Foto zmiany

Losowy album

Zostań współautorem !

Napisz do nas


Nasze Statystyki Odwiedzin
Hasło - sprawdzam
stat4u

 Antoni Ożóg - Bateria śmierci


wspomnienia 1939 - 1945
Wspomnienia wojenne spisane przez człowieka, którego już wcześniej przedstawialiśmy w materiale: Antoni Ożóg - żołnierz gen. Maczka. To kolejny materiał pokazujący, że mamy wielu bohaterów wywodzących się z miejscowości Nienadówka o których trzeba pamiętać i przedstawiać przy każdej okazji. Przedstawiać starszym jak i młodszym pokoleniom. Ci ludzie oddali wiele dla Nas i za Nas i zbyt często odchodzą po prostu w zapomnienie.

Jeżeli ktoś byłby zainteresowany historią "Brygady Śmierci" polecam pracę Marka Wrońskiego pt. Pod znakiem trupiej główki. Barwa „baterii śmierci” .... świetny tekst i kilka zdjęć.

Redakcja





Moje przeżycia wojennych lat 1939-45 r.

Niżej podpisany, urodził się dn. 18/12 - 1916 r., w Nienadówce.
Odszedł do czynnej służby wojskowej 1 P.A.M. w Stryju, Bateria Łączności, w 1938 r. Jako drucik zawsze byłem przydzielany do I - wszej Baterii Śmierci. Oto Jej Historia.

Dnia 16-go września 1920 r. w czasie marszu na Podhajce, znienacka została napadnięta przez oddziały bolszewickie i kozackie, pod Dytiatynem, odparła dwa ataki, nadeszły trzy szarże kawalerii Budionnego, odparła znowu dwie szarsze, do 3-go zabrakło amunicji. W myśl rozkazu D-cy kpt. A. Zająca "bronić się do ostatniej kropli krwi"
Wytrwali wszyscy, tak żołnierze jak i oficerowie, walczyli do końca bronią ręczna, bagnetem i kolbą, w bitwie stoczonej zginęła prawie cała bateria. Bohaterom Tym Cześć.
Męstwo ich i nieustraszona odwaga była zapalonym, ogniem."Miłości OJCZYZNY"
Stąd rozkazem N.W. nazwana "Baterią Śmierci" na dowód uznania przedstawiono do Krzyża Virtuti Militari.

Wrzesień 1939 r., o świcie 1 - go września dyon art. został obudzony i ogłoszony alarm bojowy. Wyruszyliśmy z Kryspinowa przez Kraków w rejon cegielni przy drodze do Zakopanego, tu była koncentracja reszty oddziałów 10 Brygady Zmotoryzowanej. Po zakończeniu ruszyliśmy przez Myślenice, Pcim w rejon Jordanowa, przystąpiono do budowy i maskowania S.O. (stanowisk ogniowych) Budowy linii telefonicznych do P.O. Baterii Śmierci na górze Ludwiki.
2-gi września, sobota, ok. godz. 4 00 rano obie baterie dyonu otworzyły pierwszy huraganowy ogień do nieprzyjaciela, ostrzeliwując grupę czołgów i piechotę niemiecką. Pierwszy atak kilku czołgów został odparty, podobnie drugi, wtedy ciężko ranny w nogę kpt. Baterii Śmierci Janasiewicz nadal dowodził. Ja jako jego telefonista przy nim nadawał od niego do S.O. (stanowisk ogniowych) komendę ognia. Szwabi koncentrowali silny ogień artylerii, czołgów i piechoty, atakując wykryte przez nich P.O. dyonu na które spadła ulewa pocisków. Nasze działa prowadziły ciągły ogień, lufy dział tak się rozgrzewały, że trzeba było kilkakrotnie wstrzymać ogień. Nasze straty, 4 zabitych 8 rannych,ciężko ranny D-ca Dyonu mjr. Żmudziński, zabrany do niewoli, zmarł w szpitalu w Wiedniu 10-go września 39r., do niewoli dostało się 8 telefonistów. Połączenia telefoniczne rwały się bardzo często od pocisków niemieckich. Cofając się z P.O. Niemcy podsunęli piechotę na S.O. (stanowisk ogniowych) obu naszych baterii.

O Boże ! Piekło ognia, nasze działa biły na wprost do Niemców, odległość może do 50 m., z nas kto był żywy walczył, nawet ranni z bronią ręczną, karabinami maszynowymi, granatami, było parę wypadków na bagnety, atak został odparty.

To był pierwszy CHRZEST' BOJOWY oblany krwią.

D-cą Baterii Śmierci został ppor. A. Zawadzki młody oficer. 5-6 września obie baterie sprzężone, stale odpierały ataki broni pancernej koło Wiśnicza.
D-ca Brygady, pułkownik Maczek - wydał rozkaz wycofania się, byliśmy okrążeni. Kpt. Pawłowski d-ca dyon zdecydował się na przemarsz rzutu ogniowego drogami polnymi.

Pod Brzeskiem dyon natchnął się na oddział niemiecki który został rozproszony ogniem na wprost Baterii Śmierci strzelającej z drogi. Pod Radłów i w kierunku Żabna, cofając się w dalszych walkach i potyczkach przez Dąbrowę Tamowską do Radomyśla. Tu Gen. Fabrycy dał zadanie, przemarsz całością sił Brygady przez Mielec - Kolbuszowę - Głogów Małopolski - Zaczernie do Rzeszowa. Tu zaciekłe walki trwały do zmroku.

W nocy z 8/9 odeszliśmy w rejon Łańcuta, skokami wycofaliśmy się na Przeworsk gdzie zostaliśmy zaatakowani przez duża grupę broni pancernej i niemieckiego lotnictwa, mieliśmy duże straty tak w żołnierzach jak i sprzęcie.

Gen. K. Sosnkowski skierował Brygadę pod Lwów i wkrótce do Żółkwi, tu nadeszły szalenie zacięte walki pod Zboiskami. Obie baterie wystrzeliły wielką ilość amunicji, tu jedno działo zużyło 236 pocisków w ciągu dnia.

Po raz pierwszy uderzyliśmy do przodu, wydawało się że nawet konie artylerii ciężkiej rwą się do ataku, odcięliśmy kilka oddziałów niemieckich, tego dnia na stanowisko ognie dyonu, niemieckie samoloty zrzuciły przez omyłkę na spadochronach zaopatrzenie dla swoich odciętych oddziałów.

17-ty września, rozkazem N.W. (naczelnego wodza) kierować się i przebijać na Halicz - Stanisławów, 19-go przekroczyliśmy polsko - węgierską granice na Przełęczy Tatarskiej do miejscowości Rahu. W niedzielę na polowej Mszy Św., gdzie zebrało się około 2.000 różnej broni, bractwa, unieśli modły, "O Boże któryś jest na niebie". Śpiew ten był tak błagalny łzawy, wzruszający że pozostał w mym sercu na zawsze.

W poniedziałek Węgrzy badali rannych, szyja pod broda bardzo opuchnięta, duże rozcięcie nad lewem uchem, chcieli mnie zabrać do szpitala, odstawili do innej grupy, zwiałem do swoich. Szliśmy 3 dni, spaliśmy pod stogami kukurydzy, Węgrzy dowozili żarcie, cały czas padał deszcz jak gdyby miał się litować nad nami. Opuchniecie spowodowane przez jakieś źdżbło pękło, sanitariusz oblał je jodyną. Dobrnęliśmy do Nagy-cynk blisko Sopron, tu dali nam oborę z której wypuścili ponad 460 owiec, położyli coś 3-4 cali słomy i wiara 400 chłopa z czymś położyła się spać. Rano wstawszy każdy z nas był żółty, od pary gnoju którego było ponad pół metra grubości. O jakie tu były wszy miliony, sporo żołnierzy opuściło się bardzo po utracie Ojczyzny, rozterka,tęsknota, wszy te gnieździły się u nich jak pszczoły w ulach. Węgrzy zastosowali golenie ich, czyli tych osób i dezynfekcję mundurów i obuwia dla wszystkich. W Wigilię Św. Bożego Narodzenia otrzymałem pierwszy list od śp. Marysi siostry żony śp. Jakuba Ożóg. Koperta obita czarnymi krzyżami, treść listu, Twój tata zmarł 12/12/1939 r. Tosiu, Ty jesteś za górami, Ja jestem za lasami Bóg sam tylko wie co się stanie z nami.

11-ty stycznia nocą z trzema przekradałem się do Jugosławii pod ogniem karabinów maszynowych austriackiej służby granicznej z wilkołakami,musieliśmy się ukryć pod śnieg przez niemal dwie godziny, śniegu było nie mało. Przez rzekę Drawa do Dolna - Lendawa - Sobota, stąd do Zagrzebia polskiej ambasady. Tu dostaliśmy częściowo cywilne wyposażenie, a stąd do Belgradu i Brytyjskiej ambasady, gdzie wydali bilety na pociąg do Splitu i na podróż. 18 stycznia statkiem do Francji Marsylii. Stąd do Grenoble do 205 P.A.C. szkoła podoficerska. Na prośbę por. Zawadzkiego wróciłem do Baterii Śmierci. Dostaliśmy działa, szkolenie, francuzom brakło ciągników, chcieli nam dać osły, nasi się nie zgodzili na to. Rano powołali do Brygady na drucika.
FRONT i WOJNA.
Jakaż to była wojna ? Anglicy w sile 380.000 ekspedycyjny Korpus nawet nie oddał strzału, rwali do Dunkierki i do brzegów Anglii.

Około 15/6/1940r., statkiem dobiłem do Liverpoolu. Szkocja. Po zdaniu morsa, 85 tempo tekstu mieszanego wysłali nas kilku do Bovington Brygada armii na 5-cio miesięczny kurs wysokich szyfrów i regulaminów. Zdałem Kurs z nagrodą stopnia plutonowego, tworzyli ciężką polską I-wszą Dywizję. Pancerną zabrali mnie na szefa łączności. Podejrzewałem niejakiego Borkowskiego, który przyszedł z niewoli niemieckiej, nie puściłem go na wykłady szyfrów były ostre zajścia miedzy mną a por. Delimata. Prosił on dowództwo o przeniesienie mnie z Pułku, przy raporcie nie przyjęli moich uwag co do Borkowskiego, bez mała nie zdjęli stopni, w końcu prosiłem o przeniesienie Borkowskiego do Sanitarki, ażeby nie mógł się dostać do radiostacji. Po wojnie zgłosił się na powrót do kraju przed polską komisję wojskową w kraju. Przy zdrowotnym badaniu odmówił podniesienia do góry rąk. Warta chwyciwszy go za ręce podniosła do góry, pod pachami miał SS. Możecie się domyślać co się stało.

Miałem miłe uściski dłoni, jak mogłem to wyczuć ? Wizja, a hasłem: "Bóg Honor i Ojczyzna".

Wiosna 1944 r. Ożóg,Szymura. Naprawa w stanie odwołania, Zawadzki zginął po z rzuceniu go do kraju, wkrótce. Stalin zerwał z polskim Rządem, o sprawę Katynia, znów nas odwołali i poszliśmy z dywizją na front. Rzucili I-wszą Pancerną Dywizję pod :Falaise na zamkniecie worka przez który tylko mogli przedzierać się 2 dywizje SS i 4 dywizja pancerna. Kilkanaście czołgów z naszej dywizji zostało odciętych, brak im żarcia,amunicji i opatrunków, od trzech dni stracili łączność. Będąc stale z D-cą Pułku dostałem ich częstotliwość, fale. Wyczyściłem przewody, antenę wyrzuciłem na 5 metrów, podłączyłem baterie od czołga, o godz, 5-tej rano wołam ich, nic nie ma, papierosa zapalam od papierosa, odmówiłem śniadanie, wołam,nic, wyrzucam 5 m., antenę nic, napij się dobrze wody i krzycz, podaj wasze współrzędne, godz. 1200 przyjechał D-ca Dyw. Art. Pułkownik Noel, smutnie rozmawia z moim d-cą p.pułkownikiem Dowbor, godz, 1300 Dowbor uderzył kijem w okienko czołgu, żarcie mówi, kiwnąłem ręką, wołam. I Bóg dał, odebrałem ich współrzędne, krzyknąłem że obaj podskoczyli do czołgu.
Tu są na mapie ich współrzędne, Noel chwycił mapę i z Dowborem piorunem ruszyli do naszych Tajfunów, czołgi zostały odbite, ot jaka to była dla mnie radości spaliłem ponad 80 papierosów, wargi popękały, dostałem sierżanta i wkrótce I-szwy Krzyż Walecznych. Parę dni później nieco cofnęliśmy się z pierwszej linii, robimy śniadanie w rowie obok czołgu. Jedna z moich radiostacji woła, wskoczyłem do czołgu odebrać wiadomość, w tym czasie Niemcy z ciężkiej artylerii.obsypali nawałem pocisków nasze stanowisko, byli tam obecni mjr, zastępca, adiutant, kierowca czołgu. Major stracił nogę od kolana, adiutantowi.wyrwało rękę w ramieniu i pietę, kierowca pokrwawione obie ręce, Dowbor lekko ranny w lewe udo, śniadanie wyleciało bez siadu. Tego samego dnia zmęczeni późnym wieczorem na ugorze z bruzdami położyliśmy się spać. Pułk. Dowbor przebudził się pierwszy, cała załogo czołgu spała w bruzdach pełnych wody i my przemoknięci do nitki, ulewny był deszcz, nie było czasu na zmianę mundurów, znów pod ogniem. Poprzez Francję, Belgię, Holandię do Niemiec.

Zajęliśmy Wilhelmshaven i statek na morzu, w pościgu za wrogiem podjechaliśmy do obozu Oberlangen, obóz kobiet, co za kobiety ? Setki kobiet młodych przeważnie, one widząc polskie orzełki szybko cofnęły się do tylu i za baraki, myśląc że to Niemcy przebrali się za polaków i przyjechali ich wymordować

Potrwało to może kilka minut, wtem jedna z nich poznała brata, dopiero wtedy łzy zaczęły z radości spadać z oczu na policzki tych dziewcząt, łzy te wydawały się dla nas tak czyste jak woda w naszej Wiśle. To były dziewczęta Armii Krajowej.

Wkrótce nadszedł koniec wojny,
NIE BYŁA TO DLA NAS RADOŚĆ
Wręcz przeciwnie, w naszych sercach kryła, a raczej wryła się głęboko
"G O R Y C Z - G O R Y C Z"
zawiedzionych żołnierzy z powodu
SZALBIERSTWA SPRZYMIERZONYCH

St/stg. A. Ożóg


Nad Grobem Żołnierza.


 Żołnierzu ! Ojczysta lub obca Ciebie Ziemia do siebie przytuliła.
Odszedłeś od nas na zawsze, na wieki,
Jak walczyć za Ojczyznę, matka Ci mówiła
Szukając walki szedłeś w świat daleki.

W dzień I-szwy września do walki stanąłeś
W obronie swej Ojczyzny, na wszystkich frontach świata.
Kiedy, żadnych warunków wroga nie przyjąłeś.
Pomimo ze byłeś slaby i w młodzieńczych może jeszcze latach.


Żołnierzu! Nie zabrakło Ci ducha walki wiary w Zwycięstwo,
Biłeś się pod Wysoką, Falaise, Narwiku, Tobruku,
W najcięższej walce wykazałeś męstwo,
Przelewając swą krew, po polach, lasach i po bruku.

Złączonych na śmierć i życie gdy Ci przyszło wspierać
Nie żal było Ci cierpieć i nie żal umierać,
Wytrwale znosiłeś w walce, wszystkie rany i blizny
W walce oddałeś życie za wolność Ojczyzny.

Okryte sławą, czyny Twego męstwa
Które zdobywałeś nieraz w bezcelowej zdawało się bitwie
Jak wiele dla wspólnego przyczyniły się Zwycięstwa
Czyż za to ! Kochane Wilno oddane jest Litwie.

Żołnierzu! Choć ciężko ranny od kuli wroga
Biłeś się do ostatka, do ostatnich sił,
Na wzgórzu - Monte Cassino stanęła Twoja noga,
Tam ! tam pokazałeś światu jak się polak bił.

Żołnierzu ! Nie ulęknie nas obca przemoc póki żyć będziemy,
Nie zwabia nas do złożenia wiary ciepłe lub grożące słowa,
Może jak i Ty ! wszyscy - rozrzuceni po świecie zginiemy,
Dla kogo walczyłeś ? - oto nas dzisiaj boli głowa.

Życie tułacze w promieniach się mieni,
I lśni jak brylant różnobarwnym blaskiem
Nie jeden zginał broniąc obcej ziemi,
A wspomnieniem są mogiły zasypane piaskiem.

O sprawiedliwy Boże, któryś jest na niebie,
Przyjm krew Twych synów i ulecz ich rany,
Zwróć nam Wolna Ojczyznę - dziś prosimy Ciebie
Niech Lwów i Wilno wystawią polskie fany.

Dokąd ! ach dokąd mamy czekać sprawiedliwy Boże,
By wrócić znowu na Ojczyzny próg,
Błagamy Cie wszyscy, wspólnie i w pokorze
Zwróć nam "WOLNĄ OJCZYZNĘ i POBŁOGOSŁAW LUD"

Słowa byłego żołnierza I-wszej Dyw. Pancernej


opr: Bogusław Stępień

Comments: 0

About | Privacy Policy | Sitemap
Copyright © Bogusław Stępień - 08/05/2013