Ku pamięci Antoniego Miazgi ps. „Mak”
Wspomnienie Antoniego Nawłoki w nawiązaniu do uroczystości odsłonięcia i poświęcenia tablicy pamiątkowej i krzyża w dniu 18 lipca 2021 roku w lesie, w Nienadówce, gdzie został
zastrzelony w 1944 r. Antoni Miazga.
Antoni Miazga, brat mojej matki, czyli mój wujek, był moim chrzestnym i dał mi na chrzcie swoje imię. Urodził się 15 czerwca 1914 roku w Przewrotnem. Dość wcześnie zmarła
jego matka, a kilka lat później również ojciec. Po szkole podstawowej udał się do Rzeszowa, gdzie uczył się zawodu stolarza. Mieszkał na stancji u rodziców swojego kolegi.
Pracował, między innymi przy wykonywaniu stolarki nowo wybudowanej kamienicy przy ul. Grunwaldzkiej, gdzie potem znajdował się wielotowarowy duży sklep bogatego, rzeszowskiego
żyda Szajtra.
Służył w wojsku przez dwa lata, do 1936 roku. Ukończył szkołę podoficerską saperów w stopniu kaprala. Kiedy wybuchła II wojna światowa, w 1939 roku, został zmobilizowany do
służby w batalionie saperów kolejowych. Po klęsce wojsk polskich został internowany na Węgrzech, podobnie jak 40 tysięcy innych żołnierzy polskiego wojska. Gdy wrócił latem
1940 roku, zamieszkał w Nienadówce u swojej siostry Marii i szwagra Józefa, czyli moich rodziców. Na wsi było spokojniej i bezpieczniej niż w mieście. Jako doświadczony
stolarz, wykonał całą stolarkę w naszym nowo wybudowanym domu. Pomagał również w gospodarstwie. Często jeździł rowerem do Rzeszowa i zawoził żywność swoim znajomym, bo za
okupacji łatwiej było o nią na wsi.
Poza stolarką miał również inne zainteresowania. Grał na harmonii, znał nuty, miał aparat fotograficzny. Robił nim zdjęcia, które do dzisiaj można oglądać w rodzinnych
albumach oraz na stronie internetowej www.nienadowka.jimdofree.com. Przez całą okupację robił zdjęcia do niemieckich dowodów osobistych, zwanych wtedy “kennkartą”. Pamiętam
jak ludzie przychodzili do wujka i fotografowali się profilem na lewe ucho, na białym tle wykonanym z prześcieradła zawieszonego na ścianie domu.
Antoni Miazga należał do Armii Krajowej. Miał pseudonim “Mak”. W czasie okupacji dowodził grupą dywersyjną AK, zajmującą się różnymi działaniami sabotażowymi. Między innymi,
jedna z akcji nocnych polegała na rozkręcaniu torów kolejowych w rejonie Łańcuta, co spowodowało wykolejenie pociągu. Dobrze pamiętam do dziś, jak któregoś dnia przyszedł do
wujka kolega z wiadomością, że Rosjanie są już pod Rzeszowem. Cieszyli się, że wojna się kończy. Miałem wtedy pięć i pół roku. Mniej więcej w tym samym czasie widziałem jak
wujek oderwał deski od podłogi w dużej izbie i wyjął zupełnie nowy, rozłożony na części rower. Wcześniej schował go tam na czas wojny. Rower był czerwony. Właśnie tym rowerem
21 lipca 1944 roku wujek pojechał przez Hucisko na Wilki (przysiółek Raniżowa), gdzie we młynie była tajna radiostacja. Była to niestety jego ostatnia podróż.
Antoni Miazga wracając stamtąd miał przy sobie prawdopodobnie jakiś meldunek, być może związany z Powstaniem Warszawskim, które jak wiadomo, wybuchło 1 sierpnia. W drodze
wujek został zatrzymany przez dwóch osobników. Jednym z nich był Pomykała z Przewrotnego. Razem pojechali na obejście gospodarza Drąga. Tam było jeszcze dwóch innych z Gwardii
Ludowej: Paduch i Bielenda ze Stobiernej. Byli tam przez jakiś czas, gospodyni dawała im do picia mleko i maślankę, bo było wtedy gorąco. Później mówiło się, że ci, którzy
zatrzymali wujka oraz Paduch i Bielenda rozmawiali na boku, być może o tym co robić dalej. Po pewnym czasie wszyscy mieli się rozejść. Z Huciska do Stobiernej i Nienadówki
prowadzi ta sama droga przez las, więc Bielenda lub Paduch zaproponował, żeby pojechali razem i tak też zrobili. Wujek nie wrócił tego dnia do domu. Następnego dnia moja mama
poszła na Hucisko czegoś się dowiedzieć. Rozmawiała m.in. z żoną Drąga, która powiedziała jej, że wujek był u nich wczoraj z wymienionymi wyżej mężczyznami, a następnie
pojechał razem z Paduchem i Bielendą. Mówiła też, że po jakimś czasie z lasu słychać było strzał.
Mówiono wtedy, że wujka zastrzelił Paduch. Było to morderstwo polityczno-rabunkowe, bo przecież rower w tamtym czasie był cennym nabytkiem. Należeli też do dwóch przeciwnych
obozów ideologicznych. Miazga był członkiem AK, a Paduch podobnie jak Bielenda i Drąg, należał do Gwardii Ludowej. Ciało Antoniego Miazgi znalazła przypadkowo, po siedmiu
tygodniach, kobieta, która z mężem Wojciechem Nowakiem grabała w lesie ściółkę. Leżało częściowo w wodzie małego strumyka. Widziałem i pamiętam do dziś jak koledzy wujka z AK
przywieźli wozem jego zwłoki i położyli na podwórzu, na prześcieradle. Był to szokujący widok nie tylko dla mnie jako pięciolatka, ale także dla całej naszej rodziny oraz
sąsiadów. Po tak długim czasie ciało było trudne do rozpoznania, a wujka zidentyfikowano po aluminiowym grzebieniu z wygrawerowanym imieniem znalezionym w spodniach. Koledzy
wujka oglądali jego zwłoki i stwierdzili, że został zamordowany strzałem w tył głowy, bo wylot kuli był na czole z widoczną rozszarpaną kością.
Pogrzeb odbył się 18 września na cmentarzu w Nienadówce. Było na nim dużo ludzi, a trumnę przez całą drogę nieśli na ramionach koledzy z AK. Była to wtedy 3 km droga gruntowa,
piaszczysta. Pamiętam jak wystraszyłem się, gdy na cmentarzu padła salwa z karabinu. Ojciec mój, szwagier Antoniego Miazgi, Józef Nawłoka, zlecił wykonanie pomnika w Rzeszowie
u kamieniarza - pana Janika. Na pokrycie kosztów sprzedał wujka kurtkę skórzaną, zegarek z bransoletą i harmonię. Były to wtedy cenne przedmioty. Pomnik ten wyróżnia się na
tle innych intensywnym kolorem. Znajduje się na nim fotografia Antoniego Miazgi i napis “zginął śmiercią tragiczną”.
Po 77 latach, 18 lipca 2021 roku w lesie, w którym zastrzelono Antoniego Miazgę uroczyście odsłonięto i poświęcono tablicę pamiątkową oraz krzyż. To miejsce upamiętnienia
śmierci członków AK Antoniego Miazgi ps. “Mak” i Jana Buczaka ps. “Kloc” (którego zabili i zabrali ciało oprawcy z rosyjskiego NKWD) oraz jeńców obozu NKWD w Trzebusce. O
uwiecznienie tego tragicznego wydarzenia od kilku lat starał się pan Franciszek Bełz z Nienadówki i przede wszystkim z jego inicjatywy, przedsięwzięcie to zostało
zrealizowane. Przyczynili się do tego wspomniany już pan Franciszek Bełz, Burmistrz Gminy i Miasta Sokołów Małopolski, Ksiądz Dziekan Dekanatu Sokołowskiego oraz Towarzystwo
Miłośników Ziemi Sokołowskiej.
Wspomnienie - Antoni Miazga (5 październik 2021)
|