Solidarności. Zebranie otworzył kol. Chorzępa Kazimierz ze wsi Trzebuska, który przedstawił porządek zebrania, a mianowicie:

     1 - wybór samorządu wiejskiego i przewodniczącego.
     2 - wybór delegatów na zjazd gminny
     3 - wybór komisji rewizyjnej

Do zarządu wiejskiego przedstawiono następujących kandydatów
     1 - Bełz Janusz
     2 - Nowak Stefan
     3 - Ożóg Tadeusz
     4 - Zdeb Józef
     5 - Cisło Jan
     6 - Drapała Stanisław
     7 - Nowak Jan
     8 - Prucnal Stanisław
     9 - Bełz Ludwik
     10 - Gielarowska Agnieszka
     11 - Marszał Franciszek

W wyniku głosowania tajnego do zarządu wiejskiego wybrano:
     1 - Nowak Stefan
     2 - Zdeb Józef
     3 - Bełz Janusz
     4 - Ożóg Tadeusz
     5 - Cisło Jan

Następnie odbyło się głosowanie na przewodniczącego zarządu wiejskiego z pośród pięciu wymienionych kandydatów, przewagę uzyskał Ożóg Tadeusz. Kandydatami na zjazd gminny zostali wybrani: Ożóg Tadeusz, Bełz Janusz, Nowak Stefan, Zdeb Józef, Cisło Jan, Drapała Stanisław.

Na zebraniu również dokonano w tajnym głosowaniu wyborów członków komisji rewizyjnej, w skład tejże komisji weszli:
     1 - Motyl Jan
     2 - Tasior Ludwik
     3 - Śliż Paweł

Na tym zebraniu nie ustalono jeszcze dokładnej wysokości składek członkowskich. Po zakończeniu zebrania Zarząd zatrzymał się celem rozdzielenia funkcji w zarządzie. Nowo mianowany przewodniczący powierzył funkcję na zastępców kol. Janusz Bełz oraz Zdeb Józef, na sekretarza - Nowak Stefan, a skarbnik Cisło Jan.

Należy tu wspomnieć, że w chwili wyboru tego zarządu, obaj poprzedni prezesi, Nowak Walenty i Jodłowski Andrzej już nie żyli.

Działalność związkowa
W trzecią niedzielę sierpnia, dożynki odbyły się w dekanacie w Sokołowie gdzie Związek RI z Nienadówki brał czynny udział przy pomocy Koła Gospodyń Wiejskich z Nienadówki Dolnej. A w ostatnią niedzielę sierpnia gdzie Związek nasz brał czynny udział w dożynkach diecezjalnych w Rzeszowie. Uroczystości te odbywały się co roku w kościele Serca Jezusowego na Drabiniance. Następnie w pierwszą niedzielę września odbywały się ogólnopolskie dożynki w Częstochowie, na które to organizowane były przez Związek delegacje, które to udawały się do Częstochowy autobusem. w raz z wieńcami, a nawet mieliśmy ze sobą sztandar PSL ze wsi Trzeboś.

W miesiącu marcu o ile dobrze pamiętam - w 1990 roku Związek NSZZ RI w całym kraju organizował protest poprzez równoczesne blokady dróg. W Nienadówce taka blokada miała miejsce na drodze przelotowej Rzeszów - Sokołów Młp., przez dwie godziny. Drogę zablokowali rolnicy ze wsi Nienadówka za pomocą ciągników z maszynami rolniczymi. Byliśmy wspomagani również rolnikami ze Związku wsi Trzebuska. W nagłym wypadku jak karetka pogotowia i samochód osobowy wiozący ciężko chorego do szpitala były przepuszczane.

Związek nasz miał kontakt ze związkami z Francji, skąd przyszła pomoc w postaci leków, ubrań i żywności, które to członkowie rozdzielili pomiędzy najbardziej potrzebujących na terenie naszej wsi. Leki oddano do utworzonej przez Związek gminny, apteki w Sokołowie gdzie były rozprowadzane pomiędzy ludzi potrzebujących. Więcej nie mogę na temat tych darów z Francji napisać, ponieważ zanim dary dotarły do Polski to ja znalazłem się w Szpitalu i nic wspólnego z tym nie miałem.

Pod patronatem Związku z organizowane zostały zakłady mleczarskie jeden w Trzebusce, a druga w Nienadówce. Ten zakład mleczarski w Trzebusce został uruchomiony w 1992 roku, a w Nienadówce nie doszedł do skutku. Mieszkańcy naszej wsi, to znaczy większość, popierali tę inicjatywę ponieważ widzieli w tym korzyść dla siebie z punktu gospodarki, zbyt na mleko, którego w naszej wiosce nie brakuje i możliwość hodowli trzody chlewnej na odpadach z mleczarni. Było kilku ludzi, którzy blokowali w czasie załatwiania różnych spraw tego zakładu i mleczarnia nie powstała na terenie naszej wsi. Nie był to główny współczynnik, ale utrudnił i opóźnił całą sprawę na co złożyły się inne rzeczy i załatwienie formalności z tym związane opóźniły do tego stopnia, że Bank Światowy wydał zarządzenie, że taka spółka jeśli chce budować i mieć dostęp do kredytów musi mieć 50% własnej gotówki, a przed tym okresem można mieć było 25% swojego wkładu. Do budowy nie doszło, a szkoda, bo korzyść by była wysoka dla mieszkańców wsi. Spółka prywatna, która miała budować tę mleczarnię miała już wykupioną działkę na pastwisku gromadzkim dość dużo materiału, ale najbardziej sprawa ugrzęzła o działkę na oczyszczalnię ścieków, a taka oczyszczalnia mogła by służyć danemu odcinkowi wsi położonemu najbliżej mleczarni i na tym się skończyło że do budowy nie doszło.

Ostatni zarząd związku przetrwał swoją dwu letnią kadencję nie za bardzo popierany przez ówczesne władze, a ludzie z opozycji przeszkadzali w twórczej pracy młodemu jeszcze związkowi, a tym bardziej, że rząd III Rzeczpospolitej nie dbał w ogóle o rolnictwo, a związek nie dał rady obronić praw rolnika polskiego.

Na następną kadencję starsi już wiekiem działacze związkowi nie chcieli już brać ciężaru na siebie, a młodzi ludzie nie garnęli się do związku, aby związek gminny powstał musiało się zarejestrować trzy koła na terenie gminy i związek z tego powodu upadł.

Tadeusz Ożóg



uwaga własna:
Z brulionem Tadeusza Ożoga otrzymałem również maszynopis z artykułem opartym w znacznym stopniu na jego zapiskach. Tekst przedstawię poniżej, są tam wspomniane i inne fakty np., przekazanie funduszy związkowych na budowę kaplicy cmentarnej w Nienadówce.



NSZZ "S" RI w Nienadówce.
NSZZ "S" RI w Nienadówce utworzony został na zebraniu wiejskim 18 stycznia 1981 r. Akces do związku zgłosiło 146 osób, w okresie późniejszym wstąpiło jeszcze 53. Na prezesa koła wybrano Walentego Nowaka. Jednym z pierwszych postulatów było objęcie kontrolą, związkową procedury przydziału maszyn rolniczych i materiałów budowlanych w Urzędzie Miasta i Gminy, co do której mieszkańcy gminy, w tym Nienadówki, zgłaszali liczne pretensje.

Parę miesięcy po utworzeniu koła związku, przeprowadzono wybory do jego zarządu. Prezes Nowak zrezygnował z funkcji z powodu podeszłego wieku. W tajnym głosowaniu funkcję tą powierzono Andrzejowi Jodłowskiemu, zastępcą jego został Stefan Wójcik. Ten zarząd kierował związkiem do stanu wojennego 13 XII 1981 r. Wówczas to na mocy dekretu Rady Państwa zawieszono wszelką, działalność związkową. Wyposażony w nadzwyczajne pełnomocnictwa komisarz wojskowy nadzorujący gminę Sokołów Młp. wezwał na konsultację prezesów kół NSZZ RI "S" z terenu całej gminy, podczas której różnymi środkami perswazji przekonywał obecnych o celowości podporządkowania się administratorowi stanu wojennego - WRON. Działalność koła wiejskiego uległa przerwaniu, zgromadzone środki finansowe, pochodzące ze składek członków, przekazano ks. proboszczowi E. Stępkowi na fundusz budowy kaplicy cmentarnej.

W wytworzonej sytuacji kilku działaczy związku na terenie gminy, postanowiło kontynuować działalność w podziemiu. Byli to Ludwik Pełka, Kazimierz Chorzępa, Jan Woś, na terenie Nienadówki - Tadeusz Ożóg. Polegała ona przede wszystkim na pomocy internowanym i ich rodzinom, poprzez dostawę żywności i pieniędzy, oraz na rozprowadzaniu podziemnych wydawnictw. W 1994 r. zaczęły powstawać kościelne duszpasterstwa rolników, grupujące ludzi zaangażowanych w społeczną działalność na terenie wsi. Pierwsze tego rodzaju spotkanie odbyło się w Górnie, gdzie prelegentem był ks. Jakubowski z Soniny. Potem, gdy przybrały formę zebrań organizowanych cyklicznie w pierwszą niedzielę miesiąca po nabożeństwach popołudniowych, przeniesiono je na pewien czas do Nienadówki, a następnie do Sokołowa Młp., gdzie dotrwały dnia reaktywowania związku w kwietniu 1989 r.

W ramach duszpasterstwa odbywały się nie tylko odczyty zaproszonych prelegentów i dyskusje, ale też spotkania opłatkowe oraz pomoc i udział w uroczystościach dożynkowych, organizowanych na szczeblu dekanalnym, diecezjalnym (w ostatnią niedzielę sierpnia każdego roku), oraz ogólnopolskim (pierwsza niedziela września)

Podczas kampanii poprzedzającej wybory do Sejmu i Senatu 4 czerwca 1989 r. działacze związku powołali wiejski Komitet Obywatelski, którego przedstawiciele: Drapała Stanisław, Ożóg Tadeusz i Zdeb Józef weszli w skład miejscowej obwodowej komisji wyborczej, dla zapewnienia prawidłowego przebiegu głosowania.

26 lipca 1989 r. odbyło się zebranie wyborcze koła NSZZ RI "S" w Nienadówce. Z ramienia władz gminnych związku w obradach uczestniczył Kazimierz Chorzępa. Porządek zebrania przewidywał wybór zarządu, przewodn., komisję rewizyjną i delegatów na zjazd gminny. Z 11-stu zgłoszonych kandydatów do zarządu, wybrano następujące osoby: Bełz Janusz, Cisło Jan, Nowak Stefan, Ożóg Tadeusz, Zdeb Józef. Funkcję przewodniczącego, zebranie powierzyło Ożogowi Tadeuszowi. W skład Komisji Rewizyjnej weszli: Motyl Jan, Tasior Ludwik. Śliż Paweł.

/Edward Winiarski/



uwaga własna:
W tekstach powyżej jest wspomniana wizyta rolników zrzeszonych w NSZZ RI "S" z gminy Sokołów Młp. we Francji. Miała ona miejsce w lutym 1990 roku, jednym z jej uczestników był rolnik z Nienadówki Janusz Bełz, któremu dziękuję za przekazane materiały.

Poniżej kilka zdjęć, dwa pierwsze to artykuły z francuskiej gazety, jeżeli ktoś zna ten język i zechciałby zabawić się w tłumacza, czekam na kontakt. Następne przedstawiają wizyty: w merostwie miasta Gap, na plantacji truskawek, w zakładach pracy, rzeźni i serowni.






uwaga własna:
Janusz Bełz przekazał nam również pierwszy numer "Sokoła", Pisma Komitetu Obywatelskiego i "Solidarności" RI w Sokołowie Młp. Pismo datowane jest na marzec 1990 roku. Dla wygodniejszego czytania tekst został przepisany, ale zamieszczam również scany oryginałów jako ciekawy dokument z przeszłości. Może to zachęci innych do udostępnienia nam podobnych pamiątek historycznych.

Służyć Bogu - służyć ludziom
Jan Paweł II

OD REDAKCJI

Pismo nasze będzie informować o aktualnych problemach naszej gminy, a szczególnie o działalności Komitetu Obywatelskiego i "Solidarności" rolniczej oraz pracowniczej. Ważne miejsce będzie zajmować sprawa wyborów do samorządu terytorialnego.
Zapraszamy do dyskusji i jeżeli zajdzie potrzeba możemy także odpowiadać na pytania naszych czytelników.

KOMITET OBYWATELSKI "SOLIDARNOŚĆ" W SOKOŁOWIE

 Komitet Obywatelski działa zgodnie z ideą "Solidarności". Członkami jego są głównie ludzie "Solidarności" pracowniczej i robotniczej. Powstał po rozmowach przy okrągłym stole, aby przygotować w naszej gminie wybory do Senatu i Sejmu. Członkowie Komitetu Obywatelskiego organizowali zebrania z kandydatami na posłów i senatorów, prowadzili akcję propagandową, wchodzili w skład komisji wyborczych i byli mężami zaufania kandydatów w wyborach. Wybory 4 czerwca 1989 r. w naszej gminie wygraliśmy z dużą przewagą . Wtedy w kraju zaczęto zastanawiać się czy Komitety Obywatelskie będą dalej potrzebne. U nas takiego problemu nie było
ponieważ chcieliśmy włączyć się w sprawy bieżące gminy i przygotować się do przyszłych demokratycznych wyborów w gminie. W jesieni 1989 r. zorganizowaliśmy spotkanie z posłem i senatorem naszego rejonu. Spotkanie rozpoczęto uroczystą Mszą św., a następnie odbyło się zebranie w Domu Kultury. Poseł i senator wyjaśnili rolę i zadania Rządu, Senatu i Sejmu oraz odpowiadali na pytania obywateli. Następnie Komitet Obywatelski zajął się sprawami organizacyjnymi. Opracowano statut przyjęty przez całe zebranie Komitetu Obywatelskiego i zgodnie ze statutem członkowie wypełnili deklaracje przynależności do Komitetu Obywatelskiego. Następnie odbyło się zebranie wyborcze przewodniczącego i prezydium Komitetu Obywatelskiego. Wybrano prezydium w składzie:

     1. Zygmunt Stąpor - przewodniczący
     2. Tadeusz Stopyra - wiceprzewodniczący
     3. Franciszek Rząsa - sekretarz
     4. Tadeusz Holdenmajer - skarbnik
     5. Lucjan Dec - członek
     6. Czesław 0żóg - członek

Na zebraniu Komitetu Obywatelskiego podjęto uchwałę o poszerzenie składu prezydium o przedstawicieli wsi i zakładów pracy.
Są to następujące osoby:
         Miejscowość      Imię i nazwisko
     1. Nienadówka      Janusz Bełz
     2. Trzebuska      Danuta Chorzępa
     3. Wólka Sokołowska      Zdzisław Szwaja
     4. Turza      Stanisław Maziarz
     5. Górno      Józef Kiełb, Jan Wilk
     6. Markowizna      Henryk Śloński, Jan Partyka
     7. Sokołów      Stanisław Goclon

Zakłady pracy reprezentują:
    
     1. Gospodarka Komunalna      Jan Śliż
     2. Zakład "Zgoda"      Marian Ożóg
     3. RSW "Ruch"      Mieczysław Pasierb


Prezydium Komitetu Obywatelskiego spotyka się co czwartek o godz. 17 00
Zebrania KO odbywają się w czwartą niedzielę miesiąca po Mszy św. odprawianej o godz. 1300.
Ostatnio KO zajmował się sprawą wykupu działek od rolników i sprawą wysypiska śmieci.
Nie zgadzamy się na urzędowe wykupywanie ziemi rolnej i budowanie osiedla bez wyposażenia w drogi, linie energetyczne, wodociągi itd. Nie zgadzamy się również na zwożenie śmieci z sąsiednich gmin do naszej miejscowości. Mamy zapewnienie Naczelnika, że sprawy te będą rozwiązane właściwie.
Przed nami wybór samorządu terytorialnego. Zapraszamy naszych członków i sympatyków do pracy w przygotowaniu wyborów. Od nas zależy czy będziemy zadowoleni z przyszłych władz Gminy.

Z. Stąpor





WIZYTA ROLNIKÓW "SOLIDARNOŚCI" RI Z SOKOŁOWA MŁP.
W LES HAUTES ALPES WE FRANCJI

Spotkanie z Merem miasta GAP

Od prawej: grupa polskich rolników, tłumaczka, mer Pierre Bernard - Reymond z orłem polskim - upominkiem od naszej grupy, Jean - Francois Collombier (szef gabinetu mera) i pp. Jacoues i Francette Achery.

 W lutym br., 4 osobowa grupa rolników z "Solidarności" RI przebywała we Francji na kilkudniowym stażu rolniczym. Ich podróż była konsekwencją wcześniejszej wizyty rolników francuskich w naszej gminie (październik 1989). Wówczas goście z Francji zapoznali się z polskim systemem rolnictwa - w momencie jego zasadniczych przemian. Nasi rolnicy przebywali w departamencie Les Hautes Alpes. Program stażu był interesujący: zwiedzanie gospodarstw rolnych, zakładów przetwórczych (serownie, rzeźnie, wędliniarnie), zapoznawanie polaków z systemem pracy spółek rolniczych, z działalnością serwisu rolniczego, banku
rolnego, z pracą związków zawodowych i ochroną socjalną rolników. Odbyło się spotkanie z przedstawicielami władz miejskich i gminnych, z władzami departamentalnych związków zawodowych i z mieszkańcami regionu. Wizyta miała charakter roboczy, nie było czasu na turystykę. W niedzielę zorganizowano nam jednak wycieczkę w wyższe partie Alp do Sanktuarium Matki Boskiej w La Salette. Rolnicy wrócili z Francji z miłymi wspomnieniami i co najważniejsze przywieźli konkretne wiadomości i spostrzeżenia. Będą dzielić się nimi na spotkaniach duszpasterstwa rolników i na łamach naszej gazetki. Wydaje się, że wizyta we Francji będzie impulsem do tworzenia nowych form działalności zawodowej w naszym terenie. Francuzom chodziło o to, aby polscy koledzy zobaczyli jak funkcjonuje ich rolnictwo. Aby skorzystali z doświadczeń i przeszczepili na swój grunt sprawdzone rozwiązania. Niektóre wprost i zaraz, inne w dalszej przyszłości, przystosowując je do polskich realiów.

Na pożegnalnym spotkaniu w Izbie Rolnej w Gap, przewodniczący "Solidarności” RI w Sokołowie Młp. Henryk Śloński powiedział : szczególnie podoba się nam organizacja pracy rolników francuskich, mechanizacja i nowoczesność gospodarstw. W przyszłości chcielibyśmy mieć podobną pomoc służb rolnych, ochronę socjalną i tak duże zainteresowanie władz terytorialnych i państwowych problemami rolnictwa. Rolnicy francuscy stawiali dużo pytań naszym związkowcom. Dotyczyły one między innymi zbliżających się wyborów do samorządów terytorialnych. Pytano o zaangażowanie rolników w akcję wyborczą i ich udział w przyszłych władzach gminy. Na ręce przewodniczącego sokołowskiej "Solidarności” RI przekazano serdeczne pozdrowienia dla wszystkich członków organizacji, życząc im wytrwałości w dokonywaniu pozytywnych przemian w rolnictwie i zaangażowania w pracy dla dobra Polski.

Z. Sikora


PIERWSI BEZROBOTNI

Od początku stycznia br. do Miejskiego Wydziału Zatrudnienia w Sokołowie zgłaszają się do rejestracji bezrobotni. Są tacy, którzy stracili pracę, tacy którzy dawno nie pracowali i tacy którzy pracę musieli porzucić. Ci ostatni to rzemieślnicy.

Chociaż w największych zakładach w Sokołowie o zwolnieniach od dłuższego czasu tylko mówi się, to jednak na listę bezrobotnych wpisana jest już spora grupka osób. Obsługa tych petentów w urzędzie jest zła : zwykle brakuje formularzy do wypełnienia, nie ma mowy o ofertach pracy, informowanie o przepisach w tej mierze jest niedostateczne, a wypłaty zasiłku za styczeń docierają do adresata dopiero od marca br. Wszyscy mówią ”to Kolbuszowa” . Owszem, znów rysuje się tak niechciana w każdej mierze podległość Sokołowa od Kolbuszowej. Mimo to, podajemy adres Rejonowego Biura Pracy w Kolbuszowej, do którego należy między innymi Sokołów i Kamień odległy od Kolbuszowej o prawie 40 km.

Rejonowe Biuro Pracy ul. Obrońców Pokoju 21 tel. 71 - 445

ZET



WYBORY DO SAMORZĄDU

 Samorząd naszej gminy będzie składał się z 20-22 osób wybranych przez Wszystkich, którzy zechcą wziąć udział w wyborach.
Burmistrz może być wybrany spośród członków Rady lub zatrudniony przez Radę jeżeli członkowie samorządu dojdą do wniosku, że wśród nich nie ma nikogo odpowiedniego na to stanowisko. Kandydatów mogą zgłaszać wszystkie grupy ludności. Wygra ten, kto uzyska poparcie większości. Będziemy wybierać ludzi, którzy przez najbliższe lata będą kierować życiem całej' gminy. Powinniśmy stawiać na ludzi uczciwych, rozsądnych i takich, którzy będą umieli działać przede wszystkim dla
dobra ludzi całej gminy, a nie dla siebie i swojej rodziny. To nie jest prawda, że takich ludzi nie ma. W czasie od powstania „Solidarności" w latach 80-tych i obecnie działa bezinteresownie,społecznie w każdym zakładzie i "Solidarności" RI duża grupa ludzi, którzy się nie bali, nie czekali aż będzie wiadomo po której stronie zwycięstwo, nie obrażają się na władze teraz,kiedy wszystkim jest ciężko. Starają się zadbać o interes ludzi kosztem swojego wolnego czasu, często także nerwów. Prezydium KO to nie żadna władza obecnie, mimo to udało im się zablokować wykupywanie ziemi od rolników, ponieważ ma być nowe korzystniejsze prawo własnościowe. Starają się obecnie o to, aby Sokołów przestał być wysypiskiem śmieci dla Kamienia i Raniżowa, a przynajmniej, żeby nie musiał do tego dopłacać z własnego budżetu.

Członkowie Komitetu Obywatelskiego będą typować spośród swoich działaczy kandydatów do przyszłego samorządu, nie będą ich szukać wśród tych, którzy dotąd bezpiecznie siedzieli w domach, a aktywizują się teraz, bo widzą szansę i korzyść dla siebie. Komitet Obywatelski zgłosi tylko tych, którzy rozumieją to, że praca w Samorządzie to służba dla ludzi, a najlepiej, żeby zrozumieli i to, że w ten sposób służą Bogu, bo tylko wtedy będą działać uczciwie. Rozłączenie spraw wiary od życia zawodowego i społecznego ludzi doprowadziło do tego, że tyle wśród nas zła, nienawiści, podejrzliwości i zakłamania. Zrozumieli to ludzie tworzący "Solidarność" w latach 80-tych i obecnie. Dopóki władze kościelne będą godziły się na to, dotąd Komitet Obywatelski i "Solidarność" będą trwać przy Kościele. Ci, którym to przeszkadza nie muszą być członkami ani "Solidarności" ani KO. Obecnie prawo daje możliwość tworzenia różnych stowarzyszeń i partii politycznych, miejsca w Polsce i Sokołowie starczy dla wszystkich.

A. Stąpor



   

KOMUNIKATY

    1. Zebrania Prezydium KO odbywają się w czwartki o godz. 1845 w sali katechetycznej.


    2.


Msza św. "Solidarności" RI i KO odbędzie się 25 marca o godz. 1100. Po mszy zebranie KO poświęcone wyborom do samorządu.


    3.


27 marca o godz. 1700 w Szkole Podstawowej w Sokołowie odbędzie się zebranie Rodziców i Nauczycieli poświęcone zmianom, jakie zachodzą w polskich szkołach i realizacji postulatów Rodziców przedstawionych Dyrekcji Szkoły Podstawowej. Zachęcamy Rodziców do licznego udziału.


    4.


W Szkole Podstawowej w Sokołowie Młp. w lutym 7 dzieci otrzymało stypendium żywnościowe ( opłata za pełne obiady ). W marcu ilość tych (obiadów) stypendiów wzrosła do 11 dzięki uchwale Rodziców, na mocy której 25 % składek na Komitet Rodzicielski przeznaczono na ten cel. W lutym miesięczna odpłatność za 1 obiad wynosiła 19.500 zł, w marcu 33.000 zł. NSZZ "Solidarność" Pracowników Oświaty i Wychowania dziękuje ofiarodawcom p. Franciszkowi Matule za 100.000 zł, p. Janinie Węglowskiej za 30.000 zł, Radnym GRN za 63.000 zł. Pracownikom
 Ośrodka Zdrowia za 56.000 zł miesięcznie oraz Koleżankom i Kolegom Nauczycielom ze Szkoły Podstawowej w Sokołowie Młp. za 120.000 zł. miesięcznie. Szczególne podziękowania należą się kol. Annie Walickiej, która zajmuje się zbieraniem składek, wpłatami i rozliczeniem i p. dr L. Decowi za zbieranie składek w Ośrodku Zdrowia. Jednocześnie zwracamy się z prośbą do części społeczeństwa, aby nie komentowała złośliwie tej akcji, ponieważ niektóre dzieci rezygnują ze stypendium, tłumacząc to tym, że ludzie źle mówią o korzystających z tego stypendium.




uwaga własna:
Czytając powyższe teksty o nienadowskiej organizacji i ludziach ją organizujących w dobrej wierze, w obronie wiejskiej sprawy, sięgnąłem do archiwów prasowych. Znalazłem kilka artykułów, które pokazywały tamtą atmosferę z innej strony. Atmosferę, kiedy rodziła się nowa Polska, rosły nowe siły, które miały ją poprowadzić ku przyszłości. Zastanawiam się, czy faktycznie jak to wynika z tych artykułów wieś, nie została jak zwykle rozegrana, rozdrobniona, by nie powiedzieć z marginalizowaną. Chłopi w swojej masie zawsze byli największą siłą w kraju, przekonało się o tym wielu rządzących W dwudziestoleciu międzywojennym to Wincenty Witos i jego ruch nadawał ton wydarzeniom krajowym. Został usunięty w cień niebytu siłą, schronienia musiał szukać na emigracji. Polska Ludowa to rozdział specyficzny i nie ma co o nim dyskutować, ale problem siły chłopskiej zaistniał znów po roku 1980, w latach 1989/90 i później. Nikt z trzymających władzę nie pozwolił chłopstwu rozwinąć skrzydeł. Jak skończył Gabriel Janowski, czy później Andrzej Lepper, wiedzą wszyscy, którzy wiedzieć chcą. Każda partia, czy związek, zjednoczonych chłopów jest w stanie zawładnąć i rządzić Polską. Jedynym problemem jest to, że jak żadną partię, czy związek chłopów można łatwo rozegrać i postawić ich przeciw sobie.
Gdzie dziś są partie, czy związki zawodowe rolników ?



3 kwietnia 1990 roku. NOWINY

Chłopi tupią na władzę coraz mocniej.

Ustrzyki zablokowane z trzech stron
Czarne flagi w Woli - czarne nastroje w Rzeszowie


(Inf. wł.)
Dwa tygodnie temu rolnicy z rejonu Ustrzyk Dolnych przekazali teleksem do Urzędu Wojewódzkiego w Krośnie postulaty dotyczące renegocjacji porozumień ustrzyckich z przed prawie 10 lat. Oprócz tego przygotowali 10 nowych postulatów pod adresem władz. Zapowiedzieli, że jeśli nie będzie z ich strony właściwego odzewu. 2 kwietnia rozpoczną akcje protestacyjną, polegającą na blokadzie bieszczadzkich dróg.

Jak poinformował reportera "Nowin" wicewojewoda krośnieński Ryszard Szypuła - władze wojewódzkie powiadomiły rząd, a w szczególności wicepremiera Czesława Janickiego i gabinet ministra Balazsa o zaistniałej sytuacji, lecz do 2 bm. nikt z przedstawicieli władz centralnych nie przybył do Ustrzyk Dolnych na rozmowę z rolnikami.

2 kwietnia br., o godz. 1010 tamtejsi rolnicy rozpoczęli akcję protestacyjną. Około 40 traktorami z przyczepami zablokowali drogi dojazdowe do Ustrzyk Dolnych z trzech stron: od Przemyśla, od Leska i od Ustrzyk Górnych.

- Był u mnie — mówi naczelnik Miasta i Gminy w Ustrzykach Dolnych Mieczysław Podkowski - przewodniczący komitetu protestacyjnego Władysław Wrona z Łodyny w asyście 4 rolników i poinformował mnie o blokadzie dróg. Przepuszczają przez zapory tylko karetki pogotowia i ewentualnie wozy bojowe straży pożarnej. W. Wrona oświadczył, że gdy 2 kwietnia nie dojdzie do rozmów z przedstawicielami rządu, to 3 kwietnia zablokują tory kolejowe na trasie Zagórz — Przemyśl w rejonie Ustrzyk Dolnych.

Według Informacji wicewojewody R. Szypuły, na 3 kwietnia resort rolnictwa zapowiedział przyjazd do województwa krośnieńskiego swoich przedstawicieli w randze dyrektorów departamentów, w celu wstępnego rozpoznania postulatów bieszczadzkich rolników. Ze swej strony wicepremier Janicki obiecał spotkać się z rolnikami woj. krośnieńskiego w pierwszej połowie kwietnia br. w dwóch ośrodkach - w Haczowie i Ustrzykach Dolnych, aby zapoznać się z warunkami gospodarowania na roli w warunkach górskich. W czasie tych spotkań wicepremier ustosunkowałby się do problematyki uaktualnienia porozumień rzeszowsko - ustrzyckich.

gal

~~ * ~~


Drogę do wysypiska i Woli Zgłobieńskiej wyznaczają czarne flagi zawieszone na słupach. Bezpośredni dojazd uniemożliwia szlaban, przy którym tkwią transparenty "Solidarności" i "S" Rolników Indywidualnych oraz jeszcze jeden, z informacją - "strajk okupacyjny". Obok zajęła miejsce kilkunastoosobowa grupka ludzi.

Jak już informowaliśmy, decyzję o blokadzie wysypiska podjęli mieszkańcy ws: Wola Zgłobieńska i Zgłobień przedwczoraj, tj. 1 bm.. podczas spotkania z przedstawicielami władz Rzeszowa.

- Nie przepuścimy ani jednej śmieciarki — poinformowali wczoraj dziennikarzy. - A jak ktoś będzie chciał wejść wbrew naszej woli, to weźmiemy kosy i krew się poleje. Dość już tego zatruwania przez wysypisko, musimy wreszcie sami zadbać o zdrowie swoje i naszych dzieci. Będziemy tu stać dniem i nocą.

Strajkujący usiłowali naprędce przekazać uzasadnienie dla takiego stanowiska. Prezentują wyniki badań wody ze studni, "zapraszają" na wysypisko. Ale cóż może gołym okiem stwierdzić laik: dziura w ziemi zamieniła się w gorę śmieci, z której wyciekają strumyczki czarnej mazi

Droga do Woli cały czas pozostaje niemal pusta. Śmieciarki nie opuściły bazy Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej, mieszczącego się w pod rzeszowskiej wsi Biała. Dziesiątki wielkich samochodów zajęły rozległy plac. Ich kierowy pracują teraz przy ręcznym porządkowaniu ulic.

Jan Czech, zajmujący się w MPGK sprawami oczyszczania miasta podaje liczby, które w obecnej sytuacji brzmią wręcz dramatycznie. Dziennie na wysypisko samochody docierały ponad 60 razy. Wczoraj nie wyjechał już ani jeden, a więc setki metrów sześć, śmieci pozostały w mieście.

Za trzy dni zapełnią się zsypy w wieżowcach aż po najwyższe piętra, w pergolach przy niższych blokach śmieci urosną w osobne góry. wiatr rozwieje odpadki po podwórkach i placach zabaw, w przedszkolach i żłobkach. Co się będzie działo w szpitalach. lepiej nie myśleć.

W dodatku idą święta i już nastał czas porządków. Jak zwykle w tym okresie masa śmieci wzrasta o ponad 30 proc. A przy tym robi się coraz cieplej. Wypowiadane ze strachem obawy rzeszowian przed nastaniem zarazy i plagą szczurów mają więc uzasadnienie.

To prawda, że stanęliśmy przed takim zagrożeniem - potwierdza Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Rzeszowie. - Jeśli wkrótce nie zaczniemy wywozić śmieci, niebezpieczeństwo stanie się faktem. Kiedy ? Wszystko zależy od temperatury.

Na szczęście do prawdziwego lata i upałów jeszcze daleko, a ponadto — działają nie tylko siły przyrody. Starania zmierzające do rozwiązania tego dramatycznego problemu podjął już prezydent Rzeszowa Zdzisław Banat, wspólnie z dyrektorem MPGK.

Informację o podjętych decyzjach natychmiast podamy Czytelnikom.

Tymczasem przekazujemy prośbę prezydenta, skierowaną do mieszkańców miasta o pozostawienie w domach papierów 1 starych gazet, czy też przekazanie ich do punktów skupu. Jeśli dodatkowo uda się przechować przez pewien czas także inne objętościowe odpadki (butelki czy złom), to w mniej zaśmieconym otoczeniu doczekamy rozwiązania obecnego problemu. Pozostało nam mieć tylko nadzieję, że nastąpi to niebawem.

ANNA SAWA




3/4 marca 1990 roku. NOWINY

                        Temu tylko pług, a socha,
                    Kto tę czarną ziemię kocha,
                Kto ten zagon zna do głębi,
            Kogo rosa ta nie ziębi,
        Kto rodzinnych swoich pól,
    Zna wymowę, łzy i ból


Maria Konopnicka


Wymiana poglądów w imię sprawy chłopskiej.


 Artur Balazs gospodaruje jako rolnik na wyspie Wolin oraz w urzędzie ministerialnym w Warszawie; Gabriel Janowski gospodaruje opodal Warszawy oraz w stołecznej wyższej uczelni, nadto zasiada w Senacie; Józef Ślisz gospodaruje blisko Rzeszowa, pokoje centralnej władzy także nie są mu obce, sprawuje powinności wicemarszałka Senatu. Balazs, Janowski, Slisz - trzej liderzy "solidarnościowi" nurtu wiejskiego. Do połowy grudnia 1939 roku Slisz przewodniczył NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność". Od grudniowego zjazdu te obowiązki Gabriel Janowski. Ci trzej liderzy spotkali się niedawno w Rzeszowie, aby uczcić sentymentalną rocznicę podpisania porozumień rzeszowsko - ustrzyckich, zawartych w lutym 1981 roku. Dla publiczności była to okazja do wypytania Janowskiego i Ślisza o poglądy w sprawach, w których zdecydowanie różnią się.

Janowski mówił: "działaliśmy zgodnie, tak jak we trzech tu siedzimy, od 1980 roku w imię sprawy chłopskiej. Myślę, że przełom nastąpił dopiero na zjeździe marcowym („Solidarności” rolniczej) w 1989
roku w Warszawie. Ja miałem koncepcję iść zdecydowanie z programem chłopskim, tak, by nasz związek stał się organizacją partnerską wobec "Solidarności" robotniczej i Wałęsy. Ta linia nie uzyskała wtedy aprobaty. Mniej więcej przez pół roku byłem pozbawiony wpływu na to, co się dzieje w naszym związku. W grudniu 1989 roku zostałem przewodniczącym NSZZ RI i w pierwszej deklaracji zapowiedziałem, że nasz związek będzie dążył do tego, by być partnerem wobec wszystkich sił politycznych w kraju, wobec rządu, wobec Kościoła, wobec Wałęsy. Uważałem, że czas wyjść z cienia, w jakim nasz związek się znajdował. W moim przekonaniu przebywanie w cieniu nie służyło nam, chłopom, rolnikom". Na krajowym zjeździe "Solidarności" rolników indywidualnych, w grudniu zeszłego roku w Krakowie, sporo pretensji wypowiedziano do Józefa Ślisza, tymczasowego przewodniczącego, "o to, że związek znalazł się w cieniu. Wątek związkowy podczas rocznicowego spotkania w lutym 1990 r. J. Ślisz pominął milczeniem, natomiast G. Janowski ciągnął z upodobaniem. Mówił: "Nikt nie lubi wyprostowanego chłopa. Nikomu do tej pory nie było po drodze z silnym związkiem chłopskim. Taka jest prawda.Po prostu każdy rząd, czy to komunistyczny, czy to obecny "solidarnościowy", nie jest zainteresowany, żeby chłopi doszli do dużych wpływów. Doświadczam tego obecnie na co dzień jako przewodniczący
związku nie umożliwia się nam wystąpień w telewizji z naszymi sprawami. Zwracaliśmy się do pana Mazowieckiego, do pana Drawicza i do wszystkich świętych, żebyśmy, ja i członkowie prezydium naszego związku, mogli przedstawiać naszą politykę, plany, zamiary. I nadal my rolnicy, me mamy głosu. Nagrano ze mną dwa programy, takie 5-, 10- minutowe Do dzisiaj się nie ukazały. Ja pytam — co jest grane ? Ano to, co mówiłem - rząd nie jest zainteresowany, żebyśmy przemawiali wreszcie swoim głosem. Byśmy byli partnerem. Pan "Wałęsa w przypływie szczerości powiedział, że nie dopuści do silnej partii chłopskiej. Z tego można wyrozumieć, że nie chce i silnego związku zawodowego rolników.

O Balazsu i o Śliszu

"Jest między nami pewna różnica poglądów — powiedział Janowski. Balazs jako minister, siłą rzeczy musi się dyscyplinować i wyrażać poglądy rządu. Pan wicemarszałek Ślisz również reprezentuje interes obecnej władzy i również musi, a może chce, nie wiem, też ten rząd ochraniać, popierać i ma do tego pełne prawo. Ale równocześnie jako ten Witos, jak tu jeden z kolegów powiedział, nie powinien zapominać o chłopach".

"I teraz moja rola. Nie jestem członkiem rządu, jestem senatorem. Ale jako przewodniczący związku rolników mam pełne prawo i będę to czynił dopokąd bę szefem tego związku, i niezależnie od tego, kto będzie premierem i kto będzie rządził, po prostu mam prawo i obowiązek wyrażać interesy chłopów i ich punkt widzenia. Niekoniecznie będziemy życzliwi wobec rządu. Ale taka jest powinność związku zawodowego. Oczywiście są takie momenty, że trzeba się pohamować, ograniczyć. Jako związek nie jesteśmy tylko od żądania. Także ukazujemy zagrożenia, jakie niesie polityka rządu wobec rolnictwa. Chcemy przedstawić własną wizję rozwoju kraju, z rolnictwem Jako lokomotywą napędzającą pomyślność gospodarczą kraju.

Przewodniczący NSZZ RI zapowiedział, że eksperci tego związku przygotowują alternatywny program gospodarczy, inny niż Balcerowicza. Osią tego programu jest rolnictwo. Rada Krajowa związku przedyskutować go miała 26 lutego, po czym zostanie przedyskutowany z rządem. Do publicznej wiadomości zostanie przekazany pod koniec marca.

Znów cytat z wypowiedzi Janowskiego: "Robotnicy wypowiedzieli posłuszeństwo komunizmowi, otworzyli szeroko bramy ku wolności gospodarczej, politycznej. Ale przez tę bramę sami przejść nie mogą, bo z istoty są pracownikami najemnymi. Przez tę bramę muszą przejść rolnicy indywidualni, rzemieślnicy, przedsiębiorcy. Wydawałoby się, że ten rząd powinien rolnikom, rzemieślnikom sprzyjać. Politykę rządu, my, rolnicy, bardzo krytycznie oceniamy. Panu Mazowieckiemu powiedziałem - na wsi jest sytuacja krytyczna. To mi pan premier powiedział - wy ultimatum rządowi stawiacie. Nie, panie premierze, my ultimatum nie stawiamy, tylko chcemy przestrzec rząd, że ta polityka gospodarcza może doprowadzić do wielkiego nieszczęścia. Gospodarowanie na wsi, to nie jest otworzenie kiosku z lodami w sezonie, a potem zamknięcie i pojechanie w góry, żeby otworzyć kiosk z wycinankami. Rolnictwo to jest nie tylko zawód, ale styl życia. To jest planowanie nie na rok. ale na lata. I mówiłem premierowi — rolnicy potrzebują stabilnej polityk: podatkowej, kredytowe}, bo ciepną swoje gospodarstwa. A kto wtedy da nam zupki Kuroniowe ? Niemcy będą przywozić ? Muszę powiedzieć, że ta podstawowa prawda, że rolnictwo może być podstawą zdrowej ekonomii do władzy rządowej, niestety nie dociera".

SPÓR O PARTIĘ LUDOWĄ "SOLIDARNOŚĆ"

Koledzy delegaci o tym pamiętają. To jedna uwaga. A druga (i tu zwrócił się do Ślisza): Józef, dobrze było, gdy ty jako szef NSZZ RI „Solidarność” zakładałeś PSL „Solidarność". Wtedy dobrze było i nie było pomieszania lewej nogi z prawą. A w tej chwili już jest pomieszanie ? Już związek nie może działać na rzecz jedności ? My rolnicy, musimy działać na rzecz jednej, silnej partii, bo taki jest interes całego stanu chłopskiego”.

Gabriel Janowski przypomniał że uchwałą krakowskiego zjazdu jest zobowiązany do dążenia do jedności ruchu ludowego. Tej jedności nie sprzyjają tworzone coraz nowe byty polityczne. Po sali, w której zgromadził się rolnicy, wszedł razem z Hanną Chorążyną i to nie było przypadkowe, jak również to, że w umownym prezydium obrad usiadł obok liderki Polskiego Stronnictwa Ludowego (tego bez przydomków). — Wszystko będę czynił, by nasz związek — kontynuował Janowski — by nie doprowadzać do rozbijania ruchu ludowego, lecz przeciwnie - do jego jedności na bazie wartości
chrześcijańskich, agraryzmu, uznania rolnictwa za podstawę zdrowej ekonomii.

Z polemiką wobec tego twierdzenia wystąpił Józef Ślisz, rzekł: "Senator Janowski powiedział tutaj, że była taka uchwała zjazdu w Krakowie - Mistrzejowicach, która mówi, że związek rolników indywidualnych ma zadanie złączyć trzy polityczne ruchy ludowe. Ja tutaj publicznie zadaję pytanie — kiedy i jakim prawem związek ma mieszać się w sprawy polityczne ? Ja bardzo przepraszam — niech te partie się same dogadują. Najgorzej jak kto z zewnątrz próbuje włożyć patyk w te szprychy. Ktoś tu gra nieczystą rolę, ja bardzo przepraszam”. Replika Janowskiego była taka: "Jest uchwała, że NSZZ RI "Solidarność” działa na rzecz jedności ruchu ludowego. Potem dopowiedział jeszcze: "Najważniejsze zadania NSZZ RI "Solidarność" są takie — odzyskanie spółdzielczości, wygranie wyborów samorządowych, a trzecie zadanie, to doprowadzenie do silnej ludowej partii politycznej. Ja się opowiadam za PSL bez przydomków”.

Ten fragment dysputy został okraszony wypowiedzią mieszkańca woj. przemyskiego, który zarzucił przewodniczącemu rolniczej „Solidarności” w woj. przemyskim, Janowi Karusiowi poważne uchybienie, a to takie, że poszedł jako związkowiec z delegacją PSL i PSL "Odrodzenie"” z rzeszowskiego i przemyskiego do biskupa Tokarczuka. Jan Karuś odparł: "byłbym samobójcą, gdybym nie skorzystał z zaproszenia przez taki autorytet, jakim jest biskup Tokarczuk".

Dysputa miała się ku końcowi, gdy Jerzy Kalita, prezes PSL w woj. rzeszowskim, wziął mikrofon do ręki: "Pytam konkretnie pana senatora Ślisza i pana ministra Balazsa, czy swoją działalnością w zakresie hamowania jedności ruchu ludowego nie robicie złej roboty dla ruchu ludowego i dla naszego związku" ?

Balazs: "Proszę, by mi pan nie wkładał w usta słów, których tutaj nie wypowiedziałem. Nie powiedziałem tutaj ani słowa, na temat jednoczenia ruchu ludowego".

Ślisz: "Jestem za jednością. Z partią "wilanowską" jesteśmy tak blisko. Nie chcę przesądzać, ale może w ciągu trzech tygodni, powtarzam — może, będziemy jedną partią. Kiedy wystąpiłem z inicjatywą organizowania PSL „Solidarność”, wtedy z jednej i drugiej strony posypały się gromy. Dlaczego założyliśmy PSL "Solidarność” ? Dlatego, żeby oddzielić tych wszystkich, którzy się podszywają 9 listopada 1980 roku w Episkopacie — PSL, PSL „Solidarność” i komitet odrodzenia ruchu ludowego — podpisały wspólny komunikat o zamiarze połączenia tych wszystkich nurtów. Potem to się skomplikowało, bo na zjeździe ZSL nie zwycięża nurt odrodzonego ruchu ludowego, a raczej zwycięża zachowawczy. My nie możemy łączyć się ze strukturami, które przefarbowały się. W naszym przekonaniu, czas zrobi swoje. Do wyborów samorządowych idziemy razem z komitetami obywatelskimi. Nie idziemy z PSL "Odrodzenie”, bo występując razem z nimi, my byśmy ich uwiarygodniali. A my ich nie chcemy uwiarygodnić. Uważamy, że część ludzi z PSL ."O" powinna wejść do samorządów i myśmy powinni ich wyłowić".

Hanna Chorążyna: "Do wyborów samorządowych PSL zdecydowało się iść z własną listą wyborczą. Tam gdzie to możliwe, idziemy razem z komitetami obywatelskimi, ale w większości nie są one nastawione życzliwie dla wsi. To będzie wielka próba dla naszego ruchu politycznego".

Przygotował — ADAM WARZOCHA




19 marca 1990 roku. NOWINY

Brytyjski historyk o rzeszowskim strajku


Brytyjski historyk i dziennikarz TIMOTHY GARTON ASH, jest autorem książki "Polska rewolucja. Solidarność 1980—1981", której cały rozdział dotyczy strajków chłopskich w Rzeszowie i Ustrzykach, w styczniu i lutym 1981 roku. Książka ta ukazała się w Londynie w roku 1983, zaś ostatnio wydawnictwo "Res Publica" opublikowało jej wydanie krajowe. Wybraliśmy z tej książki dwa fragmenty dotyczące strajku rolników w Rzeszowie, z przekonaniem, że zachęcą one do lektury całej książki. Tak wygląda nasz region, oglądany przez korespondenta z Wielkiej Brytanii.

Styczeń 1981 roku. Okupacja siedziby byłej
WRZZ w Rzeszowie. Fot. W. KIRSZNER


JADĘ WYNAJĘTYM SAMOCHODEM Z KRAKOWA przez słoneczny, mroźny i krajobraz. Szosa, mimo że prowadzi z Berlina do granicy radzieckiej, nie jest nawet dwupasmowa. Trzeba co chwila ryzykownie wyprzedzać załadowane drzewem furmanki chłopskie lub zjeżdżać na środek, aby ominąć chłopki prowadzące poboczem stado gęsi. Południowy wschód to najbardziej zacofana gospodarczo część Polski. Wydaje się na pierwszy rzut oka, że drobię poletka, których wzór przypomina zszywane chodniczki, są pozostałościami Średniowiecznego podziału ziemi. W rzeczywistości ten średniowieczny krajobraz został stworzony przez komunistów po wojnie, kiedy podzielili około sześciu milionów hektarów ziemi na działki przeciętnie pięciohektarowe w chybionej intencji zyskania poparcia tradycyjnie konserwatywnego katolickiego chłopstwa. To właśnie ci rolnicy Indywidualni domagają się teraz stworzenia niezależnej organizacji "Solidarności Wiejskiej". Komuniści zasiali kiedyś wiatr, a teraz przyszło im zbierać burzę.

Tęgi mężczyzna w średnim wieku zatrzymuje samochód. Jest samodzielnie pracującym murarzem. Nie należy ani do "Solidarności", ani do żadnej partii politycznej. "Zima w tym roku jest łagodniejsza - mówi. - Armia Czerwona stoi na granicy i osłania nas od wiatru z Syberii”. Oto jak ludność miejscowa traktuje zagrożenie radzieckie. Rzeszów leży zaledwie 70 kilometrów od granicy. Wolę nie wyobrażać sobie, jak wygląda zima bez Armii Czerwonej. Przy 20 stopniach poniżej zera nawet tajna policja nie ma chęci marznąć na dworze. Zatrzymuję samochód sto metrów od placu Zwycięstwa i pieszo, t całą ostrożnością, zbliżam się do placu. Po drodze kupuję gazetę i zasłonięty nią zerkam z ukosa. Po przeciwnej stronie jezdni grubawy mężczyzna w czystym białym fiacie
nieznacznie opuszcza "Trybunę Ludu", którą czytał, i od razu wiadomo, o co chodzi. Przyjaciele w Warszawie ostrzegali mnie, że w Rzeszowie będzie się roiło od ubecji. Zachodnich dziennikarzy usunięto z polski po trwającej zaledwie godzinę wizycie w okupowanym budynku. A ja zaparkowałem samochód przed samym nosem inwigilatora. Tęgi mężczyzna w średnim wieku zatrzymuje samochód. Jest samodzielnie pracującym murarzem. Nie należy ani do "Solidarności", ani do żadnej partii politycznej. "Zima w tym roku jest łagodniejsza - mówi. - Armia Czerwona stoi na granicy i osłania nas od wiatru z Syberii”. Oto jak ludność miejscowa traktuje zagrożenie radzieckie. Skonsternowany
przeciskam się przez tłum stojący w śniegu wokół budynku. W drzwiach zatrzymuje mnie straż "Solidarności". Oglądają moją legitymację, jak jakiś tajemniczy emblemat. Pukają. Wtedy otwierają się drzwi do środka. Natychmiast zostaję sprawdzony po raz drugi przez dwóch mężczyzn w ciemnogranatowych kurtkach i czapkach Polskich Kolei Państwowych W ciasnym hallu pachnącym wilgotnymi kożuchami podchodzi do mnie mały człowieczek z jego odznaki wynika, że jest rzecznikiem prasowym. Po dłuższej chwili otrzymuję "przepustkę prasową" do „strajku okupacyjnego w budynku WRZZ w Rzeszowie". Wspaniała przepustka z dwoma pieczęciami rzeszowskiego MKZ. Moje nazwisko brzmi: Tim Garton. Przepustkę tę muszę okazać następnemu kolejarzowi, który przygląda się jej i dziecięcą podejrzliwością 1 wreszcie stuka w następne zamknięte drzwi; znowu to samo, w sumie cztery kontrole na kilkunastu metrach.

Rzecznik prasowy — jak się okazuje, historyk idei z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego — wyjaśnia mi, że obawiają się infiltracji prowokatorów. W mieście widziano afisze z takimi napisami: "1981 - rok krwi i chwały, precz z partią i socjalizmem, podpisali Lech Wałęsa i Jan Paweł II". No cóż, jak powiedział Herodot, spisuję co ludzie mówią - ale nie muszę temu wierzyć.

Bunt chłopski 1981


Najsilniej odczuwa się zapachy: stęchły smród papierosów, zapach śniegu topiącego się na sosnowym drzewie, kapuśniaku, sześciuset par chłopskich nóg, a wszystko razem wymieszane z zapachem kadzidła z porannej mszy. Nad dużą salą zebrań dominuje ołtarz stojący pośrodku sceny, w miejscu, gdzie przez trzydzieści lat stało gipsowe popiersie Lenina. Ciężką, brązową kurtynę za ołtarzem zdobi podobizna papieża na tle biało żółtej flagi papieskiej oraz Czarna Madonna na tle biało-czerwonej flagi narodowej. Pomiędzy nimi wysoka na dwa metry tekturowa reprodukcja pomnika gdańskiego: trzy srebrne krzyże i trzy kotwice. Za ukwieconym ołtarzem choinka ze świecami i bombkami. A gdzie się podział Lenin ? Za spuszczoną kurtyną natrafiam na jeszcze dziwniejszy widok. Na scenie ludzie drzemią owinięci kocami i otoczeni pozostałościami ostatniej przed potopem fety aparatczyków. Na podłodze rozsypane confetti, duży, plastikowy zegar krzywo podpiera ścianę jakby się upił. Wskazówki ma zatrzymane na dwunastej. "Szczęśliwego Nowego Roku" - głosi jeden z pomiętych transparentów, drugi zaś: "Zrealizujmy zadania VIII Zjazdu Partii". Po tym ostatnim strajkujący deptali chyba ze szczególną starannością. I wreszcie Lenin, zepchnięty w niełasce do rogu, nosem z gipsu do ściany.

W Stoczni im. Lenina robotnicy zostawili Lenina na jego miejscu przez cały czas. Rzeszów to chłopska Stocznia im. Lenina — bez Lenina. (...)

Późnym popołudniem przedostajemy się przez śnieżycę do małego miasta, Kolbuszowej, gdzie podobno mieszka lokalny historyk chłopskich ruchów. Niskie, marnie otynkowane budynki tłoczą się wokół rynku z poprzecinanymi drzewami i nieruchomym pomnikiem Armii Czerwonej. Rzadko spotykałem coś tak przygnębiającego jak brudny, źle oświetlony bar przy tym ponurym placu. Nie ma tu breughlowskiego życia, nie ma wspólnego śpiewu, nie ma poczucia solidarności. Kilkunastu biednych, zmarzniętych ludzi, którzy kupują sobie kilka godzin pijackiej ucieczki od zimna i trudów, a czynią to z milczącą biernością pacjentów z poczekalni u lekarza. Tak trwają, zanim zwalą się na posłanie.

Parterowe mieszkanie historyka udekorowane jest wielkimi, tandetnymi obrazami Matki Boskiej, plastykowymi kwiatami i takąż choinką. Jego rodzice witają nas z naturalnym ciepłem. Opowiadają nam o sytuacji w mieście, o kobietach, które od drugiej w nocy stoją w kolejkach po masło i mięso na dwudziestostopniowym mrozie. Potem babcia przynosi tacę pełną chleba, masła i mimo protestów zmusza nas do jedzenia. Przerywa naszą rozmowę zachęcając do posiłku i wrzucając na nasze talerze kolejne porcje czystymi, zgrubiałymi palcami.

Kolbuszowa, jak się okazuje, to polskie Clochemerle. Miastem rządzili naczelnik, sekretarz i ksiądz. Teraz jednak w wyniku rewolucji naczelnik znalazł się w więzieniu za korupcję, sekretarz chce się wycofać i nie ma nikogo na jego miejsce. Ksiądz triumfuje.

Niewielka to jednak pociecha dla chłopów. Jesteśmy w tradycyjnym rejonie chłopskiego radykalizmu.

Pierwsza polityczna organizacja chłopska powstała w Rzeszowie w roku 1895. a przywódca chłopski Wincenty Witos urodził się niedaleko pobliskiego Tarnowa. W sierpniu 1937 roku Stronnictwo Ludowe zorganizowała osobliwy strajk polityczny przeciwko ówczesnym autorytarnym rządom, odmawiając dowożenia żywności do miast. W rezultacie z rąk policji zginęło czterdziestu dwóch ludzi. To dawny polski Sierpień z odmiennymi krwawymi rezultatami.

przyg: Bogusław Stępień

Comments: 0

About | Privacy Policy | Sitemap
Copyright © Bogusław Stępień - 08/05/2013