Foto zmiany

Losowy album

Zostań współautorem !

Napisz do nas


Nasze Statystyki Odwiedzin
Hasło - sprawdzam
stat4u

Realia wiejskie w prozie Jana Bolesława Ożoga


Edward Gut

      W niniejszym artykule staram się przedstawić temat realiów wiejskich w prozie Jana Bolesława Ożoga. Ta część jego twórczości obejmuje swoim zakresem utwory zapoczątkowane powieścią Ścigani do zbioru Elegia weselna i inne opowiadania 1. Zbierając materiał do pracy magisterskiej, a szczególnie do jej rozdziału pierwszego, przeprowadziłem kilka rozmów i wywiadów z ludźmi zamieszkałymi w Nienadówce, m.in. z bratem pisarza Stanisławem, prowadzącym własne gospodarstwo rolne, siostrą pisarza, emerytowaną nauczycielką Anną, członkami dalszej rodziny oraz szkolnym kolegą Ludwikiem Janikiem. Nawiązałem bezpośredni kontakt listowny z Janem Bolesławem Ożogiem, gdyż zamierzałem przeprowadzić z nim wywiad. Z otrzymanego od pisarza listu dowiedziałem się, że autor często bywa poza Krakowem i dlatego nie może spotkać się ze mną. Przypuszczam jednak, że i inne przyczyny złożyły się na taką odpowiedź. Stwierdziłem, że wskutek nadmiernego wykorzystania autentycznych wydarzeń z Nienadówki i wprowadzenia do powieści postaci jeszcze żyjących, popadł autor w konflikty z niektórymi mieszkańcami. Nie rozumiejąc praw pisarza do kreowania własnego świata, mieli mu za złe wykorzystywanie ich biografii. Dokonując analizy utworów prozatorskich, starałem się wskazać, jakie związki zachodzą między biografią autora, jego przeżyciami a tym, co zawarł w swojej twórczości. W analizie opowiadań i powieści pomocne były artykuły i recenzje zawarte w różnych czasopismach oraz kilka zaledwie pozycji książkowych traktujących marginesowo o twórczości Ożoga. Zwróciłem uwagę na najistotniejsze, moim zdaniem, problemy prozy Ożoga, będące odpowiedzią na temat mojej pracy.


           I. Wiejski rodowód Jana Bolesława Ożoga


     Współczesne zjawiska literackie o określonej problematyce, nazywane „literaturą o tematyce wiejskiej", „literaturą wiejską", „literaturą o wsi", Henryk Bereza sprecyzował terminologicznie jako „nurt chłopski w literaturze". W kręgu tych zagadnień i zjawisk mieści się twórczość literacka Jana Bolesława Ożoga, pisarza wywodzącego się z Nienadówki. Na wyobraźnię tego twórcy niemały wpływ ma jego wiejski życiorys. Związki z własnymi doświadczeniami i przeżyciami znajdują potwierdzenie w teorii autentyzmu. Jest to według Ożoga: „Teoria, która pretenduje do roli nie tylko kierunku literackiego, ale i światopoglądu. U podstaw tego światopoglądu leży przekonanie, że ziemia jest bazą i azylem dla człowieka i kultury w ich obecnym zagrożeniu przed cywilizacją techniczną oraz kataklizmami politycznymi"2.

     Rodowód, biografia pisarza ma dla niego jako twórcy znaczenie bardzo istotne, często zasadnicze, chociaż nie zawsze wyłączne. Czesław Kuriata, zabierając głos w dyskusji na temat znaczenia rodowodu dla pisarza, stwierdził: „W moim pojęciu, swego rodzaju obowiązkiem pisarza pochodzącego ze wsi jest pisanie o wsi, bo to jest w jakimś stopniu dochowanie wierności samemu sobie. Bez wierności samemu sobie nie może być mowy o autentyzmie i sile głoszonych przekonań3. Podobne stanowisko zajął Julian Przyboś: „Kto nie dotknął ziemi ni razu, kto nie zaznał znoju rolnika, bo nigdy nie szedł za pługiem ani nie stawał do kośby - ten i w swoim pisaniu nie będzie rzetelny, a we wzlotach wyobraźni tak trafnością wizji, jak syn ziemi, co na niej pracował trudząc się fizycznie"4. Biografia Jana Bolesława Ożoga, a wraz z nią bagaż minionych doświadczeń i wzruszeń, rzutują na tematykę powieści. „Biografia ułatwia bowiem zrozumienie jego rozległego dorobku twórczego, a przeważającą część utworów pisarza można bez kwestii uznać jako aneksy do jego biografii”5.

Jan Bolesław Ożóg urodził się 1 marca 1913 r. we wsi Nienadówka koło Sokołowa. Wieś leży na pagórkowatym terenie przy szosie Rzeszów-Nisko, około 20 km od Rzeszowa. Rozciąga się ze wschodu na zachód wzdłuż wiejskiej drogi na przestrzeni około 8 km. Droga wiejska przecina wspomnianą wyżej szosę pod kątem prostym. Niemal przy skrzyżowaniu owych dróg stoją najważniejsze w biografii i twórczości Ożoga budynki: organistówka, stary, niewielki drewniany dom, po przeciwnej stronie szosy, w księżym ogrodzie, plebania i kościół na wzgórzu. Do niedawna z okien organistówki widać było otoczony gęstym żywopłotem wiejski cmentarz, niewielki budynek szkolny, staw. Nawet niezbyt uważny czytelnik prozy Jana Bolesława Ożoga, lecz znający dobrze jego rodzinną wieś, napotyka ciągle autentyczne nienadowskie rekwizyty w jego opowiadaniach i powieściach. Rodzice pisarza - Jakub i Maria ze Zdebiów - należeli do biednej, małorolnej rodziny chłopskiej. Ojciec, organista samouk, znalazł zatrudnienie w miejscowym kościele. Praca ta w dużym stopniu wpłynęła na poprawę sytuacji materialnej. Z małego gospodarstwa trudno było wyżywić sześć osób; obok Jana rodzice wychowywali jeszcze: Stanisława, Genowefę i Annę. W rodzinie kwitły tradycje kulturalne; jeden ze stryjów, Wojciech Ożóg, był działaczem społecznym i poetą ludowym. Wiersze swoje drukował w latach 80. XIX wieku w „Wieńcu” i „Pszczółce”.

     Dzieciństwo i pierwsze lata nauki szkolnej spędził przyszły pisarz w rodzinnej wsi. Pomagał rodzicom w pracy na roli, pasał bydło i uczył się w miejscowej Publicznej Szkole Powszechnej. Opiekowali się nim nauczyciele: Stanisław Marczyk, jego żona Anna, a później Jakub Pieńczak. Jego córka Zosia jest prawdopodobnie prototypem postaci książkowej Zosi z powieści Kula. Wrażliwy chłopiec był świadkiem codziennego życia wsi. Przed oknami organistówki toczyło się wartko życie, tu znajdowało się centrum wsi. „Pod oknami domu grała muzyka strojnych orszaków weselnych, wzniecająca uczucia młodości, radości, szczęścia - i posępny hymn pochodów pogrzebowych, śpiew wywołujący nastrój przeraźliwie smutny, poruszający w nas wszystko, co niejasne, przejmujący grozą i rozpaczą. Krótko mówiąc, moją wczesną młodość kołysały dwie różne, ba, antynomiczne muzyki i to jakiś wpływ na moje odczucie świata na pewno miało6. Organistówka z urokliwą atmosferą sielskości i piękna wraca stale w jego utworach.

Stara szkoła w Nienadówce

     Po ukończeniu szkoły w Nienadówce Jan Bolesław Ożóg kontynuował naukę w tzw. „Bernardynce” — Szkole Powszechnej im. A. Mickiewicza w Rzeszowie, gdzie skończył dwie ostatnie klasy. Dzięki stosunkowo wysokiemu poziomowi szkoły zdał od razu do drugiej klasy Państwowego Gimnazjum im. S. Sobińskiego w Rzeszowie. Było to pierwsze spotkanie wiejskiego chłopca z miastem, wprawdzie wówczas jeszcze małym. W okresie nauki szkolnej mieszkał na prywatnej stancji u pani Gieroniowej przy ul. Borelowskiego, następnie w mieszkaniu Józefa Tondery. Koledzy z okresu nauki szkolnej - Medarol, Apolinary Koziarz, Eugeniusz Szypuła, Ludwik Stachurski, Ludwik Janik - wspominają Jana Bolesława Ożoga jako skromnie ubierającego się chłopca, samotnika interesującego się książkami, literaturą, wychodzącego często na długie, samotne spacery nad brzegami Wisłoka. Sam pisarz tak wspomina pobyt w rzeszowskim gimnazjum: „W gimnazjum trawiłem wolny czas na niestrudzonej lekturze książek, a potem czasopism literackich, zadrukowany papier przysłaniał mi świat (...). Był to świat utraconego, ale prawdziwego, własnego raju, szczęśliwe- go eldorado na tak zwanym łonie natury7. Postawa taka i taki stosunek do świata znajdują odbicie w twórczości prozatorskiej. Dla bohaterów opowiadań z tomu Chustka przyjazny jest tylko ich wiejski, rodzinny świat, natomiast świat miasta jest straszny, a przybysze miejscy wnoszą niepokój w ustalony bieg wiejskiego życia.

     Lata nauki nie były łatwe. Rodzice dostarczali produkty żywnościowe właścicielom stancji. W jednym pokoju mieszkało jedenastu chłopców. Właścicielka żądała w dodatku, by chłopcy wchodzili na tory kolejowe i zbierali spadający z wagonów węgiel. W trudnych warunkach materialnych przyszły pisarz zarabiał dodatkowo na utrzymanie korepetycjami. Ojciec, organista samouk, związany z ruchem ludowym, w okresie faszyzacji życia w kraju stał się człowiekiem niewygodnym. Wskutek insynuacji sanacyjnego wójta został wypędzony z posady. Być może jedną z przyczyn tej krzywdy była także ludzka zawiść, gdyż organista kształcił nie tylko Jana, ale także córkę Annę. Wydarzenia te wpłynęły na zmiany w życiu chłopca: „Na ferie świąteczne i letnie przyjeżdżałem już do nowego środowiska, na koniec wsi. (...) Istniało dosyć mocne koło Stronnictwa Ludowego i Wici. (...) Z oboma zawarłem znajomość. Pojawiałem się na zebraniach koła Wici i wygłosiłem tam kilka referatów8.

     Już od wczesnej młodości Jana Bolesława Ożoga fascynowały powieści Reymonta, Żeromskiego, Przybyszewskiego, Kadena-Bandrowskiego, z pisarzy mu obcych - Hamsuna, Dostojewskiego, Strindberga. W gimnazjum dodatkowo studiował dzieła z zakresu historii i folkloru, by później napisać monografię rodzinnej wsi. W rzeszowskim gimnazjum przypadkowo spotkał w bibliotece Miasto mojej matki J. Kadena-Bandrowskiego. W utworze tym odnalazł analogię do swojego dzieciństwa na wsi oraz pierwszych miejskich przeżyć. Zafascynowany J. Kadenem-Bandrowskim przesłał mu pod pseudonimem „Bolesław Woś” wiersz Organistówka. Pisarz udzielił rad, ale nie szczędził także ostrych słów krytyki młodemu adeptowi pióra. Do bliższych kontaktów Jana Bolesława Ożoga z J. Kadenem-Bandrowskim nie doszło wskutek interwencji S. Czernika. Czernik przestrzegał młodego niedoświadczonego licealistę: „On by raczej kułakiem poczęstował za naruszenie spokoju i za to, że Pan z chłopów pochodzi.."9.

     W roku 1933 Jan Bolesław Ożóg uzyskał w II Gimnazjum im. S. Sobińskiego dyplom maturalny. Pogarszająca się sytuacja gospodarcza w Polsce, kryzys, powszechna nędza, ucisk polityczny chłopów nie stwarzały nawet nadziei na dalsze kształcenie się chłopskiego syna. Jak wspominał później sam pisarz: „Za namową ojca i pod presją okropnych stosunków dokonałem przykrego gwałtu na samym sobie: wstąpiłem do seminarium duchownego (w Przemyślu) gdzie studia były darmowe”10. Z przeprowadzonego wywiadu ze szkolnym kolegą Jana Bolesława Ożoga, emerytowanym nauczycielem Ludwikiem Janikiem, wiadomo mi, że na decyzję gimnazjalisty mieli również wpływ członkowie rodziny i miejscowy proboszcz ks. Ludwik Bukała. Atmosfera seminarium nie odpowiadała przyszłemu poecie, zainteresowania literackie skutecznie tłumili prefekci i koledzy. Mimo tego nie przestał pisać, także dużo czytał. Za pośrednictwem jednego z redaktorów „Ilustrowanego Kuriera Codziennego, Witolda Balickiego, w okresie wakacji 1934 roku Ożóg nawiązał kontakt z S. Czernikiem. Wysłał mu do Ostrzeszowa około trzydziestu wierszy. S. Czernik dokonał oceny, udzielił rad, odpowiedź przesłał w październiku 1934 roku, oczywiście na adres rodziców kleryka.

  1. Niniejsze opracowanie przygotowane zostało jako praca magisterska,
    napisana pod kierunkiem dr Anny Niewolak w Wyższej Szkole
    Pedagogicznej w Rzeszowie w roku 1978.

  2. J. B. Ożóg, Mój autentyzm, Kraków 1975, s. 12.
  3. Cz. Kuriata, Ranga, „Tygodnik Kulturalny”, 1968, nr 24.
  4. J. Przyboś, Głoszą sojusz pracy z twórczością, „Tygodnik Kulturalny”,
    1968, nr 39.

  5. F. Fornalczyk, Znani i nieznani, Łódź 1974, s. 251.
  6. J. B. Ożóg, s. 105.
  7. Tenże, Na mojej drodze, Kraków 1971, s. 20.
  8. Tenże, Mój autentyzm, s. 13.
  9. Tamże, s. 17.
10. Tamże, s. 19.



     Bliższą znajomość literacką ze Stanisławem Czernikiem Jan Bolesław Ożóg zawarł po lekturze jego tomiku poetyckiego Przyjaźń z ziemią. Wkrótce ostrzeszowianin wystąpił z propozycją wydania najlepszych wierszy Ożoga drukiem. Zamieścił je w pierwszym numerze „Okolicy Poetów” w kwietniu 1935 roku. Mimo sukcesu Ożóg nie przyjął wszystkich uwag swego opiekuna dotyczących poezji, gdyż obawiał się, że zaprowadzą go one w wyznawaną przez redaktorów „Okolicy... daleko posuniętą sensualistyczną i witalną rzeczywistość, którą Czernik polecał jako propagator autentyzmu.

     Studiując bez przekonania teologię, przerażony stosunkami panującymi w seminarium, młody poeta postanowił przerwać naukę. Więź z rodziną i obawa przed osądem środowiska utrudniały podjęcie ostatecznej decyzji. „Nie chciałem sprawić zawodu rodzicom - zwierzał się we wspomnieniach - obawiałem się potępienia i klątwy ze strony najbliższych i nie tylko najbliższych; w tych czasach ucieczka z seminarium równała się rzuceniu rękawicy opinii publicznej, zostawało się automatycznie wyrzutkiem społeczeństwa. Bałem się, a jednak sutanna paliła mi pierś. Nie mogłem się przekonać do pewnych dogmatów religijnych - zawładnęły mną szatańskie wątpliwości. Nie umiałem sobie wyobrazić życia w roli nie tylko księdza i kaznodziei, lecz nawet księdza-poety. (...) Męczyłem się okropnie, chwilami byłem bliski obłędu i koniec końców wybrałem wolność"11. Było to w grudniu 1935 roku.

     Pod wypływem przyjaciela, absolwenta UJ, Stanisława Telegi, mieszkającego w Rzeszowie na Staromieściu, we wrześniu 1936 roku podjął Ożóg studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. Dzięki kilku egzaminom złożonym w Instytucie Teologicznym w Przemyślu mógł ukończyć studia w trybie przyspieszonym. W Krakowie zamieszkał w domu akademickim przy Błoniach. Przywiózł ze sobą list polecający Jerzego Ostrowskiego - dyrektora gimnazjum - do prof. Jerzego Kołaczkowskiego, który ułatwił mu wejście w środowisko studenckie i w życie literackie ówczesnego Krakowa.

     Prof. Kołaczkowski był inspiratorem pierwszych prozatorskich prób Ożoga. Pierwsze opowiadanie Nawiedzenie zmarłej ukazało się w krakowskim „Kurierze Literacko-Naukowym” w roku 1937. Opowiadanie Leszek opublikował „Pion". Zostało ono nawet wyróżnione nagrodą w konkursie nowelistycznym tego czasopisma (w jury zasiadali Michał Choromański i Zofia Nałkowska). Tenże prof. Kołaczkowski wywarł duży wpływ na twórczość młodego poety. Jak wspominał Ożóg w książce Na mojej drodze, przestrzegał on początkującego pisarza przed zbytnim przywiązywaniem się „do zaściankowego krajobrazu, ziemi i wsi i wskazywał na konieczność wszechstronnego poznawania życia i literatury w najwyższych jej osiągnięciach”12 oraz stałego poszerzania osobowości, dokonującego się w trudnych warunkach życiowych, w kontaktach z ludźmi.

     Jan Bolesław Ożóg tak wspominał okres studiów w Krakowie: „Klepałem potworną biedę, utrzymując się początkowo wyłącznie z korepetycji, ale znajdowałem mimo wszystko czas na pisanie”13. W 1939 roku krakowski konserwatywny „Czas” opublikował opowiadanie Klimek. Pobyt w Krakowie sprzyjał poznaniu i aklimatyzacji w środowisku literackim tego miasta. Ożóg poznał i zaprzyjaźnił się z kilkoma pisarzami, m.in. Andrzejem Frasikiem, Kornelem Filipowiczem, Zofią Wielowieyską, Władysławem Bodnickim, Michałem Chmielowcem. Wymienieni, oprócz Frasika, należeli do klubu literackiego „Volty” wydającego miesięcznik „Nasz Wyraz” Na zebraniach politycznych Jan Bolesław Ożóg słuchał wystąpień Leona Kruczkowskiego, na wieczorach autorskich poznał Aleksandra Gałuszkę, Jalu Kurka, Leszka Piwowara, autora Marcyny — Juliusza Kędziorę, wreszcie Stanisława Ignacego Witkiewicza. W Krakowie poza poezją i prozą Jan Bolesław Ożóg zaczął zajmować się teoryzowaniem na temat autentyzmu. Poszerzał teorię S. Czernika, szukał dla niej nie tylko podstaw społecznych, ale i filozoficznych.

     Wybuch II wojny światowej zastał pisarza w Nienadówce. Rozeznanie w bieżącej sytuacji politycznej i militarnej uzyskiwał za pośrednictwem radia. Pragnął aktywnie włączyć się do walki z okupantem. W tym celu wyruszył na wschód, by spotkać regularne jednostki wojska polskiego i wstąpić w szeregi walczących. Kampanię wrześniową zakończył pod Łuckiem. Wrócił do Nienadówki piechotą, tu otrzymał smutną wiadomość o tragicznych losach prof. Kołaczkowskiego, Józefa Czechowicza, dyrektora Ostrowskiego i tułaczce Czernika.

     W okresie wojny Jan Bolesław Ożóg przebywał w domu rodziców, pracował na roli. Pracował też jako pomocnik kowalski. W roku 1942 otrzymał dorywczo zatrudnienie w Urzędzie Magistrackim w Nisku, a w roku następnym w Urzędzie Gminnym w Sokołowie Małopolskim. Włączył się też w nurt wiejskiego życia, z pożytkiem wykorzystując swoje wykształcenie. Wraz z nauczycielami: ks. prof. Szczepanem Szydelskim, Michałem Winogradzkim i swoim imiennikiem Janem Ożogiem prowadził tajne nauczanie. O swojej sytuacji życiowej i przeżyciach Jan Bolesław Ożóg pisał: „Zaczęły się (...) szare beznadziejne dni monotonnej egzystencji na wsi. Chodziłem do młocki, pracowałem przy zbiórce siana i przy żniwach. Wiele czasu spędziłem w lesie hrabiego Potockiego jako drwal. Chodziłem z ojcem i bratem do karczowania pniaków i robić tzw. - przecinki -. (...) w wolnych chwilach grywałem na ojcowskiej fisharmonii pieśni kościelne i utwory Schumana i Beethovena albo przygotowywałem się do ostatnich egzaminów uniwersyteckich, które mnie jeszcze czekały. Pisałem rozprawę magisterską o Żeromskim14. Pracę magisterską przyjął w roku 1941 prof. Pigoń.

     Podczas okupacyjnych jesieni i zim początkujący pisarz dużo czytał, Kontakt z miejscową inteligencją zamieszkałą czasowo w Sokołowie (Stefania Czerkawska, Andrzej Dańczak) dawał złudzenie pozornie panującego spokoju. Wiosną 1943 roku Jan Bolesław Ożóg wstąpił do Armii Krajowej. Został pod referentem prasowym na teren powiatu kolbuszowskiego. Do jego zadań należało gromadzenie materiałów dla okręgowej prasy. W Rzeszowie co 10 dni wychodziło pismo „Na posterunku" w Kolbuszowej „Wiarus", a w Sokołowie „Oracz”. Gazetki te zasilał swoimi artykułami i wierszami wojennymi.
Jan Bolesław Ożóg pisał: „brałem udział jako partyzant w dwu potyczkach w Porębach Kupieńskich, a lała się krew po obu stronach. Nosiłem na plecach żelazny klarnet stena, za pasem granaty, w kieszeni ołówek i notesy. Byłem w sztabie - Boryny -, jakby Ksenofontem partyzanckiej akcji. Przeżywało się niemałą satysfakcję. Jeździło się po lasach zdobycznymi samochodami, dysponowało się doskonałą wódką, broń dawała poczucie nieograniczonej wolności”15. Plonem wojenno - partyzanckich doświadczeń był Romans z karabinem. Utwory te weszły w skład zbioru Kraj, wydanego w Krakowie w roku 1945. W kręgu tych doświadczeń mieści się także Elegia weselna. Za czynny udział w walce z okupantem hitlerowskim poeta został odznaczony w roku 1961 „Krzyżem Partyzanckim"

     Po zakończeniu II wojny światowej, od 1945 roku Jan Bolesław Ożóg był nauczycielem języka polskiego w sokołowskim gimnazjum. Później pisarz pracował w Radomiu, w miejscowym liceum im. Jana Kochanowskiego. W roku 1950 zatrudniony został w Państwowym Liceum Pedagogicznym w Bochni, dokąd dojeżdżał z Krakowa koleją. J. Przyboś zaproponował mu pracę w resorcie kultury, on też umożliwił Ożogowi wstąpienie do Związku Zawodowego Literatów Polskich. Sytuację pisarza w pierwszych latach powojennych doskonale odzwierciedlała osobista refleksja: „Chciałem włączyć się w trud całego narodu, ale realizację pragnień uniemożliwiała mi praca w szkole. Obowiązki nauczycielskie ograniczały mi pole widzenia do małego odcinka rzeczywistości, pochłaniały masę czasu, szarpały zdrowie. Miał rację Przyboś, gdy odradzał mi kiedyś wybór kariery pedagoga. Postanowiłem rzucić zawód nauczycielski i opuścić Radom”15.

     W roku 1947 ukazał się retrospektywny tom wierszy Ożoga Jej Wielki Wóz. Potem nastąpił sześcioletni okres milczenia, który został przerwany tomem Światła planów, wydanym w roku 1953. Tematykę wiejską poetyckiego tomu poszerzył pisarz o zakres wielkich wydarzeń politycznych zachodzących na świecie. Jako satyryk zadebiutował w roku 1954 zbiorem Anegdoty wiejskie. Są to dowcipne, uszczypliwe, pełne trafnych spojrzeń utwory tematycznie związane ze współczesną wsią.

     W roku 1950 pisarz zamieszkał w Krakowie. Przeniesienie się do tego miasta umożliwił Ożogowi przyjaciel Stanisław Skoneczny, który też pomógł mu w uzyskaniu mieszkania. W Krakowie Ożóg zaczął współpracować z redakcjami: tygodnika „Wieś, „Dziennika Polskiego, „Echa Tygodnia. Wysyłano go do różnych miejscowości w województwach krakowskim, kieleckim, rzeszowskim w celu gromadzenia materiałów do artykułów. O wpływie przeżyć okresu młodości na twórczość i obowiązek pisarza w stosunku do rodzinnych okolic wypowiadał się Ożóg w następujący sposób: „Echa młodości, echa wypadków, na które patrzyłem i które przecierpiałem wspólnie z ludźmi, którzy pozostali na ziemiach ojców, starałem się zamieścić w wierszach (...), powieściach, w opowiadaniach i artykułach swoich. Jasne jest, że to nie wszystko, że jeszcze wracał będę piórem do ziemi rodzinnej. Nie uda mi się nigdy zapomnieć ludzi, wspaniałych ludzi, z którymi związałem się swoim losem i którzy żyją jeszcze tutaj. (...) Moim marzeniem jest, aby o pięknie, o ziemi i ludziach pracujących tutaj, pięknie osobliwym i niewątpliwym, które chciałem od początku swojej terminatorki literackiej uchwycić jakoś i utrwalić w słowie, wzruszyła czytelników nie tylko w jednym powiecie, ale w całym kraju”. Feliks Fornalczyk w szkicu ...na udry bogom - wierzę ziemi zamieszczonym w książce Znani i nieznani podkreśla, że niemal we wszystkich pracach prozatorskich Jan Bolesław Ożóg sięga do przedwojennego okresu życia, a zwłaszcza do reminiscencji dzieciństwa narratora, znajdując tam niewyczerpalne źródło inspiracji twórczej.

     W roku 1956 nastąpił właściwy debiut prozatorski Jana Bolesława Ożoga. Była to powieść Ścigani, której akcję umiejscowił w rodzinnej Nienadówce, a rozgrywała się ona w latach 1925- 1926, głównie w okresie przewrotu majowego. W tym samym roku pisarz opublikował zbiór poetycki Do lądu dobrej nadziei, poruszający aktualne problemy kraju związane z budowaniem socjalizmu.

     W roku 1957 wydał poeta Wiersze Wybrane i uzyskał nagrodę literacką Ziemi Rzeszowskiej. W latach 1956-1957 był Ożóg członkiem kolegium redakcyjnego miesięcznika kulturalno-społecznego „Ziemia Kielecka". W tym też czasie wstąpił do ZSL i ZBoWiD. Rok 1958 przyniósł tom poezji Zielony wiatr i powieść
zatytułowaną Kula, tematycznie zbliżoną do Ściganych. Kolejny tom prozy, zbiór opowiadań Chustka, wyszedł w roku 1959. Były to utwory o lirycznym nastroju, przepojone ciepłem głębokiego, ludzkiego uczucia. Tom wierszy Pani młoda obejmuje utwory o lirycznej tonacji balladowej oraz poemat Czwarta klatka zamykający zbiór liryków z podróży do Albanii. Kolejno ukazywały się: tom poezji Gdzie powój woła (1961), opowiadania obrazujące postawy moralne ludzi - Odstępca (1962), Popiół mirtowy (1963), W dzień gdy noc (1963), Dzikie jabłka (1964). Rok 1965 przyniósł retrospektywny tom Poezji wybranych, wiersze Ucieczka. Tomik Jemioła (1966) głęboko osadzony jest w tradycjach kultury ludowej, a podejmuje problematykę nieprzystosowania człowieka ze wsi do szybkich zmian w dobie współczesnej.

     Szesnasty zbiór poetycki (nie licząc wyborów), Spokój, opublikował poeta w roku 1967. Problemem przewodnim tomu jest pytanie, czy cywilizacja techniczna może doprowadzić do zagłady natury. Równocześnie za zasługi w dziedzinie kultury, literatury twórca został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W roku 1968 czytelnicy otrzymali dwa tomy poetyckie: Mury i Kalectwa nawiązujące do tematyki wiejskiej, problemów i losu ludzi związanych ze wsią. Snuł również poeta wątek katastroficzny, podyktowany niepokojem o los człowieka w obliczu zagrożenia wartości humanistycznych. W 1969 roku ukazały się Ziemia Wielkanocna oraz powieść Bracia i opowiadania Kiedy ptaki odleciały, w roku 1970 — Poezje wybrane, w roku 1971 - tom wspomnień Na mojej drodze, w roku 1972 - Wybór opowiadań, w 1973 roku — Wyspa Barbarus i Poezje wybrane.

     Jan Bolesław Ożóg wiele podróżował. W roku 1958 zwiedził Albanię; plonem podróży był esej o współczesnej literaturze albańskiej. W latach 1965-1966 pisarz przebywał w ZSRR, Francji i Bułgarii. Jan Bolesław Ożóg jest także autorem krótkich prac z zakresu etnografii, przykładowo w roku 1946 ukazała się praca Muzea wiejskie. Z kontrowersyjnymi sądami spotkał się tom opowiadań Elegia weselna i inne opowiadania treściowo związany z wydarzeniami okresu wojny i wcześniejszymi. Z prac teoretyczno - wspomnieniowych pisarz wydał książkę Mój autentyzm, o której jest mowa w następnym rozdziale pracy.

     O wpływie osobistych przeżyć na twórczość literacką Jan Bolesław Ożóg wypowiadał się wielokrotnie. Przytoczę tu jedną z wypowiedzi - tę, która wydaje mi się najbardziej adekwatną do jego życia i sztuki pisarskiej: „Byłem w swoim życiu pastuchem, pomocnikiem kowalskim, wreszcie jak kiedyś Lincoln drwalem. Umiem orać i siać. Znam kilka języków. Byłem żołnierzem i partyzantem. Byłem przez 6 lat profesorem w liceach jako polonista ze stopniem magistra filozofii. Mogłem być w każdej chwili organistą, o mały figiel nie zostałem kiedyś wyświęcony na księdza. Znam życie. Dawało mi ono porządnie po kulach. Schodziłem jak Orfeusz do piekieł za ukochaną żoną, niejeden raz ciężko chorowałem. Dlatego jestem pisarzem. Kocham biedaków i pechowców, kocham pracowitych i skromnych ludzi. Nienawidzę liżybożków, cynicznych złodziei grosza publicznego i cwaniaków. Wielka literatura nie zrodzi się z blatu kawiarnianego stolika, w oderwaniu od życia. Dadzą ją ludzie dojrzali, skomplikowani, w twardych warunkach i związani na śmierć i życie z masami ludowymi”.

11. Tamże, s. 26.
12. Tamże, s. 32.
13. Tamże, s. 37.
14. Tamże, s. 82.
15. Tenże, Wracał będę piórem do ziemi rodzinnej, „Komena”, 1964, nr 2,
      s. 3.

16. Tenże, Na mojej drodze, s. 146.
17. Tenże, Wracał będę piórem do ziemi rodzinnej, s. 3.
18. Tenże, O sobie, „Orka”, nr 29-30/1957, s. 10.



           II. Teoria autentyzmu w Polsce


     Okres międzywojenny integrował rozdzieloną niegdyś między zaborców ziemię polską. Jedną z form integracji stał się regionalizm, w literackim rozumieniu podejmowany jako skłonność do penetrowania nowych środowisk w celu wydobycia „patosu codziennej dobroci. Towarzyszyła tej idei potrzeba ukazania życiowej prawdy popartej autobiografią lub taką formą opisu czy narracji, która sugeruje prawdziwość faktów, jak podaje H. Kirchner19. W roku 1926 Zofia Nałkowska, analizując utwory Prousta, Gidea, Martina du Garda, Mauriaca, dostrzegła ich autobiografizm. Uważała ona, iż opisywanie rzeczywistości nie wyczerpuje zadań pisarza. Chodziło jej o autentyczność procesu doznawania, przeżywania. Myśli swoje zawarła w artykule Pisana rzeczywistość ogłoszonym w roku 1926. Na narastanie tendencji autentystycznych wpływ wywarła także ówczesna sytuacja polityczna i gospodarcza. Złożyły się na nią: narastający ruch faszystowski, kryzys gospodarczy, nędza ludności na wsi i w mieście, kulturalne dysproporcje, pęd do wiedzy ze strony tzw. dołów społecznych. We wspomnianym artykule Zofia Nałkowska, uogólniając pewne cechy powieści francuskiej, nazwała je „monografiami życia" a w autobiografii dostrzegła najwłaściwszy tryb narracji dla oddania „rzeczywistości żytej". Uważała, że samo opisywanie rzeczywistości nie wyczerpuje zadań pisarza, chodziło jej o rozumienie i podziwianie sensu rzeczywistości, o wydobycie „patosu autentyczności”.

     Nobilitacja i upowszechnienie biografii, reportażu, pamiętnika, kroniki zaczęło wpływać na prozę. Pojawiały się utwory pisarzy pochodzenia proletariackiego. Były to najczęściej dokumenty autobiograficzne. Stanisław Czernik w marcu 1935 roku, na łamach „Okolicy Poetów” wystąpił z hasłem „Tworzyć z własnych przeżyć, doświadczeń, oddawać prawdę przeżywania" Program, z jakim wystąpił Stanisław Czernik, określony został mianem „autentyzmu". Zadaniem autentyzmu było dostarczanie „właściwej idei, której w okresie powojennego zamętu i dewaluacji imponderabiliów wyraźnie zabrakło. Tą ideą miało być poszukiwanie prawdy artystycznej w ścisłym połączeniu z prawdą życiową”20. Kierunek powstały w latach 30. XX stulecia przygotowały różnorodne czynniki polityczne, społeczne i kulturowe, m.in. faszyzacja rządów, kryzys gospodarczy, nędza ludu na wsi i w mieście. Wtedy Czernik rzucił hasło „Tworzyć z własnych przeżyć, doświadczeń, oddawać prawdę przeżywania". Jan Bolesław Ożóg w swoich wyznaniach stwierdził: „W gruncie rzeczy nigdy bym prawdopodobnie nie chwycił za pióro, gdybym nie doznawał tego, co przeszedłem w życiu. W moich pracach poetyckich, a także i w prozie nie ma sielanki. Wyrażają one dramat, jeden nieustający dramat nieprzystosowania się do wrogiego losu i ślepego otoczenia”.

     S. Czernik za szczerość uważał otwartość, bezpośredniość i jasność postępowania. Przeciwstawiał się wkroczeniu autentystów na pole przeżyć będących przedmiotem badań psychoanalitycznych. Uważał, że fantastyczną wizję stworzyć można tylko z elementów poprzednio dostrzeżonych zmysłami, odczutych lub przeżytych. Dopuszczał istnienie marzenia, które jednak uzależniał od przeżyć już doznanych. Na pierwsze miejsce w twórczości, szczególnie w poezji, wysunął temat wsi. Była to forma przeciwstawienia się awangardzie uwielbiającej miasto. W swoich rozważaniach stawiał na inteligentów wywodzących się ze wsi, gdyż przypuszczał, że wniosą nowe, wielkie treści narodowe do literatury. Utwór literacki traktował S. Czernik jako wynik głębokiego przeżycia, któremu autor nadał formę artystyczną, dlatego w epice jego autentyzm domaga się studium bezpośredniego zetknięcia się z materiałem, niemal jego przeżycia. Tematyka utworów tego kręgu dotyczyła wsi, w okresie międzywojennym żyjącej w nędzy, dotkliwie odczuwającej społeczny ucisk. Autentyści podnieśli sielankę do rangi przodującego rodzaju poetyckiego. Była formą ucieczki od dramatycznej rzeczywistości wiejskiej w świat fikcji, była zawodowym protestem przeciw uciskowi społecznemu. Czernik podkreślał, że autentyzm jest buntem skierowanym przeciw dotychczasowym wartościom. Stanowisko takie nie oznaczało jednak, by autentyści mieli zamknąć się tylko w kręgu polskich zagadnień. Znajomość osiągnięć literatury światowej potrzebna im była do kontroli własnych osiągnięć. S. Czernik szukał wśród młodych twórców wykonawców dla swej teorii, jak i kontynuatorów teoretycznych założeń kierunku. Ożóg wspominał o Czerniku: „wyznaczył mi rolę koryfeusza autentyzmu”22.

     Ożóg dostrzegł potrzebę pracy nad upowszechnieniem teorii autentyzmu, szczególnie w okresie powojennym. Pisał: „Należało autentyzm ratować. W jego tezach kryły się zadatki na rozwój samej doktryny, nie mówiąc już o praktyce, która ujawniała (...) nowe odkrywcze elementy (...). Przed wojną nie stało czasu na rewizję twierdzeń i postulatów Czernika, możliwości w tym względzie przynieść mogły dopiero nowsze czasy”23. Kontynuator myśli Czernika zawarł swoje poglądy początkowo w artykułach drukowanych we „Wsi” w latach 1945-1948, w „Warszawie” w roku 1946, w poznańskim „Życiu Literackim" w roku 1946. Po roku 1956 artykuły jego ukazywały się w „Życiu Literackim” „Nowej Kulturze” i „Kierunkach”

     Swój stosunek do założeń Czernika wyraził Jan Bolesław Ożóg następująco: „W najogólniejszych sformułowaniach autentyzm Czernika można by u mnie dostrzec. Trzymałem się i trzymam założenia, że twórczość liryczna (a nawet epika) powinna opierać się na autentycznych, najmocniej doznanych przeżyciach i spostrzeżeniach. Staram się dokonywać selekcji w materiale własnego przeżycia, wybieram to, co najdramatyczniejsze, a może nawet unikalne w losach człowieka. Jest to postawa mojego tworzywa pisarskiego. Uważam również, że osobowość psychiczna nie zdradza się jedynie w granicach doświadczeń na jawie, że być może równie rozległa sfera odczuć i instynktów ludzkich zawarta jest w tym - morzu podświadomości -, które sięga aż do dna oceanu ludzkiej (...) psyche”24.

     Sformułowania teoretyczne Jana Bolesława Ożoga dotyczące jego autentyzmu odnoszą się głównie do poezji, mniej tam uwag dotyczących prozy. Ożóg traktuje poetę (pisarza) jako „udziesięciokrotnionego człowieka" który poznał życie z własnych cierpień, klęsk i dramatów. Każdy jego utwór winien zawierać coś znamiennego, zdumiewającego, tragicznego. Dla autentysty ważny jest bagaż jego przeżyć, często staje się on medium, gdyż nie może nie pisać, gdy zmusza go do tego fatalna siła. W utworach autentystów pojawiają się opisy ziemi przypominające ziemię z dawnych sielanek. Według nich „Ziemia leczy, ziemia wychowuje, ziemia uspokaja, dlatego dobrze jest żyć w przyjaźni z ziemią”25.

     W swoich zaleceniach teoretycznych nie pomija Ożóg postulatów dotyczących metod tworzenia. Dla twórcy - autentysty szczególnie ważna jest szczerość. Autor winien odtwarzać bezpośrednio wszystko, co atawistyczne w jego pamięci i wyobraźni, ujawniać kompleksy, urazy, obsesje wynikłe z cierpień i osobistego nieszczęścia. „Stawiając na szczerość w odkrywaniu przeżyć, nie mogli po prostu zatajać swoich kompleksów. To przecież najważniejszy bagaż duchowego uposażenia ludzi, bagaż nie do zwalenia, bagaż, z którym musi się chcąc nie chcąc chodzić bez ustanku. (...) zjawiska psychiczne nieświadome nie tylko istnieją, ale decydują o świadomych. Przykładem -niekontrolowanych- doznań są np. zaburzenia ero- tyczne. (...) Erotyzm (...) szuka przedmiotu westchnień najdogodniejszego i nie mogąc znaleźć ujścia naturalnego szuka go najczęściej w nieświadomym przywiązaniu i uwielbieniu ziemi-matki”26.

     W swoich utworach Ożóg realizuje powyższą myśl. Wykazuje skłonność do persewerowania ustawicznego wracania do pewnych obrazów, faktów, wynikających często z silnego wstrząsu bądź urazu. Bohater często wykazuje „zachorzenie psychiczne" nerwice wynikające z niepowodzeń. Mimo - wydawałoby się — niezbyt wygórowanych wymagań stawianych twórcy - autentyście, Ożóg zamyka do tego kierunku drogę pisarzom bez wykształcenia, stwierdzając: „Ani jeden z autentycznych, niewykształconych chłopów nie jest autentystą”27. Dlatego też nie zalicza do autentycznych utworów samorodnych pisarzy ludowych, ponieważ są one tylko relacją z chłopskiego życia, a autentyzm walczy o treść „na drodze budowy własnej osobowości, na drodze kształtowania własnej wizji świata”28.

     Snując rozważania na temat twórczości współczesnych pisarzy, Jan Bolesław Ożóg zastanawia się: „czy do (...) listy - domniemanych - prozaików autentystów nie należałoby obecnie dodać nazwisk takich pisarzy jak: Julian Kawalec — Ziemi przypisany, W słońcu, Tańczący jastrząb, Czarne światło, Wezwanie; Tadeusz Nowak — Przebudzenie, W puchu alleluja, Takie większe wesele, Diabły; Edward Stachura — Siekierezada i Mieczysław Myśliwski — Sad. Za słusznością mojego rozeznania przemawiałyby treści korespondujące, zawarte w tych - uznanych powszechnie za wybitne pod względem artystycznym utworach, pisanych najczęściej w tonie jakby poetyckiego wyznania, z materiału dogłębnych doświadczeń, niekiedy ściśle według kanonów nowego autentyzmu. W pracach tych, często opatrzonych kolorytem baśniowym, pojawiają się dramatyczne kompleksy ludzi dzisiejszej doby, mity i charakterystyczne archetypy, mające na celu przestrzec przed przerostami technicznej cywilizacji”29, Pisarz autentysta, starający się odtworzyć psychologiczny obraz przeżycia, stawia go następnie przed dylematem: prawda to czy fałsz, sam zaś istnieje po to, by do prawdy dochodzić własnym bolesnym doświadczeniem.

19. H. Kirchner, Autentyzm, regionalizm, świadectwa populistyczne,
     w: Literatura polska 1918-1975, t.1, Warszawa 1975.

20. A. Hutnikiewicz, Od czystej formy do literatury faktu, Warszawa 1974,
     s. 240.

21. J. B. Ożóg, Mój autentyzm, s. 27.
22. Tenże, Na mojej drodze, s. 27.
23. Tenże, Mój autentyzm, s. 27.
24. Rozmowa z J. B. Ożogiem, „Poezja”, 1973, nr 12, s. 49.
25. J. B. Ożóg, Mój autentyzm, s. 150.
26. Tamże, s. 15.
27. Tamże, s. 6.
28. Tamże, s. 65.
29. Tamże, s. 61.




     Jan Bolesław Ożóg podkreśla, że autentyzm nie jest hasłem ani kodeksem, jest natomiast postulatem artystycznym i kulturowym, systemem moralnym i filozoficznym. Rygory autentyzmu służą do podniesienia rangi tematu, treści i idei utworu. Swojej teorii nie opiera wyłącznie na przeżyciu, nie poleca również eksploatować wyłącznie przeszłości, przewiduje możliwość ogarniania zjawisk teraźniejszości i przyszłości. W walce o prawdziwe fantazjotwórstwo odrzuca blagę, pseudo fantazję. Każde myślenie, marzenie, projekt i pomysł powinny zawierać składniki zaczerpnięte z dawnych doznań i spostrzeżeń. Zwraca również uwagę, iż autentystom nie chodziło wyłącznie o reprezentowanie wsi i kultury ludowej, jednak w okresie poniżenia chłopstwa, w oparciu o trwałe wartości kultury chłopskiej, chcieli budować ogólnonarodową literaturę. Jan Bolesław Ożóg wyznaje: „Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że jeśli istnieje poezja i proza autentystów, to musi istnieć także dramat”30. Kontynuując rozważania, proponuje: „Niech krytycy i recenzenci zastanowią się, czy można by mówić o autentyzmie takich utworów dramaturgii, jak: Bezprym Stanisława Czernika, Homer i Orchidea Tadeusza Gajcego, Dom pod Oświęcimiem Tadeusza Hołuja, Burza Juliana Kędziory, Niemcy Leona Kruczkowskiego”31.

     Celem pisarza-autentysty jest wyjaśnienie świata, doprowadzenie wiedzy o swojej osobowości i otoczeniu do maksymalnej precyzji i jasności. Autentysta winien unikać publicystyki, referatu, dydaktyzmu, wszelkich form wykładu wprost, powinien mówić obrazem, monologiem wewnętrznym bohatera, sytuacją, konstrukcją, niuansami stylu. Jan Bolesław Ożóg szuka oparcia dla swoich sformułowań teoretycznych w teoriach psychologicznych Freuda, Adlera, Junga, Baleya, ponieważ Darwin i naturaliści traktowali człowieka jako wyżej zorganizowane i bardziej skomplikowane zwierzę. Behawioryści i psychoanalitycy obnażyli najwstydliwsze zakamarki zwierzęcych właściwości człowieka, ukazali katastroficzną, żywiołową rolę jego odruchów, impulsów, instynktów, kompleksów.

     Opierając się na przytoczonych teoriach, Jan Bolesław Ożóg stwierdził, że „W snach, w podświadomości gromadzą się niezwykłe rzeczy — utajone urazy i wręcz niebezpieczne dla zdrowia kompleksy, straszliwe osobiste dramaty z dzieciństwa, nawet atawistyczne przeżycia ponad indywidualne, gromadne, niekiedy sprzed tysięcy lat. (...) Autentyści dają często - elegie -, tj. wspomnienia. Jakiś naturalny instynkt pcha ich do odległych nie raz wzruszeń i wrażeń z najdalszego życia, czasem nawet z dzieciństwa. (...) wszystkie te kiedyś przeżyte doświadczenia przybierają postać o wiele piękniejszą, treściwszą, dramatyczniejszą, podobną do wizji sennej więcej niż do jawy, nienaturalną niemal i nieprawdopodobną”32.

     Dużą rolę autentyzm przywiązuje do introspekcji, poznania wewnętrznego, tzn. tego, co człowiek myśli, czuje, przeżywa, czego doznaje i jakie to robi na nim wrażenie, dlatego też Ożóg proponuje nawet inną nazwę dla autentyzmu — „introwertyzm” „introspekcjonizm”. Jungowskie mity, np. mit ojca-ducha, mit matki, śmierci, naprowadziły autentystów na koncepcję dwu nierozerwalnie ze sobą związanych mitów - ziem i programowego barbarzyństwa. Mit ten pojawia się u autentystów w szczególnie ostrej formie potępienia cywilizacji technicznej oraz uwielbienia natury i instynktów naturalnych. „Autentyści eksploatują treści podświadome tego rodzaju, które przylegają do definicji Junga, Adlera i Fromma. (...) Freud udowodnił, że rzekoma dowolność kojarzeń jest złudzeniem, ponieważ w rzeczywistości mają one głębsze i symboliczne wytłumaczenie w stłumionych kompleksach i popędach. Inni, np. Jung, są zdania, że obrazy te rzekomo dowolne, są wywoływane ogólnie mówiąc, tzw. pamięcią zbiorową, która w psychice ludzkiej sięga czasów pierwotnych”33.

     Autentyzm sformułował postulaty dotyczące słownictwa, formy i stylu utworów. Słownik autentysty pochodzi ze wsi i przedmieść i dlatego tak odrębny jest od języka dotychczasowego. Język chłopa i robotnika cechuje konkretyzm. Zdaniem Ożoga „styl to nie metafora, porównanie, epitet, ale - charakter, to prąd duchowy, dreszcze uczuciowe, rozmach, ludowa śmiałość, słowem — treść”34, Pisarz autentysta powinien posługiwać się stylem zawierającym bogactwo środków ekspresji, opierać się na bujnym konkretyzmie ludowej mowy i wyobraźni.

     Artykuły teoretyczne, polemiczne, krytyczne na temat autentyzmu, umieszczane w różnym czasie w różnych czasopismach Jan Bolesław Ożóg zebrał w książce Mój autentyzm. Po jej ukazaniu rozległy się głosy krytyczne. Andrzej Zawada stwierdził: „Szkice te w części powielają się; powtarzają — z wielkim przekonaniem - te same prawdy, nie pozwalając jednocześnie na bardziej precyzyjne, poparte głębszymi analizami i mniej zapalczywe oznajmienia”35. Zawada zarzucił sformułowaniom Ożoga ogólnikowość, zacietrzewienie, posługiwanie się emocjami, klasyfikowanie literatury tylko przy pomocy takich pojęć jak: szczerość przeżycia, autentyczność doświadczenia, oddzielanie sobie tylko wiadomymi sposobami metafory od metaforyzmu.

     Krytyka traktuje autentyzm jako jeszcze jedną tendencję realistyczną, będącą przeciwwagą nowatorstwa i eksperymentatorstwa. Według niej autentyzm wyróżnia silne zakorzenienie w kulturze ludowej, co stanowi o jego odrębności i wartości. Gracja Traczyk, ustosunkowując się do książki Mój autentyzm, stwierdza wprost: „(...) znakomity poeta, który jest niezdolny do czegokolwiek prócz pisania wierszy. Ani filozof z niego, ani polityk, ani „psycholog, ani estetyk, a przecież cóż za artysta. Artysta, a więc ktoś świadomy i tworzywa, i rzemiosła jednocześnie. Artysta, a więc ktoś formujący magmę żywiołu, organizujący wyobraźnię, kształtujący język”. Dalej pisze: „(...) w całości książka Ożoga jest niestety żenująca”36. Traczyk zarzuca Ożogowi „kawaleryjskość sądów zacietrzewienie i pretensjonalność. Uważa, że jako teoretyk Ożóg usiłuje wygrać wszystkie szanse, jakie zawiera w sobie obszerne pojęcie autentyzmu. Stwierdza, że Ożóg z autentyzmu uczynił firmowy termin szkoły „do której się przyjmuje, z której się wyklucza, gdzie się daje patenty, dyplomy i wilcze bilety. A przecież tego czynić nie należy”37, gdyż autentyczność doznania, przeżycia artystycznego są sprawami uniwersalnymi, odwiecznymi.

     Stefan Lichański w Perspektywach autentyzmu uważa, że u podstaw tego kierunku leży teoria naturalistycznej koncepcji sztuki i kultury. Autentyzm staje się ideologią kapitulacji i odwrotu ze świata kultury w świat przyrody. Dalej zarzuca autentystom, że żaden „nie wybrał się na biegun po temat do wiersza! wszyscy zostali „przy polskiej krowie, pod Maćkową gruszą, dlatego też wysnuwa wniosek, że autentyzm pozostał pozycją margine- sową. Autentyści nigdy nie usiłowali „sięgnąć po rząd dusz” nie sprawdzali swoich możliwości w działaniu o poważnym znaczeniu społecznym, stawiali się poza rzeczywistością polityczno-społeczną, poza przemianami historycznymi.

     Artur Hutnikiewicz, pisząc o autentyzmie, podkreśla nowe zjawisko, polegające na tym, że „teoretycy kierunku wykryli (...) kilka nurtów owego neorealizmu czy autentyzmu: bierny — ograniczający się do mechanicznego rejestrowania zjawisk bez zajmowania jakiejś określonej postawy wartościującej i czynny, kojarzący wierność wobec faktów z pewną ich oceną; sensacjonistyczny, uwrażliwiony szczególnie na materialno-fizjologiczną stronę życia i psychologiczny, nastawiony na przenikliwą introspekcję; sceptyczny, ironizujący, demaskatorski i afirmatywny, idealistyczny. Ale niezależnie od różnic wszystkim tym odmianom wspólne były założenia fundamentalne. (...) szukanie oparcia w nagim przedmiocie, jedynej rzeczywistości jakiej można zaufać. Należy ją pokazywać bez żadnych upiększeń, jaką jest w istocie, w formie zabezpieczającej w maksymalnym stopniu autentyczność przekazu, tzn. w prozie uwolnionej od skrępowań konwencjonalnych struktur fabularnych, reportażowej operującej nieekspresywnym, sprawozdawczym językiem”38.

     Pisząc o realizacji haseł autentyzmu w epice, Hutnikiewicz podkreśla: „Kult rzeczowości przejawia się (...) rozmaicie w różnych gatunkach. (...) W epice w zdecydowanym uprzywilejowaniu powieści, ale powieści nowego typu, zrywającej świadomie z klasycznym kanonem dziewiętnasto - wiecznej prozy beletrystycznej, który rozłamuje się i pęka pod naporem inwazji faktograficznego surowca. Powstaje powieść - reportaż, dziennik, pamiętnik, autobiografia lub biografia, oparta na rzetelnie zebranych dokumentach”39.

     Wydaje się, że pełne i obiektywne spojrzenie na autentyzm jest obecnie jeszcze niemożliwe, ponieważ nadal powstają utwory zaliczane do autentycznych, pisze również Jan Bolesław Ożóg. Zresztą sam pisarz zapowiada ukazanie się nowych pozycji, będących rozważaniami teoretycznymi. Mają to być Od autentyzmu do introwertyzmu - artykuły teoretyczne oraz Kartki z dziką różą — zbiór artykułów o współczesnej literaturze ostatnich 30 lat40. Ich ukazanie się zapewne wywoła ponowną polemikę, która być może do- prowadzi jeszcze do korekty wielu sądów.

30. Tamże, s. 60.
31. Tamże, s. 60-61.
32. Tamże, s. 93-94.
33. Rozmowa z J. B. Ożogiem, s. 49-54.
34. J. B. Ożóg, Mój autentyzm, s. 92.
35. A. Zawada, O autentyzmie subiektywnie, „Literatura Ludowa”, 1976,
      nr 2, s. 47.

36. G. Traczyk, Ożóg jako Sandauer, „Twórczość”, 1975, nr 10, s. 130.
37. Tamże, s. 130.
38. A. Hutnikiewicz, s. 234-235.
39. Tamże, s. 235.
40. Pamiętać należy, że praca niniejsza została ukończona ponad trzy
      dekady temu, w roku 1978. Jan Bo- lesław Ożóg zmarł w dniu
      1 marca 1991 r., trzynaście lat po napisaniu tego tekstu.



           III. Człowiek i natura w prozie Jana Bolesława Ożoga


     Jedną z cech twórczości Jana Bolesława Ożoga jest „swoisty tryb stylizowania osobliwości przyrodniczych własnego środowiska rodzinnego i okolicy”41. Pisarz pasjonuje się pięknem świata przyrody, zwierząt, roślin. Z samych nazw pojawiających się w utworach można ułożyć cały zielnik krzewów, drzew. Występują one przy każdej okazji, wplatane w tok opowiadania. Oto dwa przykłady z tekstów powieści Jana Bolesława Ożoga: „W cieniu zakwitających krzaków berberysu albo jarzębiny zjawia się jeszcze jakaś kępka zawilca ze spóźnionym białym kwiatem. Wystrzela z błota wśród szabel liści również żółty kosaciec..., ale nie kwiatki Franka obchodzą, tak, nie kwiatki. (...) Nie zrywa ani Franek, ani żaden z chłopaków, Franek po prostu nie daje zrywać, - to za ładne — mówi — niech rośnie -"42 „Młode liście leszczyny pachniały i kładło się mu na czoło zielonkawe grono orzechów. Nogi krył w kępie jaskółczego ziela, żółte drobne kwiatki dotykały mu cajgowych portek. Nie oglądał się za siebie, nie widział chodzących mu po nogach rudych mrówek ani małych pajączków, które zaczęły mu łaskotać skórę powyżej kostek”43.

     Człowiek i otaczająca go natura stanowią wzajemnie uzależnioną jedność, pełną powabów, piękna i ładu. Człowiek podporządkowany jest prawom przyrody, gdyż tylko taka sytuacja gwarantuje mu spokój wewnętrzny. Ożóg zaludnia świat natury barwnymi postaciami ludzkimi, uzupełnia- ją one wiejską przyrodę, od której zależą i do której się dostosowują. Pisarz tak organizuje świat opowiadań, że budząca się do życia przyroda wzmaga ludzkie emocje. Przykładem tego są bohaterowie Kuli — Leszek Pińczak i grabarz Antek, a także ksiądz Banaś zakochani są w Zosi. Ich rozkwitająca dojrzałość erotyczna harmonizuje w powieści z urodą natury: „Było w jej postaci i zachowaniu coś, co zastanawiało i pociągało. Jej harmonijny i lek- ko kołyszący się chód po prostu wzruszał. Nogi jej, opalone od słonka mu- skały żółte kępki jaskru i białe baldaszki kminu. Zabłąkany bielinek chybotliwym lotem okrążył dziewczynie głowę, jakby chciał usiąść na czole albo na włosach, a ona nie oganiała się, czekając na pieszczotę”44.

     To sielskie życie toczy się przyrodzonym sobie trybem, nieznacznie tylko zahaczając o wydarzenia będące echem potężnych wstrząsów politycznych, jakie przechodzą nad Polską. Echem dalekich wydarzeń są losy dróżnika Drapały. Władzę ówczesną reprezentuje wójt i policjant Malec. Krajobraz wsi pokazanej przez Ożoga obfituje w elementy sakralne. Często występują akcesoria liturgiczne, organistówka, kościół, plebania, cmentarz, a na nim kostnica, plebański sad, pole, kapliczki przydrożne itp. Podrzeszowska wieś ukazana jest z jej zgrzebną urodą, obyczajami i tradycjami - niestety, ta wieś odeszła już bezpowrotnie i może dlatego pisarz tak chętnie do niej wraca, gdyż sam odszedł w miejski, nieznany świat.

     S. Piętak nazwał Jana Bolesława Ożoga „poetą wsi małopolskiej” W sensie pejzażowym jest Ożóg poetą pól, łąk. W opowiadaniach wspomina o krainach pełnych małych rzeczek, strumieni, mostków, stawów, błota, niewielkich pagórków, szczerych piasków porosłych lichym żytem, tatarką. Jest to kraina małych domów z gankami porosłymi dzikim winem, otoczonych barwnymi ogródkami, kraina małych miasteczek (Sokołów Małopolski, Kolbuszowa, Łańcut). Przytoczę dwa przykłady tekstu jako ilustrację powyższych myśli: „Było tu senno i nieco duszno od roztopionych zapachów żywicznej kory i wilgotnej gęstwiny. Fioletowe i czarne kwiaty, przytulone pod liście ostręgi, dusiły się w woniach rozkładającej się kory, próchna i mchu. Posnęły ptaki, gdzieś coś trzasło, pisnęło, a potem cisza legła. Już samo to, że nie było słychać uprzykrzonych skowronków i świerszczy, dzwoniących w polu, budziło w nim teraz, skoro zapuścił się w głąb boru wąską ścieżką, niewypowiedzianą rozkosz”. „(...) wzrok jej padł na bryczkę, która stała zaprzężona w dwa dorodne kasztanki przed gankiem. Kiwały głowami, podnosząc je co chwila ku obciążonym jabłkami gałęziom pobliskiego szczepu”45.

     Jan Bolesław Ożóg, oceniając w jednej z wypowiedzi swoją twórczość z perspektywy lat, stwierdza, że ustawicznie wraca do rodzinnych stron, „a ściślej do powiatu kolbuszowskiego i pewnej małej wsi położonej u południowo - wschodnich jego granic. (...) Do dzisiejszego dnia na szosie naprzeciw plebanii stoi tam wysoki orzech włoski, stoi lipa46 i pod nią organistówka, w której przyszło mi spędzić szczęśliwie dzieciństwo. (...) Moim marzeniem jest, aby prawda o pięknie, o ziemi i ludziach pracujących tutaj, pięknie osobliwym i niewątpliwym, które chciałem od początku mojej terminatorki literackiej uchwycić jakoś i utrwalić w słowie, wzruszyła czytelników nie tylko w jednym powiecie, ale w całym kraju”47.

     Główna linia zainteresowań pisarskich Ożoga nie odbiega zbyt daleko od troski o ciągle zagrożoną naturę, a więc i ziemię oraz troski o ludzi, którzy związani są z ziemią. Pierwsza powieść Jana Bolesława Ożoga Ścigani pokazuje dramat rodzinny organisty poprzez wspomnienia kilkunastoletniego chłopca. Nie wystarcza pisarzowi ukazanie losu ludowca. Pierwsza część powieści poświęcona jest głównie małemu Jasiowi. Dramatyczne losy rodziny organisty pokazał autor przez wspomnienia chłopca. Chłopiec, znalazłszy się w nowym obejściu, z zachwytem podziwia otoczenie: „Od domu na północ, w kierunku miasteczka, rozciąga się nasze nowe pole. Za oknem — zarosłe trawą i kminkiem podwórze i dalej ogród. Czego nie ma na tych grządkach! Kwiaty różnego koloru: czerwone, różowe, żółte, białe, nawet fioletowe. Kwiaty różnego kształtu: kwiaty jak woli jęzor, kwiaty jak kacza łapa, kwiaty jak ucho królika, kwiaty jak biskupi pantofelek. Wszystkie pachną, wyciągają szyje znad falban liści i patrzą ku górze, ku słonku, które - o tak! — jest też nie byle jakim strojnisiem i wkłada na siebie sukienkę raz lazurową, to znowu cytrynowożółtą albo jabłkowozieloną, zależnie od pory dnia”48.


     Szczegóły otoczenia nie omijają również budynków charakterystycznych dla opisywanego okresu. W czasach nam współczesnych coraz trudniej znaleźć taki relikt wiejskiego krajobrazu. „Stajnia dla konia mieści się na środku podwórza, choć niska, dach ma tak wysoki i śpiczasty, że dosięga niemal komina domu Na ścianach stajni podziurkowanych przez szczypawice brzęczy od słońca ciepły rój much i owadów. Ze strzechy stajnianej opadają stale łaty zielonego mchu w zbiornik z gnojówką. Po powierzchni gnojówki pływają te łaty jak zielone krety” 49. Już na pierwszej stronie książki sygnalizuje autor pojawienie się rośliny, która przewijać się będzie niemal przez wszystkie opowiadania i powieści, wejdzie nawet do tytułu; jest to typowy dla okien chłopskich domów rodzinnej wsi Ożoga mirt. Roślina ta towarzyszy chłopu od urodzenia, jej gałązki przypinane bywają do ubranka chrzczonego dziecka, do welonu i wianka panny idącej do ślubu, towarzyszy kobietom w czasie obrzędów związanych z porami roku i świętami kościelnymi.

     Jak wskazują przytoczone fragmenty, pisarz zwraca uwagę na szczegóły kolorystyczne, kształty, zapach. Jeśli używa porównań, to wzięte są one z kręgu realiów wiejskich, dostępnych doświadczeniu dziecka: „kwiaty jak woli jęzor, „kwiaty jak kacza łapa; „Kwiaty jak ucho królicze” Jan Bolesław Ożóg dobiera słowa dosadne, jędrne. Chociaż tradycja każe kwiaty kojarzyć z przedmiotami delikatnymi, autor stosuje elementy szorstkości („jęzor”) i niezdarności („kacza łapa”). Szczegółowość opisu dotyczy również ścian budynku; to jakby fotograficzne zbliżenie tylko jednego małego elementu, w tym wypadku dziury w drzewie. Dwukrotnie, zapewne celowo, powtarza się wyraz „słońce”. Jest ono niezwykle ważnym elementem wiejskiego krajobrazu, bez którego staje się on smutny. Słońce to także życie, bujna roślinność, w konsekwencji dostatek dający poczucie pewności i zadowolenia, a tym samym radość.

     Radość bohatera współgra z tym, co się dzieje tuż koło niego w przyrodzie. Jaś Mika jest osobą przeczuloną, egzaltowaną, skłonną do refleksji i zadumy. Świat oglądany jego oczami jest piękny i urzekający, często wyrywa się mu westchnienie „O, jaki piękny świat. Kiedy jednak przyjdzie z żalem pożegnać ukochane miejsce, pisarz inaczej organizuje świat przyrody, mimo tego że pogoda jest piękna. „Pogoda tak piękna, że aż się płakać chce. (...) Muchy brzęczą jakoś inaczej niż zwykle, jakieś owady podobne do os, ale nie z żółtymi, tylko z czerwonymi i zielonymi odwłokami siadają na ścianach (...). Znad żółtych oczu pantofelków jasnoty, znad błękitnych gwiazd cykorii (...) — wylatują oskrzydlone mrówki. Bielinki i pokrzywniki unoszą się nad gałęzinkami kminu i lecą, lecą. Gdzie one tak lecą ? (...) Ojciec — spokojny. Jest to, wiem całkiem dobrze, spokój maskowany. Łazi jak ćma (...). Szafa pakowna, szeroka. (...) Idzie szafa przez próg i sień jak trumna — i już u wozu”50. Powyższy fragment harmonizuje z napięciem emocjonalnym bohaterów. Zwrócenie uwagi na kolor czerwieni i zieleni wnosi element niepokoju, gdyż są to kolory kontrastowe, a element zimna wprowadza słowem „gwiazd”. Porównania wzięte zostały z zasobu realiów wiejskich, lecz człony porównujące zawierają słowa wywołujące nieprzyjemne skojarzenia. Dzięki takiej organizacji języka osiąga pisarz odpowiedni nastrój harmonii przeżyć bohatera ze stanem przyrody.

41. F Fornalczyk, s. 252
42. J. B. Ożóg, Bracia, Łódź 1969, s. 41.
43. Tenże, Cienie ziemi, Warszawa 1970, s. 47.
44. Tenże, Kula, Warszawa 1958, s. 6.
45. Tamże, s. 84, 137.
46. Niestety, teraz już ich nie ma, gdyż drzewa wycięto podczas
      poszerzania drogi Rzeszów-Stalowa Wola

47. J. B. Ożóg, Wracał będę piórem do ziemi rodzinnej, s. 3.
48. Tenże, Ścigani, Kraków 1956, s. 7.
49. Tamże.
50. Tamże, s, 144-146.


     Na pierwszy plan w powieści Kula wysuwa się problem niespełnionej miłości. W centrum uwagi znajduje się dojrzewająca dziewczyna. Jej erotycznemu urokowi ulegają prawie wszyscy mężczyźni, odgrywający jakąś rolę w powieści. Ona jest zupełnie nieświadoma wrażenia, pożądań, jakie budzi, nawet tego, co się w niej samej dokonuje. Zosię rozmarza pogoda, ponieważ jest „cudowna, noc ciepła, po co łazić aż do domu ? W budzie się prześpi. (...) Leżała na kocu z poduszką z siana pod głową. (...) O czym myślała ? (...), alboż to można uczenie odgadnąć i określić, o czym się myśli, gdy się jest dziewczyną i ma, dajmy na to, lat szesnaście? Zosia wchłaniała w siebie pełnią zmysłów zbliżającą się noc i ta opadająca ciemność działała kojąco na jej myśli. Czuła się cząstką otoczenia, odpoczywała”51.

     W tym lirycznym ujęciu przyrodę przedstawioną przez Ożoga cechuje dualizm istnienia. Żyje ona bowiem i własnym życiem i życiem człowieka. Drapała uciekający z sokołowskiego aresztu nie myśli o swoim ocaleniu, o skutkach swojego czynu, ponad zachowanie własnego bezpieczeństwa, ponad perspektywę przyszłości silniejszy jest głos ziemi przyzywający chłopca, który ją czuje i rozumie. „Uciekając z aresztu, miał Drapała jeden tylko cel: jak najszybciej dostać się do domu. Żniwa szły, a w polu żyto na pniu się już sypało, to pewne (...). Szlag człowieka może trafić! (...) Nie lepiej iść w pole jak gnić darmo na barłogu? Przecie pozwolą mu chyba popracować u siebie, dadzą mu na ten czas spokój. Po żniwach niech przyjdą po niego, nie ma nic przeciwko temu”52,

     Ten silny związek z naturą, rytm życia przez nią wyznaczony będzie miał tragiczne skutki, spowoduje śmierć niewinnej Zosi. Nasuwa się, moim zdaniem, ciekawe zestawienie. Drapała walczy z sanacją, Ślimak (główna postać Placówki) walczył także z władzą, ale jakże inne ich podejście do ziemi, do władzy. Podobne sytuacje występują w Kuli i Placówce. Gdy dochodzi do zetknięcia się dwóch światów — spokojnego wsi i nieznanego, tajemniczego świata przybyszów z zewnątrz — dochodzi do tragedii, ginie ktoś niewinny. W Placówce topi się Staś, w Kuli ginie Zosia. Powieść Kula łączy w sobie przecięcia dwóch linii: biologicznego życia usymbolizowanego w dojrzewaniu dziewczyny i linii społecznej, politycznej walki z narastającą faszyzacją kraju.

     Dla podkreślenia zależności życia chłopskiego od przyrody nie wystarczają Ożogowi takie sytuacje życiowe bohaterów. Wspomniana już troska o szczegół znajduje potwierdzenie także w powieści Kula: „Kolanka żyta drżały porażone w słońcu i wszystkie stajka męczyły się widomie. (...) wszystko co rwał: bławat, kąkol — więdło w rękach. (...) piersi im falują jak kąsające gęsi, policzki różowieją, oczy zielone, piwne i niebieskie, migocą jak modraszki (...) uważają najwięcej, aby na głowie dobrze leżały grzebyki, mirt, perzyk biały i bratki”53. Przytoczone fragmenty, jak i wiele innych, które znaleźć można w tekstach, zawierają wielką energię biologiczną, przepełniającą każde doznanie tak, że soczystość, barwność roślin, kwiatów łączy się z dorodnością ludzi.

     Jan Józef Lipski tomik opowiadań Jana Bolesława Ożoga zatytułowany Chustka określił jako „w pewnym sensie tomik programowy”54. We wstępie do tomiku Ożóg czyni pewne zastrzeżenia, mimo tego uważam, iż miedzy osobą autora a tekstem zachodzi bardzo intymny związek, gdyż jego doświadczenia osobiste i pozycja bohatera spojone są w jedność. Scenerią większości opowiadań z tomu Chustka jest wiosna lub lato, jedynie tytułowe opowiadanie rozpoczyna się w styczniu. Nie jest to przypadkowe. Zapewne tak zorganizował Ożóg swój pisarski świat, gdyż większość bohaterów to ludzie tragiczni, ułomni, ciężko chorzy lub doświadczeni przez życie. Zestawienie pory roku z ich życiową sytuacją ma swoją dramatyczną wymowę.

     Narrator Fabryki dachówek, rozmyślając o losie krewniaka „wuja Piotra" stwierdza: „Ach, ile to już lat minęło! Osiki rosną i rosną. Pytam je oczy- ma: — Drzewa, drzewa, czy nie żal wam wuja? ... — Słucham, słucham. Osiki szumią”55. Podobnych uczuć doznaje narrator opowiadania Chustka, kiedy okazuje się, że służącą Marysię matka niesłusznie oskarżyła o kradzież chustki: „Na kołku wisi piękna, nie tknięta spódniczka zielona w czerwone różyczki. Spódniczka Maryśki. - Spódniczko - wołam - gdzie Marysia ? Gdzie oczy siwe, gdzie dziewczyna ? Czy pamięta jeszcze, że ją u nas wzięto za złodziejkę ? Czekam, czekam. Odpowiedzi nigdy nie usłyszę56.

     Wyłamanie się człowieka z naturalnego przyporządkowania do świata przyrody, niedotrzymanie niepisanego z nią paktu oznacza zwykle coś złego, wnosi nieład i niepokój moralny i dlatego zapewne narrator z żalem stwierdza: „A czereśnia rośnie jeszcze po dziś dzień. Znam ją, proszę oczyma: - Przemów do mnie - przyjm mnie - przyjm, dawniejsze życie - ty beztroskie i piękne - przypuść mnie znowu do siebie. Czekam, czekam”57.

     Jest to tęsknota do bezpośredniego kontaktu z żywiołem natury, tęsknota człowieka, który stracił z nią łączność. Bezpośrednie obcowanie na co dzień powoduje całkowite utożsamienie, zrozumienie jej tętna. Pasąca krowy Anielka czuje się szczęśliwa w bliskim jej otoczeniu. „Śpiewkom jej odgrywa się z daleka wisząc w obłoku skowronek, zazdrośnik, że aż strach, ale Anielka furt swoje. Bielinki latają, świerszcze cykają — i te nuty polce. Pięknie! (...) Bulgoce stąd czyściutka, lodowata woda, drobną strużką spływa na dół jak krew. Krwotok gleby”58.

     Kiedy policjant Malec podgląda zachowanie nagiej dziewczyny, autor uruchamia całą przyrodę, by spotęgować napięcie, porusza słońce, drzewa, niepokoi woda i wszystko, co żyje. „Malec odwrócił nagle głowę na lewo i oto dopiero w tej chwili zrozumiał, jak trudno mu oderwać się od dziewczyny. (...) Podnosiła spódniczkę, aby jej nie obszargać i przeszła w gęste krzaki. Buciki zapadały się jej w mech, wysokie trawy łechtały jej kolana, pajęczyna snuła się dokoła nóg, (...) Po jej śniadych nogach błyskały refleksy światła z wysoczystych sosen. (...) Porywały ją ku sobie oploty ostręgi, ręce kaliny, dłonie berberysu oszalałe i gorące od pragnień”59.

     Miniaturowa powieść zatytułowana Odstępca zawiera szereg równoległych wątków. Są nimi losy mieszkańców Nienadówki. Wszystko dzieje się w tym samym dniu, częściowo nawet w tych samych godzinach. Równoczesność i równoległość uzyskał autor przez wskazanie tego same- go czasu, niezależności działań bohaterów, którzy nawet nico sobie nie wiedzą, zaznaczeniem uczuć, które często się mijają. Pisarz powiązał ludzkie losy z tłem przyrody, a na pierwszy plan wysunął dwie sprawy, może kompleksy: miłość i bunt.

     Wczesne budzenie się miłości, pierwsze oczarowanie urodą i świeżością dziewczęcą przebłyskuje w opowiadaniu Tego samego dnia. W przyrodniczej scenerii przygotowuje autor pojawienie się Julki, przedmiotu westchnień i pożądań młodych i starszych mężczyzn: „Dookoła sadzawki, tuż nad wodą, między ogromnymi pniami olch latały jaskółki, cieszczały, siadały zziajane na uschłej gałązce dąbku, a po chwili pędziły znowu z chłodu w kraj słońca i pogody. (...) wzrok jego powędrował za płot na organistówkę (...). Szarzało stąd szeroko skrzydło tylnych drzwi (...) koło progu uwijała się młoda dziewczyna. (...) To była Julka. Leżał przed nią przetak na murawie, a bose nogi jej więzły w gałęzi lipiny (...). Było jej gorąco bo podwinęła niebieską sukienkę poza kolana, szeroko rozwarte i ładnie zaokrąglone”60.

51. Tenże, Kula, s. 49-50.
52. Tamże, s. 127.
53. Tamże, s. 12, 21, 47.
54. J. J. Lipski, Tęsknota za Arkadią, „Nowa Kultura”, 1960, nr 20, s. 2.
55. J. B. Ożóg, Chustka, Warszawa 1959, s. 13.
56. Tamże, s.97.
57. Tamże, s. 20.
58. Tamże, s. 22.
59. Tenże, Kula, s. 85-96.
60. Tenże, Odstępca, Kraków 1962, s. 20-21.



     Dramatyczną sprężyną opowiadania Ucieczka są bolesne przeżycia chłopca i uroczej seminarzystki Beatki. Andrzej bolesną rozterkę przeżywa w samotności, głęboko zaszyty w łan zboża. „Rozumie swoje beznadziejne położenie: opuszcza sprawy i ludzi, którzy wsączyli się w krew serdeczną, rzuca świat, który mimo przykrości mógłby mu wystarczyć za raj (...). Zszedł z drogi i bez namysłu wskoczył w wyroczyste żyto. Przykryło go od razu z głową. Bruzdą najpierw szedł pod górę. Dzwoniły o siebie kłosy, trą- cały go po oczach i uszach, a on szedł i szedł, rozgarniając piersią lekkie pręciki i kłósia. Wreszcie przystanął w najwyższej kępie. Na widok złocistego piasku w bruździe szybko się rozebrał z marynarki, spodni i koszu- li i położył się nagi na ziemi. Przytulił się do ziemi... (...) Kto wie, czy największe szczęście, to nie jest to - o - takie dotknięcie się źdźbła i noga zanurzona w ziemi”61. Przytoczony fragment jest ilustracją myśli E. Fornalczyka: „wiecznie żywy świat bujnej roślinności uwodzi wyobraźnię narratora prozy Ożoga w rajską krainę dzieciństwa, która jedynie jest w stanie wyzwolić jego dyspozycje kontemplacyjne i poezjotwórcze”62.

     W Przemyślu, w ogrodzie seminarium, rozmarzony Adaś wraca ciągle myślami do rodzinnej miejscowości. Stwarzanie pozorów męczy go, na każ- dym kroku musi zachować ostrożność, by nie zdradzić się swoimi myślami, zamiarami przed nikim. Samotność podsyca wspomnienia, te natomiast budzą tęsknotę. „Nawiedzały go obrazy dawno zapomniane, drobnostki: brzoza widziana kiedyś na pastwisku we wsi, drobny jaskier, łąki maku (...). Wspomnienia nasycały się muzyką i poezją, rosły, wołały o życie, pamięć, utrwalenie. W Adamie budziła się tęsknota (...) myślał nad tym, jak jego samotność zwiększa jego tęsknotę do świata. Gdy myśli te go opanowały, zrozumiał słodkie i dobroczynne towarzystwo przyrody”63. Osobisty kontakt bohaterów Ożoga z przyrodą daje poczucie wolności, niezależności, wyzwolenie od troski, kłopotów, namiętności dręczących podświadomość bohatera. Klerykowi Adasiowi ze wsią zawsze kojarzy się swoboda. „Chwycił Adasia taki żal za wsią i dawną wolnością, życiem beztroskim, że uciekł do swego pokoju i rzucił się na łóżko z płaczem”64.

     Jan Bolesław Ożóg poprzez swoich bohaterów wielbi wszystkie pory roku, ale najbardziej trwale w pamięci postaci zapisuje się gorące lato. W wielu opowiadaniach wraca do tej pory roku, łącząc z nią najwięcej głębokich przeżyć. Wiejski świat przyrody zwykle przyjazny bywa dla bohaterów, natomiast świat miejski wnosi niepokój. W tomie Cienie ziemi przybyli z miasta „batiarzy” wnoszą niepokój moralny do wsi, zakłócają przyrodzony bieg życia. Stanowią zagrożenie tak dla dziewczyny, jak i obserwującego ich chłopca. Przybysze ze wsi zamieszkali w wielkim mieście, mimo swej biologicznej siły, popadają w stan rozpaczy, ostatecznego załamania. Prawie wszystkie postacie zbioru Cienie ziemi wykazują anomalie psychiczne i obyczajowe, nie są w pełni normalni. Najczęściej przygniata ich koszmarny, zdrożny świat szaleńczej erotyki i zaborczej, zachłannej, żądającej wyłączenia miłości, która niejednokrotnie prowadzi do samozagłady. E Fornalczyk, po analizie opowiadań Jana Bolesława Ożoga, wysnuwa następujący wniosek: „trzeba żyć w zgodzie z przyrodzonym porządkiem naturalnym i postępować godziwie z wszelkim stworzeniem, jako że nigdy właściwie zły czyn nie może pójść w zapomnienie”65. Dla potwierdzenia powyższej myśli przytoczę słowa narratora opowiadania Bąk: „Niech sobie najdrobniejsze nawet stworzenie bzyka nad płatkiem polnego kwiatka66.


           IV. Bohaterowie prozy Jana Bolesława Ożoga


     Bohaterowie powieści i opowiadań Jana Bolesława Ożoga pochodzą ze wsi i w tym też środowisku działają, nielicznym tylko przypadło żyć w mieście. Jaś Mika, dróżnik Drapała, Zosia Buczakówna, policjant Malec, wuj Pieter, parobek Wojtek, pasterka Anielka, kowal Karwan, „Amerykanin” Leśko, grabarz Antek, kleryk Adam, sierota Jadźka, wdowa Karolina Sieczka, sklepowy Stefek, córka samobójcy Hanka, Zygmunt Kubas („Wymoklak”), Lolek i Staś, kanonik i wikary to galeria postaci działających i żyjących wyłącznie w wiejskim środowisku, o określonym położeniu geograficznym. Bohaterowie tomów opowiadań Popiół mirtowy i Kiedy ptaki odleciały pochodzą ze wsi, lecz żyją i działają najczęściej w środowisku miejskim. Ich sposób myślenia, postępowania, reakcji wskazuje na silne powiązanie ze wsią.


     Niemal we wszystkich pracach prozatorskich sięga Ożóg do przedwojennego okresu życia, a zwłaszcza do reminiscencji dzieciństwa narratora. Do grupy „dziecięcych narratorów” należy narrator powieści Ścigani. Nar- rację prowadzi w trzeciej osobie i sytuuje ją tak, że wspomnienia stanowią jego osobiste przeżycia. Wkraczając w życie, zaczyna rozumieć siły płci odmiennej. Kiedy rodzinę spotyka tragedia, ojciec zostaje wyrzucony z posady organisty, Jaś rozmyślający o swojej nowej sytuacji stwierdzi: „Nic się już z dawnych chwil nie wróci. Choćby przejść w pamięci ubiegłe słodkie, jedyne niedziele. Ach! (...) Nie do zrzucania ciasna, miękka a lekka gaza smutku! Nierzeczywiste sny, piękne, drogie! Już nigdy nie wrócicie, jak nie wróci pogoda wczorajsza i wczorajsze życie. Już nigdy was nie zobaczę”67.

     Edward Pochroń zarzuca Ożogowi: „Autor popełnił zasadniczą pomyłkę psychologiczną. Wybrał formę auto wspomnienia dla zorganizowania faktury powieściowej. Jaś zaś nie skończył jeszcze szkoły podstawowej, a dwunastoletni umysł doskonale orientuje się w odcieniach prozy i ruchu ludowego, posiada rozeznanie w istniejących w tym czasie partiach politycznych, potrafi relacjonować przebieg dyskusji czy echa dalekiego zamachu Piłsudskiego z Warszawy”68.

     Ci sami bohaterowie występują w późniejszych opowiadaniach pod zmienionymi nazwiskami. Powieść Kula traktuje o mechanizmach życia, jakie toczy się w cieniu księżego sadu. Zosi Buczakównej podoba się ksiądz Banaś, ten zaś odpędza wywołane widokiem dziewczyny namiętności. Leszek Pińczak i grabarz kochają się bez wzajemności w „studentce" Na pierwszy plan tej powieści wysuwają się sprawy erotyczne. Autor obsesyjnie powraca kilkakrotnie do przedstawienia nagości lub najczęściej nóg kobiecych, które wywołują w wyobraźni młodych ludzi erotyczny niepokój. Przykładów takich znaleźć można wiele: „Nogi jej, opalone od słonka, muskały złote kąciki jaskru i białe baldaszki kminu”69, „tylko jej sukienka podfruwała odsłaniając całe nogi”70, „wychodzi z domu, rozkłada koc przed budką i zdejmuje bluzeczkę. Zostaje tylko w krótkiej koszulce, kładzie się na wznak i podciąga nogi pod siebie”71, „na oczy ludzkie wychylały się kłącza nagich łydek”72, „na widok nóg opalonych, kształtnych osłupiał. Pod czerwoną bluzeczką rysowały się już zgrabne piersi”73, „Poderwała się z miejsca i uderzyła się z nagłej uciechy w nogi powyżej kolan”74, „przygniatała słomę nagim kolanem”75, „spod spódniczki dziewczyny migotały zgięcia pulchniutkich kolan”76, „wysokie trawy łechtały jej kolana, pajęczyna snuła się dookoła nóg. (...) Po jej śniadych nogach błyskały refleksy światła z wysoczystych sosen”77, „Słonko spadało z gałęzi olchy na włosy dziewczyny po szyi, ku dołowi, nieśmiało i wstydliwie rozpryskując się ku piersiom, biodrom i udom (...) oparła nogę o pień jarzębiny. Nogę lekką, opaloną do kolana jak miedź”78, „widać im było różowe kolana spod halek i sukienek”79, „Jak już kobieta ma ładne oczy, to ładne ma i usta, i nos, i nogi, wszystko”80, „Leszek wzdryga się na widok piersi i ogarnia go mimo woli wstyd. (...) Teraz zamyśla się głęboko. Jakie to dziwne pod bluzką kobiety! Jeszcze dziwniejsze gdy zasłonięte. Prężą się jak jabłka, a najładniej u młodych dziewcząt”81.

61. Tamże, s. 36-37.
62. F. Fornalczyk, O prozie Jana Bolesława Ożoga, „Profile”, 1971, nr 5,
      s. 33-38.

63. J. B. Ożóg, Odsiępca, s. 73-74.
64. Tamże, s. 76.
65. F. Fommalczyk, O prozie Jana Bolesława Ożoga.
66. J. B. Ożóg, Odstępca, s. 116.
67. J. B. Ożóg, Ścigani, s. 143.
68. E. Pochroń, Kłopoty z autobiografią, „Życie Literackie”, 1956, nr 34,
      s. 9.

69. J. B. Ożóg, Kula, s.6.
70. Tamże, s. 7.
71. Tamże, s. 19.
72. Tamże, s. 23.
73. Tamże, s. 57.
74. Tamże, s. 67.
75. Tamże, s. 72.
76. Tamże, s. 73.
77. Tamże, s. 85.
78. Tamże, s. 88.
79. Tamże, s. 116.
80. Tamże, s. 132.
81. Tamże, s. 24.


     Niepokój, zazdrość, obawa o ukochaną dziewczynę czy kobietę w późniejszych opowiadaniach doprowadzą bohatera niejednokrotnie na drogę zła, uczynią go nieszczęśliwym. W Chustce młody, inteligentny, wiejski chłopak snuje opowieść o przygodzie, jaką w domu jego rodziców przeżyła służąca Maryśka. Jest to sugestywny portret subtelnej dziewczyny. Odnosi ona moralne zwycięstwo nad niesprawiedliwą, podejrzliwą i zacietrzewioną postacią gospodyni domu. Najwcześniejsze utwory powieściowe Ożoga Ścigani, Kula, Chustka i Odstępca preferują jeden typ miłości: wyidealizowanej, bezinteresownej, niespełnionej. W późniejszych opowiadaniach ukaże miłość interesowną i zdrożną. Postacie dziewcząt i kobiet w pierwszych książkach - Zosia, Drapała, Julka, Stasia — są niemal identyczne, wyidealizowane, o pięknych cechach charakteru. Jest to jakby ta sama osoba..

     Bohaterowie prozy Ożoga często ulegają lirycznym uniesieniom. Narrator Złotej siekierki mówi: „Ciążyła mi głowa i tak mi błogo było — i ręce płyną, falują, wabią, wyciskają łzy”82. Kiedy kleryk Adaś zastanawia się nad uczuciami do Stasi i swoją sytuacją, stwierdza: „Niepoprawny ze mnie romantyk i fantasta”83. Liryzm i wzruszenie nawiedza go najczęściej w sytuacjach trudnych, w chwilach zwątpienia, załamania, samotności: „Lubił siadać na ławce i tutaj w woni kwiatu lipowego (...) czekał na wzruszenie. Nawiedzały go obrazy dawno zapomniane, drobnostki: brzoza widziana kiedyś na pastwisku we wsi, drobny jaskier, łąki maku (...). Wspomnienia nasycały się muzyką i poezją, rosły, wołały o życie, pamięć i utrwalenie”84. E Fornalczyk, pisząc o prozie Jana Bolesława Ożoga, zauważa: „Erotyczne motywy często wyolbrzymione przez wyobraźnię nieśmiałego, zakompleksionego narratora wysuwają się (...) na pierwsze miejsce w twórczości Ożoga i nabierają wręcz obsesyjnego natręctwa, pojawiają się na jawie i we śnie bohaterów”85.

     W opowiadaniu Ostatni dzień maja ojciec opanowany kazirodczym uczuciem do córki popełnia samobójstwo w chwili, gdy czuje, że zaczyna tracić kontrolę nad sobą. Kulminacyjnym punktem wspomnień dziewczyny jest obraz stojącego ojca w oknie. On to wówczas rzucił na łóżko córki kwiaty piwonii. Bohaterka przeżywa wstrząs, domyślając się, że bukiet nie symbolizuje miłości ojcowskiej i dlatego po latach rozumie, dlaczego ojciec odebrał sobie życie. Opowiadania Wymoklak i Dziuniek odsłaniają mroczną, destruktywną stronę erotyki. Demaskują przyczyny upadku moralnego i dezintegracji osobowości młodych chłopców. Przykładem pięknej i czystej miłości jest opowiadanie Miał kowal córkę. Miłość serowara Białasa do Antośki, córki kowala Karwana, jest tak piękna i czysta, że aż niemożliwa do spełnienia. Białas należy do najbardziej sympatycznych męskich postaci Ożoga. Nie targają nim namiętności, nie zachwyca się widokiem kolan i piersi kobiecych, ma zdrową wyobraźnię. Zamierzenia jego są tak szlachetne, że po śmierci ukochanej nie jest w stanie żyć dalej w tej miejscowości.

     H. Bereza, pisząc o bohaterach prozy Ożoga, zauważa: „Bohaterowie Ożoga kochają to, co muszą nieuchronnie utracić”86. Białas traci dziewczynę, gdy wydaje się, że życie jej będzie uratowane. Bohater Ucieczki traci prawo do podziwiania dziewczyny, prawo do zachwytu nad polem, łąką i drzewem w lesie. Narratorka tytułowego opowiadania Kiedy ptaki odleciały traci męża w chwili, gdy sytuacja życiowa zaczyna się stabilizować, a organista Buczak córkę Zosię, gdy ta ma perspektywę ukończenia szkoły i rozpoczęcia lepszego życia. Lolek boleśnie przeżywa stratę brata i dlatego dręczą go wyrzuty sumienia, że nigdy nie był dla niego dobry. Podobnym piętnem fatalizmu naznaczona jest szlachetna i piękna miłość bohatera Dwóch kręgałków. Uczucia wyrażają liryczne listy adresowane do nieuleczalnie chorej dziewczyny.

     Włodzimierz Maciąg w jednej z recenzji wypowiada się na temat literackich bohaterów prozy Ożoga: „Bohater Ożoga nie ma zwątpień egzystencjalnych - cynizmu, żaden z bohaterów nie zadaje pytań o sens życia, każdy wyczuwa instynktownie jego wartość. Nie jest to jednak świat naiwny. Wizja Ożoga jest naturalistyczna. Człowiek nie pyta o racje istnienia, gdyż racje te rodzą się razem z instynktem jako jego naturalne wsparcie, wspiera je instynkt a nie intelekt. Żyć i działać, być zdrowym, mieć kobiety, odbierać wszystkimi zmysłami wrażenia to szansa wewnętrznego odświeżenia jaką daje wizja Ożoga. Ożóg ma zbuntowanych bohaterów, nie potrafiących znieść koszarowego trybu życia w seminarium, wyzwolenia szuka nie w imię ideologii, ale dlatego, że żyć tam nie można”87.

     Wszyscy bohaterowie kuszeni są przez cielesność, ale jednocześnie żaden nie zdobywa się na to, aby pokusy zrealizować. Świat wabi ich nieprzerwanie, gdyż jest wiecznie ponętny, pełen obietnic. Urzeczywistnieniu tęsknot przeszkadzają zewnętrzne okoliczności, porządek obyczajowy, względy rodzinne, obawy, różnica poziomu intelektualnego lub stanowiska partnerów. Ksiądz pod wpływem doznań świata zewnętrznego doznaje rozterki, autor stan taki nazywa „wewnętrznym rozklejeniem". „Ksiądz Banaś nie umiałby odpowiedzieć dlaczego to teraz stale o zmroku myśli jego kierują się w stronę budy w sadzie (...). Nie dawniej, jak przed tygodniem zobaczył (...) ją (...) leżącą na trawie, młodziutką dziewczynę. Łaszki miała na sobie wiejskie, ale spódniczka była chyba odrobinę za krótka. Cóż, na widok nóg opalonych, kształtnych osłupiał”88.

     Dziewczyna i kobieta jest dla mężczyzn przedmiotem wiecznego zachwytu, stan niespełnienia wyostrza ich urodę, postacie, szczegóły ubioru, uczesania. Kobiecość dziewcząt jest ich tajemniczą siłą wabiącą z daleka, z ukrycia, z ciemności. Narrator powieści Bracia stwierdza: „Kobiety ! Dużo kobiet. Młode i piękne. I nagie ! Tylko w majtkach na biodrach i z zasłonka- mi na piersiach. Biegły mu do nich oczy chyłkiem jakby popełniał przestępstwo”89. W Dwóch kręgałkach słuchamy zwierzeń: „Pragnąłem znaleźć kobietę po to, żeby móc obnażyć wobec niej cały mój głód zmysłów, żeby móc się jej spowiadać ze wszystkich marzeń i pragnień - i oto cię wziąłem, nie żebym miał cię tylko na miejsce matki i siostry, ale żebym cię miał na miejsce całego piękna świata”90.

     Ożóg lubi stawiać mężczyzn w niedwuznacznych sytuacjach podglądaczy kobiet. Zwykle obserwowana nie zdaje sobie sprawy, że ktoś na nią patrzy, dlatego zachowuje się zupełnie normalnie. Reakcja jest niemal identyczna, niezależnie od tego, czy podgląda ksiądz, czy uczeń, nauczyciel czy parobek. „Obejrzała się bojaźliwie i rozpięła bluzeczkę na piersi. Malec uczuł dreszcz na ciele. (...) Zaczęła niecierpliwymi ruchami zdzierać z siebie trzewiki i koszulę aż stanęła naga. (...) Uczuł chłód na skórze. Zatętniła mu krew w żyłach, po udach przeszło mu mrowie”91, „O czym to myśli teraz stary? (...) jaka to była ta nieboszczka ? Może podobna do kucharki? (...) Ten sam wzrost, te same nogi, pięknie opalone i zgrabne tak, że aż w dołku ściska ? I te wargi pełniutkie jak wiśnie i oczy wielkie i łagodne jak u cielęcia?”92, „Pan Pińczak uczuł bicie serca i przekręcił szkieł w lornetce. Poznał w jednej chwili. To była Julka. (...) Było jej gorąco, bo podwinęła niebieską sukienkę poza kolana, szeroko rozwarte i ładnie zaokrąglone. (...) obracał śrubki szkieł aż wreszcie obraz stanął mu w takiej bliskości, że świst uwięzł mu za zębami i wargi zaczęły drgać nerwowo. W najdrobniejszych szczegółach szkła odsłaniały mu całe nogi, ukryte nieco w cieniu sukienki”93.

82. Tenże, Chustka, s. 25.
83. Tenże, Odstępca, s. 78.
84. Tenże, Chustka, s. 73.
85. E. Fornalczyk, o prozie Jana Bolesława Ożoga, s. 33.
86. H. Bereza, Chłopski estetyzm, „Nowe Książki”, 1962, nr 24, s. 1148.
87. W. Maciąg, Wieczna świeżość serca, „Twórczość”, 1963, nr 5,s. 64.
88. J. B. Ożóg, Kula, s. 56-57.
89. Tenże, Bracia, s. 130.
90. Tenże, Kiedy ptaki odleciały, Warszawa 1969, s. 65.
91. Tenże, Kula, s. 86-87.
92. Tenże, Chustka, s. 144.
93. Tenże, Odstępca, s. 20-21.


     Kleryk Adam Paściak (Odstępca) w przemyskim seminarium musi tłumić swoje przekonania, uczucia, stany podniecenia. W rodzinnej wsi w kościele ściga go spojrzenie Stasi. Pozostaje jednak obojętny w obawie o opinię publiczną — „Co by ludzie powiedzieli”94.

     Młodziutki chłopiec z opowiadania Pod chmurą melancholii, zafascynowany urodą dziewcząt, zawsze i wszędzie o nich myśli. Chodzi tuż za nimi, nie ma jednak na tyle odwagi, by porozmawiać, pożartować, dlatego tym intensywniej pracuje jego wyobraźnia, tworząc różne sceny. Również opowiadania tomu Kiedy ptaki odleciały poświęcone są ludzkim namiętnościom, sercowym kłopotom, zmysłowej miłości, której towarzyszy zazdrość, niepewność, wewnętrzny ból. Takie postawy reprezentują: wujek (Jedwabne pończochy) podejrzewający żonę o zdradę oraz Zdzich (Dzień szukający nocy), który także nie wierzy swojej młodej i ładnej żonie.

     We wspomnianym tomie pisarz wnika w głąb psychiki człowieka zakochanego i równocześnie przez kochaną osobę zdradzonego. Wewnętrzny ból pogłębia fakt, że ukochana (Iza) wybiera przyjaciela; ten nie ma żadnych skrupułów, gdyż miłość jest silniejsza of koleżeńskiej lojalności. Zdradzany popada w stan depresji. Uwikłany w sytuację bez wyjścia, pozbawiony miłości i przyjaźni szuka ratunku w decyzji ostatecznej, ponieważ życie straciło dla niego sens.

     Do grona nieszczęśliwie zakochanych należy bohaterka opowiadania Kiedy ptaki odleciały. W obliczu majestatu śmierci męża przesuwają się w jej pamięci obrazy przeszłości, a szczególnie chwile radosnych uniesień. Przygotowania do pogrzebu sąsiadują z retrospektywnymi obrazami z czasów narzeczeństwa i krótkiego pożycia małżeńskiego. Psychiczne obciążenia bohaterki wyniesione z kultury wsi powodują jej podwójne zagubienie i osamotnienie. W mężu straciła nie tylko oparcie życiowe, ale i środowisko, do którego zdążyła już się przyzwyczaić: „Wiem, że świat jest w mieście, ale miasto jest jak ślepy, wściekły ogień. I dlatego się boję... Daje chleb i kino, ale się boję (...). Więc muszę krzyczeć i muszę wspominać. Dopóki nie oszaleję w zupełności, dopóki nie zamienię się w nieczułe drzewo”95.

     Historia rzadko wkracza w życie bohaterów Ożoga. W opowiadaniach dotyczących ostatniej wojny postawił autor człowieka w nowych warunkach. Narrator traktuje Niemców, granatowych policjantów czy partyzantów jako coś obcego, zakłócającego wyznaczony obyczajem i rytmem natury cykl pracy i życia. Bohater obserwuje i opisuje, sam pozostaje poza przedstawioną rzeczywistością, choć często uczestniczy w wypadkach. Wojna i idąca z nią strzelanina, śmierć wprowadzają zamęt w wiejskie, spokojne życie człowieka, najważniejsza pozostaje praca związana z gospodarowaniem na roli. Oddział partyzancki istnieje na zewnątrz wiejskiej społeczności. Gajowy Dworak mści się za zdradę żony, donosząc wrogowi o miejscu postoju partyzantów. Ginie za to wraz z żoną z rąk ocalałych z obławy „leśnych ludzi”: Dworak w swoim postępowaniu nie kieruje się względami społecznymi, politycznymi, lecz biologiczną spontanicznością, której nawet wojna nie może zagłuszyć.

     W konstrukcji psychicznej bohaterów najbardziej uwypuklony jest pierwiastek biologiczny, rozstrzygający o postawie, o stanie uczuć. Warunkuje on aktywność człowieka i jego szczęście. Pierwiastek biologiczny wyzwala aktywność, tworzy namiętności, równocześnie jednak staje się przesłanką nie zaspokojonych pragnień i tęsknot, wewnętrznego rozdarcia, a często i tragedii. Włodzimierz Maciąg podkreśla, że autentyzm pod piórem Ożoga to konsekwentna obojętność wobec konwencji stylizacyjnych wobec historycznie zmiennych problemów, obrona zamkniętego kręgu osobistych doświadczeń jako jedynego materiału literatury. Dalej zauważa, że świat Ożoga o wiele bardziej byłby pasjonujący, gdyby bohaterów umieścić w szerszym tle, kazać im funkcjonować w zbiorowości. Zarzuca pisarzowi zamykanie problematyki w kręgu przypadków klinicznych oraz to, że szuka motywów i następstw — zamiast uruchomić fabularną wyobraźnię.

     Uważam, że bohaterowie Ożoga są szablonowi, schematyczni psychologicznie, o bardzo wąskich horyzontach myślowych, o małym świecie, pozbawionym konfliktów społecznych i politycznych. Wprawdzie w powieściach Ścigani, Kula i kilku innych są wzmianki o wydarzeniach politycznych, krzywdzie społecznej, jednak nie decydują one (poza organistą) o losach bohatera w sposób radykalny. Kobiety Ożoga pozbawione bywają silnej osobowości, ani jedna nie kieruje swoim partnerem, ponieważ albo mu ulega, albo go porzuca i pogardza nim. Są one zbyt uległe, słabe, bezbronne, najczęściej nieszczęśliwe lub tragiczne. Zbyt mało pisarz dostrzega w nich cech ludzkich, najczęściej zwraca uwagę na szczegóły budowy anatomicznej. Na zakończenie przytoczę tu sąd S. Lichańskiego zawarty w pracy Kuszenie Hamleta: „Znajdujemy bohaterów wyobcowanych, osamotnionych, nie umiejących ani się przystosować do własnego środowiska, ani znaleźć kontaktu z jakimkolwiek innym. Bohaterowie są zbyt łagodni, zbyt dobrzy i słabi jednocześnie, pozbawieni kłów i pazurów, umiejętności radzenia sobie w świecie twardym i bezlitosnym; traktowani są przez autora z dużą dozą współczucia i sympatii. Dramaty bohaterów rozgrywają się w obrębie wiejskiego środowiska, nie wynikają ze starć, nieporozumień między środowiskowych”96.

           V. Realia życia codziennego


     Powieści i opowiadania Jana Bolesława Ożoga zawężają obraz stosunków wiejskich do pojedynczej wsi, często do historii jednej tylko rodziny chłopskiej. Postawa taka wynika z dbałości o autentyzm opisywanego środowiska rodzinnej wsi pisarza. Perypetie bohaterów, dzieje zmagań chłopów z trudnościami obiektywnymi przypisane zostały konkretnemu terenowi. Jest to wynikiem zarówno pewnych zabiegów językowych, o których będzie mowa później, jaki przesycenia utworów elementami folklorystycznymi w związku ze zlokalizowaniem fabuły wśród realiów podrzeszowskiej wsi.

     Istotną rolę odgrywa to, że Ożóg jest w pewnym sensie pisarzem lirycznym, przetwarzającym własną biografię, własne doświadczenie na budulec literacki. Od lat najmłodszych życie mieszkańców wsi „nasiąka” doświadczeniami zarówno sielanki, jak i okrucieństwa, specyficznymi dla kultury chłopskiej. W jednej z wypowiedzi Jan Bolesław Ożóg stwierdził: „miasto (...) ze swoim pędem ku nowoczesnej technice i cywilizacji często niepokoi nie tylko człowieka wsi, wychowanego w innych warunkach kulturalnych i socjalnych. Inna rzecz, że moje związki uczuciowe ze wsią są bardzo sil- ne, znam również dobrze wartości kultury ludowej, nade wszystko te, które dotyczą spraw etyki i moralności. Człowiek wsi jest bliski naturze i prawom natury — i we mnie coś z tego pozostało. (...) Jeżeli u mnie dochodzi mimo wszystko do głosu krajobraz wsi, dążenie psychiki i mentalności wiejskiej, to chyba dlatego, że pragnę zaznaczyć swój rodowód społeczny, który mnie określa i jako człowieka i jako pisarza ima w sobie niebagatelne zaplecze fabularne”97.

     Wieś Ożoga widziana jest oczami człowieka, którego wyobraźnia z trudem przekracza wiejskie opłotki. Wszystko, co przeżywa bohater, pozostaje w kręgu tego środowiska. Życia nie trzeba nigdzie ścigać, bo toczy się obok. Przyroda, drzewa, ptaki, ziemia, kobieta — to najczęściej bohater ma do zdobycia. Mimo tego nie należy sądzić, że pisarz głosi pierwotność bytowania. Jego wieś nie jest bynajmniej barbarzyńska - postęp socjalny, technika, nowoczesność wdziera się w środowisko, zmienia jego obyczaje i formy kontaktów ze światem. Ożóg pragnie zafascynować swoją wizją wsi, czarować jej psychologiczną i obyczajową egzotyką, ująć konfliktami. Gospodarska zagroda wcale nie jest arkadyjską przystanią, do której tęskni się i chce się wrócić przez całe życie. Przeciwnie - jest wyjątkowo trudnym, niebezpiecznym, wymagającym hartu poligonem ludzkiego istnienia. Na dowód tego wystarczy przypomnieć obraz życia bohaterów Ściganych, Kuli, Braci, tomu Cienie ziemi, niektórych opowiadań zawartych w zbiorach Chustka, Odstępca i Popiół mirtowy.

     Kiedy autor pisze o wsi współczesnej, kładzie nacisk przede wszystkim na to, co zostało w niej ze wsi dawnej - wsi jego dzieciństwa i młodości, z kraju, który kocha, ale w którym nie żyje. W opowiadaniu Wymoklak czytamy: „po siewach Zygmunt wziął się do robienia cegły, bo wszyscy teraz we wsi lepią tylko cegłę i stawiają domy murowane i stajnie także murowane, no cóż, dychnęło, poprawiło się coś w kraju, nie jest tak, jak dawniej”98. Do tej niby nowej wsi wkracza nowoczesność - wprawdzie bardzo powoli - a o jej obecności świadczą: mączka kostna, radio, pojawiające się modne ondulacje i czerwone pończochy, „teksasy” u chłopców, motocykle, samochody, „kołchoźnik” (głośnik radiowy) na ścianie czy wreszcie antena telewizyjna nad dachem chałupy. Autor dba o realia, stara się zawsze je uaktualnić, zręcznie wplata do tekstu wzmianki, że we wsi jest porodówka, sklep, zespół sportowy. Są to jednak tylko wzmianki, fakty te niczego nie wyznaczają, można je zupełnie dobrze zmienić na inne bez szkody dla opowiadań. Dyskretność Ożoga wyraża się w unikaniu przejaskrawień, w uproszczeniach. Sentymentalizm tuszuje on i przesłania współczesnymi realiami.

     W utworach Jana Bolesława Ożoga spotkać można zespół postaci typowych dla kanonu twórczości ludowej oraz dla przedstawionego środowiska: księdza kanonika, wikarego, organistę, pasterzy, wiejską piękność, wójta, policjanta, nauczyciela, grabarza, sprzedawcę, wiejskich bogaczy i biedaków, parobka, komornika. Koloryt i atmosferę rodzinnego domu Jasia Miki czy innych bohaterów wywodzących się z organistówki odtwarza pisarz przez wprowadzenie stale powtarzających się rekwizytów: organów, klarnetu, orzecha, lipy czy odpustowych organków. Najczęściej nie ma się wątpliwości, gdzie toczy się akcja utworów. Ożóg umiejscawia wydarzenia w konkretnym miejscu, które często bez trudności można wskazać na mapie lub znając bliżej „ożogowską okolicę” - w konkretnym terenie. Do gminy sokołowskiej należą m.in. miejscowości: Nienadówka, Trzeboś, Trzebuska, Turza. W odległości zaledwie kilku lub kilkunastu kilometrów od Nienadówki leżą: Medynia, Stobierna, Hucisko, Głogów, Rakszawa.

     Wiadomości lub wzmianki o miejscowościach położonych w pobliżu rodzinnej wsi Jana Bolesława Ożoga występują wielokrotnie. Dla ilustracji tego wybrałem kilkanaście przykładów: „Toć dom Kaśki tuż przy chacie Maryny w Nienadówce Górnej, a tam przecie ojcowizna”99, „bory ciągnęły się daleko, daleko aż pod Głogów”"100, „Kiedy furmani jadą z piwem czy









- strona 50 -









gę i poziera, czy mu kto nie ścina batem orzechów”101, „W maju (...) jak się zaczęły rozruchy chłopskie, dróżnik prowadził chłopów pod Kolbuszowę (...). Szły drogą tysiączne tłumy chłopów z Nienadówki, Trzebosi, Medyni, aż skądś spod Rakszawy”102, „Tam też, w kierunku Nienadówki - nawiewał - Drapała, po drodze mu było, (...). Czterech posterunkowych pobiegło już brzegiem lasu, dwóch skierowało się na pola Trzebuski”103, „Z za góry w tym kierunku wychylała się wieża nienadowskiego kościoła”104, „U ciotki jest pięć uli, cała barć. Bardzo bogata to ciotka. Na drugiej wsi, w Trzebusce ma dom"105, „Przynosili mu ludzie przędzę z dalekich stron, nawet z Porąb i Trzebuski”106, „Zdarzało się czasem, że Pińczakowie udawali się w dalszą drogę do miasteczka. Miasteczko było oddalone od wsi o cztery kilometry”107, „codziennie rano jechał wóz pocztowy z Sokołowa. Furman zabierał Żydów na targ do Rzeszowa”108, „Marysia opowiadała o moim ojcu i o Hucisku. Same tam piaski i na tym piasku nic się nie chce urodzić, tylko żyto. Bieda okropna!”109, „Za formami na Boże Narodzenie chodziliśmy aż do Trzebosi i na Medynię”110, „wujkowie i ciotki, z dzieciskami, na wozach i bryczkach, z Wysokiej, Trzebuski, ba, aż z Rzeszowa, z Malawy”111, „Zupełnie po cywilnemu jeździł na rowerze po pastwisku, po okolicznych wsiach: Trzebuska, Turza, Poręby”112, „Sołtys grzebał rękami w papierkach (...), przyszło pismo z Wydziału Rolnego Powiatowej Rady Narodowej w Kolbuszowej”113, „Gajowy z lasu. W Turzy czy w Trzebusce... Było wesele w Sokołowie. (...) - Dlaczego w Sokołowie ? — Jak to? — droczyć się zaczyna stary, sprawia mu to przyjemność, to widać. — Lasy, gajówka, Turza, to wszystko w parafii sokołowskiej”114.

 94. Tamże, s. 78.
 95. J. B. Ożóg, Kiedy ptaki odleciały, s. 117.
 96. S. Lichański, Kuszenie Hamleta, Warszawa 1965, s. 125.
 97. Rozmowa z J. B. Ożogiem, s. 49.
 98. J. B. Ożóg, Popiół mirtowy, Warszawa 1963, s. 95.
 99. Tenże, Ścigani, s. 51.
100. Tamże, s. 86.
101. Tenże, Kula s. 18.
102. Tamże, s. 25.
103. Tamże, s. 78.
104. Tamże, s. 92.
105. Tenże, Chustka, s. 27.
106. Tamże, s. 46.
107. Tamże, s. 108.
108. Tamże, s. 111.
109. Tamże, s. 74.
110. Tenże, Odstępca, s. 14.
111. Tamże, s. 34.
112. Tamże, s. 79.
113. Tenże, Popiół mirtowy, s. 5.
114. Tenże, Bracia, s. 144.


     Oprócz przytoczonych fragmentów znajdziemy inne wskazujące na mocne osadzenie wydarzeń w realiach wsi podrzeszowskiej i Rzeszowa z lat międzywojennych. Powieść Bracia, osnuta na wspomnieniach z dzieciństwa, wyrasta z atmosfery lat szkolnych. O realiach wiejskich decydują nie tylko konkretne miejsca, ale także sylwetka bohatera. Lolek Trzcisło, syn chłopa z Nienadówki, przypomina Andrzeja Radka ze swoim chłopskim onieśmieleniem, kompleksami. W ojcowskim kuferku przechowuje osełkę masła, razowiec i to przypomina mu dom rodzinny i wieś"115.

     Dominuje w opowiadaniach i powieściach Jana Bolesława Ożoga sentyment do miejsc bliskich, do chłopskiej ojcowizny i dawnego z lat szkolnych Rzeszowa. Realia wiejskie i rzeszowskie posłużyły pisarzowi do zaakcentowania emocjonalnej więzi z krajem lat dziecinnych. Autor dba nie tylko o szczegóły geograficzne, w wielu fragmentach doskonale oddaje topografię terenu. Teren ten jest mi doskonale znany, ponieważ w rodzinnej wsi Jana Bolesława Ożoga pracowałem w miejscowej szkole przez sześć lat.

     Jedna z postaci Kuli, Julka, mówi: „Jakem łońskiego roku służyła u Klimka - na dworzysku -, to po nocach trza było prawie do rana mleć w żarnach”116, Nazwą „Dworzysko” określa miejscowa ludność część sąsiedniej wsi Trzebuska. Zgodne z rzeczywistością są opisy położenia kościoła, drogi, cmentarza, pola organisty, nawet miejsca, gdzie rosną drzewa: „wspominała orzech włoski, który stoi po dziś dzień u płotu i schyla się gałęziami prosto w rów biegnącego obok gościńca”117. W trosce o autentyczność przedstawionych wydarzeń wplata Ożóg w tok opowiadania szczegóły autobiograficzne. W opowiadaniu Ucieczka z tomu Chustka utrwalił postać swojego dziadka: „ktoś ze starych ludzi wspominał, że nie pamięta urodziwego tancerza i drużby nad Jasia Zdebia. Śpiewano o nim po weselach, dziewczęta szalały za nim”118. Wspomnienia z czasów pracy nauczycielskiej w sokołowskim liceum znajdują odzwierciedlenie w opowiadaniu Kiedy ptaki odleciały: „Wyglądałem co dzień potem wieczora, kiedy wrócisz na swojej - kozie - z liceum”119.

     Cytowane fragmenty dowodzą, że autor, wybierając obszar geograficzny dla akcji swoich opowiadań, nie kierował się fikcją literacką, nie próbował nawet zmieniać autentycznych nazw, określeń. Wybrał to, co najlepiej poznał w okresie dzieciństwa, wczesnej młodości, a potem w czasie wojny i okupacji. Ze względu na tematykę prozy oraz ściśle określone realia geograficzne, wprowadził autor do utworów pokaźny garnitur ludowych realiów i gwarowych elementów językowych, które niewątpliwie budują charakterystyczny klimat środowiskowy.

     Jan Bolesław Ożóg wprowadził do swoich utworów nazwy i czynności związane z uprawą roli. Są one realistyczną osnową językową zdarzeń: „widać, że ma, młóci, bije cepami w pszenicę”120, „przychodziły z kądzielami baby na prządki”121, „Wojtek odprzęgał konia i prowadził go od dyszla do studni”122, „Kmiecie, zakończywszy owsiane siewy, sadzili na gwałt ziemniaki i buraki. Pasterki wyganiały bydło z obór na pierwszą trawę”123, „mężczyźni naprawiali kosy, ostrzyli sierpy i tak kręcili się koło chałupianych ścian, szykując się do żniw, przesiadywały w polu przeważnie kobiety. Była to pora przecinki buraków. (...) Dokładnie mógł się przypatrzeć robocie. Ciupało się ziemię motyczkami”124, „Związany snop chwytała w pół i kneblami stawiała zgrabnie w bruździe”125, „Prała na grobli chusty”126, „Trzeba już iść i jeszcze u - siebie - to i sio zepchnąć, ziemniaki oskrobać, drew przynieść pod piec, zrzucić ze strychu dla krowy siana”127, „środa to dzień targowy w pobliskim miasteczku. (...) Dochodził do izby turkot wozów. Pod górę mozolnie wdrapywały się chłopskie furki, jechały wozy w pół- koszkach z wikliny zaprzężone w dwa konie albo skromne, jednokonne bez drabinek z gnojnicami”128, „Weszła z koszem za drzwi kurnika, potem łaziła po drabince na stryszek, zajrzała do żłobów w stajni, do sieczkarni, do plewnika, gdzie stoi koryto do tłuczenia kartofli dla świń, do stodoły wreszcie, a nawet wdrapała się na dach chlewu”129, „Krowy wygnała już w pole. I oto w polu sama została i trzyma w małych rączkach grube powrozy”130, „Pług stary porzucony przez ojca, znalazła Julka w stodole i kółka też”131, „Ona poganiała konia, a on szedł za pługiem i za czepigi trzymał”132.

115. Tamże.
116. Tenże, Kula, s. 61.
117. Tenże, Chustka, s. 24.
118. Tenże, Odstępca, s. 34.
119. Tenże, Kiedy ptaki odleciały, s. 112.
120. Tenże, Ścigani, s. 20.
121. Tamże, s. 34.
122. Tamże, s. 23.
123. Tamże, s. 85.
124. Tenże, Kula s. 23.
125. Tamże, s. 72.
126. Tenże, Popiół mirtowy s. 115.
127. Tenże, Kiedy ptaki odleciały s. 109.
128. Tamże, s. 116.
129. Tamże, s. 131.
130. Tenże, Odstępca s. 42.
131. Tamże, s. 110.
132. Tamże,


     Opis wesela i jego uczestników zawiera realia najbliższego otoczenia: „Trwała piękna pogoda. Niebem płynęły obłoki białe jak gęsie pierze, a drzewami poruszał lekki wiatr. Co za rozkosz dla tańczących taki wiatr w upalną niedzielę lipcową ! Kawalerowie pozdejmowali bluzki, a koszule się im pocą, jak na zagonie za kosą. Dziewczęta w leciutkich sukienkach i bez pończoch na nogach, w przerwach między muzyką rozlatują się po sadzie w cień, łapią powietrze jak ryby. (...) Stary rozłożył ręce, wypuczył brzuch, otworzył gębę i zaircał jak ogier”133. Ostatnie porównanie w swej doskonałości jak aż rażące ucho, nawet dla przeciętnego czytelnika. Uważam, że nie jest przypadkowe. Podobnego pisarz użył wcześniej w utworze Kula w brzmieniu: „Teraz podskoczyła na ziemi i zaircała jak młodziutka klacz”134. Użyte zostało ono, gdy wzrosło napięcie emocjonalne jednego z bohaterów, a widok rozbierającej się dziewczyny drażni zmysły policjanta Malca.

     Powieści i opowiadania Jana Bolesława Ożoga zawierają bardzo skromny materiał ilustrujący wierzenia, zwyczaje i symbole ludowe. Zainteresowania pisarza dotyczą raczej spraw moralności, płci, roli erotyki czy w końcu spraw społecznych. Akcja ich toczy się w większości w zamkniętym kręgu, który można określić kilkoma punktami odniesienia, jak: organistówka, kościół, cmentarz, księży sad, ogród, pola, łąki. Ciągle dochodzi do nakładania się wydarzeń i losów ludzkich ze sprawami instytucji, jaką jest Kościół na wsi. Odpust, święta, post mają duży wpływ nawet na losy bohaterów. Za przykład posłużyć może postać kleryka z Odstępcy.

     Spotkania towarzyskie mieszkańców wsi w drodze do kościoła są okazją do wymiany wiadomości ze świata, kraju i najbliższej okolicy, załatwienia spraw osobistych i społecznych, prezentowania nowego ubioru, wzajemnej oceny panien i kawalerów. Jest w zwyczaju, by iść do kościoła dostojnie, z godnością, o ile to możliwe nie pojedynczo. Oto jak autor ilustruje nienadowskie zwyczaje: „Dziewczęta do kościoła idą w sukienkach powłóczystych, a kolor lubią najbardziej różowy i biały. W ogóle gdy się je widzi, to zdaje się, jakby łąka szła z powiększonymi kwiatami. Jedni ludzie idą powoli, poważnie rozmawiając po drodze. Inni spieszą się, jakby wybrali się później”135, „A do kościoła idzie się wolno - para za parą - jak w orszaku ślubnym”136, „Mijamy ludzi śpieszących się do kościoła. Odświętnie ubrani gospodarze i gospodynie. Godnie, jak to zwykle na nieszpory. Gromadkami po dwoje, po troje”137.

     Z powieści Ścigani dowiadujemy s się o ciekawym zwyczaju, zachowanym zapewne jeszcze z czasów pańszczyźnianych, z okresu „dziesięciny, który dotrwał do współczesności. Po żniwach organista udaje się furmanką na wieś i zbiera od gospodarzy snopy zboża, które potem stanowią jego własność, są równocześnie częścią wynagrodzenia za służbę w kościele. „Ojciec pojechał rano wozem. Pojechał i zbiera - po petycie -. Drabiniastym wozem razem z Wojtkiem skoro świt ruszył na objazd”138. Okazją do spotkań sąsiedzko-towarzyskich, do wymiany myśli, wiadomości, plotek były tzw. „prządki”. Rozpoczynały się późną jesienią po zakończeniu wszystkich prac polowych. „W domu panowała bezbrzeżna nuda. Przychodziły z kądzielami baby na prządki”139. Bogatsi gospodarze, jak i wiejska elita (proboszcz, organista, kierownik szkoły), utrzymywali służbę. Przyjęło się w ludowym zwyczaju, że służba rozpoczynała pracę na przełomie starego i nowego roku. „Maryśkę przyprowadził ojciec na służbę nazajutrz po Trzech Królach”140.

     O ciekawym ludowym zwyczaju dowiadujemy się z opowiadania Szerszenie: „- Ujedz chleba, napij się mleka ciepłego, dobrze ci zrobi. — Nie wolno — stanowczo i cicho szepce. (...) Głodem chłopaka rządzi stary obyczaj wiejski. Nie można przyjmować łyżki z garnka od obcego”141. Ciężka sytuacja materialna, a może tylko zwykłe skąpstwo nakazują zachowywanie postu. Zasada ta szczególnie ostro wymagana jest od służby: „Tymczasem minął luty, zjawił się Popielec i zaczął się potem Wielki Post. (...) Wiadomo, jak to jest z Wielkim Postem. Za wiele jeść nie wolno. Matka pilnowała, aby Maryśce nie przyszło do głowy zjeść więcej niż trzy razy na dzień. A dzień, cóż, niestety, rósł i roboty nie ubywało. Dziewczyna chodziła osowiała i bledziutka jak śnieg”142, Wierzenia ludowe łączą się ze Świętami Bożego Narodzenia. Wiele zwyczajów ma nieraz magiczny charakter, o jednym z nich autor opowiada: „Pod siano mama nakłada pszenicy, żyta, jęczmienia, ażeby na drugi rok i chleb się udał, i bułka żeby była, jędrny pęcak. I snopek słomy w kącie stanął za łóżkiem, a jakże, i zdaje się, jakby słuchał wesołej kolędy”143.

     W realiach wsi mieszczą się także konwencjonalne, okolicznościowe powiedzenia i formuły obiegowe używane w tym środowisku. Autor sporo rozsypał ich w dialogach, wiedział bowiem dobrze o ich naturalnej obecności i funkcji towarzyskiej w każdym środowisku wiejskim: „Kubuś, Bóg ci zapłać. I tobie, Maryś. (...) Ostańcie z Bogiem. - We zdrowiu - żegnał się”144, „- Pochwalony — odzywam się”145, „Bóg zapłać, sto razy”146. Szczególną atmosferą surowości stosunków między ludźmi, wynikającą z trudnych warunków bytowania i razową bezpośredniość chłopskich charakterów oddał autor przez liczne augmentativa semantyczne. W języku literackim i kulturalnym są one pomijane jako prostackie. Ich obecność w teście literackim jest naturalistycznym znakiem określonych charakterów lub sytuacji. Przykładów takich znaleźć można wiele: „weź sobie i wraź do tyłka... (...) — Nie siedlibyście se, ojciec, na dupie ? (...) Nic to dziwki nie powiedzą (...) otworzył gębę i zaircał jak ogier”147, „Jestem zdrowy jak ogier, nie dziw się, że nocami nie śpię”148, „Trafiały się kępy traw gęste jak kołtun na łbie starej baby (...). — Jakie nóżki! Cymes! (...) A dupa! (...) — Patrz, co za siksa! (...) A idzie gówniarz, idzie. Niech to krew zaleje”149, „Patrzcie, jakie mawa cyce, jakie nogi, jakieśwa cienkie w pasie... A tobie o mało ślipia na wirzch nie wyjdą”150, „- Idioto — zaczął niemy dialog ze sobą - nie lepiej od razu skończyć ze skurwielem ? (...) Zobaczył najpierw mojego ojca. Siedział twarzą do światła. Ogarnęła go wściekłość. Stary byk się bawi. (...) Malec, ten sukinsyn, łotr, rabuś, siedział, tak jak przypuszczał, tuż przy Weronce”151, „Więc to nic dla niej, dla ździry — tak w myślach nie miał jej za nic innego, tylko za ździrę i ostatnią szmatę”152,

133. Tenże, Chustka, s. 138-141.
134. Tenże, Kula, s. 87.
135. Tamże, Ścigani s. 10.
136. Tamże, s. 92.
137. Tamże, s. 148.
138. Tamże, s. 22.
139. Tamże, s. 34.
140. Tenże, Chustka, s. 67.
141. Tamże, s. 115.
142. Tenże, Chustka, s. 83.
143. Tenże, Ścigani, s. 53.
144. Tamże, s. 51.
145. Tamże, s. 25.
146. Tenże, Cienie ziemi, s. 70.
147. Tenże, Chustka, s. 132-141.
148. Tenże, Kiedy ptaki odleciały, s. 75.
149. Tenże, Cienie ziemi, s. 57, 87-90.
150. Tamże, s. 44.
151. Tenże, Elegia weselna, Warszawa 1977, s. 82-84.
152. Tamże, s. 40.


     Jednym z charakterystycznych rysów mentalności mieszkańców wsi rzeszowskiej jest antropomorfizująca postawa wobec bóstwa i świętości, które traktowane są w sposób nieco poufały: „Każdy witraż i każdy obraz na ścianie pamiętałby i na końcu świata. Święty Jan w wodzie Jordan wpatruje się we mnie w tej chwili i wchodzi w kępę żółtych ajerów, takich jakie rosną na łąkach nienadowskich. Jego oczy, takie czarne, węgliście czarne, dobre, patrzą, patrzą”153.

     Podobną sytuację opisuje autor w opowiadaniu Elegia weselna. Staś, będący świadkiem wesela córki młynarza, rozgląda się po kościele. W pewnym momencie wzrok jego pada na witraż: „Z najbliższego z tych witraży patrzył wielkimi oczami święty Ludwik. (...) Wizerunek tego świętego, o którym ojciec mówił, że jest francuskim królem, sprawiał na nim niesamowite wrażenie swoją tajemniczością i dumą. Głowa świętego tchnęła teraz pełnią niezwykłej powagi i przypominała twarz policjanta Malca. (...) W pewnym momencie uległ Staś złudzeniu, że święty król uśmiecha się do niego”154

     W kilku opowiadaniach nawiązuje Ożóg do ludowych mitów, nadając im swój indywidualny charakter. „Tam gdzie w swojej prozie sięgam do kreślenia ludzkiego losu, są to w znacznej mierze zdarzenia i wypadki, które mogą przypominać także moje osobiste, bardzo dramatyczne doświadczenia. Czasem przypominają one także mity ludowe. Tak jest na przykład w powieści - Bracia -, w której czytelnik może rozpoznać w nowej postaci historię biblijną Kaina i Abla”155.

     W powieści Cienie ziemi Jan Bolesław Ożóg pogłębia swoją opinię o naturze. Znajduje się tu potwierdzenie przekonania, że zepsucie i zło jest koniecznym etapem rozwoju. Mówiąc o tragedii Tereski, stwierdza: „każdy ma swoje czerwone morze i przez to czerwone morze w tym życiu musi przejść. Pędzący na koniu Drapała ucieka przed policją. Rozszalały koń zabije za chwilę Zosię. Nim do tego dojdzie, Drapała krzyczy: „rozległ się wrzask obdzierający listki uszu: - Przez czerwone morze!! (...) Po chwili znowu przeciągły grzmot wbił się w wieś jak cienki bagnet: — Przez czerwone morze! Przez czerwone morze!”156

     "Tytuł opowiadania Dwa kręgałki jest symboliczny. Kręgałki symbolizują osobę nawiedzoną przez diabła. Narrator tego opowiadania mówi o ludowym wyobrażeniu śmierci niegroźnej, upiększonej i przedłużonej na życie natury. „Oto ziemia zjawiła mi się inna, zupełnie inna, z białą trumną, na obszarach zakwitających śliwnych sadów i łąk i pastwisk pierwszej wiosennej runi. Widziałem - oto łąki, oto i pastwiska, tylko jakby nie z tego kraju, lecz jakby po zrównanym dawno cmentarzu — dla tych wszystkich, którzy w zakopanych, drewnianych chłopskich trumnach zmienili się w fiołki i ni- gdy nie zaginą dopóki fiołki (...) będą pachnieć”157, Ożóg nawiązuje również do ludowych przesądów. Podczas ślubu, jego świadkowie pilnie obserwują płomień świec otrzymanych przez narzeczonych. „- Patrz na świece narzeczonym. Którego z nich świeca świeci jasno, żyć będzie dłużej, którego bławo - krócyj. — Wróżba? — stara”158.

     W twórczości prozatorskiej Ożoga kilkakrotnie powraca motyw samobójstwa. Dokonuje go człowiek kierowany wyrodną miłością do własnej córki. Za czyn taki zostaje potępiony przez wiejską społeczność i dlatego odmawia się mu miejsca na cmentarzu. Często oficjalna przyczyna samobójstwa czy śmierci jest inna niż rzeczywista, lecz autor tak prowadzi narrację, że czytelnik jest pewny, jakie były prawdziwe przyczyny tragicznego wypadku.

     Słownictwo prozy Jana Bolesława Ożoga zawiera szereg nazw budynków, przedmiotów, części ubrania, zwierząt, czynności, które związane są wyłącznie ze wsią. Wyliczanie wszystkich wspomnianych nazw byłoby nużące, dlatego ograniczę się do podania kilkunastu przykładów. Nazwy budynków lub ich części: stajnia, stodoła, węgły, ściany, luchty, szybry, zbiornik z gnojówką, strzecha, kurnik, strych stajni, boisko, świński chlew. Nazwy przedmiotów i narzędzi: drewniany łyżnik, ślabank, żurawie studzienne, chomąto, orczyk, czepigi, wóz, donica, motyka, baniaki, ceber. Nazwy części ubrania: portki, rajtki, gorset, cholewy, kalesony z samodziału, zapaska, chustka. Nazwy czynności związane z pracą na roli i życiem wsi: bryka, gzi się, tarza, przygoni krowy, paść krowy, ociarana w błocie, zbiórka „po petycie", sianokosy, młocka, kruskała, dojenie krów, leciałem w dyrdy, napoić bydło, podesłać konie. Nazwy osób, pól i miejsc: komornik, bogacz, organista, pastuch, parobek, gospodarz, pastwisko, zapłocie, bruzda, rufa (rów), sieczka dla bydła.

     Lista nazwisk bohaterów Ożoga wiąże się z opisywany terenem. Są to przeważnie autentyczne nazwiska mieszkańców Nienadówki, przytoczone w dosłownym brzmieniu. Czasem tylko autor zmienia jedną lub dwie litery. W wielu przypadkach Ożóg daje swoim bohaterom za nazwiska przezwiska i przydomki, również mające tylko lokalny charakter. Dosłownie zostały przytoczone takie nazwiska jak: Maciążka, Słonina, Naja, Wilk, Chorzępa, Prucnal, Jodłowski, Ożóg, Pikor, Kołodziej, Malec, Tasior, Szczygieł, Watras, Dobrzański, Drapała, Pietryga, Zdeb, Marszał, Śliż, Drąg, Dworak, Buczak. Nazwiska te występują w Nienadówce. Ponieważ w tej wsi wiele nazwisk jest identycznych, mieszkańcy dla odróżnienia dodają przezwiska, które pisarz potraktował jako nazwiska. Do nich należą: Pytel, Walas, Zamręga, Maligłówka, Krupina, Siakalala, Curzytek.

     Cytowane w rozdziale przykłady wskazują, że Ożóg pozostał wierny swoim deklaracjom składanym wielokrotnie w wywiadach prasowych. Ziemia i wieś, którą opisuje, jest jego krajem lat dziecinnych, To nie tylko łąki lasy, pola, ale także rodzina, krewni, znajomi, ludzie typowi dla tych okolic. Ziemia dla pisarza to na ogół niby drobnostki, stąd też jego zachwyt nad jej pięknem, odczuwanie jej bliskości, serdeczny do niej stosunek. Wieś, jaką opisuje Ożóg, przemija ze wszystkimi sielskimi urokami wiejskiej prymitywnej cywilizacji. Jest to określony etap życia. Przemija pewien jego kształt, trudny i ciężki. Odchodzenie owej starej wsi nie jest tragiczne. Jest ono tylko procesem cywilizacyjnym.

153. Tenże, Ścigani, s. 141.
154. Tenże, Elegia weselna, s. 28
155. Tenże, Mieszkaniec miasta i natura, „Tygodnik Kulturalny”, 1977,
        nr 24, s. 9.

156. Tenże, Kula, s. 146-147.
157. Tenże, Kiedy ptaki odleciały, s. 91.
158. Tenże, Elegia weselna, s. 26.



           VI. Konkret i poezja.
           Wybrane cechy stylu i języka prozy Jana Bolesława Ożoga


     Pisarze nurtu wiejskiego wnoszą do literatury nowe wartości literackie i językowe, które czynią ich reprezentantami autentycznej wiejskości. Twórczość Jana Bolesława Ożoga zgodna jest z jego rodowodem, z chłopskości, od której nie może się uwolnić. Środowisko, które opisuje, nie tylko oznacza temat, ale biografię i związki uczuciowe. Z wielką swobodą porusza się autor w granicach świata będącego niegdyś jego własną rzeczywistością. Mową jego dzieciństwa była gwara. W utworach ograniczył gwarę do stylistycznie nacechowanych elementów.

     „Wiejskość ewokuje także poprzez słowa, które znaleźć można w słowniku gwar. Są to nazwy roślin, drzew, krzewów, kwiatów, zwierząt, owoców, ptaków, narzędzi pracy, pomieszczeń mieszkalnych i budynków gospodarczych, środków transportu, ubiorów czy wreszcie specyficznych tylko dla ludzi wsi określeń dotyczących ubioru, części pola itp. Często powtarzają się takie nazwy, jak: konwalia, pelargonia, mirt, moszkatela, kminek, bakon, nasturcja, chodaczki grochu, fasola, fiołki, dziewanna. Przytoczę nazwy drzew i roślin, jakie wymienia autor w powieści Ścigani: szczepy, olchy, wiąz, leszczyna, osika, brzoza, grusza, wierzba, lipa, ostrężyna, jesion, wiklina, czereśnie, wiśnie, śliwy, sosna, dęby, bez, jaśmin, żyto, łubin, pszenica, jęczmień159.

     Właściwość chłopskiego myślenia, chłopskiej wyobraźni mieści się w tym, że słowa nazywają rzeczy i fakty dobrze chłopu znane na co dzień. Wszystko, cała przyroda, należy do tego najbliższego otoczenia. Związki z gwarą przynoszą autentyczność językową oraz efekty stylistyczno - językowe, wiążące się ze strukturą prozy Ożoga o przewadze opisu. W utworach pisarza zgromadzone zostały słowa o charakterze onomatopeicznym używane w okolicach, które opisuje: „(krowa) ćmuchała w kępach”160, „żaby skrzeczą, będzie dyszc pewnie”161, „zaircała jak młodziutka klacz”162, „ropotał jagody”163, „ircą jak (...) źrebaki”164, „jaskółki cieszczały”165, „wsadził rękę między kolana i jojczał”166, „przepiórki cirkocą”167, „w wierzbach wizg ptaków”168.

     Język dzieciństwa eksploatuje Ożóg głównie dla celów artystycznych, a nie folklorystycznych. Ogranicza się tylko do wyboru gramatycznych cech gwarowych głównie w języku dialogu, unikając przy tym nazbyt gwarowych, mało komunikatywnych form. „Ciężki jest kawałek chleba na ziemi — westchnienie wyrywa się matce z piersi. — A ciężki, ciężki. U was dajecie sobie radę. Na organistowskim dwie morgi. A przypatrzcie się choćby Maciązce. — Syna ma w wojsku, nie ? — A widzis. Chłop umarł i tylko tego Alojzka nie ma. (...) Od jesieni się tak męcy”169. „Patrzę: konie w rufie, puszczone wolno, lecz jak zwykle ciejdają, jakby nigdy nie (...)”170. „Pożyczyłam wszystko (...) — i teraz ani procentów, ani pieniędzy, ino cięgiem bieda”171. „Oj, Kubuś, tobie ino śpasy w głowie. — Śpasy, nie śpasy. Jak przyjedzie, to się wam przyzna, co jest”172. „Słyszę wyraźnie — Za miąś pójść powinien. (...) Franceś nie mówił, że ją kochasz”173.

     Dla Ożoga charakterystyczne jest używanie zdań prostych i współrzędnie złożonych. Elementy te tworzą język lirycznej narracji, opisów, wspomnień, monologu. Gwara nie jest elementem stylizacji, ale integralnym składnikiem języka pisarza. Krasząc tekst gwaryzmami, konstruuje pisarz opis na bazie tego, co stanowi wspólnotę języka gwarowego i literackiego. „Co tu robisz? — spostrzega mnie — gdzieś latał ? — Byłem... Zresztą co to ojca obchodzi ? Byłem i koniec. — No, to spać. — Jeszcze czas. Przejdę się po ogrodzie. — Przychodź zaraz... Matka już jest ? — Jest”174. „Nagle ojciec zatrzymał się między dwoma niedużymi drzewkami, a była to z jednej strony lipka, a z drugiej prosta siwa wierzbina. Pod nogami zazieleniło się to, i było drobne, małe, niepozorne, a nawet krzyżyka nie miało, tylko trochę zwykłej trawy na sobie i kilka wyższych ździebeł turzycy. Ojciec stał nieruchomo i drgały mu wargi. Oczy miał czerwone od niewyspania, kosmyki włosów opadły mu na czoło i lewą brew”175.

     Ludowe zabarwienie języka Ożoga wynika ze znacznego nagromadzenia w tekście form słownictwa konkretnego, tyczącego się realiów wiejskich, opisów natury, ziemi. Nadaje przez to utworom kolorytu środowiskowego, uwypukla wiejski świat, odrębność życia w tym świecie. Większość opisów złożona jest z drobnostek. Przeważają w nich konkretne rzeczowniki, dość często stosowane bywają przymiotniki określające kształt, kolor, zapach. Liczne porównania konkretyzują cechy przedmiotów. „Zbliżają się żniwa. Pora cudowna. Cieplutko pod niebem, w domu ani wysiedzieć, słabo się robi. Za to pod drzewami na ogrodzie boży raj. W trawie pełno białych baldaszków kminku, i pachnie to a pachnie, a ponad gałęziami wisien przemykają ptaki, o jakich się nikomu dotąd ani nie śniło. W dodatku jak to wszystko ćwierka, zawodzi, nuci, cieszy się i raduje ! Z pogody ? A jakże by inaczej”176. „Widzi szeroki, czarny pień lipy z czarnym groźnym korzeniem, który wyślizgnął się z gleby i owinął dookoła pnia jak ogromny wąż, ale węża tego nie boją się kury, wtuliły się w wygrzebane koło niego w ziemi dołki i grzeją się do słoneczka. Ponad pniem równo z oknem - konary, szerokie konary, i gałęzie, szeleszczące zieloną chmurą blaszek liści o zarysie serc, tak wielkich jak serca na odpustowych kramach”177.

     Uprzedmiotowiony język opisu zderza się z lirycznymi komentarzami charakteryzującymi się dużym nagromadzeniem wyrazów i zwrotów mających silne zabarwienie uczuciowe. Bogate są ekspresyjne środki językowe powstałe z metaforycznych konstrukcji. „Jak ładnie się do niego uśmiechała płotkiem bielutkich zębów i słodkimi, tak słodkimi oczami”178. „Wciskał głowę w szyję, uciekał i zęby mu piszczały z wściekłości, (...) wózki (...) pospinane łańcuchem biegały po szynach to w górę do warsztatów, to w dół pod koparkę. Okiem tak sennym, że tylko pchnąć, a wykopyrtnąłby się i usnął na miejscu”179.

     E. Gajda w rękopisie pracy zatytułowanej Elementy języka mówionego w wybranych opowiadaniach Jana Bolesława Ożoga stwierdza: „W twórczości prozatorskiej Jana Bolesława Ożoga zauważyć można stylizację na język mówiony (...). Narracja Ożoga przetykana jest dialogami, one stanowią źródło charakterystyki bohaterów i wiadomości o przedmiocie rozmowy. (...) Wskaźnikiem mowy potocznej jest użycie partykuły - nie - w funkcji pytajnej. (...) Stosując ten typ składni Ożóg buduje autentyczny świat, przez naśladowanie potocznej rozmowy”.

     Cechą charakterystyczną dla mowy potocznej Ożoga jest częste używanie spójnika „i” w zdaniach złożonych współrzędnie. „Robotę miałem dobrą. Jeśli powiem, że w tartaku, to powiem wszystko. Byłem brygadzistą i zarabiałem nieźle. Mogłem mieszkać i dobrze zjeść. Ale robić i jeść to jeszcze nie wszystko — prawda... (...) Jestem taki sam człowiek, choć robię przy prostych piłach, jak każdy inny i czytałbym, ale żeby było o miłości i kłopotach, i rozpaczy, o wszystkim z tego świata, co jest do przeżycia i przecierpienia, czy się tego chce, czy nie chce”180, Inną cechą jest stosowanie wtrąceń w różnorodnej funkcji bądź uzupełnienia, objaśnienia lub wprowadzenia elementów głośnego myślenia: „Otarłem jakimś łachem buty pod stajnią, wyprowadziłem rower ze stodoły, pojechaliśmy wiejską ścieżką. Najlepiej jest mieć swój rower. Tylko ten chłopak coś znaczy, co ma ładny rower”181, „Nie dalej jak przed tygodniem szedł właśnie z rana przez Przewrotne, cóż, niedaleko przecie z przysiółka, miał tam interes do kowala, trzeba było siekierkę naostrzyć”182.

159. J. B. Ożóg, Ścigani, s. 11-119.
160. Tenże, Kula, s. 22.
161. Tamże, s. 68.
162. Tamże, s. 87.
163. Tamże, s. 147.
164. Tenże, Popiół mirtowy, s. 69.
165. Tenże, Odstępca, s. 19.
166. Tenże, Chustka, s. 18.
167. Tamże, s. 22.
168. Tenże, Kiedy ptaki odleciały, s. 80.
169. Tenże, Ścigani, s. 19.
170. Tamże, s. 138.
171. Tamże, s. 51.
172. Tenże, Popiół mirtowy, s. 120-121.
173. Tamże, s. 116.
174. Tenże, Bracia, s. 174.
175. Tamże, s. 9-10.
176. Tenże, Cienie ziemi, s. 115.
177. Tenże, Popiół mirtowy, s. 23.
178. Tamże, s. 93.
179. Tenże, Kiedy ptaki odleciały, s. 51.
180. Tenże, Chustka, s. 148.
181. Tenże, Elegia weselna, s. 205.
182. Tenże, Chustka, s. 100.



           Zakończenie.
           Proza Jana Bolesława Ożoga jako realizacja jego koncepcji autentyzmu


     Utwory prozatorskie Jana Bolesława Ożoga mówią o ludziach szukających kontaktu z naturą świadomie lub podświadomie. Pisarz porusza również problemy moralne ludzi ze wsi, które odzwierciedlają świat obserwacji autora. Losy postaci przypominają bardzo często osobiste przeżycia pisarza, odzwierciedlają jego życiowe doświadczenia. Na ten temat wypowiada się sam: „Trzymałem się i trzymam założenia, że twórczość (...) powinna opierać się na autentycznych, najmocniej doznanych przeżyciach i spostrzeżeniach. Staram się dokonywać selekcji w materiale własnego życia, wybieram to, co najdramatyczniejsze, a może nawet unikalne w losach człowieka. Jest to podstawa mojego tworzywa pisarskiego”183

     Proza Ożoga pozostaje w ścisłym związku z jego doświadczeniem poetyckim. Uwidacznia się ta cecha w lirycznych nastrojach opowiadań i powieści, język opisów przesycony jest metaforyką, porównaniami. Autentyści, określani przez Ożoga „introwertystami” obrali wieś za źródło informacji o problemach nurtujących człowieka. Wieś jest zawsze idealizowana, bo widziana oczami młodego narratora lub pojawia się jako raj utracony i daleki, którego przypomnienie pozwala przetrwać ciężkie chwile. Autentyzm w opisie osób, przedmiotów, miejsc i zdarzeń nadaje literackiemu zapisowi Ożoga cechy reportażu. Autentyzm postuluje konieczność wyboru treści dla pisarza najbliższych, najsilniej przez niego przeżytych i dlatego najbardziej własnych.

     Autor pozostaje wierny zasadom głoszonym przez siebie, gdyż czerpie ze skarbca wiejskiego życia i wiejskiego krajobrazu tematy i zagadnienia oraz tworzywo literackie. Zabiegi stylizacyjne, trafna charakterystyka językowa pozwoliły w sposób realistyczny zaprezentować osoby ze środowiska wiejskiego. Stefan Lichański, pisząc o realizmie prozy Ożoga, stwierdza: „Realizm prozy Ożoga (...) pojmować należy nie jako fotografowanie rzeczy i faktów, ale jako realizm dialektyczny, który ujmuje jednocześnie i przedmiot przeciwstawienia artystycznego i układ powiązań, w jakim do przedmiotu tego pozostaje podmiot - twórca”184.

     Autor, chcąc orzekać o postępowaniu bohaterów, oceniać je, sięga do okresu ich dzieciństwa, kiedy to kształtowała się ich osobowość. Dzieje niektórych postaci ukazał poprzez relacje różnych narratorów. Podporządkował narrację logice wspomnień, a ta mocno związana jest z psychiką chłopską i atmosferą wiejskiego życia; decyduje to o autentyzmie powieści. Pisarstwo Ożoga pozostaje w ścisłym związku ze wspomnieniami z okresu dzieciństwa, z polską wsią, z osobistymi doświadczeniami życiowymi, czyli autobiografią traktowaną jako kronika życia. Pisarz zachował ścisły związek z ziemią i naturą. Jego autentyzm znajduje również odbicie w konsekwentnej obojętności wobec konwencji stylizowanych, wobec historycznie zmiennych problemów. Broni zamkniętego kręgu osobistych doświadczeń jako jednego materiału literatury.

183. Rozmowa z J. B. Ożogiem, s. 49-52.
184. S. Lichański, Kuszenie Hamleta, s. 125.



na podst. Rocznika Sokołowskiego
przyg: Redakcja


About | Privacy Policy | Sitemap
Copyright © Bogusław Stępień - 08/05/2013