Foto zmiany

Losowy album

Zostań współautorem !

Napisz do nas


Nasze Statystyki Odwiedzin
Hasło - sprawdzam
stat4u

Por. Stanisław Gielarowski


zamordowany w Katyniu
Kolejna historia osoby niezwykle interesującej i tragicznej. Kiedy zagłębiłem się w opowieść o Stanisławie Gielarowskim, człowieku o swojsko brzmiącym nazwisku, pomimo braku innych wskazówek, zacząłem zastanawiać się czy nie ma on powiązań z Nienadówką. Tę ciekawość wzmógł fakt, iż panieńskie nazwisko jego mamy brzmiało - Chorzępa. Trudno mi było to złożyć na karb zwykłego przypadku, dziś wiem, że podejrzenia moje były zasadne. Stanisław Gielarowski nie urodził się wprawdzie w Nienadówce, ale wielce prawdopodobne, że w niej bywał, może u swoich dziadków. Skąd taki wniosek ?

Sprawdziłem metryki urodzeń parafii Nienadówka i odnalazłem dwa bardzo interesujące mnie w nich wpisy. Pierwszy to wpis w księdze urodzeń - chrztów. Mama Stanisława Gielarowskiego - Aniela z d. Chorzępa urodziła się 11 kwietnia 1872 roku jako córka Mikołaja i Marii z d. Ożóg, mieszkających pod ówczesnym nr. domu 134. Często pod datą urodzenia, kiedy nadszedł już kres, była też wpisywana data i miejsce śmierci. Tak też uczyniono tu, proszę zwrócić uwagę na miejscowość, jest tą samą w której mieszkał ze swoją rodziną Stanisław Gielarowski, jego mama, Aniela, zmarła 7 maja 1950 roku w miejscowości Ostrów pow. Dębica.
powiększ zdjęcie

Przeszukując tym razem księgi małżeństw w parafii Nienadówka, trafiłem pod datą 22 sierpień 1888 roku na wpis o zawarciu małżeństwa pomiędzy, Adamem Gielarowskim lat 26, kawalerem zamieszkującym w Nienadówce pod nr. domu 167. Był synem Jakuba i Agnieszki z d. Ożóg. Jego żoną została wspomniana powyżej, 16 letnia Aniela Chorzępa.

powiększ zdjęcie

Znając wiek Adama Gielarowskiego w dniu jego ślubu, łatwo było odnaleźć w księgach urodzeń i chrztu, wpis dotyczący jego narodzeń. Adam Gielarowski urodził się 19 grudnia 1866 roku, jak wspomniałem powyżej, był synem Jakuba i Agnieszki z d. Ożóg zamieszkałych w Nienadówce pod nr. domu 167.

powiększ zdjęcie

Pewnym jest, że Adam i Aniela Gielarowscy z Nienadówki wyjechali, kierunek jest znany, okolice Pilzna, trudniej napisać kiedy to nastąpiło, musiało to być przed 1904 rokiem, bo ten figuruje jako rok narodzin ich syna Stanisława urodzonego w miejscowości Zwiernik pow. Pilzno.

Tu muszę napisać sakramentalne "tyle i tylko tyle, udało mi się ustalić" reszta to sfera domysłów, które kiedyś uda się zweryfikować, w poniższym artykule jest wspomniana córka Stanisława, prof. Danuta Gielarowska-Sznajder, mam więc nadzieję, ze ktoś się z tej rodziny odezwie się, lub nam uda się dotrzeć do nich.


Był z Ostrowa, zamordowali go w Katyniu.

Porucznik rezerwy saperów Stanisław Gielarowski to jeszcze jeden mieszkaniec dzisiejszego powiatu ropczycko - sędziszowskiego, zamordowany podczas II wojny światowej w ramach zbrodni katyńskiej. Ten zapalony ogrodnik z Ostrowa, dowódca 4 plutonu kompanii 1 batalionu mostów kolejowych w Krakowie był również najprawdopodobniej współpracownikiem kontrwywiadu II RP. Jego ciało zostało rozpoznane dzięki zdjęciu córki Danusi Gielarowskiej, które miał przy sobie kiedy umierał.
Stanisław Gielarowski rodzi się 31 lipca 1904 roku w Zwierniku, w powiecie Pilzno, jako jedyny syn Adama i Anieli z Chorzępów. Rodzi się w rodzinie włościańskiej, ale nie wolnej od oświatowych ambicji. Już żyjący w XVIII wieku Bonawentura Gielarowski był regensem konwiktu szlacheckiego tj. jezuickiej szkoły średniej, a inny jezuita Gielarowski był farmaceutą.

Młody Stanisław sumiennie przykłada się do nauki, jest nieprzeciętnie uzdolniony matematycznie i rysunkowo. Kończy szkołę ludową i rozpoczyna naukę w Gimnazjum im. Króla Władysława Jagiełły w Dębicy. Udaje się do Modlina, gdzie kończy Szkołę Podchorążych Rezerwy Saperów. Zostaje awansowany do stopnia podporucznika rezerwy saperów.
powiększ zdjęcie

od najmłodszych lat przejawiał zdolności do matematyki i rysunków.
Na zdjęciu w mundurku dębickiego gimnazjalisty. Foto: Arch. rodzinne.


Ciągle myśli o rozwijaniu swych uzdolnień podejmuje studia na Politechnice Lwowskiej. Początkowo jest to matematyka na Wydziale Ogólnym, lecz wkrótce zmienia specjalność na maszynoznawstwo na Wydziale Mechanicznym. Niestety kryzys gospodarczy uszczupla dochody rodziny i już kawaler Stanisław Gielarowski, musi przerwać dalszą edukację. Planuje, że jak tylko bedzie mógł, to ukończy studia na tej prestiżowej uczelni.

Stanisław Gielarowski podejmuje pracę na stanowisku inspektora powiatowego Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych w Dębicy. Mieszka w Ostrowie, gdzie z ochotą oddaje się swej kolejnej pasji: prowadzi sad, hoduje pszczoły, uprawia winogrona i rzadkie odmiany warzyw. Oczywiście ten przystojny, ponadprzeciętnie wykształcony mężczyzna mieszka razem ze swoimi ukochanymi: żoną Marią z Kasprzyków i córką Danutą. Serdeczny dla ludzi, pracowity jest w stanie zapewnić rodzinie wysoki poziom życia. Córka Gielarowskiego, obecnie prof. Danuta Gielarowska-Sznajder pamięta dobrobyt w domu, samochód, "Polski Fiat", motocykl, dostatek słodyczy i pomarańczy, eleganckie stroje matki. Pamięta, jak ojciec dwuletniej Danusi przywozi z Krakowa wielkie białe pudło wyściełane jedwabiem, w którym jest piękna lalka i miś. Rozpieszcza ją. Mała dzieweczka ma nawet żółty rowerek na trzech kółkach o czerwonych ramach i w takim samym kolorze siodełku. Rodzina prowadzi bogate towarzyskie życie, bywa na wczasach m.in. w Krynicy.

Pani prof. Danuta Gielarowska- Sznajder pamięta, jak ojciec ją wychowywał. Pamięta m.in. naukę przyzwoitego zachowania. W kolonialnym sklepie pana Duszkiewicza tatuś Gielarowski kupuje córce czekoladę i taką samą jej koleżance Hanusi. Danusia odbiera Hanusi czekoladę. Ojciec kupuje Hanusi dwie czekolady ta jednak odbiera obie czekolady. Ojciec kupuje Hani trzy czekolady. Mały chciwiec i zawistnik, Danusia odbiera je znowu. Ojciec tłumaczy córce niewłaściwość jej zachowania. Danusia nie słucha. Tato pierwszy i ostatni raz w życiu daje córce klapsy. Według relacji mamy do domu wracają oboje (tatuś i córka) zapłakani: ona ze złości i rozpaczy, a on, że dziecko jest chciwe i że je musiał uderzyć. Ta lekcja wystarcza Dance na całe życie. Już nigdy nie wyciąga ręki po to, co się jej nie należy. Ojciec nauczył ją cieszyć się dawaniem innym. Ukochany tato uczy również swoją latorośl posługiwania się telefonem. Tłumaczy wartości jednego złotego. Mówi, że 1 złoty to cena jednej czekolady, 1 kg cukru, ale również zapłata za długą i ciężką pracę.

Można domniemywać, że ppor. Stanisław Gielarowski współpracował z kontrwywiadem Rzeczypospolitej. Córka zauważa, że ojciec często wyjeżdża, mówi się wtedy w domu, że "na ćwiczenia". W domu są jakieś dokumenty, które matka Maria skrzętnie ukrywa. Danusia nigdy się nie dowie, czego one dotyczyły, gdyż papiery giną w czasie frontu radziecko - niemieckiego w 1944 roku. Córka widzi, jak ojciec często pracuje przy ciężkim mahoniowym biurku. Kiedyś zauważa leżące na nim karty z godłem RP dotyczące O.P.W. "Strzelec".

Jest rok 1939, piękne lato. Nad Polską zbierają się germańsko - sowieckie chmury. Podporucznik Stanisław Gielarowski zostaje zmobilizowany do wojska. W olśniewający letni, lipcowy dzień ojciec odjeżdża "na wojnę". Dziecko widzi zapłakaną twarz taty, białą grubo tkaną koszulę pod zielonym mundurem. Widzi to, że tatuś kilkakrotnie wraca ze schodów. Wraca, bo nie może oderwać się od żony i dziecka. Dzieci mają też przeczucia, jasnowidzenie przyszłości. Danusia przeżywa rozpacz, ma przeczucie, że ojciec odchodzi, iż nigdy nie wróci.

Ppor. Stanisław Gielarowski jest dowódcą 4. plutonu 2. kompanii wchodzącej w skład 1. batalionu mostów kolejowych w Krakowie (dowodzonego przez kapitana Moroza). I tak 28 sierpnia o kryptonimie (na czas wojny) O.C. Jadwiga wyrusza pociągiem z Krakowa do Lwowa. Jedzie przez Tarnów, Dębicę, Ropczyce. Stanisław Gielarowski nie odchodzi od drzwi wagonu, żeby tylko jeszcze popatrzeć na rodzinne strony. Docierają do Lwowa, skąd skierowana jest do Brześcia nad Bugiem. Tam naprawia uszkodzony dworzec. W dniu 12 września 2 kompania saperów przez Sarny, Uniniec, Zdołbudów zostaje wysłana do Baranowicz. W Baranowiczach 17 września o godzinie 9.15 rano, podczas wyładowywania porucznik Gielarowski (W trakcie wojny Gielarowski otrzymuje awans na porucznika) wraz z kolegami z kompanii zostaje wzięty do niewoli przez żołnierzy Kriwoszeina z IV Dywizji Czujkowa (współtworzącego Front Białoruski-JF). Oficerowie nie bronią się - mają rozkaz: "nie bronić się, nie strzelać, to sojusznicy".

Osadzony w Kozielsku
Por. Stanisław Gielarowski jedzie transportem do Kozielska. Towarzysz drogi, Stanisław Ratoczyński namawia go, aby uciekał z transportu. Gielarowski odpowiada, że honor oficerski zabrania mu tego, ale namawia do skoku Ratoczyńskiego. Ten rzeczywiście wyskakuje. Podczas upadku na ziemię uciekinier łamie nogę, ale udaje mu się zachować życie (po wojnie ma piekarnię w Dębicy). Tak więc por. Gielarowski zostaje osadzony w obozie NKWD w Kozielsku.

W Kozielsku sowieci oddzielają oficerów od "zwykłych" żołnierzy. Za drutami obok Gielarowskiego znajdują się: kapitan Moroz z Nowogródka, porucznik Zborowski. Według Walentego Kotarby (adiutanta Gielarowskiego) bolszewicy lżej traktują żołnierzy, oficerów gorzej. Prości żołnierze mogą bowiem pod konwojem "bojców" chodzić do kołchozów. Tam kupują jabłka. Kotarba nosi pod płot jabłka por. Stanisławowi Gielarowskiemu, czasem daje mu czarny chleb. Gielarowski uspokaja podwładnego, mówi, że jeńców wojennych chronią Konwencje genewskie, mówi, że sowieci to cywilizowany naród, że mają podobną naszej mowę. Kotarba spotyka swego dowódcę do 28 października, gdyż wtedy wraz z 500. "zdrowego chłopa" zostaje zamieniony na 3, "kaleki rosyjskie". Adiutant Gielarowskiego na moście nad Bugem przechodzi w ręce niemieckie i ląduje w stalagu pod Metzem (potem ucieka przez Francję do Anglii).

W następnym okresie niewoli prawdopodobnie sowieci stosują wobec por. Stanisława Gielarowskiego obostrzone metody. Dowodzić tego może to, że do rodziny dociera tylko jeden list. Jest datowany na 22 listopada 1939 roku. Z pamiętników katyńskich wiadomo, że więźniowie mogli pisać częściej. Jeżeli tylko jeden list Gielarowskiego dociera do rodziny i do tego tak lakoniczny, to znaczy, że Stanisław jest ostro traktowany przez NKWD. Ta zapisana kartka z zeszytu zawiera wszystko, czym kierował i kieruje się w życiu i co dla niego było i jest najważniejsze. Troskliwy ojciec i mąż pyta o dziecko, o żonę, czy żona pracuje (czyli czy mają z czego żyć). Pyta o rodzinę własną, o rodzinę ze strony żony. Wyrażnie troszczy się o ukochany ogród. Z listu dowiadujemy się o tym, że więzień Gielarowski myśli o innych - przekazuje informacje o życiu znajomego.

W dniu 5 marca 1940 roku Józef Stalin, na Kremlu, podpisuje wyrok śmierci na około 25 tysiące polskich jeńców Kozielska, Starobielska, Ostaszkowa i więzień Białorusi i Ukrainy. Drugiego kwietnia (lista obozowa) por. Stanisław Gielarowski zostaje wywieziony z Kozielska do Katynia. Tam w lasach smoleńskich czeka na niego świeżo wykopany dół i kaci. Funkcjonariusze NKWD ciągle boją się polskiego oficera. Krępują mu szyje i ręce drutem z samo zaciskającym węzłem. Skazaniec czeka nad dołem. Z tyłu podchodzi reprezentant "cywilizowanego narodu" i nie zważając na Konwencje Genewskie strzela w tył głowy budowniczego mostów z Ostrowa.

Od listopada 1939 roku rodzina Gielarowskich nie ma o Stanisławie żadnych informacji. Matka z córką cierpią niewygody, głód i poniewierkę. Przedwojenne wspomnienia coraz bardziej przypominają jakąś cudowną, coraz mniej realną baśń. Ciągle urocza Maria Gielarowska wytrwale czeka na powrót męża. W 1943 roku dowiaduje się o odkopanych masowych grobach w Katyniu. Znajomi mówią jej, że gadzinowa prasa drukuje listy zidentyfikowanych Polaków. Któregoś dnia czyta komunikat z 10 czerwca 1943 roku i nie wierzy oczom - na liście jest jej mąż, jej Staś - "2203 Stanisław Gielarowski- of. rez. Syn Adama (Znaleziono karty pocztowe i listy)". Potem dowiaduje się, że zidentyfikowano go prawdopodobnie dzięki zdjęciu ich jedynego dziecka, Danusi. Zapłakaną pociesza głos serca, że go zobaczy. Zobaczy go w niebie. Rozsądek podpowiada jednak, no tak, ale ile lat jeszcze do tego momentu upłynie?

Nie zawsze rozsądek jest dobrym doradcą. Pani Maria Gielarowska słucha głosu serca. Do śmierci pozostaje wierną swemu Stasiowi.

Jan Flisak - Gazeta Reporter.



Autor powyżej podał błędną datę ukazania się listy w Kurierze Kieleckim z danymi o odnalezieniu i indentyfikacji por. Stanisława Gielarowskiego. 135 numer Kuriera Kieleckiego o którym pisze pochodzi z dnia 11 czerwca 1943 roku. Zainteresowanych odsyłam do ŚWIĘTOKRZYSKIEJ BIBLIOTEKI CYFROWEJ.
powiększ zdjęcie

Na stronie internetowej Miejsca Pamięci Narodowej odnalazłem miejsce upamiętnienia zamordowanych przez NKWD w 1940 roku. To symboliczna mogiła, polny kamień z osadzonym obok krzyżem i marmurową tablicą. Wśród kilkunastu nazwisk odnajdujemy też Stanisława Gielarowskiego.
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie


Kolejnym miastem gdzie upamiętniono por. Stanisława Gielarowskiego jest miasto Dębica. Na stronie Miejsca Pamięci Narodowej, na którą zapraszam, czytamy: (..) przy małym placu posadzono dęby upamiętniające ofiary zbrodni katyńskiej. Dęby zostały posadzone z inicjatywy społeczności I Liceum Ogólnokształcącego w Dębicy przy współudziale Miejskiego Gimnazjum nr 1 i Miasta Dębicy w ramach ogólnopolskiego programu "Katyń... ocalić od zapomnienia". Upamiętnione zostały osoby związane z ziemią dębicką (miejsce urodzenia, szkoła, służba wojskowa lub policyjna). Pierwszych 7 zostało posadzonych 17 IX 2009 r., kolejnych 13 posadzono 9 IV 2010 r. (..) I tu wśród kilkudziesięciu upamiętnionych odszukujemy por. Stanisława Gielarowskiego (31 VII 1904).
powiększ zdjęcie powiększ zdjęcie

przyg. Bogusław Stępień


Comments: 0

About | Privacy Policy | Sitemap
Copyright © Bogusław Stępień - 08/05/2013