Foto zmiany

Losowy album

Zostań współautorem !

Napisz do nas


Nasze Statystyki Odwiedzin
Hasło - sprawdzam
stat4u

Mister Nienadówka



Mister Nienadówka

Ryszard Ważny -
Nowiny rzeszowskie nr 110 z 17 maja 1977



Gdyby takie tytuły przyznawano wsiom — Nienadówka miałaby ogromne szanse. Już na oko wygląda na zamożną, bardziej miejską dzielnicę willową, gdzie dom w dom jest murowany. A jest przecież około 600 numerów. Tu i ówdzie tylko zobaczyć można drewniane budynki. Ten — tłumaczy mleczarz, z którym kawałek jadę przez wieś — należy do dwojga samotnych staruszków, w tym natomiast, z lewej strony drogi mieszka wdowa, a do tamtego chłopak dopiero z wojska wrócił, jak stanie mocniej na nogi, na pewno willę wybuduje. Tutaj ludzie są gospodarni, zapobiegliwi. A zresztą — macha ręką — Nienadówka to wieś... pantoflarzy, znaczy kobiety rządzą i chyba dlatego dobrze się dzieje.

Słowa biorę za dobrą monetę, bo jeżeli nawet i tak jest, jak mówi mleczarz, to pantofel wygląda na wygodny. Żeby jednak sprawiedliwie zasługi rozdzielić, trzeba podkreślić, że większość mężczyzn spory grosz przywozi z rzeszowskiej WSK, a kobiety niewiele by zdziałały, gdyby nie sprzyjające dla rozwoju rolnictwa i ich działalności warunki. Przecież nie mniej zapobiegliwe były przed wojną, jednak nienadowscy biedę klepali na niewielkich piaszczystych morgach.

Lepszy okres zaczął się dopiero w połowie lat sześćdziesiątych. Podstawę do dzisiejszego dobrobytu stworzyła . dochodowa uprawa truskawek. Trudno dziś dociec, kto z pionierskim uporem przekonywał, że licha ziemia obsadzona truskawkami, rodzić będzie pieniądze.

Gdzie tylko były piaseczki — sadzono truskawki, hektar, półtora i więcej. Zależnie od liczby rąk do pracy w gospodarstwie, bo wiadomo. truskawki wymagają starannej pielęgnacji.

Uprawialiśmy jeszcze len i hodowali bukaty — mówi jeden z mieszkańców Nienadówki. Powoli rozbudzały się apetyty na zwiększanie produkcji i polepszanie warunków życia. Wtedy ruszyła wielka budowa. Organizowaliśmy zespoły wyrobu cegieł, pomagali sobie wzajemnie przy wznoszeniu domów, urządzając je według nowoczesnych wymogów: łazienki, wanny, lodówki, pralki, dziś sporo automatycznych i kilka kolorowych telewizorów.

Za co by człowiek chwycił, korzyść murowana — powiada Genowefa Biernat! Pieniądze dają truskawki, mleko, żywiec wieprzowy, wołowy, brojlery, jaja, dosłownie Wszystko.

Z Nienadówki czterech wozaków co rano odwozi do punktu skupu około 5 tys. litrów mleka. Wieś stanowi też pewną i mocną bazę dla Zakładów Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego w Rzeszowie. W gminie Sokołów Młp. należy do najbardziej towarowych.

Chaotyczna produkcja zaczyna się systematyzować. Stosownie do warunków glebowych, no i potrzeb rynku. Dalej, uprawia się truskawki, ale np. miejsce popularnego lnu zajęły rośliny paszowe dla potrzeb hodowli. W hodowli prym wiodą krowy mleczne, a teraz ruszył odchów warchlaków. I to coraz mocniej związany z gospodarką uspołecznioną, którą w gminie reprezentuje Zespołowe Gospodarstwo Rolne SKR.

Słowo „kooperacja” nie od razu zyskało zwolenników. Tym razem wobec nowej i wyższej formy gospodarowania nienadowscy pozostali nieufni. Niedługo. Przewrotu dokonały kobiety. A najpierw w kontakt z SKR-em weszła Genowefa Biernat, która przekonania do kółkowej roboty nabrała prezesując KR przez 8 lat.

Najpierw wzięłam z SKR 2 loszki. Sąsiadki obserwowały, co z tego wyjdzie, a ja na zebraniach w kole KGW, któremu przewodniczę od jego powstania, czyli przez 18 lat, tak po koleżeńsku i gospodarsku wykładałam korzyści.

Efekt przykładu — SKR solidnie wywiązała się z powinności i poglądu tak, że w tym roku gospodynie z KGW wzięły w ramach kooperacji 40 macior. Sama Biernatowa — 10.

Teraz Nienadówka wchodzi w trzeci etap rozwoju, kiedy — oprócz korzyści materialnych — liczą się siły i czas włożone w produkcję. Fakt, że na ułożenie tego rachunku pozwalają warunki. Wiele jest bowiem we wsi zmechanizowanych obór i chlewni — wieś zdobyła zbiorową nagrodę za modernizację obiektów inwentarskich w konkursie „Złota Wiecha” — jest w ponad 40 proc. gospodarstw woda bieżąca, a w polu pracuje więcej maszyn własnych i kółkowych.

Wielu jest rolników w południowo-wschodnich Województwach, którzy nowocześnie organizują produkcję, osiągają nieprzeciętne wyniki i dochody, mają czas na pracę społeczną i odpoczynek. Ale niewiele jest całych wsi, gdzie poziom byłby tak równo wysoki jak w Nienadówce.

Jak to się więc dzieje? W rzeczywistości sprawa prosta. Istnieje tu najwłaściwiej pojęty podział pracy, czyli umiejętne podporządkowanie celów jednostkowych celom ogólnym. A to już jest zasługa organizacji społecznych, m. in. Koła Gospodyń Wiejskich.

KGW z Nienadówki Górnej — wieś dzieli się na Górną, Środkową, Dolną, Poręby i w każdej części są organizacje kobiece, lecz najlepsza właśnie w Górnej — nadaje ton pracy, rozbudza ambicje, wysuwa pomysły, stwarza atmosferę, w której każdy czuje się cząstką całości i każdy za tę całość odpowiada. 65 kobiet w jednym kole — to potęga.

Przed 18 laty — wspomina Biernatowa — niewiele mogło zrobić kilka kobiet. Działalność ograniczała się do zebrań. Członkiń przybywało i przyszły kursy gotowania i pieczenia. Pomagałyśmy — cała wieś zresztą — przy budowie szkoły i drogi, organizowałyśmy zespoły przysposobienia rolniczego. Teraz, prowadzimy dwie odchowalnie kurcząt, uczestniczymy w konkursach: na najładniejszy ogródek przydomowy, najczystsze obejście, więcej mleka dobrej jakości.

To jest konkretna praca, osiągnięcia zaś potwierdzają nagrody i wyróżnienia. Ostatnio KGW uhonorowane zostało odznaką „Zasłużony dla województwa rzeszowskiego”. To wszystko o czymś mówi.

I jeszcze jeden istotny szczegół wnosi koło w życie mieszkańców. Proponuje mianowicie w innej formie niż tylko poprzez ekran telewizora korzystanie z kultury. Najpierw kobiety zorganizowały teatr. Pokazywały sztuki: „Ścieżką przez pole”, „Gwałtu, rety”, „Posażną jedynaczkę” i jeszcze kilka innych, w różnych zresztą miejscowościach Repertuar prosty, dostosowany do rzeczywistości wiejskiej.

Wtedy — powiada nauczycielka miejscowej szkoły Zofia Szczygieł — treść jest właściwie odbierana, przedyskutowana. Zauważyłam, że np. poniedziałkowe teatry telewizyjne są za trudne, ale losami Bronki, Hanki i Leszka z serialu „Daleko od szosy” żyła cała wieś. Bo te sprawy są bliskie i codzienne.

Albo weźmy „Wesele nienadowskie”, pokazujące obrzędy sprzed 70 lat. 20 razy pokazywano je w swojej wsi, a frekwencja nie słaba. Mieszkańcy miasta ten zapał nazwaliby ratowaniem folkloru, a wiejscy jeszcze raz przeżywają zmówiny, oczepiny. Polkę nienadowską czy pieśni swatów śpiewają z głębi serca, naturalnie, bo przecież to wszystko było udziałem ich rodziców, przecież jeszcze po wojnie faktor kojarzył pary...

Dorobek gospodarczy wsi budzi szacunek. Ale też nienadowscy dobrze obliczyli siły na zamiary. Inaczej bowiem nieprędko przyszłoby im zamienić stare chałupy na przestronne wille. I gdyby tych zamiarów nie poparli rzetelną pracą, dziś musieliby szukać wzoru. Tymczasem sami są wzorem.

Na tym budującym akcencie można zakończyć reportaż, ale — jak się powiada — nie ma róży bez kolców. Ciutkę rozgoryczone są nienadowskie członkinie KGW. A to dlatego, że w ślad za aplauzem dla ich poczynań i uznaniem dla artystycznych wysiłków (I miejsce _ ubiegłorocznych wojewódzkich- konfrontacjach zespołów folklorystycznych) nie idzie konkretna pomoc. ’ Deklaracje, owszem, były. Materialnym mecenasem — autokar, organizowanie imprez — zadeklarowały, się być ZPOW w Rzeszowie. Ale o danym słowie zapomnieli. Wiele też. obiecywał na konfrontacjach rzeszowski WDK i Dom Kultury w Sokołowie i też się nimi nikt nie interesuje. Opiekę nad zespoleń roztacza tylko dyrektor i , kilku nauczycieli („aktorzy” Wesela zresztą) ze szkoły w Nienadówce. I też im ręce opadają jak słyszą w swoim związku, że pedagoga ocenia się za pracę dydaktyczną, a nie społeczną. A jeżeli jedno idzie w parze z drugim ?

Biernatowa powiada, że dzisiejsi ludzie są mniej wytrzymali na pracę społeczną. Tak już jest. Zbałamucisz dzień czy dwa, a pieniędzy za to nie ma. Dobrze zrobisz przyjmą jak należność, źle — zaraz gwałt.

Ale mnie — mówi — nic nie zniechęci do społecznikostwa, a jak trzeba — będę kołatać o pomoc. I myślę, że nie pozostanie bez echa mój głos na IX Zjeździe Delegatów KR w Rzeszowie, kiedy postulowałam, aby kółka choć jeden procent swoich zysków przeznaczyły na artystyczną działalność KGW. Nie samą pracą przecież człowiek żyje. Czy mam rację?.,.
Comments: 0

About | Privacy Policy | Sitemap
Copyright © Bogusław Stępień - 08/05/2013