Po ukończeniu kursu podejmuje pracę w Górnie jako kierowca, dokument to potwierdzający, pozwala mu uniknąć wywózki na roboty do Niemiec. Jako kierowca jeździł samochodem do Łętowni,
woził mundury, koce i inny sprzęt wojskowy. Większość kierowców na drogach to byli Niemcy, i czuli się na tych drogach "panami" Nie raz, polski kierowca musiał zjeżdżać na pobocze,
aby "pan Niemiec" mógł przejechać. Stanisław postanowił, że nie usunie się z drogi Niemcowi, a ten wjechał prosto w Niego. Samochód zostaje rozbity, Stanisław lekko ranny. Zostawia
rozbity samochód na drodze w lesie i wraca do domu, wiedząc co mu grozi, postanawia nie wracać do pracy w Górnie.
Stanisław chce zająć się handlem, Ojciec sprzedaje krowę i daje Stanisławowi pieniądze na towar (żywność). Stanisław jedzie do znajomego handlarza do Nowego Kamienia (niem. Steinau) i
tu praktycznie kończy się jego handlowanie. W czasie jego pobytu w domu znajomego wpada tam gestapo i wszystkich legitymują. Stanisław miał przy sobie sporą gotówkę, ze sprzedaży
krowy, pieniądze te trzymał w kieszeni spodni. Przewidując, że zostanie zabrany postanawia pozbyć się ich. Robi w kieszeni dziurę i upuszcza nogawką zwitek banknotów na posadzkę.
Zauważa to 2-letni syn gospodarza i niby się bawiąc przy nogach Stanisława, zabiera pieniądze. Stanisława ma przy sobie dokumenty, w których było napisane "Autofahrer"
(kierowca), zostaje więc aresztowany i zabrany do swojego byłego już miejsca pracy w Górnie, a na drugi dzień przewieziony do Rzeszowa, skąd miał być za swoją postawę na drodze i
porzucenie pracy, wywieziony do obozu.
Koledzy AK-owcy postanawiają ratować Stanisława. Nawiązują kontakt z Nitką z Rzeszowa pracownikiem Arbeitsamtu (urząd pracy), który współpracował z AK i pomógł już
niejednemu członkowi tej organizacji. Pan Nitka załatwia Stanisławowi zamianę kary i ten zamiast do obozu, zostaje wywieziony do Niemiec na roboty.
Trafia na północ Niemiec do portowego miasta Hamburg, i znów pracuje jako kierowca. Latem 1943 roku miasto Hamburg było pod ciągłym bombardowaniem, (Operacja Gomora), więc ludność cywilna była ewakuowana z miasta i Stanisław dowoził tym ludziom
żywność, węgiel itp.
Na początku swojego pobytu, - jak wspominał - bardzo głodował, nie mógł kupić żywności, bo nie miał tzw. "Essen Karty", czasem jakaś Rosjanka, która doiła krowy u niemieckich
gospodarzy, dała mu trochę mleka. Później kiedy otrzymał "Essen Karte", już nie głodował.
Kiedy pojawili się żołnierze amerykańscy a z Nimi przyszła wolność, Polacy będący na robotach w Niemczech szli za Nimi na wschód, szedł i Stanisław do Polski. W drodze zachorował,
jednak koledzy nie zostawili Go, pomagali mu iść. Dużą pomoc otrzymuje też od pewnej dziewczyny Stanisławy Mańkowskiej, która pochodziła z Radzymina, a w Niemczech znalazła się
wprost z walczącej Warszawy.
Kiedy walki ustały, wojska amerykańskie się zatrzymały, idący za Nimi Polacy zastanawiają się co dalej, jedni zostają w Niemczech próbując tam zamieszkać, inni wracają do Polski.
Stanisław pozostał, jego współtowarzyszka podróży, postanawia wrócić do kraju. Będąc już w Polsce nie zapomina i pisze do Stanisława, aby ten również wracał, co też i uczynił.
W roku 1948 Stanisława Mańkowska i Stanisław Ożóg decydują się na małżeństwo i biorą ślub. Po wojnie z pracą na miejscu nie było łatwo. Stanisław szuka jej w Siemianowicach gdzie
pracuje około 3 miesiące, potem dostaje pracę jako kierowca w porcie (brak nazwy), gdzie przypływały samochody z UNRY i trzeba było je przetransportować w głąb Polski. Następny etap
to podjęcie pracę w Lwówku Śląskim, gdzie utworzono Powiatowy Związek Spółdzielczy i tam również pracuje jako kierowca, przyprowadzając do Spółdzielni samochody z fabryk.
Brat mój Stanisław Ożóg zmarł w 1978 roku.
Tadeusz Ożóg – Nienadówka
|