To księdza proboszcza zaskoczyło, ale zareagował pozytywnie. - „Proszę zrobić projekt - zdecydował. - „To może być coś nowego w naszej diecezji”. Gdy wracałem do Krakowa
samochodem, moja wyobraźnia cały czas pracowała. Zanim stanąłem przed domem, projekt drzwi był już w głowie zarysowany. Szybko nałożyłem glinę na płaszczyznę deski i kreowałem to,
co podpowiadała mi wyobraźnia. Przede wszystkim podział drzwi - nietypowy. Część górna miała być nieruchoma, z wyobrażeniem układów brył obrazujących kosmos - niebo. Nietypowy
podział części dolnej z kolei wynikał z układów kompozycyjnych płaszczyzn, na których zaznaczyłem sceny dokonywanych przez okupanta okrucieństw. Są tam obrazy z miejsc kaźni, a
właściwie jeden, oświęcimski. Są palone miasta i wsie. Ze spalonych miast i wsi unoszą się dymy bijące w niebo - w kosmos. Z tych dymów wyłaniają się ludzkie kolumny wspinające
się w niebo. Nad drzwiami, w szczytowym trójkącie, postać Frasobliwego, zapatrzonego w to, co dzieje się na płaszczyźnie.
Są transporty do obozów, lasy i walczący partyzanci, krematoria... A małe drzwi wieńczy napis: „Arbeit macht frei”. W kanelurach architektonicznego obramienia drzwi umieściłem
grupy i pojedyncze postacie współczesnych męczenników. Proboszcz był zachwycony projektem, ale gdy przedstawił go komitetowi parafialnemu, natrafił na zdecydowany opór. -
„Przez takie drzwi my do kościoła wchodzić nie będziemy” - powiedzieli.
|