- Powiedzonka -
Zawsze śmieszne, często mówione prostym chłopskim językiem, wymyślane na poczekaniu i w odpowiedzi na zaistniałe sytuacje. Cięte riposty na zaczepki tych, którym się wydawało, że
mogą mu dogryźć, bądź z Niego zakpić. Najczęściej odpowiedź "Psioka" szła im w pięty, a oni sami czym prędzej zmykali do domu. Zastanawiałem się, czy zamieszczać je w pełnym
oryginalnym brzmieniu, czy je trochę złagodzić. Ostatecznie, by oddać cały dowcip tego człowieka, ograniczę się tylko do wykropkowania niecenzuralnych słów. Mam nadzieję, że nikt
się nie obrazi, a przypomnienie tego człowieka wywoła ciepły uśmiech rozbawienia i nostalgii za tym, co minęło. Postaram się przybliżyć też sytuacje i okazje w jakiej powstawały.
Autora będę nazywał dla wygody przezwiskiem.
Był czas po wojnie, że rolnicy musieli oddawać kontyngenty, nazywane także dostawami obowiązkowymi. "Psiok" buntował wtedy ludzi na swój sposób:
Piszcie petycję do rządu, zabierają świnie nie dają prądu !
Mocno dowartościował "Psiok" leżącą na wschód od Nienadówki, Trzeboś. Postawił ją obok wielkich miast kraju wschodzącego słońca, Japonii:
W Tokio, Yokohamie i ... na Trzebosi zawsze słońce z rana się podnosi !
"Psiok" w latach 70tych ub.w. dużo opowiadał o kolei, która miała iść przez Nienadówkę, on to wytyczał trasę i zbudował most. W sklepie w Nienadówce Dolnej zaczęto mu dogadywać
w tym temacie, a jak to będzie a co za kolej, prym wiódł w tym jeden z gospodarzy, którego plac - jeszcze wtedy nie zabudowany znajdował się niedaleko gospodarstwa "Psioka".
Rozzłoszczony sytuacją "Psiok", wykrzykiwał, że kolej zbuduje normalną, a na odchodnym machnął ręką i rzucił do Niego:
... a przez tę zaj...ą Wosiówkę, puszczę wąskotorówkę.
Był kiedyś we wsi inseminator, u którego zamawiało się wizyty do krów. Jeżeli go nie było w domu, przy drzwiach wisiał notes z ołówkiem, gdzie wpisywało się gdzie trzeba się
udać. Pewnego razu "Psiok" zmierzał drogą z Nienadówki Dolnej pod kościół. Kiedy zobaczyła go gospodyni Ziębowa, poprosiła by zaszedł do domu inseminatora i zgłosił, że jej Łania
się latuje. "Psiok" prośbę załatwił, oczywiście na swój dowcipny sposób. Jest dwie wersje, czy obie są jego autorstwa ?
U Zięby, krowa w kraty potrzebuje ładnego taty.
Ziębowa "Łaniusia" potrzebuje sztucznego tatusia.
W pewnej rodzinie urodziło się rudowłose dziecko, gdzieś w okolicy kościelnego święta. Komentarz "Psioka":
W dniu Bożego Ciała, Maryśce pi.. zardzewiała.
Kiedy ktoś zmarł we wsi, "Psiok" podsumowywał to krótko:
Opuściły go siły i poszedł w iły
Kiedyś w polu, sąsiedzi rozmawiali, że jakiś chłopak ze wsi się żeni i że panna jest aż spod Jasła. Usłyszawszy to "Psiok" podsumował wydarzenie tak:
Dupa trzasła, ojciec z Nienadówki, matka z Jasła.
"Psiok" opisał też dość przykry w konsekwencjach wypadek samochodowy dwóch mieszkańców Nienadówki:
Gościńcem trzeboskim jechał Serwatka z Jodłowskim,
myśleli, że to rzepa, a to nieoświetlona przyczepa.
"Psiok" będąc w sklepie GS-owskim "u Deca", jak to się w latach 70-tych mówiło, spoglądał przez okno na plac po przeciwnej stronie drogi. Na nim to producent, stolarz trzymał
swoje wyroby:
W Krośnie winko, w Jaśle piwko, a u suchego Pawła trumny naprzeciwko.
Wydarzenie z nienadowskiego kościoła podczas niedzielnej mszy św. na którą "Psiok" wybrał się bardzo zarośnięty. Ks. Stępek chodzący za składką, zobaczywszy go, rzekł: Ludwik,
ta ogolił byś się choć na niedzielę. Odpowiedź "Psioka" z zapytaniem brzmiała:
A żyletki skąd, jak wszystko na elektryczny prąd ?
"Psiok" nie wybierał miejsca ni okoliczności. Podczas uroczystości pogrzebowych ks. E Stępka, który zasłabł podczas odprawiania niedzielnej mszy i kilka godzin później zmarł, w
pewnym momencie w kościele zapadła cisza, a po chwili zgromadzeni podobno usłyszeli krótkie, odnoszące się do zaistniałych okoliczności zdanie, wypowiedziane donośnym głosem przez
"Psioka". Zebrani żałobnicy mieli problem z utrzymaniem powagi do końca mszy:
Tyle lat kielich na stół kładł... aż padł.
Ktoś go pewnie kiedyś zapytał, popołudniową porą o godzinę, odpowiedź:
Słońce krąży koło Berlina, jest 4 godzina.
W latach 70tych w Nienadówce dużo budowano nowych murowanych domów i budynków gospodarczych. Materiałem, którym chętnie zastępowano dachówkę był eternit. "Psiok" wyrażał swoje
zdziwienie:
Co to jest, tu eternit tam dachówka, to nie Hamburg tylko , Nienadówka
Kolejne powiedzonko powstało w latach 80tych, a padło na pogrzebie młodego chłopaka Andrzeja Ożoga, który zginął w wypadku motocyklowym. "Psiok" nawiązuje w nim również do
tragicznych wydarzeń z początku lat 70tych. Trzej młodzi mieszkańcy Nienadówki Dolnej - Cisek, Chorzępa i Prucnal - zginęli na drodze w Weryni w wypadku, również z udziałem
motocykla.
Napoleon Bonaparty z Nienadówki Dolnej odchodzi jako czwarty.
Trójka pełny gaz, żebrami na kierownicę wlazł.
Katarzyna K. mieszkanka Nienadówki wspomina - Pamiętam jak przyszedł do nas do domu i przywitał się w ten sposób:
Niechaj będzie pochwalony ten co stworzył świat zielony
Renata P. mieszkanka Nienadówki wspomina - Pamiętam że pewnego dnia szedł pod kościół i gadał:
Zjadłem dzisiaj całą kurę i nie mogę wejść pod górę
Wszystko co mówił często układało się rymami. Kiedy sięgnę pamięcią wstecz to przypomina mi się iż często na swoim wysłużonym rowerze przemierzał dość sporą odległość np. do
Rzeszowa. Jeździł załatwiać aby przez Nienadówkę przebiegała kolej ! Do rowera miał najczęściej przywiązane za pomocą sznurka kawałek jakiegoś żelastwa. Mówił, że takie mają być
szyny ! Jego marzenie nie doszło do skutku. Zamiast tej kolei powstała droga ekspresowa. Jakże miło pamięcią sięgnąć wstecz w czasy dzieciństwa !
Inne:
Tyrdytkum, tyrdytkum, kapusta z farytkom,
zimnioki z rosołem jeszcze nie patrzołem.
Słońce dookoła ziemi krąży, a moja krowa w ciąży.
Ale ładne dziwki, Hamaj.... w ciąży,
a diabeł myśliwiec nad Ludwikiem krąży.
U Kaśki Krzanowskiej, tchurze ujadły głowę kurze.
No cześć Stachu, majster na dachu.
|