Z RUSI
Godzina pełnej boskiej chwały na górze i w dole,
i w niebie — i powój w wądole
i żlebie — komosa,
jałowce, podbiały!
Dookoła u-cha, u-cha! —
wiecha serdeczna, nadobna,
jak dzika i cicha,
pogrobna pogańska dziewucha!
Więc nagi konopny podołek
i gęba rozkwitła,
dech lilii,
i srom prawieczny i dziki,
i wargi omszone i miękkie
jak wargi dwuletniej kobyłki.
Pomiędzy wargami jak skrzydła motyli grube,
popuchłe, czerwone dwa kurze grzebyki.
Narcyz spod kolan patrzy sennie,
podgląda wiatr ją spod krzaka tarniny.
Ta wiocha z cerkiewką kozaczą.
Za stepem dwa stare kurenie i sochy,
i płoty z wikliny.
Z leszczyny szczebiocą dwa kosy
i śmieją się, śmieją i płaczą
półnagie w obłokach niebiosy.
Ruś polska i święta pogoda —
wieś mocna jak ruskie nieszpory,
wieś naga i dzika, i młoda.
|
ATTIS
Palce mi odrąbcie, gdzie się powieszę,
Na okopisku mnie zakopcie -
osobno palce, zęby, golenie i łokcie.
Gdzie się powieszę,
jodłową gałąź na mnie rzućcie,
Gdzie się powieszę,
wiszą zgniłe węże zeschłymi ogonami na gałęziach.
Na szyi boga się powieszę stryczkiem żmii.
Gdy bóg popełnia samobójstwo,
jak bóg mi dajcie objąć szyję sosny.
Na fiołki ścieka krew z fallosa.
Jak się powieszę?
Powieszę się na sierpie boga.
To fallos spada z sierpa w ostrą rosę,
została dziupla po fallosie.
Co na śmierć sierpem ścięte - sierpu.
Co boskie - to najdzikszej ziemi.
Krew boga pachnie między nami.
Dopłynę między lędźwie jego gałęziami,
gdy się powieszę.
Rozkwitłe pokrwawione fiołki,
gdy się powieszę w czarnym poczerniałym lesie!
|